Mimi
Dlaczego możemy mieć opory przed seksem z dildo? Jako lesbijka rozumiem to doskonale: sama byłam do tego nastawiona raczej niechętnie i tylko ciekawość i wytrwałość mojej partnerki sprawiła, że wreszcie dałam się namówić na próbę.
Lęki i opory
Niedawno na portalu ukazał się wywiad z dwiema lesbijkami, które opowiadały o seksie z dildo i strap-onem, czyli dildo na paskach (sory, wyrażenie „uprząż” nie przejdzie mi przez gardło, bo kojarzy mi się z koniem). Wśród wielu komentarzy były i takie, które kwestionowały orientację bohaterek i takie, że to po prostu „ble”. Dlatego napiszę wam o swoich doświadczeniach, bo to jest portal o eksperymentach!
Dlaczego możemy mieć opory przed seksem z dildo? Jako lesbijka rozumiem to doskonale: sama byłam do tego nastawiona raczej niechętnie i tylko ciekawość i wytrwałość mojej partnerki sprawiła, że wreszcie dałam się namówić na próbę. Skąd obawy? Przede wszystkim z tego, co funduje nam świat, kultura: lesbijki są niewidzialne, a kiedy już się ujawniamy, kwestionuje się „prawdziwość” naszej orientacji, związków, seksu. „To ci przejdzie”. „Kiedy znajdziesz męża?”. „Chuja wam potrzeba”. Od delikatnych niedomówień do brutalnych sugestii i realnej przemocy – w świecie „zewnętrznym”, poza kręgiem przyjaciółek i przyjaciół, ciągle musimy bronić naszej tożsamości. Co ja mówię, w gronie przyjacielskim czasem też!
Szczególnie mocno dotyczy to naszego życia seksualnego, bo jak wiadomo mejnstrimowe pornole pełne są obrazów lesbijek widzianych „męskim okiem”, „zrobionych” dla rozrywki męskiego odbiorcy, czekających na „prawdziwą” akcję (czytaj: wzwód). Czyli jeśli używasz dildo – potwierdzasz stereotyp, że bez penisa (albo jego „zamiennika”) seksu nie masz.
Następny stereotyp: seks to coś, co musi się dziać między kobietą a mężczyzną, więc jak są dwie kobiety, to któraś musi „udawać” mężczyznę. Więc kupuje dildo: namiastkę, dostawkę, „protezę”. Błeee!
Co z własnymi doświadczeniami? Niektóre z nas mówią o seksie lesbijskim jako doświadczeniu uwolnienia się od fallocentryczności, od przymusu penetracji, o skupieniu się na łechtaczce… więc po co dildo?
Dwie szczęśliwe kobiety i różowy przedmiot
Odpowiedź jest prosta i rewolucyjna: BO TO PRZYJEMNE! Oprócz przodu łechtaczki, wystającej końcówki tego tajemniczego gąbczastego organu w miednicy, mamy też tylną część łechtaczki, wyczuwalną przez ścianki pochwy i dlatego stymulacja w środku też może być przyjemna. Ale żeby połączyć ten fakt z użyciem dildo i to jeszcze przymocowanego, trzeba przedrzeć się przez gąszcz negatywnych przekonań (lista powyżej), które trzymają nas na froncie bronienia się przed stereotypami (polityka), a nie na drodze do poszukiwania rozkoszy…
Czy te przekonania da się zostawić za sobą? Jasne. Ale oczywiście nie jest to przymusowe. Niektóre osoby po prostu nie lubią zabawek. Wiadomo, w seksie nie ma norm, ani obowiązków, więc naprawdę wszystko, co piszę poniżej, to propozycja dla tych, które chcą, absolutnie nie przepis i przymus dla wszystkich. Nie jesteś „mniej wyzwoloną” lesbijką, jeśli nie używasz dildo, przedmiotu zresztą nietaniego. Trzeba słuchać swojego ciała, emocji. No i partnerki 😉
Czy to przystoi lesbijce?
Jeśli już się wsłuchałaś i chcesz czytać dalej… Od czego zacząć? Przede wszystkim zaufajcie sobie, to jest zabawa między wami. Z początku trzeba uważać na lęki wokół dildo: trzeba się oswoić i (ślad po okrutnym świecie) mieć jasność, że obydwie traktujemy dildo jako zabawkę, rzecz, sygnalizować, że to tylko przedmiot, a nie osoba, ten mężczyzna, którego, jak twierdzi społeczeństwo, tak bardzo nam brakuje. Chyba, że taką macie właśnie fantazję oczywiście (ach, to pisanie tekstów o seksie, jak przewidzieć różnorodność ludzkich fantazji??) 😉
Proces oswajania się z dildo świetnie pokazuje serial L Word. Wyzwolona, żywiołowa Alice namawia swą wielką miłość, Danę, na użycie erotycznej zabawki i powoli ją z tym oswaja. „Czy to przez to, że jesteś biseksualna? Czy czujesz, że czegoś mi brakuje?” – Dana ma mnóstwo pytań, zaufanie buduje się powoli (nic nie przebije sceny w seks szopie: Dana zauważa znajomą i w panice przed byciem rozpoznaną stawia kołnierz i kryje się za ciemnymi okularami).
No cóż, to może potrwać. Jak to w seksie – jeśli nie masz ochoty, po prostu tego nie rób. Dla mnie używanie dildo na paskach było wyzwoleniem się od kontekstu homofobicznej kultury. Nie wszystko, co się wkłada do cipki to męski penis albo jego symboliczna namiastka. Czasami coś, co wkładamy do cipki dla przyjemności, to prostu coś, czego używamy do przyjemności. Ogórek. Dildo. Palce. Co sobie wymarzysz! Jestem pewna swojej tożsamości i dlatego nie przeszkadza mi używanie zabawek, które dla „zewnętrznego” świata wyglądają jak „udawanie mężczyzny”. Dajcie mi spokój, to po prostu mój seks. Czegokolwiek używam, jestem lesbijką.
Jak to jest?
Myślę, że w seksie lesbijskim super jest to, że można doświadczyć penetracji na dwa sposoby, można ją i dawać, i przyjmować. Oczywiście kiedy zaczynamy używać dildo, warto bardzo zadbać o samopoczucie swoje i partnerki. W naszej kulturze do penetracji jest dopisane pewne negatywne znaczenie „przegrywania”, więc warto się upewnić, czy nasz seks zdołał się z tego znaczenia wyzwolić. Nikt nie przegrywa, żadna z nas nie czuje się „gorsza” ani przygnębiona po określonego rodzaju seksie – a jeśli tak jest, to po prostu przestańmy. Stwórzmy własny świat seksu, z dala od znaczeń, które wciska nam homofobiczny świat. Dla mnie tylko wtedy jest miejsce na zaufanie i zabawę z penetracją, czystą przyjemność.
Po jakimś czasie odkryłam krok trzeci: powrót do tych znaczeń zdobywania, „przerżnięcia”, przewagi, ale w zupełnie nowym znaczeniu. Robimy to, bo to nas podnieca, ale to tylko zabawa między nami, to zabawa w „mocny” seks, totalna wolność…
Zabawa z dildo sprzyja mocniejszym doznaniom fizycznym. Dlatego polecam uważność. Nie zostawiaj partnerki w trakcie – w sensie emocjonalnym. Możesz przerwać seks w każdej chwili, ale nim zupełnie skończycie i się ubierzecie, poczekaj aż obydwie dojdziecie do siebie. Pooddychajcie razem. Jeśli obie gdzieś się spieszycie, może nie warto zaczynać. Ważne jest emocjonalne połączenie: jeśli jesteście w trakcie seksu, twoja partnerka ma przyjemność z dildo, ale ty czujesz, że emocjonalnie już nie uczestniczysz w jej przyjemności – daj jej znać, może warto zrobić przerwę, pocałować się, podniecić na nowo. Nie warto odpływać w dwóch różnych kierunkach…
„Nic bym nie czuła”
„Nic bym nie czuła” – to chyba też częsta obawa lesbijek, które myślą o użyciu dildo i strapona. No cóż. Kiedy kochasz się ze swoją partnerką i używasz ręki, „czujesz” przyjemność partnerki, bo dłonią czujesz, że jest mokra, śliska, a w środku czasem gładka – zdaje mi się, że te części pochwy, które aktualnie odbierają więcej przyjemności są naprawdę gładsze. Ale tak naprawdę większość wrażeń dochodzi do ciebie nie przez tę dłoń, ale przez odgłosy oddechu, pocałunki, patrzenie sobie w oczy, ocieranie się ciał, wyczuwanie jej ruchów, widzenie, jak wygina się jej ciało, czucie, jak moje ruchy powodują jej, a jej moje, jak ruszamy się razem. Widzisz jej reakcje, odgadujesz, jaki rytm jej odpowiada, jak sięgnąć palcami, żeby było jej jeszcze przyjemniej, a w końcu rozumiesz (jak? Przecież nikt nas tego nie uczy?), że masz nie przestawać, masz robić to, co chcesz, ona jest już blisko i twoje palce mają być konsekwentne, mają dać jej rytm i oparcie, żeby mogła dojść, mieć orgazm, totalnie odpłynąć. Rozluźnić się.
Hm, no tak, czemu wam to opowiadam? Kiedy kochasz się i używasz ręki, oprócz wrażeń z dłoni, odbierasz mnóstwo innych, wciągających wrażeń. Jeśli będziesz trzymać w ręce dildo, będzie podobnie. Odbierasz cały ten zespół wrażeń i jednocześnie czujesz jak głęboko i pod jakim kątem włożyłaś dildo, jak ona reaguje. Drugą ręką możesz jednocześnie stymulować jej łechtaczkę. Strap on to krok dalej: nie kierujesz dildem za pomocą ręki, tylko bioder. I tyle. Nadal czujesz jaka twoja partnerka jest podniecona, mokra, jak jest jej dobrze.
Strapon daje nowe możliwości wyrazu: masz dwie wolne ręce! Lesbijskie marzenie spełnione! Możesz użyć obydwu rąk żeby ją obejmować, przytrzymywać, dotykać. Dla mnie fakt, że przekazuję ruch biodrami jest naprawdę dobry podniecający, czuję harmonię ciał, przyjemność z przylegania do siebie. I szczególną satysfakcję: to ja jej to robię.
Sprzęt
Okej, jeśli chcecie spróbować, trzeba zacząć od sprzętu.
DILDO. Ja polecam takie o kształcie i kolorze jak najmniej przypominającym anatomię człowieka płci męskiej 🙂 To nie proteza, tylko wasza zabawka (no i jeszcze raz – chyba, że macie jakąś szczególną fantazję…). Wybierzcie sobie jakieś ładne, silikonowe, gładkie cudo wyposażone w podstawkę (dildo z podstawką to taka odwrócona litera T), żeby można było umocować je w paskach. Zamówcie jakiś przyjemny kolorek i gotowe.
PASKI. Paski są bardzo, ale to bardzo ważne. Ja nie znalazłam w sieci dobrego towaru. Te, które przysłano z moim dildo, były żałosne. Mam swoje, zrobione samodzielnie. Ważne żeby dawały ci poczucie stabilności. Żebyś mogła jak najlepiej przełożyć ruchy bioder na ruchy dildem. Im dildo stabilniej jest przymocowane do twojej miednicy, tym większe masz możliwości. Jeśli będzie się majtać, odstawać od twojego ciała, nie będziesz mogła przekazać partnerce swojego ruchu, kontrolować siły i tempa, kierunku.
Krok po kroku
KROK PIERWSZY. Podstawa to jak zwykle masturbacja, że przywołam ducha słynnej Betty Dodson. Jeśli pobawisz się dildo sama i sprawi ci to przyjemność, możliwe, że będzie przyjemnie i we dwie. 🙂 Ale najpierw warto użyć go w masturbacji, zbadać fakturę, giętkość, zobaczyć, czy lubimy ten rodzaj penetracji i jak się z taką zabawką dochodzi. Jeśli ty tego nie wiesz – nikt tego nie wie. 😉
KROK DRUGI. Spróbujcie użyć dildo razem, ale bez pasków, „z ręki”. Połóżcie dildo między sobą, przygotujcie sobie żel i zobaczcie, co się stanie. Zabawa z dildo wymaga wstępu, całowania się, stymulacji łechtaczki: rzadko jesteś gotowa na penetrację od razu. Sprawdź czy partnerka ma ochotę na taką stymulację, czy ty tego chcesz. Wiesz już kiedy jest przyjemnie, kiedy nie, więc możesz jej powiedzieć co i jak. Można zacząć od ślizgania dildo po łechtaczce, pocierania całej cipki. Możesz pomóc partnerce, włożyć sobie dildo sama i pozwolić jej nim ruszać. Najprostsza droga do orgazmu to jednoczesna stymulacja łechtaczki ręką i pochwy dildem. Tak naprawdę: więcej do szczęścia nie potrzeba, na „ręcznym” użyciu dildo można zajechać baaaardzo daleko.
KROK TRZECI. Kiedy już wiecie, czy i co w zabawie z dildo sprawia wam przyjemność, można spróbować użyć strap-on.
Po pierwsze: jak to umocować? Zakładanie dildo to trochę newralgiczny moment, bo paski, klamerki, zapinanie. Może to być część gry. Może to być chwila przerwy. Cokolwiek się dzieje, jeśli w trakcie zakładania któraś z was straciła ochotę, to po prostu nie ma dość dużej chęci i podniecenia – trudno. Ja lubię zakładać paski szybko, nie przerywając dialogu z partnerką – próbuję odwrócić jej uwagę od strony technicznej.
Wkładasz dildo w otwór z przodu, poprawiasz paski i gotowe. Może cie znów zacząć się całować, dotykać, czekać. W końcu na pewno jesteście gotowe. Jak najlepiej zacząć?
Akcja!
Warto zacząć od pozycji siedzącej, choćby po to, żeby poczuć „jak to jest”. Nie żałujcie żelu, lubrykantu. Jedna z was siedzi, opierając się o ścianę, druga siada na niej. I już. Partnerka na górze ma totalną kontrolę: jak, kiedy, jak głęboko użyje dildo, siadając na nim. W tym samym czasie można też dotykać łechtaczki. Pierwszy raz kojarzy mi się z eksperymentem i kupą śmiechu: trzeba usiąść w specjalnej pozycji, dildo wypada, gdzie jest żel? Jest jeden plus: jakkolwiek komicznie nam to za pierwszym razem wyjdzie, dildo na pewno pozostaje twarde. 😉
Co dalej? W pozycji siedzącej partnerka na górze na pewno może dojść jak rakieta, a partnerka na dole może mocno ją obejmować (dla mnie to zaleta, można czuć stykanie się ciał…). Ta pozycja jest dobra do „oswojenia” dildo i dopracowania komunikacji. Ale jest też minus: partnerka na dole ma raczej mało możliwości ruszania biodrami. A to dość duża frajda. Dodatkowo, pasywność partnerki na dole może jej utrudniać czucie, że bierze udział, że to ona sprawia przyjemność (trochę lepsza pod tym względem jest pozycja: jedna klęczy, druga na niej siada).
Warto poszukać pozycji, w której obie możecie się ruszać. Popróbujcie co wam odpowiada i wychodzi.
Naprawdę mocna… czułość
Mi niezapomnianych wrażeń dostarcza pozycja na plecach, z różnymi wariantami. Jestem na kolanach, ona leży/półleży, kolana ma uniesione. Ja mogę opierać się dłonią na łóżku/kanapie/podłodze. Mój ruch bioder przekłada się na jej przyjemność, jednocześnie mogę (dwie ręce wolne!) dotykać jej piersi, szyi. Mogę nawet złapać ją pod biodrami albo nad ramieniem i przyciągać do siebie jej miednicę / cały tułów, żeby zwiększyć siłę pchnięć (to jest wariant mocniejszy). Biodrami można robić mnóstwo ruchów: wkładać i wyjmować albo zostawić dildo w środku i lekko popychać. Spytaj, co woli twoja partnerka. Można kreślić różne kółka, zmieniać rytm – ale to na pewno wiecie. Ja lubię, jak moja partnerka wprawia biodra kierujące dildem w krótkie, szybkie ruchy, prawie wibracje – fantastyczny koniec. Dla mnie ta pozycja jest super, bo pozwala przeżyć orgazm z twarzą mojej dziewczyny tuż przy mojej, całować się w trakcie, przytulać. Seks z użyciem dildo może być bardzo czuły.
W wariantach pozycji na plecach partnerka na dole może unosić nogi do góry albo przyciągać je do tułowia – im bardziej, tym głębiej można włożyć dildo. Jeśli dildo jest zakrzywione, a wiele z nich ma choć lekkie zakrzywienie, najlepiej je skierować do góry – sprzyja to stymulacji przedniej ściany pochwy.
Inna pozycja: penetracja od tyłu. Dla mnie strasznie podniecająca. Ale też dość „dosłowna”, więc wymaga dużego podniecenia i hmm, odrzucenia pruderii. Oznacza odsłonięcie: jesteście na kolanach, jesteś tyłem do swojej partnerki, ona wkłada ci dildo. W tej pozycji możliwe są duże, mocne ruchy (oczywiście trzeba uważać i słuchać – za duże i za mocne to nic przyjemnego). Obie macie duże możliwości ruszania się, zmieniania kątów, koordynowania ruchów. Partnerka na dole może opierać się o podłogę, o kanapę, przybrać pozycję pionową (i opierać się o partnerkę plecami), na koniec możecie się na sobie po prostu położyć.
Wynalazek
Jest jeszcze jeden wynalazek, który umożliwia penetrację bez udziału rąk. Jest to cudo zwane „feeldoe”: ma kształt dwóch dild połączonych u podstawy, tylko, że jedno ramię ma kształt dildo, a drugie ma kształt obły, fasolowaty. To drugie ramię jest mniejsze i służy do trzymania dildo za pomocą mięśni pochwy (!) w czasie penetracji partnerki końcówką dildowatą. Dla mnie jak na razie wyższa szkoła jazdy, trzeba mieć mięśnie kegla wypracowane chyba na siłowni. Ale pewnie po ćwiczeniach i opanowaniu taka równoczesna penetracja może być przyjemna. A może którejś z was się udało?
Na zdjęciu powyżej dildo share Fun Factory.
Na koniec higiena: po skończonym seksie ujmij ciepłe, utytłane dildo i dumnie dzierżąc je w wysoko uniesionej dłoni, idź umyć przedmiot w gorącej wodzie z mydłem korzystając z luksusowej łazienki w swoim kochanym akademiku.
Z pozdrowieniami dla studentek lesbijek 🙂
Mimi
Tekst ukazał się w ramach konkursu z Lelo.