Marcelina M.
Swoje ciało zaczęłam poznawać bardzo wcześnie. (Chyba mam w sobie żyłkę badacza.) Badałam tak wnikliwie, że skończyło się… orgazmem. Miałam wtedy nie więcej niż pięć lat. Oczywiście był to typowy orgazm łechtaczkowy.
Jednak już wtedy, będąc dzieckiem, zdałam sobie sprawę, że zabawa swoim ciałem potrafi sprawić mnóstwo radości i rozkoszy. Badań nie przerwałam. Studiowałam wnikliwie i – można by powiedzieć – dogłębnie. I choć swój pierwszy prawdziwy stosunek z mężczyzną miałam dopiero w wieku osiemnastu lat, wchodząc w swe dorosłe życie seksualne znałam swoje ciało doskonale. Osiągnąć orgazm? Bułka z masłem!
Masturbacja. Temat tabu. Jest to coś, co prawie wszyscy robią, ale prawie nikt o tym nie mówi.
A przecież masturbacja to piękna rzecz! I jaka potrzebna.
I to nie tylko samotnym dorosłym osobnikom. Potrzebna również dzieciom, nastolatkom.
Swojego temperamentu nie można oszukać.
Doskonale znam to uczucie dziwnego łaskotania w dole brzucha. Czułam to od dzieciństwa. To się chyba nazywa „nagromadzona energia seksualna”.
Gdy pewnego dnia usłyszałam, jak moja oburzona ciocia gani swojego małego synka:
„Zostaw tego siusiaka! Nie baw się tym! Tak nie wolno robić. To nie ładnie!”, wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że dorośli tego nie akceptują. Uważają to za coś złego i nieprzyzwoitego.
Oczywiście nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby w związku z tym przestać. Natomiast wiedziałam już, że trzeba uważać i lepiej nie zdradzać się z tym dorosłym.
Tak więc w swoich badaniach zeszłam do „podziemia”.
Nigdy nie zaprzestałam uprawiania masturbacji. I myślę, że to właśnie dzięki temu, że nie dałam sobie wmówić, że to coś złego, przeżyłam bezpiecznie okres dojrzewania. Jako, że sama zaspokajałam wtedy swoje potrzeby seksualne, nie biegałam jako czternastolatka z cipką na wierzchu za wszystkimi chłopakami z podwórka. Podkochiwałam się oczywiście, jak na normalną nastolatkę przystało. Ale nie miałam aż takiego ciśnienia, żeby rozkładać nogi przed każdym, żeby tylko móc się rozładować.
I tak bezpiecznie dotrwałam do czasu, kiedy poznałam mojego męża.
To właśnie z nim przeżyłam „swój pierwszy raz”.
I w zasadzie od razu wiedziałam, że to będzie ten jedyny. Na całe życie.
[…]
Według mnie masturbacja stanowi niezwykle ważny element życia erotycznego człowieka.
A masturbacja w przypadku kobiet służy nie tylko rozładowaniu nagromadzonej energii seksualnej, ale też poznaniu własnego ciała, nauczeniu się go. Swoich reakcji, odczuć, potrzeb, preferencji. Dla kobiet jest ona narzędziem szczególnie ważnym. Bez znajomości swojego ciała i swoich potrzeb nie ma mowy o udanym życiu erotycznym.
Jeżeli kobieta wstydzi się swojego ciała, uważa, że dotykanie i pieszczenie siebie jest złe, niemoralne, grzeszne, nieprzyzwoite (a niestety bardzo wiele kobiet tak właśnie uważa) i nie zadała sobie trudu by dobrze poznać swoje ciało, to pozostaje mi jej tylko współczuć.
[…]
Jak wygląda masturbacja trzydziestoletniej Marceliny?
To już nie jest mała, niegrzeczna dziewczynka, o nie!
Teraz, to już jest diablica w ciele anielicy.
A On – czyli Małż – był moim tajnym pomocnikiem i uczniem.
Oczywiście wtajemniczałam go we wszystko.
To ja nauczyłam go znajdować punkt „G”, to ja pokazałam mu jak pieścić moje piersi i łechtaczkę, by doprowadzić mnie do orgazmu. Od początku był bardzo pojętnym uczniem. Wykazywał się ogromnym wyczuciem i własną inwencją.
Na przykład seks analny był jego pomysłem. ( Jej… ależ mieliśmy wtedy frajdę!)
Ale nie mogłabym go tego wszystkiego nauczyć, gdybym sama nie wiedziała i nie umiała. Jak mężczyzna może zaspokoić kobietę, gdy nawet ona sama tego nie potrafi?
Dla mnie masturbacja to przede wszystkim ogromna frajda. Zabawa.
Kiedyś robiłam to tylko sama ze sobą. I sama dla siebie.
Teraz robię sobie często przy Małżu. A on uwielbia wtedy na mnie patrzeć. Czasem to nawet mam wrażenie, że on ma z tego większą frajdę, niż ja sama. Ale chyba trudno się dziwić. W końcu ma na żywo to, co inni mężczyźni mogą sobie tylko w telewizji pooglądać.
Całość tekstu dostępna jest pod adresem http://marcelina.blox.pl/2007/08/M-jak-masturbacja.html
Tekst pochodzi z bloga kobiety szczęśliwej – Erotyczny pamiętnik Marceliny M. i został opublikowany za zgodą autorki.