„Chcę widzieć twoje oczy“- szepce mój kochanek. Leżymy nadzy, spleceni w intymnym uścisku na moim łóżku, obdarzając się nawzajem czułością. Jego szerokie usta na moich piersiach. Udach. Łechtaczce. Powtarza moje imię, nie umie go prawidłowo wymówić.
Z podnieceniem pomieszanym ze zdziwieniem i radością patrzę na twarz mojego kochanka. Na mocne, czarne włosy z niebieskim odcieniem. Na mały, płaski nos. Na skórę barwy ciemnej miedzi, zroszoną kropelkami potu. Na szczupłe, niebywale silne ręce, trzymające moje uda. Na fioletowy język. Na skośne, ciemnobrązowe oczy, które zawsze kojarzą mi się z migdałami.
Mój kochanek pochodzi z Tajwanu.
Ten drobny fakt czyni pytanie – dlaczego ze sobą spaliśmy – znacznie bardziej skomplikowanym. Wyłania się też z niego następne pytanie: czy kobiety sypiające z przedstawicielami innych „ras“ mają inne motywy dla seksu z „egzotycznym“ partnerem, niż gdy decydują się na noc z Europejczykiem?
Mogę rozpatrywać tę kwestię od strony historycznych dyskursów. Uprawianie seksu było przez wieki aktem „podejrzanym“, obwarowanym przeróżnymi kulturowymi normami. Do czasów Oświecenia podstawową normą było podyktowane zazwyczaj pobudkami materialnymi małżeństwo. Seks z kimś poniżej swojej warstwy społecznej był seksem z „obcym“.
Czasy Oświecenia przyniosły wielki sukces antropologii. Nie stało się to dlatego, że ta dziedzina nauki przynosiła przełomowe odkrycia. Wręcz przeciwnie, często „fałszowała“ rzeczywistość. Po obaleniu stanowego porządku została stworzona inna forma podziału ludzi na „lepszych“ i „gorszych“: ze względu na budowę ciała, „ustalającą“ kształt psyche. Tak zostały stworzone podstawy do istniejącego do dziś seksizmu (ile razy słyszałyśmy, że feminizm kończy się wtedy, gdy trzeba rano odśnieżyć podjazd?), jak i rasizmu. O ile jednak biały wykształcony mężczyzna nie mógł negować istnienia białej kobiety (zabrakłoby możliwości przekazania JEGO genów), mógł sobie pozwolić na stworzenie doktryny, której celem była fizyczna eliminacja innych „ras“. Pojęcie „rasy“ nie było ostatecznie zdefiniowane: wszyscy ideolodzy rasizmu uważali za fakt, że Europejczyk i mieszkaniec Afryki to dwie różne rasy, nie każdy zgodziłby się jednak z twierdzeniem, że Polacy są inną rasą niż Niemcy. Reguły dotyczące seksualności są jednak identyczne. Dla rasisty kobieta ma przede wszystkim funkcję reprodukcyjną, która, choć kluczowa dla utrzymania ciągłości danej „rasy“, wcale nie czyni jej czymś więcej niż „inkubatorem“. Kobieta pełni przede wszystkim pasywną rolę utrzymania biologicznej ciągłości danej „rasy“, której dobra kulturowe i wartości są tworzone przez mężczyzn. Ta redukcja powoduje wzrost znaczenia aktu seksualnego: może on służyć danej „rasie“ lub zagrozić jej przetrwaniu. Ciało kobiety staje się terytorium rasistowskiej wojny reprodukcyjnej.
Przedstawiciel „lepszej rasy“ miał prawo traktować kobiety „niższej rasy“ jako obiekt zaspokajania żądz. Kobieta należąca do „wyższej“ rasy była za seks z przedstawicielami „rasy niższej“ surowo karana. Przykład mieliśmy nie tak dawno w naszym kraju i w sąsiedztwie. Niemieccy żołnierze mieli zalegitymizowany „dostęp“ do ciał polskich kobiet przez tworzone przez Rzeszę domy publiczne. Kara dla przebywającego na przymusowych robotach w Niemczech Polaka, który uprawiał seks z Niemką, była brutalna egzekucja, formą przypominająca samosądy. Karą dla Niemki był obóz koncentracyjny.
Nie przespałam się oczywiście z moim Tajwańczykiem dlatego, by biała rasa zginęła. Zapewne żadna z nas, której zdarzył się seks z „egzotycznym“ mężczyzną, uprawiała go z innych powodów. Zapewne jednym ze wspólnych odczuć była ciekawość odkrycia i zrozumienia „Obcego“. Przedstawiciel innej kultury jest ciekawy nie tylko jako indywiduum, lecz także jako symbol czegoś, co dla nas jest dalekie i niezwykłe. Akt absolutnej bliskości, przekroczenia granic i oddania uważamy za doskonały sposób, by poznać sens tego, co nieznane. Być może jedynym motywem było spojrzenie migdałowych oczu i giętkie palce, których możliwości chciałyśmy wypróbować.
„Powiedz szczerze, czy grało też rolę to, że jestem Europejką?“- zapytałam, gdy rozmawialiśmy o motywach naszej decyzji przespania się ze sobą.
„Tak“- przyznał lekko zawstydzony Tajwańczyk. Rozumiem jego wstyd. Prosta ciekawość, domagająca się sprawdzenia, co ma między nogami Azjata/Europejka, kryje w sobie niebezpieczeństwo, że na tym samym miejscu w tej samej sytuacji mógłby/mogłaby się znaleźć dowolny/a Ajzata/Europejka. Idąc z kimś do łóżka, chcemy, by ten ktoś uprawiał seks z nami, nie z abstrakcyjną ideą Obcości.
Choć wtedy i to nie było ważne. Przy włączonym świetle, odrzuciwszy kołdrę, bezwstydnie podziwialiśmy swoje ciała. Czy podniecało nas złamanie konwencji, zagłada rasy białej, poznanie Obcości czy po prostu druga osoba w swojej indywidualności – która z nas by się nad tym zastanawiała, czując wprawny język na łechtaczce?
A wy, czy macie jakieś doświadczenia z „egzotycznymi“ partnerami i jakie motywy zaobserwowałyście u siebie?
Tekst ukazał się w ramach konkursu z Lelo.