Voca Ilnicka na kobieta.gazeta.pl
Ponoć język polski w ogóle się nie nadaje do tego, żeby rozmawiać o seksie i intymności. Bo brzydki, wulgarny albo infantylny.
Bo brakuje ładnych słów, ładnych określeń. Czy naprawdę tak jest, czy po prostu to tylko wymówka, żeby nie rozmawiać z nikim i o niczym? Ani w szkole, ani w domu, ani w łóżku z własnym partnerem/ką? Żeby nie mówić o oczekiwaniach, antykoncepcji, o tym, co nas podnieca, czego się boimy. Dlatego, że już w dzieciństwie zostaliśmy nauczeni, że seks jest zły. Dlatego, że jako grzeczne dziewczynki wiemy, że o tych sprawach się nie rozmawia.
Odzyskałam cipę
Jeśli wy też uważacie, że języka nie ma, ale chcecie porozmawiać, to wybierzcie się kiedyś do teatru na Monologi waginy. Aktorki przez godzinę albo i dwie godziny opowiadają o swojej intymności, seksualności. A człowiek nagle odkrywa, że język jest, tylko trzeba go używać. Jeśli one potrafią mówić, to my też. Trzeba tylko chcieć. Nauczyć się wypowiadać te słowa. Wagina. Cipka. Łechtaczka. Penis. Masturbacja. Antykoncepcja. Seks.
Tak naprawdę zawsze brakowało nam chyba tylko jednego słowa – określenia kobiecych narządów. Rozumiem to, że dla wielu kobiet „cipka” czy „cipa” jest zbyt wulgarna, „pochwa” i „wagina” zbyt medyczna, a znów „szparka” czy „muszelka” infantylna. A bez tego jednego określenia kobiecie trudno opowiadać o swojej seksualności. Kiedy żadnym słowem nie umiemy nazwać tego miejsca, to tak jakbyśmy go nie miały. Albo – jakby nie było warto o nim mówić.
Ale mówienie o waginach to tylko kwestia wprawy. Słowo „pochwa” zatraci cały swój medyczny sens, jeśli będziemy je wypowiadać na co dzień, a nie tylko u ginekologa. W ten sposób oswoimy wszystkie słowa. Można zacząć od ćwiczenia przed lustrem. Wagina, wagina, łechtaczka. To właśnie jest odzyskiwanie języka. Używając go, odzyskamy nawet słowo „cipa” A kiedy je odzyskamy, nikt już nas nim nie obrazi, mówiąc: Ty głupia cipo! Bo wtedy my zapytamy: Ależ dlaczego używasz tego słowa, tak jakby było obraźliwe?
Język polski jest bardzo bogaty. Można w nim wypowiedzieć absolutnie wszystko. Jeśli tylko się tego chce: Pieść mnie, poliż mnie, włóż mi palec do waginy. Załóż gumę. Nie wzięłam pigułki. Chcę się z tobą kochać. Nie chcę się dzisiaj kochać. Chodźmy do łóżka. Chcę seksu oralnego. Za proste? Zbyt dosłowne? Brzydkie? To powiedz to inaczej! Masz tysiąc sposobów. Możesz tak jak Przyboś:
W rozłęk biódr, w wilgną różę, rozpękłą od zewnątrz,
moim pędem, nabrzmiałym i tkliwym, do dna twego ciała…
a możesz zupełnie inaczej. Możesz mówić, o tym, co ważne i intymne.
(Nie)Grzeczne dziewczynki rozmawiają o cipkach
Wiele z nas żyje w przeświadczeniu, że mówienie o „tych sprawach” jest niestosowne, niepotrzebne lub nieprzyzwoite. Bo po co o tym mówić? Bo o tym gadają tylko ci, którym się chce, a którzy nie mogą. Bo to zdradzanie sekretów, odzieranie siebie z intymności. Tymczasem rozmowa o seksualności jest bardzo ważna. Ważna dla młodych ludzi, którzy dopiero poznają świat zmysłowości. Ważna dla kochanków, którzy poznają siebie. I ważna dla nas wszystkich, które po prostu lubimy siebie, lubimy własne ciała i chcemy o nich pomówić lub się czegoś dowiedzieć. Nie tylko z gazety, z telewizji, od lekarza! Ale od drugiej osoby, od drugiej żyjącej, czującej istoty.
Wizerunek seksu, który znamy z mediów, bardzo często nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Filmy, w których po pierwszym pocałunku kobiety już przeżywają orgazm (och, życzę i sobie, i Wam wszystkim, abyście zawsze dochodziły od pocałunku czy spojrzenia w oczy!). Mężczyźni, którzy bez trudu potrafią je zadowolić. Podpaski, na które wylewa się niebieski płyn. Bardzo to sterylne, bajkowe i nieprawdziwe. Skąd więc mamy wiedzieć, jak jest naprawdę? Z rozmów właśnie.
Wiele z nas (ale czy wszystkie?) o intymności i seksie rozmawia ze swoimi partner(k)ami. To bardzo ważny pierwszy krok. Ale zawsze warto pójść dalej, nie zatrzymywać się tylko i wyłącznie na rozmowie z chłopakiem. Od mężczyzny, choćby był najmądrzejszy i najcudowniejszy, nigdy nie dowiemy się tego, co może nam powiedzieć siostra czy przyjaciółka. Te „kobiece sprawy” można poznać, zrozumieć, rozmawiając tylko z innymi kobietami. Zapewniam was, że taka rozmowa o seksualności nie musi być zdradzaniem pikantnych szczegółów z życia swojego i swojego partnera/ki. Tak naprawdę można powiedzieć to, co istotne i niczego więcej nie zdradzić. A zresztą, gdy się wybierze odpowiednią, zaufaną osobę, to można powiedzieć wszystko. A kiedy już się zwierzymy jakiejś kobiecie, kiedy ona nam opowie, jak to jest u niej (a bardzo często może być podobnie!), to przestaniemy się czuć, jakbyśmy żyły w próżni. Nie będziemy same z problemami: inne, nienormalne, roszczeniowe, przeczulone. Gdy rozwiążą się nam języki, może się okazać że to, co kolorowe gazety opisują jako standard, nijak się ma do codzienności. Że to, co dla mężczyzn proste i łatwe, dla kobiet trudne i na odwrót. Że wszystkie podzielamy podobne lęki i radości.
Ja lubię rozmawiać o intymności, seksualności, waginach, łechtaczkach, penisach, okresach, porodach, stosunkach, antykoncepcji. O tym wszystkim, o czym kiedyś bardzo chciałam, ale myślałam, że nie wypada. I Ciebie też ośmielam: jeśli tylko chcesz, to przemów. Bo jeśli się o czymś nie mówi, to tak, jakby tego nie było. A my przecież – jesteśmy.