Dla niektórych seks bez penetracji może być bluźnierstwem. Bo jak to – bez wsadzania? Co to za zabawa? A jednak dla wielu, wielu kobiet najfajniejsza zabawa bywa wtedy, kiedy długo i często jesteś na zewnątrz, bo to tam, w krainie Panny Łechtaczki, w kwietnym ogrodzie warg sromowych, perineum i fourchette jest najintensywniej i najprzyjemniej.
Cud klitoris i złośliwość Freuda
Bogini dała nam łechtaczkę. Tylko nam – kobietom – mężczyźni jej nie mają. Dostałyśmy łechtaczkę jako jedyny narząd ludzkiego ciała, który służy tylko rozkoszy. Żadnej innej funkcji łechtaczka nie ma, chociaż moraliści próbowali jej wiele przyporządkować. Inni moraliście zaś wykreślili ją z podręczników anatomii oraz podręczników szkolnych (która z Was w podstawówce czy liceum uczyła się o tym, że ma łechtaczkę i do tego to cudo służy?). Freud zaś lansował tezę, według której kobieta, która doznaje orgazmu na skutek pieszczenia łechtaczki – jest niedojrzała. Co za absurd! A czy mężczyzna, który doznaje orgazmu na skutek pieszczot penisa – też jest niedojrzały? No, nie ważne już, że Freud się pomylił (albo złośliwie wprowadzał w błąd sobie współczesnych), ważne niestety to, że wiele z nas wciąż wierzy w to, że bez penetracji nie ma prawdziwego seksu. Że łechtaczkowy orgazm jest mniej ważny, mniej „prawdziwy”. I że tylko „prawdziwa penetracja” może usatysfakcjonować mężczyznę. Kochanka. Męża. Narzeczonego. A Ciebie, co satysfakcjonuje, dziewczyno?
Kobiety są bardzo różne i lubią pieszczoty różnorodne, więc nie chcę tu generalizować. Chcę raczej zaproponować coś, co Wikipedia sucho nazwa stosunkiem udowym – nie brzmi to rewelacyjnie, prawda? A szkoda, bo to tyle zabawy!
„Naturalny wibrator”
W tymże stosunku udowym pierwsze skrzypce grają dwa seksualne organy – miękka, ciepła i wilgotnawulwa oraz twardy, ciepły i aksamitny penis. Wielu mężczyznom wielką przyjemność sprawia ocieranie się penisem o coś – mogą to być dłonie (jeden z najpopularniejszych gadżetów do masturbacji), może być to całe ciało partnerki, mogą być piersi (seks hiszpański), mogą być pośladki, w końcu mogą być uda – albo na dowolnej wysokości; albo na tej wysokości, która wielką przyjemność może sprawić także nam – czyli na połączeniu ud i sromu. Wybierając więc seks udowy – czy to jako danie główne, czy tylko przystawkę – możemy oboje się rozkosznie zabawić. Bo on będzie miał to swoje ocieranie, ucisk i wilgoć, a Ty będziesz miała intensywne pieszczoty łechtaczki i sromu.
Ian Kerner w książce Jego orgazm później zachęcał kobiety, byśmy bawiły się penisem kochanka jakby to było dildo – chwytały i pocierały swoje zewnętrzne narządy płciowe, a gdy nam się zachce – także wewnętrzne. Ja ujmę to trochę inaczej – kiedy masz między udami wyprężony członek partnera, kiedy ten ślizga się po Twoich najdelikatniejszych i bardzo reaktywnych częściach – łechtaczce, wargach itd. – masz trochę taki „naturalny wibrator”. Może te ruchy nie wywołują typowych wibracji, ale na pewno potrafią dać taką dawkę ciepła, tarcia i ucisku, że rozgrzeją najbardziej wymarzniętą i zaniedbaną łechtaczkę. Dużym plusem jest też to, że podczas takich pieszczot masowana jest prawie cała zewnętrzna powierzchnia Twoich genitaliów. Przy seksie oralnym czy innych pieszczotach może zdarzyć się, że mężczyzna skupia się tylko na łechtaczce, chwili nie poświęcając reszcie sromu, który przecież jest bardzo wrażliwy. A tutaj – chciał nie chciał – dotyka wszystkiego.
Dodatki i uwagi
Dodatkiem prawie niezbędnym zawsze będzie jakiś żel poślizgowy. Czasem może być tak, że Twoje uda będą krainą mlekiem i miodem płynącą, a czasem suchą jak Pustynia Błędowska. Żel przyda się zawsze – czy to na bazie wody, czy silikonu (silikonowy będzie bardziej gęsty i dłużej śliski, ale za to nie można go używać z silikonowymi zabawkami seksualnymi – różnymi jajeczkami, wibratorami itp. – a szkoda!).
Przeszkodą ocierania mogą być… włosy łonowe. Jeśli golisz łono i właśnie jesteście na etapie, na którym z warg wystają takie małe „kłujki”, możesz nimi zadrapać partnera. Penis to dość delikatny organ, więc może być to bardzo nieprzyjemne – jeśli nie bolesne. Sama też możesz się nimi pokłuć. Niektórym mężczyznom czy kobietom nie będzie to absolutnie przeszkadzało, ale inni mogą bardzo się poobcierać.
Ciekawymi dodatkami do takiego rodzaju seksu mogą być też różne gadżety – być może wibrator, który będziesz mogła przytknąć do łechtaczki (najlepiej sprawdza się taki ze spłaszczoną końcówką, np. Gigi,Mia), żeby zintensyfikować doznania lub wibrujące jajeczko pieszczące Twoją waginę od środka?
Jeśli szukasz alternatywy od penetracji – spróbuj tego. A nuż Ci się spodoba? Myślę, że są to pieszczoty wprost stworzone dla kobiet. Delikatny dotyk ciepłego penisa ma mokrych wargach czy łechtaczce – jest równie miły, jak dotyk języka czy dłoni, jest jednak trochę inny – no i w końcu dla mężczyzny też zapewne jest inny, bo ma on przyjemność nie tylko psychiczną, dając nam przyjemność, ale i fizyczną – w końcu ociera się o nas – jak to niektórzy utrzymują – swoją jedyną sferą erogenną.
Stosunek udowy (łac. coitus femoralis, coitus intercruralis) – odmiana seksu bez penetracji, w której mężczyzna umieszcza członek pomiędzy udami partnerki (partnera) i wykonuje ruchy frykcyjne lub partner pobudza penis poprzez rytmiczne pocieranie go udami. Technika ta wykonywana jest zwykle z użyciem środka poślizgowego. Stosunek udowy pozwala na osiągnięcie kobiecie orgazmu, gdy żołądź stymuluje łechtaczkę. (cyt. za: Wikipedia.pl)