Siostry przybiegły do mnie, cieszyły się, ucałowały mnie. Było dużo śmiechu. Krew cały czas spływała mi po nogach, ale nie było w tym nic niestosownego. Byłam bardzo dumna z siebie.
Juana ma dwadzieścia sześć lat, jest mężatką i ma dwie córki. Przyjechała do Szwecji z Peru. Spotkałyśmy się pewnego dnia w barze, podczas lunchu. Juana przysiadła się do mojego stolika i zaczęłyśmy rozmawiać, tak o niczym. Jej pogoda i ciepło zrobiły na mnie wrażenie, więc zapytałam o historię jej menstruacji. Roześmiała się radośnie i z zadowoleniem zaczęła swoją opowieść.
Tak bardzo chciałam, żeby to już się stało. W domu było nas cztery, a ja najmłodsza. (…)
Doczekałam się wreszcie. Pewnego poranka strużka krwi pojawiła się na moich nogach. Wstawałam właśnie z łóżka i przeciągałam się rozleniwiona jeszcze snem i ciepłem kołdry. Krew płynęła prosto na podłogę z lekkością wiosennego wiatru.
Triumfowałam.
Nareszcie. Natychmiast pobiegłam do mamy, krzycząc, że jest, że już jest. Byłam przeszczęśliwa. Mama przytuliła mnie, całowała, cieszyła się ze mną. Myślę, że odetchnęła z ulgą. Miałam 10 lat i byłam kobietą. Mogłam mieć już mężczyznę i dzieci. Cały dom usłyszał tę dobrą nowinę. Siostry przybiegły do mnie, cieszyły się, ucałowały mnie. Było dużo śmiechu. Krew cały czas spływała mi po nogach, ale nie było w tym nic niestosownego. Byłam bardzo dumna z siebie.
Nie poszłam tego dnia do szkoły, mama kazała mi zostać w domu. Byłyśmy same. Mama zrobiła mi ciepłą zupę. Poczułam się trochę zmęczona, więc położyłam się, a mama usiadła obok i zaczęła mi opowiadać o sobie, jak to było, kiedy ona dostała okres.
- Junanita – mówiła, jesteś już kobietą, ale jeszcze małą kobietą. Musisz teraz o siebie dbać, musisz odpoczywać, dużo spacerować, spać. Pamiętaj, że jestem dla ciebie. Zawsze możesz przyjść i pytać, jeśli czegoś nie wiesz.
Pamiętam, że pogłaskała mnie po policzku. Uwielbiałam opowieści mojej mamy. Lubiłam, kiedy siedziała blisko mnie. Uwielbiałam przytulać się do niej i tak zasypiać. Lubiłam jej zapach i ciepło. Bardzo mi tego teraz brakuje.
Po południu, kiedy moje siostry wróciły z pracy i ze szkoły, siedziałyśmy sobie razem przy wspólnym obiedzie. Ojca nie było. Zdaje się, że mama wyrzuciła go po prostu z domu. Obiad był pyszny i trwał długo. Wszystkie opowiadałyśmy sobie, jak to było, kiedy one stały się kobietami. Wreszcie poznałam historie moich sióstr.
Na następne spotkanie sąsiadek zostałam już zaproszona. Dostałam wówczas upominki. Było ciasto zrobione specjalnie na moją cześć. Sąsiadki i ciotki gratulowały mi, że jestem już kobietą, przyjmowały do swojego grona. Otworzył się przede mną świat kobiet. Bajkowy, kolorowy świat.
Miałam wówczas czarne, długie włosy i byłam najmłodsza w tym całym rozgadanym towarzystwie. Tam mówiło się o wszystkim – o plackach, o miesiączkowaniu, o mężczyznach, o miłości, o dzieciach, o bólu, o radości.
Fragment pochodzi z książki Izy Sznajder Kobieta, księżyc i czerwona sukienka, Warszawa 2004, s. 117-118.