1.Tania i skuteczna broń: Przemoc seksualna jest najtańszą bronią wojenną. A jednocześnie bardzo skuteczną, bo może niszczyć morale i więzi społeczne. Może prowadzić do długotrwałej traumy, wpływając na całą społeczność danego mężczyzny.
2.Terror i upokorzenie: Przemoc seksualna ma na celu złamanie woli przeciwnika, upokorzenie go i wywołanie trwałej traumy. Jest to forma brutalnego ataku na godność i tożsamość mężczyzny, co może prowadzić do długotrwałych skutków psychicznych i emocjonalnych.
3.Kontrola i dominacja: Przemoc seksualna jest często wykorzystywana jako narzędzie kontroli i dominacji nad przeciwnikiem. Jest to sposób na pokazanie siły i władzy, a także na zastraszenie i zmuszenie przeciwnika do poddania się.
4.Stygmatyzacja i izolacja: Osoby po przemocy seksualnej, szczególnie mężczyźni, mogą doświadczać stygmatyzacji i wykluczenia społecznego. W wielu kulturach wyjawienie, że doświadczyło się takiej przemocy jest związane z hańbą, co może prowadzić do izolacji i braku wsparcia.
5.Często jest niezgłaszana, niewykrywalna, więc nie jest ścigana: W wielu przypadkach może pozostać niewykryta lub niezauważona, co pozwala na jej stosowanie bez większych konsekwencji. Często nie jest odpowiednio ścigana ani karana, co daje sprawcom poczucie bezkarności.
Gwałty, okaleczanie czy obcinanie genitaliów jeńcom wojennym znamy już z czasów starożytnych. Znajdziemy o tym wzmianki w Biblii, przemoc seksualna stosowana jest też na współczesnych wojnach, m.in. w Syrii czy Ukrainie.
Na YT możesz zobaczyć nowy dokument pt. “On też”, który zawiera historie mężczyzn z Ukrainy poddawanym torturom i wojennej przemocy seksualnej. Tak, rosjanie liczyli, że nikt się o tym nie dowie, że Ukraińcy nikomu nie powiedzą. Film dostępny jest na YT tutaj z angielskimi napisami i polskimi automatycznymi. Obejrzałam i zrozumiałam, Wam też polecam (o ile macie silne nerwy).
A teraz chwila zastanowienia…
Gdy chodziłam do podstawówki pani kazała nam namalować swoje marzenia. Kolega namalował wojnę. Dostał dwóję. Wychowawczyni srogo go zbeształa, ale nie wytłumaczyła, co to jest wojna.
Myślę, że wielu chłopców może marzyć o „wykazaniu się męstwem”, dowodzeniu armią czy – na żywo – strzelaniu do wroga, kiedy dzień w dzień strzelają na komputerze i bardzo im się to podoba. Nawet małym chłopcom kupuje się pistolety. Jedna z najpopularniejszych zabaw na podwórku w moim dzieciństwie to była zabawa w wojnę. I serio, mało chłopaków chciało się bawić w dom.
Weterani różnych wojen próbowali społeczeństwu już dawno temu wytłumaczyć, że wojna to nie tylko „honor”, to także najgorsze możliwe doświadczenia. Gdy po I wojnie światowej mężczyźni wracali z PTSD, świat nie wiedział, jak na to zareagować, zaprzeczał faktom, zarzucał byłym żołnierzom tchórzostwo i przewrażliwienie: „Zagadnieniem traumy zainteresowaliśmy się dopiero, gdy zmusiły nas do tego podczas I wojny światowej dziesiątki tysięcy żołnierzy dotkniętych szokiem pola walki. Początkowo próbowano negować realność ran psychicznych, obwiniając o wszystko fizyczne okaleczenia. Termin szok pola walki wyprowadzono z błędnej teorii mówiącej, że przyczyną rozstroju psychicznego jest wstrząs spowodowany przez pobliskie wybuchy. Kiedy okazało się jasne, że nasi żołnierze uginali się pod ciężarem psychicznym, a nie fizycznym, reakcja była typowa. Zaczęliśmy ich potępiać. Publiczna dyskusja z medycyny przeniosła się na grunt moralności. Ci żołnierze nie mają kręgosłupa. Są zwykłymi symulantami albo, jeszcze gorzej, tchórzami. Psychiatria (…) ubrała te resentymenty w szatę fachowych terminów, podsuwając obraz mężczyzn „neurotycznie wrażliwych” i „infantylnych”. Nasza kultura nie chciała się pogodzić z poglądem, że każdy mężczyzna, nawet najbardziej zrównoważony, może się załamać pod wpływem odpowiednio wysokiego stresu. Dopiero oddolny ruch weteranów wojny wietnamskiej zmusił medyczny establishment do zaprzestania przypisywania winy ofiarom. Wtedy pojawiła się nowa diagnoza: zespół stresu pourazowego„* (PTSD). Gdy wracali weterani z Wietnamu i żądali pokoju, dyscyplinowano ich hasłem, według którego skoro nie chcą zabijać wroga na wojnie, to nie są „prawdziwymi mężczyznami”.
Ale wojna to nie tylko żołnierze. To także cywile. W nowym ukraińskim filmie „On też” to właśnie cywile opowiadają o seksualnej przemocy wojennej, jakiej doświadczyli od rosjan. Obok nas w Ukrainie dzieją się rzeczy, na które pośrednio mamy wpływ m.in. poprzez naszą wiedzę o tym, co na tej wojnie się odbywa, jakiej broni używa (np. przemocy seksualnej na wielką skalę), wpływamy też poprzez nasze wybory polityczne, udział w wyborach czy eurowyborach. Nie zamykanie oczu, nie odwracanie się od problemu też jest częścią jego rozwiązania.
I teraz możemy też zmienić przekazy o wojnie jako „honorze i męskości” czy „czymś męskim” lub „czymś dla mężczyzn” a powiedzieć prawdę o gwałcie i traumie, niesprawiedliwości i torturach.
Jak wyglądałby nasz świat, gdyby nasze szkoły uczyły o przemocy seksualnej nieodłącznej od wojen (póki co nie mamy wpracowanego odpowiedniego prawa i kar, żeby ją skutecznie powstrzymać, więc jest ona obecna a nawet coraz bardziej widoczna, a o czym mówi Christina Lamb) i bez uderzania w patetyczne tony, że każdy mężczyzna powinien z radością „poświęcić swoje życie w obronie ojczyzny”? A jeśli mężczyzna nie marzy wcale o takiej „karierze”? Może woli być rolnikiem, budowlańcem, malarzem albo poetą? Może chce pracować w banku albo uczyć w szkole – co wtedy? Bez całej tej bajki o wspaniałości wojen, bez tego kupowania malcom pistoletów i karabinów, bez popularności strzelanek itp. – czy moglibyśmy masowo zmuszać mężczyzn do wojen? bell hooks tak o tym pisze: „Kiedy masy mężczyzn w naszym społeczeństwie zbuntowały się przeciw patriarchatowi i zaprotestowały przeciwko wojnie w Wietnami (…) Inni mężczyźni wyśmiewali ich i wskazywali palcem jako zdrajców. W ciągu ostatnich dziesięciu lat media wyprodukowały ogromną liczbę skierowanych do chłopców filmów, które gloryfikują wojnę (Szeregowiec Ryan, Dzień Niepodległości, Faceci w czerni, Helikopter w ogniu, Pearl Harbor, by wymienić tylko kilka) i po raz kolejny przedstawiają samotną, poniesioną z dala od domu śmierć w imię niezrozumiałych często idei jako przejaw heroizmu”.**
Zobacz dwa filmy o przemocy seksualnej na rosyjskiej wojnie w Ukrainie: A jeśli jutro wojna się skończy dostępny na player.pl oraz na YouTube On też – film dostępny z napisami angielskimi oraz polskimi automatycznymi.
* T. Real, Nie chcę o tym mówić, s.117-118.
**b. hooks, Gotowi na zmianę, s. 89.
„Wszyscy Rosjanie, którzy w taki czy inny sposób są zaangażowani w tę wojnę, albo ją aprobują, albo ją przeprowadzają, są winni, są w niej ubrudzeni.”
„Że ludzie mają prawo wiedzieć, z jakimi zwierzętami, nawet nie zwierzętami, ale potworami, żyją.”
[o rosyjskich żołnierzach]
I teraz pytanie do pani blogerki.
Na terenie Polski dochodzi do interwencji wrogich wojsk i według pani co ma zrobić obywatel?
Ja mówię bez patosu.
Chwycić za broń. Na równi mężczyźni i kobiety, bo to nie kwestia „chcenia”, „a ja wole być malarzem”.
To kwestia przeżycia, albo traumatycznej śmierci, swojej, bliskich, tych którzy fizycznie nie są w stanie za broń chwycić, dzieci, starców.
Jak dochodzi do wypadku to nieudzielenie pomocy poszkodowanym jest karane. (do 3 lat)
Jak dochodzi do przemocy wobec dziecka to niepoinformowanie służb jest karane. (do 3 lat)
Ewentualnie można wpisać w doktrynę wojskową że w przypadku jakiegokolwiek naruszenia granic, nie certolimy się i jako NATO odpalamy w przeciwnika wszystkie atomówki.
Bez ostrzeżenia, bez not dyplomatycznych, Ot żeby nie zdążyli odpalić swojego arsenału.
Z tym że trzeba by zredukować populację Rosji do minimum tak bliżej zera.
Wtedy „cywile” mogą sobie żyć „cywilnym” życiem. A żołnierzy wyśle się z szufelkami co by popioły pozamiatali.
Inaczej się nie da. Nie da się „nie chwycić za broń” i jednocześnie wmawiać sobie że wojna „To mnie nie dotyczy”.
Tak, upiększanie przekazu, sugerowanie, lukrowanie wojny jako wielkiej przygody dla chłopców co ich w mężczyzn przerobi … to … [ a wpisz sobie jakichś adekwatny wulgaryzm].
Ale nie można sugerować czytelnikowi (czytelniczkom) bloga że da się przeżyć konflikt z przeciwnikiem takim jak Rosja bez użycia miażdżącej, brutalnej siły w sprzęcie i kadrach.
Wojny obronnej nie wygrywają krasnoludki tylko zdeterminowani, świadomi swojego zadanie żołnierze i żołnierki (przypominam o równouprawnieniu i obowiązkach wobec ojczyzny).
A sprawców zbrodni wojennych [ wszystkich ] Norymberga … na szubienicę jak Niemców i Austriaków po II Wojnie. Rosjan zostawiono w spokoju i takie teraz mamy tego tragiczne skutki.
„I teraz pytanie do pani blogerki.
Na terenie Polski dochodzi do interwencji wrogich wojsk i według pani co ma zrobić obywatel?”
Piszesz do mnie tak, jakbyś próbował obalać jakąś tezę. Tylko że ja żadnej tezy nie postawiłam.
Piszę o przemocy seksualnej i o wychowywaniu chłopców na żołnierzy, o upiększaniu wojny. Ale Ty wyczytałeś między wierszami coś, czego nie napisałam.
A co do „obowiązków wobec ojczyzny” to przypominam wiersz Tuwima. Nie każdy chce i będzie „umierał za ojczyznę”, nawet jeśli jest obywatelem. Patrz: polski rząd, który się ewakuował podczas II wś. Nie każdy jest Zełeńskim i nie wszyscy walczą tak jak Ukraina. Obywatele zazwyczaj robią to, co mogą. Bogatsi bardzo często wyjeżdżają tak daleko, jak się tylko da, chyba że mają poczucie misji, a ci biedniejsi trafiają na wojnę, część żyje pod obstrzałem a część staje się jeńcami lub ginie. Póki świat pełen jest nierówności i samolotów, to nie ma się co łudzić, że wszyscy będą „wypełniać obowiązki”.
Jeśli nie trafiła do Ciebie treść artykułu, to napiszę w skrócie: zmieniając sposób mówienia o wojnie, pokazując całą prawdę o niej, inaczej wychowując chłopców, możemy wpłynąć na świadomość ludzi a to może w przyszłości poskutkować mniejszą chęcią łatwego akceptowania wojny jako takiej. Podobnie może zaskutkować zrównanie żołnierzy i żołnierek.
W przypadku aktualnej rosyjskiej wojny: Ukraina chwyciła za broń, bo nie miała wyboru. Dlaczego nie miała wyboru? Bo Zachód odwrócił się plecami. I to jest największy problem z tą wojną czy w ogóle agresją rosji – ona jest akceptowana. Tak były akceptowane wojny w Czeczeni, potem Gruzja, Krym, Donbas itp. Możesz uważać, że jedyną rzeczą, którą może robić Ukraina, jest posyłanie ludzi na front i to prawda. Ukraina sama nic więcej nie może. Ale gdyby była wola polityczna, to ta wojna mogłaby zostać zakończona w marcu-kwietniu-maju 2022 roku. Tej woli nie było, bo zachodni świat akceptuje wojnę „gdzieś na końcu świata w Ukrainie”. Na tej wojnie – chociaż jest niesprawiedliwa i straszna – tak samo, jak na innych, ktoś robi pieniądze. Ta wojna nakręca gospodarki. Na tej wojnie Maroko ugrało Saharę Zachodnią.
Co więcej – tej wojny by nie było, gdyby tzw. Zachód zareagował na aneksję Krymu, na Donbas.
Albo wcześniej – na Czeczenię. W Czeczeni były 2 wojny. W czasach, kiedy rosja jako kraj była w rozsypce.
A dlaczego tak łatwo niektóre osoby akceptują wojnę? Właśnie z tego powodu. Że od dziecka są socjalizowane do akceptowania nieuchronności wojny i najgorszego bestialstwa, które się na nich dzieje. Dlatego tak ważne jest zmienienie sposobu opowiadania o wojnie oraz wychowywanie dzieci do życia w pokoju. Gdyby wojna była nieakceptowana, świat zrobiłby wszystko, żeby zakończyć ją jak najszybciej, co najlepiej pokazuje ta rosyjska wojna. Środki na jej zakończenie od lat leżą w bankach. Dlaczego ktoś sobie przypomniał dopiero teraz? Bo na wojnie zarobić też nie jest źle.
Proszę pani Ja się z poniższym jak najbardziej zgadzam.
„”
zmieniając sposób mówienia o wojnie, pokazując całą prawdę o niej, inaczej wychowując chłopców, możemy wpłynąć na świadomość ludzi a to może w przyszłości poskutkować mniejszą chęcią łatwego akceptowania wojny jako takiej.
„”
Tyle że ja to widzę tak:
Usuwamy pikniki wojskowe, pełne baloników, wojskowej grochówki i dzieciaków robiących sobie fotki na tle ciężkiego sprzętu w barwach maskujących. I całe te fetowanie parad, rautów, odczytów, akademii pod krawatem i w rządkach. Wszystkie te fajerwerki dla ludu odstawiamy do lamusa historii.
Zastępujemy to zajęciami szkolnymi z zakresu tematyki Obrony Cywilnej, Pierwszej Pomocy, zachowania podczas incydentów terrorystycznych, klęsk żywiołowych, rozpoznawania dezinformacji ( działań hybrydowych ), czy choćby zachowania na wypadek pożaru, napadu rabunkowego, przestępczości cyfrowej (wyłudzenia i oszustwa ).
Zawsze będą jakieś Hordy Mongołów, Wandalowie, jakiś Stalin, Mao, Kim Ir Sen, Pol Pot.
I w nauczaniu o okropnościach wojny trzeba ich obecność brać pod uwagę.
Reżimy nie znikną. Nigdy. Zawsze będą gdzieś ekstremiści.
Oni nie znikną.
Trzeba być gotowym na czynną obronę swojej rodziny, bliskich. A mając na sobie mundur na ochronę współobywateli, kraju, jego granic i porządku prawnego.
Przecież jasno określiłem że, ( cytując samego siebie )
„upiększanie przekazu, sugerowanie, lukrowanie wojny jako wielkiej przygody dla chłopców co ich w mężczyzn przerobi … to …” i tutaj dopowiadam, że jest to świństwo i indoktrynacja.
Więc narracja na temat wojny wobec chłopców i dziewczynek powinna iść w kierunku uświadamiania czym jest wojsko.
Żołnierz Wojska Polskiego, przysięga bronić niepodległości, granic, konstytucji, honoru.
„Za sprawę mojej Ojczyzny w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić.”
Gdzie tu mowa o zabawie, czołgami, samolocikami, męskiej przygodzie?
Zgadzam się.
Nie każdy chce i będzie „umierał za ojczyznę”, nawet jeśli jest obywatelem.
Eeee… przypominam jednak że jest coś takiego jak:
Zastępcza służba wojskowa.
A takową można pełnić różnie i to jest taki sam obowiązek wobec ojczyzny.
Jak pokazuje praktyka.
Na szpitale, punkty pomocy Czerwonego Krzyża, jak również fabryki produkujące na potrzeby wojska, obiekty infrastruktury energetycznej, sieci wodociągowe, itd, itp. … Też spadają bomby.
No to nie da się ukryć że będąc obywatelem ryzykuje się życiem.
Jak kto uchyla się od służby czy to wojskowej, czy zastępczej trafia za … kratki.
Jak kto ucieka z kraju mając zobowiązania wobec swojej ojczyzny … nazywa się go dezerterem, ewentualnie zdrajcą.
I choć obecnie jedyną opcją na utratę obywatelstwa polskiego jest jego zrzeczenie.
34 ust. 2 Konstytucji RP jakby kto był ciekaw.
To my wybraliśmy polityków którzy tworzą prawo pozwalające bogatym bezkarnie uchylać się przed obowiązkiem służby wojskowej.
Ci sami politycy „ewakuują się” później przez Rumunię. Teraz z nią nie graniczymy, ale za II RP wierchuszka tam zwiała.
Może ja inaczej niż ani definiuję pacyfizm?
Bo dla Mnie Pacyfizm NIE polega na bezkompromisowym dążeniu do unikania rozwiązań siłowych.
Według Mnie Pacyfizm to uświadomienie wszystkim potencjalnym przeciwnikom że ewentualna eskalacja konfliktu skutkująca użyciem wojska skończy się użyciem całej dostępnej siły militarnej. Że zmiotką i szufelką będą ich zbierać.
Więc siadamy do stołów negocjacyjnych i staramy się dogadać.
Ale trzymamy karty przetargowe w garści a palec na spuście.
Przykładem Ukrainy.
Amerykanie i ogółem NATO „cykali się” podjąć natychmiastowe działania odwetowe.
Nie mówię jedynie o wojsku, ale również o sankcjach gospodarczych.
Teraz musimy ( jako członek NATO) mierzyć się z Rosją która zdążyła przestawić gospodarkę na tory wojenne. Która to dogaduje się z Chinami, Indiami, afrykańskimi watażkami.
Tak tej i innych wojen drugiej połowy XX wieku można było uniknąć.
Nie dopuszczając do eskalacji konfliktów będących ich zaczynem.
Konflikty zaogniają się bo ktoś wie że jego działania nie spotkają się z oporem, odwetem.
Bullying w szkole ma miejsce bo sprawca czuje się bezkarny.
Wojna ma miejsce bo sprawca czuje się bezkarny.
Gdyby szkolny łobuz miał świadomość że jego naganne zachowanie w sposób nieunikniony spotka się z przykrymi działaniami pedagogów to być może nie użyłby pięści.
Gdyby Putin miał świadomość że napaść na suwerenne niezależne państwo będzie skutkowało wieńcami na jego mogile to być może więcej wysiłku i pieniędzy zainwestowałby w przekupywanie i korumpowanie elit krajów ościennych.
W porównaniu do działań wojennych jest to tańsze i łatwiej się wykręcić od odpowiedzialności.
Zmienia się jedynie płaszczyzna konfliktu, z pól bitewnych, do salonów i gabinetów.
Ale decyzje polityczne i gospodarcze tym się różnią od decyzji militarnych że łatwiej je przełknąć.