O seksualności, o kobiecości. I będziemy pisać. A raczej: publikować. Bo już wiemy, że to Wy piszecie. Dużo. Otwarcie. Na różne tematy. Ale wszystko składa się na wnikliwe studium kobiecej seksualności. Bez pozy i zadęcia. Bez retuszu. Bez udawania, że wszystko jest łatwe i piękne. Owszem, może takie być, ale nie zawsze jest. Bo jesteśmy takie, jakie jesteśmy.
Podziękowanie
Dziewczyny i Chłopaki, Kobiety i Mężczyźni
Bardzo, bardzo dziękuję Wam za ogrom informacji zwrotnej, który przyszedł w mejlach na nasze drugie urodziny. Naprawdę, nie spodziewałam się, że dostanę od Was takie listy. Spodziewałam się raczej suchych czy żartobliwych wiadomości, ale Wy pozrzucaliście maski, pootwierałyście serca, pisałyście o najbardziej intymnych, osobistych sprawach. Wysłaliście tyle podziękowań. Dziękowaliście za wiedzę, inspirację, akceptację. Pisałyście o zmianach w życiu, które przyniosło nowe spojrzenie na seksualność. Niektóre listy zapierały mi dech w piersiach i nie wiedziałam, co na nie odpowiedzieć. Poczułam się zanurzona w morzu pozytywnej energii, która przychodziła od Was z wielu stron. Jedne pisały o rewolucji, inne o ewolucji. Pisaliście też o Waszych sprawach, spojrzeniu na seksualność. Czasem o pozytywnych zmianach, a czasem o złych doświadczeniach. I o tym, że Seksualność Kobiet jest jakąś pocieszycielką, miejscem, w którym można znaleźć zrozumienie, serdeczność innych kobiet.
Bardzo dziękuję Wam za te głosy.
Voca
Poniżej znajdziecie fragmenty z niektórych tylko mejli. Wszystkiego wyszło kilkanaście stron wydruku, a to chyba trochę za dużo, jak na internet. 🙂
***
Wyznam szczerze – rewolucji moja ulubiona stronka w moim życiu nie spowodowała. Ale pomogła wiele zmienić. Dziś nie czuję już dyskomfortu z powodu braku orgazmu waginalnego, który wcześniej był gdzieś jednak schowany w podświadomości. Gdybym nie odwróciła się od portalu plecami, przeżyłabym mój pierwszy raz sensowniej zamiast odrzucić od siebie dziewictwo jak figurkę Bożka, przed którym wszyscy padają na kolana, ale nikt go nie potrzebuje. Nie nauczyłabym się tak doskonałej recepty na minetkę jak ta Iana Kernera. Fala dobrych orgazmów przeszłaby mi koło nosa. Okres nadal traktowałabym jako „zło konieczne“. Nie zrobiłabym performansu i nie napisałabym kilku tekstów. Ominęłoby mnie też wiele godzin przyjemnego czytania artykułów. Krótko mówiąc, seksualność-kobiet.pl to trochę więcej soli i pieprzu w moim życiu: nie są niezbędne do egzystencji, ale kto nie chce jeść smaczniej?
Rosa
***
Trafiłam na Wasz portal bardzo niedawno. Żaden artykuł nie zmienił mojego życia (jeszcze), ale mam nadzieję, że tak się stanie. Dlatego tu jestem. Ostatnio stałam się strasznie sfrustrowana, albo byłam już wcześniej i dopiero teraz zaczęło mi to przeszkadzać. Mówiąc krótko: jestem tak zła, że zaraz nie wytrzymam! Wkurza mnie ograniczenie ludzi. Dodatkowo z drugiej strony jest też moje własne ograniczenie i moja własna nienawiść. O ile na to pierwsze nic nie poradzę, to tego drugiego mam zamiar się pozbyć. Metoda: poszerzanie horyzontów. Postanowiłam, że skoro nie mogę sprawić, żeby inny się zmienili, to zmienię swoje podejście. Zmienię swoje postrzeganie „normy” i będę zadowolonym z życia człowiekiem. Wyjdę ze swojej umysłowej klitki, dostrzegę, że świat się zmienia. Ciężko jest pozbyć się swoich ograniczeń, ale ufam, że mi się uda. 🙂
Renata
***
Moja znajomość Seksualności-Kobiet jest dowodem na to, że szaleńcza zabawa w kliknij „Lubię to” na Facebooku może okazać się bardzo korzystna. Któregoś dnia, przeglądając jak zwykle swój profil, przebijając się przez kolejne posty o pomidorach w FarmVille i polubionych stronach, dostrzegłam link na tablicy mojej przyjaciółki o słuszności masturbacji. Był to temat, który wielokrotnie poruszałyśmy w naszych rozmowach; nigdy jednak nie odważyłam się wyjść poza to – w szczególności, jeśli mówimy o internecie. Po pierwsze – ogromny kompleks seksualności mojego ciała, po drugie – jeszcze większe tabu, którym obciążona była moja świadomość. Wydawało mi się to czymś dziwnym: przecież żadna inna dziewczyna tego nie robi. Przeczytałam, przeszłam do kolejnych artykułów. Kliknęłam „lubię to”, by nie przegapić nowych artykułów. Stopniowo moja pewność cielesności rosła. Kolejne publikacje utwierdzały mnie w przekonaniu, że moje ciało nie jest takie straszne, że nie ma standardu co do wyglądu.
Do przełomu doszło po lekturze artykułu o inicjatywie fotografowania kobiecych okolic intymnych. To może wydawać się śmieszne, ale nie widziałam innych sromów oprócz swojego i aktorek w filmach porno. To coś, co budziło u mnie obrzydzenie, wydawało się zdeformowane, stało się częścią mnie, która może być atrakcyjna…
Bawić może patos słów: życie po tym stało się prostsze. Co może mieć wspólnego ciężar życia z 'cipką’? Lecz każda dziewczyna czy kobieta, którą kiedykolwiek męczył taki wstyd i niepewność, zrozumie, ile informacja ta może znaczyć dla jej komfortu psychicznego.
Paulina
***
SK czytam od dłuższego czasu, gdy zamieszczone na nim (niej? Bo gdyby ten portal miał płeć, to na pewno żeńską.) artykuły można było policzyć na palcach. Sam nie wiem, jak tutaj trafiłem. Niesamowicie spodobał mi się zarówno styl, jak i tematyka. W samym internecie, a o jego polskiej części szkoda w ogóle wspominać, znacznie łatwiej znaleźć przepis na wykonanie heroiny czy LSD w warunkach garażowych, niż jakiekolwiek informacje o kobiecym punkcie widzenia na „te sprawy”, że je tak ogólnie nazwę.
Muszę się przyznać, że osobą pełnoletnią jestem do niedawna, portal śledzę od ponad roku, więc wieku m/w 16-17 lat. Środowisko dalej patrzy dość krzywo na osoby interesujące się seksem „już” w tym wieku. Sam wyciągnąłem z portalu (jak i kilku omawianych na nim książek, choćby ww. „Jej orgazm najpierw”) wiedzę, której nie sposób zdobyć mi, i reszcie osób w moim wieku, w inny sposób. Ta grupa wiekowa, „licealna” nazwijmy ją ogólnie, czyli właśnie osoby w wieku 16-19 lat, mają z jej zdobyciem największy problem. Rodzina czy rodzice dalej patrzą krzywo, środowisko bojkotuje, dojść do źródeł nie ma niemal żadnych, a jednak młodzieńcze „pierwsze miłości” nie są już tylko burzą hormonów, a potrafią przerodzić się w coś poważniejszego, także w sferze seksualnej. Nie chcę narzucać żadnych treści czy form, choć kilka pomysłów plącze mi się po głowie, ale dotarcie do młodszych odbiorców byłoby, jak mi się wydaje, jedną z większych możliwości pod względem „misyjnym” tego portalu. Bo te sto, dwieście czy tysiąc nastolatków, które przeczytają choćby kilka artykułów, później – kierując się zawartą w nich wiedzą – mogą zaszczepić jakąś iskrę wśród swoich znajomych, w klasie, szkole, gdziekolwiek.
Mateusz
***
Najbardziej cenię teksty na tematy ściśle związane z ludzką seksualnością. I chodzi mi o podejście do jednostki, nie w znaczeniu wydarzenia społecznego. Interesuje się człowiekiem jako człowiekiem, a seksualność to część życia ludzkiego. W naszym społeczeństwie jest dziwna kotara, zasłona, każąca ludziom milknąć, kiedy zaczynają się poważne rozmowy na ten temat. To ciekawe bo żartować z seksualności potrafi bardzo wielu, ale poważnie porozmawiać, i to jeszcze w odniesieniu do siebie, już tylko nieliczni.
Wierzę, że dwoje bliskich sobie ludzi powinno znać siebie na tyle dobrze, że oboje powinni mieć świadomość, iż nieważne co zrobią w łóżku, ta druga osoba nie pomyśli o nich źle. Ludzie hamują swoje potrzeby, bo boją się, że partner lub partnerka pomyśli o nich „zboczeniec”, „dziwka” czy w jeszcze gorszy i bardziej uwłaczający sposób.
Partnerzy powinni wiedzieć i czuć, że nieważne co uczynią, ta druga osoba ich nie oceni. Bo tego tak naprawdę boimy się najbardziej – oceny ze strony ważnych dla nas osób, a kto jest ważniejszy niż osoba, z którą dzielimy tak intymną relację? Ten strach ma przyczynę w wychowaniu i mentalności, narzucanej nam od dzieciństwa. Wmawia się nam, że seks jest zły i brudny i nie należy o nim rozmawiać czy myśleć. W telewizji o 20.00 może lecieć Teksańska masakra piłą mechaniczną i nie wywołuje to wzburzenia. A jak o północy pojawił się film 9 i pół tygodnia zrobiło się wielkie halo. Tak, to było dawno ale tak naprawdę od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Nadal potrafimy głównie żartować, ale nie rozmawiać na poważnie. Zwłaszcza rozmawiać na poważnie o swoim własnym życiu seksualnym. Dlatego najbardziej cenię te teksty, które motywują do takich rozmów, które prowokują je i sprawiają, że ludzie zaczynają rozmawiać.
Michał
***
Moja przygoda z seksualnością-kobiet zaczęła się od odnośnika na jakiejś stronie. Wpadłam, zerknęłam na kilka artykułów i… wyłączyłam. No bo jak to – pisać o czymś TAKIM i to jeszcze tak otwarcie?
Ale wróciłam. Siedziałam z laptopem na kolanach, krwią miesięczną cieknącą z pochwy i nastroju mocno burzowym, czytając o tym, że miesiączka wcale nie jest taka zła. Prychałam oburzona. Nie jest, wcale – myślałam, skręcając się z bólu. Przecież każdy marzy o małym smoku wyrywającym wnętrzności po kawałeczku. Jednak z każdym artykułem podchodziłam do tego coraz mniej sceptycznie. Bo przecież to tylko (i aż!) znak, że wszystko jest w porządku. I starałam się przeżyć to jako malutkie święto, a krew miesięczną nie traktować jako coś obrzydliwego do granic możliwości. I teraz sama oburzam się, kiedy słyszę od koleżanek, o tym jaka niby jest odrażająca.
Swoją drogą, zauważyłyście, że strzępki błony w krwi tworzą fantastyczne wzory?
Po artykułach o miesiączce przyszła kolej na inne. O pożądaniu, które nie jest mylone z miłością. O związkach między kobietami, które pomija się ciężką zasłoną milczenia. O aborcji. A nawet o ciepłej bieliźnie w zimę. O tym wszystkim, czego nie znajdzie się w kolorowych pisemkach dla kobiet.
I za to też uwielbiam ten portal – za nieskrępowanie. Jest to miejsce, gdzie moje feministyczne poglądy nie spotkają się z krzywym spojrzeniem i komentarzem „chyba jej się coś stało w głowę, chłopa jej trzeba!”.
W całym dorobku tej strony największy wpływ miał na mnie artykuł „Czy kobieta zawsze musi być piękna i uśmiechnięta?”. Wychowana według modły, że dziewczynki mają być wiecznie dobre, grzeczne i miłe, coraz częściej miałam problemy z żołądkiem, przez tłumione nerwy właśnie. Lektura dała mi sporo do myślenia i pokazała, że my, kobiety, nie musimy być takie, jakie widzą nas przestarzałe obyczaje. Że piękno nie zależy od tego, czy nosimy grzeczny mundurek, słuchamy metalu, czy jesteśmy romantyczne lub czy biegamy o północy nago po parku. Ważne, żeby nie zacząć udawać kogoś, kim się nie jest.
I tak moja przygoda z tym portalem nadal trwa. Czekam na nowe artykuły, czytam, czasem się z nimi nie zgadzam. Ale od tego jest, prawda? Żeby tworzyć opinie i otwierać się na to „brudne i złe” tabu, o którym z nikim się nie rozmawiało.
Neska
***
Witam serdecznie,
Mam nadzieję, że nie będę jedynym mężczyzną biorącym udział w Waszym konkursie. 😉
Od dawna interesuję się seksualnością w aspekcie kulturowym, szczególnie w okresie starożytności. Szukając dodatkowych informacji w Internecie znalazłem Waszą stronę. Szybko przypadła mi do gustu, ponieważ Wasze artykuły trafiają w moje zainteresowania. Szczególnie podobały mi się poświęcone wystawom Iwony Demko, której prace miałem przyjemność oglądać podczas zeszłorocznego V-Day w Poznaniu. Artykuł poświęcony „Alicji w krainie czarów” podesłałem znajomej z roku, której od jakiegoś czasu pokazuję inne oblicza pornografii.
Największym atutem Waszego portalu jest, że nie ma dla Was tabu. Poza tym pokazujecie wiele aspektów seksualności – z pogranicza sztuki, literatury, religii etc. – tym samym oddemonizowując kobiecość w naszym kraju i pokazując, że seks i ciało również mają aspekty duchowe.
Kamil
***
Od zawsze starałem się być świadomym „użytkownikiem” seksu. Dawno zrozumiałem, że dając więcej, dostaję więcej. Staram się słuchać, patrzeć i wyczuwać i w większości przypadków takie działanie się sprawdza. W pewnym jednak momencie poczułem potrzebę zrozumienia tego, co czuje kobieta i tak trafiłem na tą stronę. Zostałem, bo okazało się, że potraficie w sposób prosty, ciekawy i rzetelny przekazać to czego inni przekazać nie potrafią. Czytając Wasze artykuły jestem przekonany, że napisały je osoby, które same przeżyły to, o czym piszą. Na innych stronach, w gazetach czytam o rzeczach, które nijak mają się do tego, co przeżyłem. I nawet w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy moja rzeczywistość aż tak bardzo odbiega od rzeczywistości. Teraz już wiem, że to nie ja bujam w obłokach.
Technika jest chyba najmniej istotna. Nie decyduje o tym, czy będzie nam dobrze. Ważne jest zrozumienie. A dzięki tej stronie rozumiem więcej. I to jest Wasza największa zaleta.
Mateusz
***
To miejsce jest centrum rewolucji seksualnej, którą rozpętałam w swoim życiu. Kamieniem Rzuconym – Kamieniem Węgielnym pod budowę Świątyni Wiedzy, Mądrości i Dojrzałości. Przewodnikiem po Ziemiach Odzyskanych Cielesności. Furtką do Tajemniczego Ogrodu Kobiecości. Słoneczną drogą wśród żyznych pól Twórczości i krętą ścieżką przez wilgotne łąki Zmysłowości.
Za dużo patosu?
Ale powiedzieć, że seksualność-kobiet jest dla mnie ważnym portalem, to za mało.
Bo jest odpowiedzią ma moje pytania i wołania. Towarzyszką, Pocieszycielką, Spowiedniczką, Siostrą i Partnerką. Rozgrzeszeniem. Miejscem Kultu i Obrzędu, Miejscem Spotkań z dziesiątkami Kobiet.
Czytam każdy jej tekst. Jest to rozmowa z podobnymi do mnie, poszukującymi. Poznaję je na warsztatach. Nie ma drugiego takiego miejsca, gdzie spokojnie i bez kompleksów może odbyć się ta rozmowa o kobiecości. Otwarta, tolerancyjna, bezpruderyjna i jednocześnie w dobrym smaku. Różnobarwna, wielokształtna, pełna.
Anna