Nikt nie powie: „co ty pleciesz, głupia jesteś” ani „tobie to tylko jedno w głowie, wstydź się”.
Rozmawiamy. I dla niektórych Uczestniczek to pierwsza w życiu okazja na porozmawianie w taki sposób – bez ogródek, bez owijania w bawełnę, ale też bez oceniania, dawania rad, życzliwie i szczerze. Czy można? Można. O wszystkim – od pierwszej miesiączki do ostatniego kochanka.
Ten warsztat ma wiele twarzy. Tyle, ile jest na nim kobiet. Każda przynosi swoje spojrzenie, doświadczenie. Rozmawiamy po to, żeby zobaczyć, że w ogóle się da rozmawiać. Po to, żeby wypowiedzieć siebie. Zastanowić się nad seksualnością. Przemyśleć pewne sprawy może po raz pierwszy w życiu. Po to, żeby zobaczyć, że skoro można w gronie kobiet, to może i można z partnerem. Z dziewczyną. Z mężem. Z dziećmi. Oczywiście, że nie w taki sam sposób. Ale za każdym razem jest łatwiej. Sam fakt używania niektórych słów, poruszania konkretnych tematów, słuchania tego, jak wypowiadają się inni – jest wielce pouczający. Najlepsza nauka to doświadczenie. Więc przez cały warsztat doświadczamy rozmowy. O szeroko pojętej seksualności.
Zaczynamy od powitania, krótkiej integracji. Mówimy o oczekiwaniach, spisujemy zasady panujące na warsztacie (zazwyczaj są to: dyskrecja, brak oceny, szacunek itp.), i przystępujemy do działania.
Często pierwszym zadaniem jest skonfrontowanie się ze stereotypami na temat seksualności. W krótkiej prezentacji w ciągu kilkunastu minut wszystkie spadają na nas jak plaga żab. „Kobiety są bierne.” „Nie interesujemy się seksem”. „Potrzebujemy mężczyzny, który rozbudzi naszą seksualność.” „Nasza rola w seksie kończy się na tym, żeby założyć sexy pończochy i ładnie wyglądać.” „To mężczyzna uczy kobietę seksu, więc musimy być posłuszne mężczyźnie i na wszystko się zgadzać.” Jak się z tym czujemy? Co nam te stereotypy robią. Rozmawiamy. Część kobiet kiwa głowami: „och, dokładnie tak było w moim domu, prawie wszystko znam z własnego doświadczenia”. Część buntuje się: „Kto to wymyślił? W ogóle się z tym nie zgadzam! Ja taka nie jestem”. Część zatrzymuje się nad sprzecznymi przekazami na temat mężczyzn: z jednej strony słyszymy, że mężczyźni to zwierzęta i nie wolno im ufać, z drugiej, że ten jeden jedyny, wyjątkowy jest inny, że ma nam otworzyć drogę ku seksualności. „Och, w moim domu mówi się, że mąż to nie rodzina, więc nawet jeśli mam z nim dziecko, to za rodzinę mogę uważać tylko mamę, tatę i rodzeństwo” – dorzuca do naszego koszyczka kolejny krzywdzący stereotyp jeszcze jedna uczestniczka. Dyskusja trwa do wyczerpania tematu.
W następnym zadaniu bierzemy się za bary z językiem polskim. Ile razy słyszałyśmy, że w tym kraju nad Wisłą nie ma ładnego słownictwa, żeby mówić o seksualności? A jednak mówimy, czego najlepszym dowodem jest zadanie, które już za nami. Padały takie słowa, jak: seks, orgazm, masturbacja, erotyzm, lesbijka, wagina, cipka – a my nadal żyjemy i mamy się dobrze. Ale teraz będziemy wybierać słownictwo na określenie kobiecych i męskich genitaliów, którym będziemy się posługiwać na warsztacie. Na początek jest kupa śmiechu. Zapisujemy wszystkie znane nam określenia na karteczkach. „Ja poproszę kartkę A4” – mówią niektóre uczestniczki. Fakt, słownictwo jest bogate, o czym czasem się zapomina. Kiedy widzę, że uczestniczki mają przestoje w pisaniu, przypominam, żeby zapisać wszystkie słowa, nie tylko takie, które lubimy, ale i takie, które są wulgarne, które nie przeszyłyby nam przez usta. Potem zapisujemy wszystkie na dużym arkuszu. Już w czasie dyktowania robi się wesoło. Samo mówienie jest odczarowywaniem rzeczywistości. Potem jest zdziwienie: jest ich aż tyle? Jest, ale na pewno i tak nie zapisałyśmy wszystkich. Na każdym warsztacie pojawiają się regionalizmy. Dyskutujemy sobie o tym, które są miłe, których używamy i dlaczego. I jak je postrzegamy. Co czujemy, patrząc na nie. Jak może się czuć kobieta, której święte miejsce określane jest słowami takimi jak: dziura, pizda, ryba. Jaki ma to wpływ na nas i na nasze relacje seksualne. Czy dodaje pewności siebie, czy ją odbiera. Co widzimy, patrząc na te wszystkie określenia? Brak równowagi między płciami, górowanie mężczyzn. Ich genitalia to: klejnoty, maczugi, pały. Nasze to: myszki, muszelki, dziurki. My między nogami mamy coś małego, coś, co łatwo opanować, odebrać mu wartość, wyśmiać.
Ale refleksje są także pozytywne. Niektóre z nas w tym zadaniu znajdują kilka słów dla siebie. Takich, które chciałyby używać. Zarówno w odniesieniu do penisów, jak i wagin. Okazuje się, że wiek czy stan cywilny nie ułatwiają posługiwania się intymnym nazewnictwem. Jak kochać męża, nie mając ani jednego dobrego słowa na określenie jego penisa?
Czasami śmiejemy się do bólu brzucha, zapisując tak trafne nazwy kobiecych genitaliów, jak: „no… tam”, „no… wiesz” oraz „yyyymmm”. Jednak zawsze pierwszym krokiem do zmiany jest zauważenie stanu faktycznego. My – zauważamy. A potem chóralnie odczytujemy to, co wybrałyśmy z wielu propozycji. Czasem nas to zaskakuje. Przeważnie są to słowa takie jak: cipka, wagina, penis, członek. Ale w zależności od grupy trafiają się i inne. Kutas. Cipa. Picza. Niektóre z nas oswoiły to i owo na własną rękę. Zazwyczaj odczytywaniu określeń mniej poprawnych politycznie i takich, które nie goszczą na kartach podręczników do anatomii, towarzyszy wybuch aprobującego śmiechu. I dobrze. Mówi się, że rozmawianie o seksualności lubi być krępujące i zawstydzające. A nasz warsztat pokazuje, że również zabawne, rubaszne, rozbrajające i czułe. Żebyście widziały, z jakąś czułością i aprobatą oraz błyskiem w oku niektóre z nas wymawiają słowo „chuj”…
Scenariusz warsztatu „Rozmawiam o seksualności” przeszedł wiele transformacji. Nie ma w nim prawie żadnej stałej pozycji. W zależności do tego, co chcą robić uczestniczki i o czym rozmawiać, dobieram pasujące zdania. Czasem długo siedzimy w kręgu, dzieląc się tym, co w naszych głowach i sercach. Rozmawiamy o wszelkich aspektach seksualności. O miesiączkach. Orgazmach lub ich braku. O pornografii. O masturbacji. O tym, jakie uczucia wzbudza w nas seks oralny. O antykoncepcji. O tym, jak mówić „nie” lub jak inicjować seks. Lub jak się czujemy, kiedy to nasi partnerzy nie chcą się z nami kochać. Jak podrywać mężczyzn, jak to jest być singielką. Lub jak o seksualności rozmawiać ze swoją małą córką. Te rozmowy to forum kobiet, które w końcu mają głos i nie muszą się obawiać, że skoro poruszają „takie” tematy, to zostaną zaklasyfikowane jako „niegrzeczne”, „nieprzyzwoite” lub „prowokujące do seksu”. Czasami wchodzimy w intymne szczegóły, coraz częściej można usłyszeć słowa, zwroty, opinie, których nie da się usłyszeć na imprezie, w klasie czy w domu. Tutaj jest miejsce na wszystko. I przyzwolenie na to, żeby czuć, co się czuje oraz wyrażać siebie. Nikt nie powie: „co ty pleciesz, głupia jesteś” ani „tobie to tylko jedno w głowie, wstydź się”.
Oczywiście, zadania tutaj opisane nie wyczerpują całego scenariusza. Będą jeszcze niespodzianki!
Voca
Serdecznie podziękowania dla wszystkich uczestniczek warsztatów o seksualności. I dla mojej przyjaciółki, Ani Grodzkiej, która kilka lat temu namówiła mnie na organizację takiego warsztatu. Bez niej bym się nie odważyła. Dziękuję! Serdecznie dziękuję też Mirce Makuchowskiej, która jako druga trenerka poprowadziła ze mną pierwszy z serii warsztatów.
Do zobaczenia gdzieś w Polsce!
Zobacz też: Warsztaty o waginach. Czy masturbujecie się przez 6 godzin?*