Problem polega na tym, że nigdy nie szczytuję podczas stosunków. Onanizuję się sama, nawet przy partnerach, ale oni nie potrafią mi pomóc, zrobić tego, tak jak ja to lubię. Czy uzależniłam się od swojego dotyku?
Taki oto list przyszedł do naszej redakcji:
Witam!
Mam problem odnośnie orgazmów podczas stosunków. Masturbuję się od kiedy pamiętam 😉 Moja mama za dziecka przekonywała mnie, że to złe, więc robiłam to po kryjomu i wstydziłam się tego, dopóki nie zaczęłam czytać takich stron jak Wasza – bardzo mi to pomogło oswoić się z myślą, że to co robię jest naprawdę DOBRE. Ale nie w tym rzecz.
Seks zaczęłam uprawiać w wieku 18 lat, uwielbiam seks, czuć bliskość fizyczną, ale problem polega na tym, że nigdy nie szczytuję podczas stosunków. Onanizuję się sama, nawet przy partnerach, ale oni nie potrafią mi pomóc, zrobić tego, tak jak ja to lubię.
Daję im instrukcje, ale oni robią to za delikatnie, nie w tym miejscu, w którym chcę, mimo że nakierowuje ich na łechtaczkę, zawsze ‘pchają’ palce do środka. Kiedy jestem już blisko, oni są zmęczeni, zrezygnowani… nie potrafię się rozluźnić do końca, bo czuję, że partnerów to męczy.
Dodatkowo miałam problem nadwrażliwej łechtaczki (dowiedziałam się z tego artykułu:http://marcelina.blox.pl/2009/11/Wszystko-to-co-chcielibyscie-wiedziec-o.html bardzo dobry, polecam go nawet zamieścić na Waszej stronie, pewnie przyda się niejednej kobiecie), postanowiłam zmienić techniki masturbacji, częstotliwość, siłę i oczywiście daję radę, ale z mężczyznami jest jak było.
Czy uzależniłam się od swojego dotyku? Czy powinnam przestać się masturbować lub np. zakupić wibrator (by ćwiczyć orgazm pochwowy)? Chciałabym stworzyć kiedyś związek i mieć z niego 100% satysfakcję, a tymczasem nie mam obecnie nawet stałego partnera (z innych, nie ww powodów 😉 ).
Pozdrawiam serdecznie redakcję oraz czytelników
Iza, 23 lata
Cześć Izo,
Mamy wrażenie, że problem o którym piszesz, wcale nie jest rzadki, więc uszy do góry!
A oto nasze redakcyjne odpowiedzi, mamy nadzieję, że coś wyjaśnią i trochę pomogą!
Agnieszka Nomejko, psycholożka specjalizująca się w seksuologii:
Możliwe, że Pani problem wynika z „przyzwyczajenia się” do określonego sposobu osiągania orgazmu, np. specyficznego układu palców, siły nacisku, tempa czy pozycji masturbacji. Jest to tzw. zespół zakodowanych reakcji seksualnych. Niestety ten układ bodźców, dzięki któremu osiąga Pani orgazm, może być niemożliwy do odtworzenia przez drugą osobę. Jeśli tak się stało, to aby odnaleźć inną drogę prowadzącą do satysfakcji seksualnej, powinna Pani na pewien czas zaprzestać masturbacji.
Używanie wibratora może rozbudzić doznania płynące z pochwy, ale istnieje również możliwość, że przyzwyczajenia się do specyficznego rodzaju stymulacji, np. wibracji, którego nie będzie w stanie powtórzyć mężczyzna. „Nauczenie się” orgazmu z partnerem może być procesem, który wymaga dużo czasu i cierpliwości.
Dobrze na samym początku wzajemnego poznawania siebie w sferze seksualnej, poczekać z penetracją a poprzestać na pieszczotach – począwszy od twarzy, uszu, ust, szyi, powoli schodząc coraz niżej. Nie chodzi tu tylko o grę wstępną. Zatrzymanie się na etapie pieszczot może trwać tygodnie. Nie należy się przy tym spieszyć, a na pewno nie pomoże koncentrowanie się na tym, kiedy nastąpi orgazm. Proszę się skupić tylko na przyjemności wynikającej z bycia z partnerem.
Satysfakcja seksualna, poza doznaniami fizycznymi, jest też silnie warunkowana przez wiele innych czynników, więc gdyby po kilku miesiącach związku nadal miała Pani trudność w osiągnięciu orgazmu z partnerem (mam tu na myśli orgazm, którego „dawcą” jest Pani partner, np. w czasie pieszczot, seksu oralnego itp.), warto rozważyć zgłoszenie się do seksuologa lub psychologa.
Voca Ilnicka, redaktorka portalu:
Ja chciałam tylko dodać, że orgazm przy penetracji w czasie stosunku genitalnego ma około 30% kobiet, czyli 70% kobiet (zdecydowana większość!) go w czasie stosunku nie doświadczy na skutek samej penetracji waginy – to wynika z raportu Shere Hite jeszcze z lat 70.
Nie ma więc się co stresować, że nie dochodzisz w ten sposób, bo tylko niektóre kobiety osiągają orgazm na skutek tylko i wyłącznie penetracji penisem waginy. Wiele z nas musi sobie pomagać, np. stymulując łechtaczkę lub też prosząc o to partnera, albo też akceptuje fakt, że w taki sposób nie dojdzie i orgazmy przeżywa w wyniku innych pieszczot, np. seksu oralnego, pobudzania przez partnera dłonią, wibratorem itd. Kobiety zawsze szybko i bezproblemowo osiągają orgazm na skutek samej penetracji tylko w filmach:)
No i – jeśli twoi partnerzy – mimo twoich próśb i pomocy – ostatecznie nie stosują się do Twojej instrukcji, i zamiast dotykać łechtaczkę wkładają ci palce w waginę – to tak naprawdę nie robią tego, co im sugerujesz, a co sprawia ci przyjemność.
Kiedy już zastosujesz się do rad Agnieszki, może warto też partnerowi wytłumaczyć, że jak chce szybkiego efektu, to powinien zająć się łechtaczką, zamiast uporczywie wkładać palce w twoją waginę?
Jest bardzo dobra książka o seksie oralnym i łechtaczce – Jej orgazm najpierw. Może warto zapoznać się z jej treścią? Są w niej nawet inspirujące scenariusze, co dotykać, w jakiej kolejności, w jakim czasie itp., żeby sprawić kobiecie przyjemność. Jest w niej tej także wspaniale omówiona anatomia tzw. układu łechtaczkowego – równie oświecająca część tej książki. Może jeden ze scenariuszowych sposobów zadziała? Jeśli przyzwyczaiłaś się do „swojego sposobu”, to jak to robi mężczyzna np. językiem i palcami na „jego sposób” – to coś innego, do czego trzeba się przyzwyczaić. Ale jeśli dajecie sobie czas i nie napinacie się na orgazm, to za którymś razem może zadziałać! 🙂
Dla mnie samej w nowym związku – po tym jak przyzwyczaiłam się do sposobu pieszczot mojego poprzedniego partnera – inny sposób uprawiania seksu oralnego był czymś nowym. W ciągu kilku pierwszych razów nie miałam orgazmu. Dopiero po kilku (a może kilkunastu?) takich doświadczeniach, przyzwyczaiłam się do innej siły nacisku itp., a mój facet mógł odetchnąć z ulgą, że „jednak doszłam”, oraz położyć się spać, bez uporczywego bólu zesztywniałej szczęki:)
Pozdrawiamy i życzymy powodzenia!
Agnieszka i Voca