Kobieta na wolności to świeża, nowa, pachnąca książka Dagny Agasz, która czeka na recenzję. Na smaczek publikuję dla Was fragment o ejakulacji. 🙂
Chciałabym się z Wami podzielić nadmiarem. Nadmiarem, który spływa mi na uda.
Umiejętne stymulowanie ukrytego zakończenia łechtaczki, potocznie nazywanego punktem G, może wywołać wytrysk. Okazuje się, że kobiety są mistrzyniami orgazmów bez ejakulacji, a większość mężczyzn nawet nie wie, że oni również mogą mieć orgazm bez wytrysku.
Dla mnie świadome przeżycie ejakulacji stało się momentem przełomowym. Ciągle czułam, że pomimo tak wielu intymnych spotkań, ogromnej otwartości na doznania seksualne, świadomości ciała gdzieś tkwi we mnie blokada. Tkwiła ona jak zwykle w umyśle.
Mam przyjaciółkę, która potrafi się pięknie zatracić w akcie seksualnym. Kiedy wiele lat temu widziałam ją kochającą się z moim byłym mężem, poczułam ukłucie zazdrości – nie o męża bynajmniej, o zatracenie. Ta przyjaciółka poskarżyła mi się niedawno, że coraz trudniej jest się jej rozluźnić, kiedy kocha się z mężczyzną, bo oni narzekają, że za bardzo się moczy. Mężczyzna, przyzwyczajony do osiągania orgazmu w czasie masturbacji własną dłonią, oczekuje ucisku i tarcia, bo inaczej „nic nie czuje”, a kobieta, osiągając szczyt, któremu towarzyszy ejakulacja, całkowicie się otwiera. Nieświadomi kochankowie nie mogą się więc spotkać, kobieta zaczyna się kontrolować, żeby się za bardzo nie „moczyć”, a mężczyźnie wydaje się, że jego penis jest za mały.
Kiedy jestem świadoma własnej fizjologii, kiedy się jej nie boję, każde spotkanie intymne z mężczyzną jest świętem.
Cyt. za: Dagny Agasz, Kobieta na wolności, s. ? – brak numeracji stron w książce. 🙂