Ich zdjęcia bez ich zgody od dwóch dni krążą w internecie. To ich wina. Upublicznienie zdjęć spotyka się ze zgodną opinią: same sobie są winne.
Jennifer Lawrence, Kate Upton, Kirsten Dunst to trzy spośród setki kobiet, których zdjęcia, bez ich zgody od dwóch dni krążą w internecie. I choć nie były one udostępnione wszem i wobec, ale strzeżone w zakodowanej chmurze, ich upublicznienie spotyka się ze zgodną opinią: same sobie są winne.
To, że kobiety same sobie są winne, wiemy nie od dziś. Kobiety ponoszą winę za różne sprawy. Wieki temu kobiety palono na stosie, bo:
1. miały rude włosy,
2. pogoda była marna,
3. urodził się czarny kot,
4. padła koza.
Dziś kobiety się gwałci, bo:
1. noszą za krótkie spódniczki,
2. mają głębokie dekolty,
3. patrzą,
4. są.
Dlatego nie ma się co dziwić, że publikowanie intymnych, prywatnych zdjęć kobiet to także ich wina. Nie ma mowy o tym, że włamywacz postąpił źle. Nikt się na włamywacza nie oburza. Tak, jak w przypadku gwałtu winna jest ofiara, tak w przypadku włamania winna jest okradziona.
Mgliście pamiętam czasy bez Internetu, gdy czasem ktoś bąknął o zasadach uszanowania czyjejś prywatności, o tym, że w cudzej torebce się nie grzebie, że nie czyta się czyjejś korespondencji, nie włazi się do czyjegoś domu bez pozwolenia i nie wynosi się z niego prywatnych zbiorów fotografii. Zasady te jednak postępująco uległy zmianie, tak jak postępująco wyłania się osoba winna. Winna osoba nie ma prawa wymagać poszanowania dla swojej prywatności, bo ona tej prywatności nie ma. I nie dlatego że jest gwiazdą, celebrytką, czy modelką. Ona nie ma prywatności z racji tego że jest kobietą.
Ciało kobiety jest z zasady wystawione na publiczne widzimisię i nic jej do tego. Kobieta ma bowiem ciało, które nie za bardzo do niej nie należy. Żeby to zrozumieć, trzeba przyjrzeć się po kolei, co do kobiety nie należy.
1. Cycki. Celowo piszę „cycki”, bo to właśnie o cycki chodzi. Piersi wprawdzie też do kobiety nie należą (tylko do niemowlęcia), ale cycki nie należą w sposób szczególny. Pamiętacie tę aferę z Angeliną Jolie, która zdecydowała się na mastektomię w profilaktyce przed rakiem? Najwięcej do powiedzenia w tej sprawie mieli oczywiście faceci.
2. Tyłek. Zdefiniowany jako gruszka, jabłko albo śliwka. Bez względu na to, co tam jeszcze z sadownictwa zostało, najważniejsze jest jednak to, że można go klepnąć. Inna rzecz, tyłek jest własnością ogółu ze względu na niezwykle pasjonujący wszystkich celilit. Nie ma człowieka na tym globie, który nie miałby prawa do obśmiania pomarszczonej skóry na kobiecym tyłku.
3. Nogi. Konia z rzędem tej, której nigdy żaden facet „przypadkiem” po łydce nie smyrnął, której żaden facet „mimochodem” nie położył ręki na kolanie, albo po prostu po udzie nie klepnął. I choć zawsze taki gest kobietę zdumiewa, pozostaje ona niema i bezradna, bo co ma zrobić? W końcu to nie jej ciało.
4. Plecy. Plecy i ramiona. Oj, ile tego obejmowania trzeba w życiu przyjąć! Ile „przyjacielskich” przytuleń, głaskania, uścisków! Znasz tę sytuację, kiedy obcy facet chce przejść obok i łapie za twoje ramiona (koniecznie, gdy odsłonięte!), aby przesunąć cię na bok? Nie miej pretensji, on myśli, że kobiety są głuche i zdanie: „przepraszam, muszę przejść” nie wystarczy.
5. Twarz. Cały świat ma mnóstwo do powiedzenia na widok kobiecego oblicza. Od prostych poleceń w wieku nastoletnim: „zmyj to z siebie” do komend w wieku dojrzałym: „zrób coś z sobą”. Nie ma dnia w internecie bez tytułu: „Co się stało z jej twarzą?!”, albo: „Zobacz jak wygląda bez makijażu!”. Swoją drogą, faceci zawsze wyglądają bosko. Z makijażem, czy bez.
6. Włosy. Wszystkie te przefarbowane na blond, „bo on lubi blondynki” włosy należą do facetów. Nieraz spotkałam się też z wyznaniem kobiet, które przyznają, że chętnie by zmieniły fryzurę, obcięły włosy, ale „mąż by je chyba zabił”. Słusznie. Niech nie ruszają, co do nich nie należy.
7. Brzuch. Ta część ciała powinna leżeć w Sevres pod Paryżem, jako wzorzec organu nienależącego do kobiety. Nie ma bowiem instytucji, która by nie dzieliła własności kobiecego brzucha. Jeśli ktoś myśli, że brzuch znajduje się między przeponą a biodrami, grubo się myli. Brzuch znajduje się w niebiosach i tam się dokonują wszelkie sprawy z nim związane.
8. Macica. Jak już jesteśmy przy brzuchu, warto wspomnieć o tym drugim świętym organie, krążącym między kościołem a parlamentem od ponad dwudziestu lat. Trudno policzyć, ilu mężczyzn dzieli prawo do macicy. Jeszcze trudniej sobie wyobrazić, co z tym prawem jeszcze mogą zrobić.
9.
Cipka. Nie znam innego określenia na tę część ciała, wokół której kręci się jedna z największych religii tego świata. A kręci się razem z całym szacownym towarzystwem decydentów, którzy mają wpływ na politykę, prawo, kulturę, obyczajowość i losy każdej cipki w Polsce. A wszystko dlatego, że przez ogromne zaangażowanie w temacie cipki, to właśnie oni czują się dumnymi jej właścicielami.
autor: Sylwia Kubryńska