a początku wydaje ci się, że skoro nie nazywasz tego miejsca, to nic, bo przecież uprawiasz seks i to nawet dobry seks. W ogóle nie przychodzi ci do głowy, że coś tracisz. Przecież – nawet jeśli nienazwane – to miejsce i tak istnieje i jest źródłem rozkoszy, więc w czym problem?
Potem zaczynasz zauważać, że niektóre rozmowy są trudne. Brak ci słów, nie umiesz więc przekazać czegoś ważnego. Nie bierzesz udziału w dyskusji, szczególnie wtedy, gdy jesteś nie tylko z koleżankami, ale też np. z kolegami lub z obcymi ludźmi. Coś zaczyna zgrzytać. W końcu orientujesz się, że coś nie gra. Wtedy wiesz, że nie zrobiłaś tego świadomie, że to nie był twój wybór, żeby jej nie nazywać. Widzisz, jak bardzo to przeszkadza, jak ogranicza. Zdradzasz samą siebie. Zdradzasz miłość, seksualność, intymność, ignorujesz zdrowy rozsądek. Jesteś tak daleka od swojej waginy, że nawet nie potrafisz jej nazwać. Mimo że jesteś dorosła i nie masz problemu z „tymi sprawami”, odkrywasz niewyczerpane pokłady wstydu związane z cielesnością. A potem, jak grom z jasnego nieba, spadają na ciebie Dni Cipki i wprost nie możesz uwierzyć w swoje szczęście – są na świecie kobiety, które wprost mówią o cipkach! Co za ulga, nie jesteś wariatką ani erotomanką. Już nie słuchasz tych, którzy mówią, że zajmowanie się cipkami jest śmieszne a „poważne kobiety zajmują się poważnymi sprawami”.
Dni Cipki 2010
Kiedyś miałam książki. Gdy byłam nastolatką, były to bezpruderyjne książki Margit Sandemo, której bohaterki bardzo lubiły się kochać. Później były książki Nancy Friday, internetowa telewizja Cherry TV, artykuły z Zadry, książka Wagina, Monologi waginy, filmiki na You Tube z Betty Dodson, portal The-Clitoris.com. Miałam wielką frajdę, czytając, oglądając, przeżywając to, co inne kobiety mówią o swojej seksualności w tak nieskrępowany sposób. Popchnęło mnie to do założenia portalu Seksualność-Kobiet.pl.
Dni Cipki to był prawdziwy przełom. Czy to wcześniej się już zdarzyło? Kobiety opowiadające o waginach i artykuły o tym na większości portali internetowych? Coś jak V-Day, tylko, że bez nazwy, której można było „nie zrozumieć”. Cipka. Po prostu cipka. Jak cios prosto w twarz. Jak kubeł zimnej wody. Koniec eufemizmów, poetyczności, koniec owijania w bawełnę. Radykalne posunięcie. Niewielkie wydarzenie, które sprowokowało Polaków i Polki do wielkiej i gorącej dyskusji – na Facebooku, na lewicowych i prawicowych portalach, na feministycznych blogach, na forach dla mam, wszędzie. Nagle okazało się, że każda_y ma coś do powiedzenia o cipkach. Wystarczyła sama nazwa. Dla niektórych wulgarna i nie-do-wymówienia, dla innych neutralna, normalna, zrozumiała. Gdybyśmy gdzieś głęboko wewnątrz nie czuły_li, że taka dyskusja jest nam bardzo potrzebna, w ogóle by jej nie było. Ale skoro szum medialny był tak ogromny, znaczy, że pomysł Dni Cipki przyszedł w samą porę.
Żywe kobiety są lepsze od najfajniejszych książek
Kiedyś miałam książki. A na Dniach Cipki spotkałam kobiety, ach, nawet chce mi się napisać: siostry-kobiety, dla których ważne było to, co dla mnie. Kiedy rozmawiałam z Mają Zabawską, jedną z organizatorek, czułam się tak, jakby obok mnie zmaterializowała się sama Betty Dodson, matka masturbacji, która wzdłuż i wszerz przejechała Stany Zjednoczone, żeby pokazywać kobietom, jak wyglądają waginy. Może to był nie pierwszy raz, ale na pewno jeden z tych przełomowych, kiedy rozmawiałam z kobietami o seksualności. Kiedy dziewczyny wokół, pewnym głosem, mówiły: cipka, wagina, łechtaczka, masturbacja, orgazm, ejakulacja, wytrysk, miesiączka. Niby wszystko to wiedziałam, ale wiedzieć coś i uczestniczyć w czymś to dwie różne rzeczy. W ciągu dwóch dni spędzonych w Warszawie dowiedziałam się więcej na temat kobiecego stosunku do seksualności, niż w ciągu dwóch lat. Jakże inaczej wygląda rozmowa z typowymi kobietami, które mówią szczerze o swoim życiu, swoich doświadczeniach, niż czytanie seksuologów-mężczyzn, którzy piszą o tym, jakie kobiety są, co czują i co myślą. Jakże inna jest rozmowa z kobietami, choćby nieznajomymi, czy starszymi o dwa pokolenia niż rozmowa ze swoim własnym nawet najukochańszym chłopakiem. To jest absolutnie nieporównywalne. I dlatego wszystkie_ich Was serdecznie namawiam do udziału w Dniach Cipki czy V-Day, nawet, jeśli będziecie tylko siedzieć i słuchać.
Rok 2011
Co zmieniły pierwsze Dni Cipki? Na pewno wielu kobietom oddały we władanie słowo, które jeszcze rok wcześniej istniało po to, żeby nas obrażać i zawstydzać. To efekt bardzo niewymierny, ale nie do przecenienia. Kobieta, która bez skrępowania mówi o swojej waginie, zyskuje symboliczną władzę nad nią. Jako kobieta staje się kompletna. Kiedyś mówiło się, że przyzwoita kobieta ma tylko dłonie i twarz. Teraz, gdy transparenty, banery i naklejki krzyczały „mam cipkę!”, miałyśmy okazję oswoić się z faktem, że mam również cipkę i go zaakceptować.
A rok 2011 i V-Day w trzech miastach: Warszawie, Poznaniu i Pile to chyba pokłosie tego, co zaczęły Dni Cipki. Tak to właśnie odczuwałam, rozmawiając z dziewczynami w Poznaniu. Pierwsze Dni Cipki utorowały drogę kolejnym cipkowym wydarzeniom. I znowu te imprezy organizowały zwykłe kobiety. Po raz kolejny okazało się, że aby mówić o intymności i kobiecości, nie potrzeba nam żadnych specjalistów, psychologów, autorytetów. Media przyzwyczaiły nas do tego, że na „te tematy” powinni się wypowiadać się naukowcy, a tu – proszę bardzo – w Monologach waginy grają amatorki, studentki, różne ochotniczki, które – nie mając oparcia w tytułach naukowych, bez żadnej asekuracji i usprawiedliwiania tego, że ośmielają się podjąć „taki temat” – mówią wprost – i ze sceny, i po przedstawieniach. To chyba też duża nowość u nas – przeciętna 20-latka, która śmiało i bez ogródek mówi o cielesności i seksualności? Masturbacji, okresie, która na scenie odgrywa orgazm i świetnie się przy tym bawi?
Ucząc się wypowiadać słowo „wagina”, uczymy się też pewnej swobody i odpowiedzialności oraz „wypowiadalności”. Dzięki temu łatwiej porozmawiać z ginekologiem, z mężem, z chłopakiem, z dziewczyną, z koleżanką. Już nikt nas nie zapędzi w kozi róg, nie zestresuje, nie upokorzy.
I znowu Dni Cipki!
Mimo że pół miesiąca wcześniej bawiłam się na Tygodniu Waginy w Poznaniu, czekałam z utęsknieniem na Dni Cipki 2. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a kobieta, która zaczyna mówić o waginach, ma ochotę swojego monologu nigdy nie kończyć. W rok nie da się wypowiedzieć tego, o czym milczało się całe lata. Czeka się na radosną rozmowę w gronie kobiet, porównywanie doświadczeń, celebrowanie kobiecości. W pamięć zapadają nawet pojedyncze zdania. Czasem czeka się na dwa słowa wypowiedziane szeptem przez zupełnie nieznajomą kobietę. Ma się poczucie, że ona rozumie. I to poczucie wszystko zmienia. Nie jesteś już jedyna. Wokół są kobiety, które czują, jak ty, bo przeżyły to, co ty. Dlatego Dni Cipki są tak ważne. Rozmowy o intymności wychodzą poza sypialnię, czekałaś na to całe lata i nagle to masz. Nie jesteś wariatką, nie jesteś szalona, inne kobiety też kochają swoje waginy. Uff, jesteś normalna.
Tekst ukazał się kilka lat temu w Sabatniku Trzy kolory http://sabatnik.pl/news.php
Jeśli masz ochotę odtworzyć atmosferę tamtych dni, zapraszam na warsztaty. Jak wyglądają, możesz przeczytać tutaj: Warsztaty o waginach. Czy masturbujecie się przez 6 godzin?*