Gaja
Czy do dobrego seksu potrzebuję kogoś? Czy ktoś najpierw musi dotknąć mnie, bym ja wiedziała, jak dotykać siebie?
Czy odwrotnie – to ja badam i sprawdzam, i potem kieruję czyjąś dłoń, lub pozwalam sprawdzać jemu?
Mogę mówić jedynie z perspektywy moich zabaw.
Jako nastolatka szukałam przyjemności w ciele. Nie wiem, czy byłam za młoda czy nie, jednak moje ciało wołało o uwagę i ja nieśmiało tę uwagę sobie dawałam.
Moje dłonie, woda z prysznica. Nie wiem, skąd wiedziałam. Pewnie nie wiedziałam, ale odważałam się sprawdzać.
Wychowana byłam w katolickiej rodzinie, więc gdzieś z tyłu głowy łomotało: To grzech!
Ale ciekawość wygrywała, na moje szczęście.
Szybki ślub i życie seksualne w młodym małżeństwie odsunęły temat fantazji,
masturbacji i własnych poszukiwań na kilka dobrych lat. A w małżeństwie? Mówi się, że jak nowożeńcy w pierwszym roku po ślubie wrzucaliby monetę do słoika przy każdym numerku, i przez kolejne lata wyciągali, to im życia braknie, by opróżnić słoik.
Czasem, kiedy czułam się nieatrakcyjna, odrzucona, to szukałam przyjemności sama.
Lub kiedy po prostu miałam chęć na orgazm. Wiedziałam, po co mam dłonie i
łechtaczkę. Jednak teraz z perspektywy czasu wiem, że to było mechaniczne. Jakbym jechała na automatycznym pilocie.
Już w dojrzałym życiu, kiedy małżeński seks spełniał minimum minimum, a ja wiedziałam, że we mnie jest seks, wiedziałam, że coś jest do odkrycia.
Źródeł do czerpania zeń przyjemności jest wiele, sposobów na siebie, swoją przyjemność, też. Uważam, że dobrze jest szukać, czytać, oglądać, rozmawiać i próbować. Próbować na sobie, dotykać, głaskać, bujać się, tańczyć i oglądać się.
Czerpanie przyjemności, swojej własnej, z siebie samej to nie tylko chwile w łóżku, kiedy się masturbuję, kiedy dotykam się, by osiągnąć szczyt. Ale i te chwile, kiedy patrzę na siebie w lustrze, kiedy patrzę na dłonie, krągłe biodra, opadające ramiączko od stanika i myślę o tym, jak mi dobrze ze sobą!
I znów nie wiem, czy polubienie siebie doprowadziło mnie do większej przyjemności, czy ta przyjemność o wiele większa, której się uczę, spowodowała, że bardziej podobam się sobie samej.
Kluczowe dla mnie było zobaczenie siebie pełniej. Ja i moja Przestrzeń, i ten pierwszy, mój Duchowy Partner. Postać jak z legendy, z mitu. Wierzę, że każda z nas może Go poczuć, zobaczyć, wyobrazić sobie.
Cernunnos jest we mnie, prowadzi mnie do innych i innych przyprowadza do mnie.
Ale też prowadzi moje ciało do odczuwania przyjemności. Przyjemności takiej, jakiej nie dał mi nigdy mój mąż. Zobaczenie Go, mojego wewnętrznego partnera, zbiegło się z rozsypką mojego małżeństwa, i to zrobiło przestrzeń do moich własnych ze mną – doświadczeń.
Niesamowite jest to, że moje ciało zdolne jest do ejakulacji. Nie tylko kiedy kocham się z mężczyzną, ale kiedy sama… nastrajam się i robię sobie Święto.
Przez moje ciało przelewa się fala przyjemności.
To jest dla mnie odkrycie milenium! Przyjemność, która zbiera się, pęcznieje w mojej
Joni, rozluźnia gardło, bym słyszała dobrze swój głos, i falami rozlewa się przez ciało, i w ciele, i na zewnątrz.
Cudowne jest to, że to się dzieje i dzieje. Kiedy już przestaję się dotykać, fale rozpalonej energii krążą po ciele, spazmy kurczą i napinają mięśnie, a ja mam wrażenie, że mój Kochanek, jak magiczna siła, krąży pod moją skórą.
Jak krzywdzące są obrazy, filmy i inne przekazy, które uczą, że tylko z „tą drugą połową” możemy czuć się pełne!
Jaka szkoda, że w szkole nie uczą nas tego, by czerpać więcej przyjemności z siebie samych.
Co dalej? Budzi się strach przed nowymi znajomościami.
Nie, nie boję się złych wyborów, złego związku, wcale nie myślę i nie liczę na „nowy związek”. Chcę się bawić, poznawać siebie, widzieć siebie w oczach różnych mężczyzn. Chcę inspirujących znajomości, chcę dobrego seksu, chce przyjemności z bycia i obcowaniem z innym ciałem. Ale czy zaufam? Czy pozwolę sobie na totalny odjazd i orgazm z kimś?
Poprzeczka jest wysoko.
Tygodnie zabaw i zachwytu nad sobą obudziły we mnie wielkie potrzeby i wielkie orgazmiczne przeżycia. Czy jakiś mężczyzna będzie mógł zrobić ze mną to, co ja robię? Czy z innym mężczyzną pozwolę sobie na puszczenie cugli i popłynięcie?
Nie wiem, cała zabawa chyba na tym polega, by poczuć coś, odkryć i później odkrywać to na nowo w nowych okolicznościach.
Powstaje pytanie: co jest przyjemnością, a co jest grzechem – gdzie jest granica, której przekroczyć nam nie wolno – rzeczy, której po prostu nie wypada… Zapytasz się o wstyd w obecności innej osoby myśląc o masturbacji?… W końcu nasi Rodzice uczyli nas prawideł życia, które wyrosły z łona naszej świętej Matki Kościoła. Powiadasz, że życie jest inne, że ciało jest energią, która nas może wyzwolić do czynienia dobra, że ciało można pielęgnować. To też jest prawda! Pamiętać należy, że gdyby wszyscy się onanizowali, to ten świat przestałby istnieć. Onanizm może być najwyżej dodatkiem w małżeńskim obowiązku kobiety i mężczyzny.