Pisałam już parę razy o tym, że religie nie składają się z poszanowaniem seksualności a nawet demokracji. Dziś w Polsce znów tego doświadczamy. Co więcej – zamach na prawo wyboru (tutaj: przerwania ciąży) tym razem skutecznie przeprowadza nam pan, który jednocześnie w tym samym czasie wybija się na gwiazdę jutuba i staje się jednym z “najsympatyczniejszych” polityków w państwie. Mowa oczywiście o marszałku Szymonie Hołowni – o którym wiele osób w ostatnich tygodniach mówi z podziwem “ale zaorał”, bo z tego Hołownia ostatnio jest znany – z ciętych ripost na sali sejmowej.

Ale co się w ogóle stało?
Od 2020 roku setki tysięcy osób w państwie apelują do polityków o zmianę bestialskiego prawa aborcyjnego, które w praktyce przyczynia się do śmierci “na ciążę”. W szpitalach odmówiono pomocy Izie z Pszczyny, Dorocie z Nowego Targu, zresztą, pewnie znasz imiona kobiet, które zmarły. Lewica i KO szły do wyborów pod hasłem zmiany tego strasznego prawa. I wszystko szło dobrze, dopóki marszałkiem sejmu nie został radykalny katolik Szymon Hołownia.
Szymon Hołownia obejmując urząd, zapewniał, że nie będzie w sejmie zamrażarki, bo zamrażarkę robił pis. To znaczy, że wszystkie projekty, jaki zostają zgłoszone do sejmu, on dopuści do obrad. Brawo. To bardzo dobry pomysł.
Niestety, Szymon chyba kłamał… bo już 13.11.2023, czyli pierwszego dnia obrad sejmu trafiły tam dwa projekty dotyczące aborcji. I mimo że minęły już ponad dwa miesiące, Szymon Hołownia nadal nie nadał im nawet numeru druku.

Strajk Kobiet apeluje o mejlowe przypomnienie Hołowni o tych ustawach. Ja już napisałam do niego, Ty w 3 sekundy możesz to zrobić tutaj.
Wyborcza puściła nagłówek, z którego wynika, że w Radio Maryja straszą ekskomuniką tym posłom, którzy zagłosują za liberalizacją prawa aborcyjnego:

Nie wiem, czy Szymon Hołownia boi się wyklęcia z kościoła. Może się boi. Ale na pewno boi się utraty popularności. Dziś w końcu – mimo narażania kobiet w ciąży na śmierć – zbiera poklask. Jest tym „fajnym katolikiem” i „fajnym politykiem”. Chciałby zostać prezydentem. Jak widać, on wie, jak się robi politykę w XXI wieku. Gdy z jutuba i tiktoka zalewają Cię „fajne filmiki z Hołownią”, nie masz już przestrzeni i czasu na pomyślenie o tym, co faktycznie on robi. Mistrzostwo – chyba uczył się od Konfederacji.
Jestem rozczarowana tą ogólną postawą zachwytu Hołownią, który świadomie naraża kolejne kobiety i osoby w ciąży na stres i rozpacz, a może utratę zdrowia lub życia (oby ani jednej więcej!). Rozumiem jego polityczną grę, wiem, czemu udaje, że zamrażarki nie ma i mydli oczy słowami o referendum. Boli mnie, że w tym wszystkim ginie ta bardzo ważna sprawa – naszych praw seksualnych i naszego życia. Że powszechnie to jego „oranie”, czyli zabawianie, rozśmieszanie ludzi online (bo do tego służą filmiki publikowane przez wiele kont) przykrywa niebezpieczne zachowanie wobec praw kobiet i ludzkiego życia. Nie chcę, aby – np. startując do wyborów prezydenckich – Hołownia był kojarzony jedynie z zabawnych szortów czy tiktoków. Patrzenie na niego jedynie przez pryzmat przychylnych treści krążących o nim w internecie usypia naszą czujność. Nie chcę, aby lata i miesiące wysiłków – demonstracji, mobilizacji i ciężkiej pracy tysięcy z nas zostały przez „zabawnego Hołownię” zamiecione pod dywan. Pamiętacie Aleksandrę, 19-latkę, której policja na protestach złamała rękę? Ten ogromny wysiłek społeczeństwa ma zostać zapomniany?
W naszej małej i niereprezentatywnej ankiecie na instagramie Hołownia się obronił:

Dodatek z 24.01.2024: komentarz Legalnej Aborcji:
„Wszystkie trzy projekty ustaw dotyczące aborcji mają być procedowane w Sejmie w najbliższy piątek (26.01.2024). Ktoś powie – super, miało nie być zamrażarki! Ale my mówmy – nie z nami te numery!
Dwa projekty złożyła na rozpoczęcie kadencji Lewica, a jaki jest trzeci projekt? To ustawa KO, z którą organizacje eksperckie dopiero wczoraj i dziś mogły się zapoznać i przedstawić do niej swoje uwagi.
Czytania mają odbyć się w piątek, a opinia publiczna, w tym najbardziej zaangażowane organizacje, dowiadują się o fakcie na 3 dni przed – z zastrzeżeniem, że ostateczna decyzja będzie podjęta jutro w Sejmie.
Bez owijania w bawełnę – my tu widzimy analogię do standardów pisowskich wrzutek. Byle jak i byle szybko.
Widzimy też dokładnie, że marszałek Hołownia chce uniknąć społecznej debaty nt. aborcji. Dlatego daje tak krótki termin, dlatego wybiera moment tuż przed wielkim medialnym wydarzeniem jakim jest finał WOŚP oraz w trakcie politycznej burzy ws. Wąsika i Kamińskiego, którzy właśnie wyszli z więzienia, a na tym posiedzeniu ich partyjni koledzy będą próbowali wprowadzić ich do Sejmu i w bezprecedensowy sposób zakłócać obrady. Hołownia doskonale wie, co będzie przyciągało uwagę mediów i opinii publicznej – chce debatę o aborcji i naszych prawach po prostu zagłuszyć.
Dlaczego? Bo wie, że jego radykalne antyaborcyjne poglądy popiera margines społeczeństwa. Że „spór” o aborcję to mit. My dziś nie rozmawiamy o tym, czy potrzebujemy zmiany prawa, tylko rozmawiamy o konkretach – jakie przepisy zapewnią najlepszy dostęp do aborcji. Hołownia nie ma na ten temat nic do powiedzenia, bo jego osobiste poglądy przesłaniają mu rzeczywistość.
Wrzucenie tematu aborcji na ostatnią chwilę, w kocioł innych spraw jest dla niego wygodne, bo wie, że taką debatę by przegrał.”
Polityk, co tu więcej mówić.
A tak na marginesie. Edukacja dostosowana do wieku od przedszkola. Tak od przedszkola, bo i tak w tym wieku chodzi o to żeby dzieciak do domu nie przywlekł owsików i wszawicy, oraz umiał się zachować w miejscach publicznych.
Szczepienia na HPV na wszystkie genotypy obowiązkowa (najlepiej nieodpłatnie) dla dziewcząt i chłopców (zanim zaczną).
Dostęp do pielęgniarki (pielęgniarza) w szkole. Od razu mamy odpowiedz kto może prowadzić pogadanki. A najlepiej zapraszać studentów medycyny. Młodzi, mają wiedzę, jeszcze im mózgi nie zwapniały.
Pigułka dzień po, przerwanie ciąży do 12 tygodnia (i tak w razie wpadki wyjedzie za granicę, więc proponowanie krótszych zakresów to tylko kwiatek do kożucha), przywrócenie przesłanki embriopatologicznej.
Ostatnie do decyzji matki, choć uważam że jak dzieciak w cierpieniu dotrwa momentu, że będzie w stanie zadać matce pytanie „Po coś Mnie rodziła?” to decyzja o nieprzerwaniu ciąży (podparta argumentacją religijną, czy jakąkolwiek inną) jest zwykłym kure…em.
Argumenty typu „no ochrzcić trzeba”, jak wyżej.
Natomiast przy obecnych możliwościach diagnostyki prenatalnej, da się wykryć nieprawidłowości we wczesnych stadiach ciąży (większość).
A jak to wszystko się ogarnie i pożegna się religijną inkwizycję to proponuję żeby przy szkołach wyższych i policealnych otworzyć żłobki. Licealistkom (wzorem fluoryzowania zębów w podstawówce) suplementować kwas foliowy i wit B9 tak profilaktycznie, zaszkodzić nie zaszkodzi a noworodki będą zdrowsze.
Na WŻR omawiać opiekę i pielęgnację noworodka ( w liceach ).
Przydałby się jeszcze wzrost gospodarczy, dostęp do mieszkań, stałe etaty z porządnym wynagrodzeniem i demografia może wyskoczy ponad 2,5 dziecka na kobietę.