Rodzice są zaniepokojeni. Zaniepokojeni są też ci dorośli, którzy nie mają dzieci. Zaniepokojeni są także, a może szczególnie, edukatorzy i edukatorki seksualne, seksuolodzy, psycholożki. Zaniepokojona była moja koleżanka, która uczyła w gimnazjum. Sex coachka, z którą współpracuję i koleżanka-fotografka, matka kilkuletniego chłopca. Wszystkim stają włosy na głowie. Wszystkim tym, którzy znają problem. Którzy mają odwagę się jemu przyjrzeć. Którzy po pierwsze chcą poczytać o wpływie pornografii na mózg, a po drugie przyznać, że ich dziecko może mieć kontakt z pornografią. Chociaż jeszcze jest małe. Bo przecież nie ma 15 lat. Tylko 11. Albo 8. Są jednak tacy, którzy uważają, że jak dziecko ma mleko pod nosem, to nie będzie oglądać „tych świństw”, bo przecież… no właśnie co? Samo zrozumie, że to nie dla niego? Że może mu wyrządzić nieodwracalne krzywdy? Że może zaprogramować przyszłe nieudane życie seksualne? Niby na jakiej podstawie? Kto Twojemu dziecku na spokojnie wytłumaczył, dlaczego lepiej odpuścić internetowe porno, albo chociaż – oglądać je krytycznie? Ja Twojej pociechy nie znam. Co prawda, opowiadam czasem w necie o alternatywie dla porno, ale prowadzę portal i kanał dla dorosłych, a nie dla dzieciaków w wieku podstawówkowym. Jeśli Ty mu tłumaczysz, to przybijam Ci piątkę, bo tym samym robisz wielką robotę nie tylko dla swojego dziecka, ale także dla seksualności jako takiej, i jestem Ci za to bardzo wdzięczna. Jeśli jednak jeszcze tego nie robisz, mogę Ci tylko powiedzieć: nie licz na to, że jakoś to będzie. Że Tobie nikt nie tłumaczył i że przecież jakoś żyjesz. Czasy, niestety, bardzo się zmieniły. A sposób konsumowania pornografii razem z nimi.
Dziecięca bezbronność kontra ruchanie w odbyt
Pierwszy kontakt z pornografią miałam w wieku przedszkolno-zerówkowym. Koleżanka wygrzebała z tapczanu wujka „świerszczyki”. Z tego, co pamiętam, były to czarno-białe zdjęcia z pornogazetki wydrukowanej na strasznej jakości papierze. Nie zainteresowało mnie to, chyba dlatego, że było tak brzydkie. I ohydnie śmierdziało farbą drukarską. Nie miałam pojęcia, na co patrzę, ani też nie czułam zgorszenia. Nie rozumiałam nic, i nie było obok dorosłego, który by mógł to wytłumaczyć. Następnym razem, gdy trafiłam na obrazkową pornografię, miałam z 15-16 lat. Był to jakiś film z kasety wideo, który pokazała mi inna koleżanka. Nieszczególnie mi się podobał, ale moje ciało zareagowało bezbłędnie, nawet jeśli przedstawione tam obrazy były nieestetyczne i karykaturalne, czy nawet kolokwialnie mówiąc – durne. Kolejny raz oglądałam pornografię z płyty CD, razem z moim chłopakiem. Oboje byliśmy wtedy dorośli. Internety dopiero się zakładało – na kablach, w wielkich miastach, w miejscach, w których były „możliwości techniczne”. Gdzieniegdzie ktoś miał modem, na którym zwykła wiadomość e-mail wczytywała się kwadrans. Serwisów takich jak YouTube jeszcze nie było. Więc podejrzewam, że stworzonych na ich wzór serwisów porno z krótkimi klipami też było niewiele, ale może się mylę, bo przecież nie penetrowałam wtedy internetu. Moi koledzy wymieniali się filmami na płytach, a transfer był taki, że jeden film ściągało i przez tydzień. Nie był to złoty czas konsumowania pornografii na terabajty, bo nie było takich możliwości technicznych.
Inaczej jest dzisiaj. Seksuolog, doktor Depko nie pozostawia złudzeń: „Zróbmy eksperyment. Powiedzmy, że obaj mamy po 12 lat, jesteśmy właśnie na podwórku i szukamy wiedzy o istotnych dla nas sprawach. Wpisujemy więc hasło (Depko wyciąga smartfon), które znamy z podwórka: „ruchanie”. Proszę bardzo (Depko klika w google-grafika): „Ruchanie śpiącej żony”. „Chętna na ruchanie łyka spermę”. „Ruchanie w odbyt”. I do tego zdjęcia.”1
Możliwości techniczne
Teraz pytanie: Dlaczego jakieś dziecko miałoby w wyszukiwarkę wpisywać frazę „ruchanie”? Po pierwsze seksualność to dziedzina życia, która się domaga poznania, nawet jeśli ktoś jest z katolickiej rodziny. I nieważna jest płeć dziecka, ważne jest to, że często seks jest czymś zakazanym i dlatego ciekawi. Jeśli dzieciom nie tłumaczy się, co to jest i do czego służy, tym bardziej same muszą znaleźć odpowiedź! Czas szperania po książkach już dawno się skończył i nie każdy trzyma w domu na widoku Świętą seksualność, która ma tyle kolorowych obrazków, że jakieś dziecko może się zainteresuje. Możliwości techniczne są teraz zdecydowanie inne niż jeszcze 10 lat temu i to jest drugi powód. Możesz oglądać film z telefonu albo tabletu, siedząc w ławce na lekcji (i to nie musi być Twój telefon, może być np. kolegi, który Ci na chwilę pożyczył, przy jednym telefonie może też siedzieć kilka osób albo i pół klasy). Internet jest wszędzie, a porno tak łatwo dostępne, jak nigdy wcześniej. Natomiast jego „jakość” jest pewnie także w ogromnej większości – najniższa z możliwych. Świadomi konsumenci może i trafią na starannie wyselekcjonowane porno z czułymi scenami wyreżyserowanymi przez artystki-feministki, ale aby do tego się dostać, trzeba znać nazwiska i mieć pojęcie, że takie porno czy erotyka także istnieją, a nie sądzę, żeby wiedziały o tym dzieci.
I chociaż matki już raz zbuntowały się i stworzyły alternatywne porno dla dzieci2, to to, co się widzi po wejściu na pierwszy lepszy portal z filmami (ja wchodzę na RedTube), to sceny szybkiego seksu, często pełnego przemocy. W prawym oknie strony wyświetla mi się filmik, na którym kobieta dusi mężczyznę, potem odbywa z nim stosunek w dwóch pozycjach, następnie ssie penis a na końcu on wytryskuje na jej piersi – i to wszystko w jakieś 5 sekund, bo film jest reklamą i wyświetla się w przyspieszonym tempie. Co więcej – uruchamia się samoczynnie, gdy tylko wchodzę na stronę, bo aktualnie przeglądarka Chrome nie pozwala wyłączyć opcji autoplay. Podobnie jest, gdy wchodzę na ten sam portal z komórki. Wyświetla mi się inny filmik, na którym w 3 sekundy (dosłownie w 3 sekundy) oglądam zmontowane sceny: kobieta ubrana w czarną siatkę z wycięciem w kroku pieści się fioletowym wibratorem po łechtaczce i kroczu, a stojący obok mężczyzna wkłada go jej w odbyt. Skoro to trwało 3 sekundy, co można zobaczyć w 30 sekund albo w 30 minut? Jak odbywa się to „uświadomienie przez internet”? Co więcej – to się może odbywać dzień po dniu godzinami. Podejrzewam, że po tygodniu jesteś już specjalistą od seksu waginalnego, analnego, oralnego, gadżetów, BDSM, mamusiek, tryskania mlekiem z cycków, ejakulatem z waginy i wielokrotnego orgazmu. Tylko, niestety, Twój „materiał edukacyjny” jest tak bliski rzeczywistości, jak filmy SF reportażom z National geografic.
Życie to nie film SF, ale nastolatki tego nie rozumieją
Dziecko, o ile nikt mu nie wytłumaczył, że porno to bajka dla dorosłych, niestety, jest całkowicie bezbronne. Ta „bajka” może kodować jego przyszłe doświadczenia seksualne. Jeśli coś się ogląda w kółko i to coś podnieca, możliwe, że będzie się potem próbować ten scenariusz realizować w życiu. „Pornografia po prostu nie jest dla dzieci. One odbierają to zbyt dosłownie. To kształtuje wizerunek seksu całkowicie nieprawdziwy i powoduje w młodym organizmie prawdziwe spustoszenia. – mówi Depko. – (…) Wejdź na pornhub albo jakikolwiek ogólnodostępny portal. Masz tam przekrój wszelkich fetyszy: mamuśki, sado-maso, pissing itd. Dzieciaki się na takich rzeczach fiksują. Młodzi ludzie wysyłają do mnie takie maile: „Czy na pierwszej randce można zaproponować dziewczynie seks analny?”. I teraz wyobraź sobie sytuację, że ten chłopak jest przekonany, że (…), w którą dziurkę byś nie wszedł, to kobieta jest zachwycona i wydaje odgłosy rozkoszy. To rodzi prawdziwe tragedie w relacjach w świecie realnym. (…) Pacjenci podczas rozmowy w gabinecie tłumaczą: „Na filmach one chętnie robią laskę, a moja nie chce robić laski. Co robić?”. W końcu przychodzą razem, dziewczyna tłumaczy, że może by i chciała, ale – po pierwsze – jego natrętny sposób domagania się jest nie do wytrzymania, a po drugie – ona czuje wielki stres, że nie zrobi tego „tak jak w pornolu”. „Czyli jak?” – pytam. „No, nie jestem w stanie połknąć, a powinnam”. „A dlaczego powinnaś?”. „No bo tam połykają”.”3
Z pornografią z internetu ledwo radzą sobie ludzie dorośli, którzy czasem kompulsywnie oglądają pornografię. Więc jak mają sobie radzić dzieci?
Nieskończone zasoby internetu
Kiedyś ilość dostępnej pornografii była skończona. Nawet jak miałeś dziesięć kaset wideo czy 20 płyt CD, to mogłeś oglądać tylko je. Być może mogło Ci się to znudzić. Dziś, gdy znudzisz się kategorią „Amatorki”, która jako pierwsza wyświetla mi się w RedTube, możesz iść do: analny, arab, Azjatki, bielizna, big ass, big dick, blondynki, brazylijski, brunetki, bukkake, cartoon, celebrytki, college, cosplay, dojrzałe, duże cycki, European, feet, female orgasm, fetyszyzm, French, funny, gejowskie, gonzo, grupa, hentai, klasyczne, kompilacje, lesbijki, mamuśki… Mam wymieniać dalej? Bo jeszcze nie doszłam do połowy, a niektóre słowa widzę pierwszy raz na oczy, chociaż swego czasu obejrzałam górę płyt z filmami porno. Było to ponad 15 lat temu, kiedy i nośniki były inne, i kategorie. Tylko że ja byłam wtedy dorosła, a co to jest seks, znałam z doświadczenia. Filmy porno czasem mnie rozśmieszały, czasem podniecały, czasem zniesmaczały. Tak czy siak, miałam do nich zdrowy dystans. Nie oglądałam też filmów zawierających przemoc, a najczęściej wybierałam filmy rysunkowe, bo nie lubiłam patrzeć na udawany seks między aktorami, który wydawał mi się nudny i sztuczny. A także nie oglądałam ich codziennie, tak samo jak codziennie nie piłam alkoholu. Być może, gdybym dorastała w 2019, oglądałabym porno codziennie, bo seks ciekawił mnie bardzo, a w internecie obecnie łatwiej znaleźć tuzin serwisów z filmami porno, niż jeden z ładnymi opowiadaniami erotycznymi czy też z rzetelną edukacją seksualną. Słowem, miałam szczęście, że urodziłam się w latach 80. A ile szczęścia ma Twoje dziecko?
Dr Depko radzi
„Wraz z kupnem smartfona dziecko powinno w pakiecie dostać wiedzę, że pornografia, którą na 99 procent zobaczy, to jest bzdura. To paradoks, że ci sami, którzy chcą wyrzucać edukatorów seksualnych ze szkół, jednocześnie na pierwszą komunię te smartfony wręczają. Za 20 lat będą mieli zastępy nieszczęśliwych ludzi.”5 – mówi seksuolog w wywiadzie dla Gazeta.pl. A ja pisząc ten artykuł, dostaję wiadomość od młodej kobiety, która przeczytała inny mój artykuł, Czy edukacja seksualna powinna odbywać się tylko w domu? i napisała, że „artykuł daje mi też większe zrozumienie tego, co działo się w moim życiu seksualnym przez lata, bo ja o seksie uczyłam się tylko z porno, moi partnerzy też. I nieraz czułam presję by być jak „laski z porno” i zgadzać się na coś bo to przecież „takie normalne”, bo tyle tego w internecie.”
Co jest dla mnie uderzające, to to, że pisze to moja internetowa „znajoma”. To nie jest Amerykanka ani Angielka „ze zgniłego Zachodu”, tylko kobieta, która tak samo, jak ja, wychowała się w Polsce, tym „katolickim kraju, gdzie dzieci przed pornografią ustrzega się kazaniem o grzechu”, tylko niestety, w latach 90., i dorastała, gdy znikomą edukację seksualną w szkołach zastąpiła „edukacja z porno”.
1 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25492491,dr-depko-chca-wyrzucac-edukatorow-seksualnych-ze-szkol-a-na.html
2 „Byłam przerażona, kiedy zauważyłam, że moje dzieci czerpią wiedzę o seksie ze stron pornograficznych, pełnych hardcorowych scen seksu. Nawet nigdy się tym nie interesowałam, ani nie oglądałam” – przyznaje jedna z matek, która zdecydowała się nakręcić film porno dla swoich dzieci. 12-minutowy filmik, który został wyemitowany w stacji Channel 4, wywołał wielką debatę w Wielkiej Brytanii. Kobiety twierdzą, że zdecydowały się na udział w projekcie, ponieważ chcą uświadomić swoje dzieci, że seks to nie tylko kontakt fizyczny, ale również nawiązanie relacji. Matki uznały, że ich dzieci nie powinno czerpać wiedzy na temat z seksu z wulgarnych filmów porno. „Najbardziej szokujące było to, że zdecydowana większość porno, którą zobaczyłyśmy w internecie zawierała sceny przemocy i gwałtu.” Cyt. za:
https://www.se.pl/wiadomosci/swiat/matki-nakrecily-porno-dla-swoich-dzieci-nagranie-jest-w-sieci-aa-LHew-QD7o-LUQR.html
3 http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25492491,dr-depko-chca-wyrzucac-edukatorow-seksualnych-ze-szkol-a-na.html
4 N. Wolf, Wagina. Nowa biografia, Warszawa 2013, s. 235.