Daj kobiecie trochę wiedzy na temat świętości i piękna jej ciała, a poczuje się piękna i święta. Bo wiedza zmienia perspektywę. Odrobina wiedzy może diametralnie zmienić nasze działania, myślenie, a także emocje. Kiedy kobieta czuje, że jest naprawdę piękna, uwalnia się z więzienia powątpiewania i poczucia bezwartościowości.
„Wagina. Kobieca seksualność w historii kultury”

Perspektywa, którą zyskujemy po przeczytaniu chociażby pierwszych kilkunastu stron książki „Wagina”, można mieć naprawdę znaczący wpływ na to, jak widzimy swoje ciało, a szczególnie – właśnie – waginę, jak daleko lub blisko jesteśmy od tego, żeby poczuć kobiecą moc, którą każda z nas ma, ale nie każda mam jej świadomość.
Książka napisana przez Catherine Blackledge jest odyseją po kobiecej cielesności i seksualności. Czytanie daje nie tylko wiedzę, ale przyjemność i afirmację tego, co – jak niektóre z nas przeczuwają – jest właściwe. Okazuje się, że to, co tak skrzętnie nakazuje nam ukrywać dzisiejsza kultura, kiedyś było wystawiane na ołtarzach, rzeźbione w jaskiniach, czczone i uświęcone. Kobiece genitalia uważane za miejsce mocy i cud natury były tematem sztuki, amuletem, tarczą chroniącą przed złem. Kolejne wiadomości możemy przyswajać ze zdziwieniem, niedowierzaniem, ale i ulgą, że to, co kryje się między naszymi udami, nie jest wstrętne, złe i grzeszne. A przynajmniej nie zawsze tak uważano. I nie każdy w to nadal wierzy. Miejsce, które dziś wielu kobietom kojarzy się z bólem, przemocą, gwałtem i słabością, odkrywa swoją potęgę i niepokalaną świętość.
Kolejne rozdziały przedstawiają wierzenia i mitologię związaną z waginami z całego świata, sztukę, obyczaje, jest też spora dawka wiadomości naukowych – od przeglądu budowy i funkcji genitaliów samic rozmaitych gatunków oraz ich zwyczajów seksualnych aż po potężną dozę wiedzy na temat anatomii i działania genitaliów kobiecych, kobiecego cyklu i kobiecych przyjemności. Autorka rozprawia się z wieloma stereotypami na temat cipek, rozwiewa wątpliwości dotyczące ich smaku, kształtu czy zapachu, studiuje podobieństwa i różnice między waginami i penisami, opisuje z uwagą łechtaczkę, strefę G, cytuje anatomiczne pisma uczonych z różnych wieków, które w ostateczności poszły w zapomnienie jako niezbyt… potrzebne. Wspomina też o tym, że obecny postęp kulturowy i naukowy niekoniecznie idą w parze z odrzuceniem dawnego nakazu zakrywania, ukrywania i programowego nieinteresowania się waginą; sformułowania takie jak „kobiece genitalia” czy „drogi rodne” wciąż są zbyt obrazoburcze czy nieprzyzwoite, żeby poważne uniwersytety wspierały badania z zakresu anatomii lub kultury, jeśli ktoś za swoją pasję naukową obierze sobie cipkę. Dlatego dobrze, że można przeczytać tę książkę. Jest ona waginalnym kompendium wiedzy i – jak słyszałam od kilku kobiet – kobiecą Biblią. Zachęcam więc do lektury. Książkę można wypożyczyć z bibliotek lub kupić – w 2019 roku wyszło wznowienie pod tytułem Wagina. Sekretna historia kobiecej siły.