Opowiadała Zosia Znienacka, spisywała Voca Ilnicka
Czy ejakulacja jest dla każdej kobiety? Tak, ale podstawowa sprawa to to, żeby nie myśleć o ejakulacji w kategoriach jakiegoś wymogu, że skoro mam prostatę i mogę mieć wytrysk, to teraz muszę go mieć. Seks jest taką piękną dziedziną, w której nic nie trzeba.
-Chciałoby się rzec – Twój pierwszy raz. Czy możesz powiedzieć coś o początkach twojej ejakulacyjnej przygody?
Dowiedziałam się o tym, że w ogóle kobiety mogą mieć ejakulację, jak dostałam od rodziców niemiecką książeczkę o dojrzewaniu. Na długo przed tym, jak jako dziecko zaczęłam zadawać jakiekolwiek pytania. Było w niej wszystko, też o ejakulacji. Więc pamiętam, że od dawna wiedziałam, że niektóre kobiety mogą mieć wytrysk. Ale miałam wyobrażenie, że to się bardzo rzadko zdarza.
Aż kiedyś podczas seksu oralnego chłopak mi powiedział, że chyba miałam wytrysk, bo coś się tak nagle wylało. Ja oczywiście myślałam, że może zrobiłam siku czy coś takiego i poczułam, że to jest krępujące. Ale on nie był tym w ogóle zdziwiony. Przypomniał mi, że kobiety mogą mieć wytryski. I wtedy pomyślałam: no, to logiczne. Ja po prostu mam wytrysk. A potem wyszła ta książka Kobieca ejakulacja i punkt G, wszystko dokładnie przeczytałam i się okazało, że to jest temat rzeka.
Potem się zastanawiałam, dlaczego ja tego nie wiem, że mam prostatę! Jak to w ogóle jest możliwe do cholery, że ja chodziłam do szkoły przez osiem lat podstawówki i cztery liceum i nikt mi nie powiedział na biologii, że mam prostatę. I że to jest strasznie dziwne, że tego nie wiem.
Lekcja świadomego wytrysku
-A potem?
A potem zaczęłam robić ćwiczenia, żeby świadomie mieć wytryski. Czytanie książki było super fajne. Ta książka jest tak napisana, że od razu ma się ochotę to zrobić. Te ćwiczenia zaczęłam traktować jako mój czas tylko dla mnie. Bo już tak mam, że ten czas, który jest tylko mój, spycham na margines: tu mam pracę, tu mam studia, tu rodzinę, muszę pojechać do przyjaciół, bo dzwonią, że już dawno się nie widzieliśmy i ten czas dla mnie jest zawsze na końcu. A kiedy robię treningi ejakulacji, to jest ten moment, kiedy jestem tylko dla siebie. Podchodzę do tego poważnie, chcę poznać swoje ciało. Kiedy ktoś chce się ze mną wtedy spotkać, mówię: jestem już zajęta. Chcę sobie zrobić ćwiczenie i mam trzy godziny na to – na spotkanie ze sobą i swoim ciałem. I to jest strasznie fajne.
Kiedy pierwszy raz zrobiłam to ćwiczenie, o którym Sundahl pisze, udało się to zrobić kontrolowanie. Świadomość też tego, co się po kolei dzieje, krok po kroku, to, że wiem, czując, obserwując, patrząc – to było niesamowite.
Miałam niesamowicie obfity ten pierwszy kontrolowany wytrysk. Siedziałam z szeroko otwartymi oczami i myślałam: ile ze mnie się tego wylewa! Jak strasznie dużo. Miałam przemoczone pół ręcznika.
Po czym, jednak trochę nie ufając temu, co się stało, zrobiłam to, co Deborah poleca w książce – test. Sprawdziłam, jak to pachnie, jak to wygląda, jak to smakuje. Sprawdziłam kolor – miałam wtedy kolorowy ręcznik, więc musiałam ten płyn odcisnąć na chusteczce i zobaczyć, czy to nie jest przypadkiem żółte. Ale nie – nie wyglądało jak siuśki, nie pachniało jak siuśki, miało słodkawy smak. Jak już wybadałam ten płyn, to normalnie oddałam mocz. I to też dużo. Więc niemożliwe, żebym zrobiła wcześniej siku, skoro teraz zrobiłam takie obfite siku. To musi być ten wytrysk.
Koleżanki „od wytrysku”
-To, że masz ejakulację zauważył twój chłopak. A ile lat uprawiania seksu miałaś wtedy za sobą?
Sześć albo siedem. Myślę, że już wcześniej musiałam mieć wytryski. Bo wtedy, jak on zauważył,
to potem już zaczęliśmy je razem zauważać i okazało się, że są bardzo, bardzo często. Myślę, że wcześniej też mogły być. Chociaż… Już nie bardzo pamiętam, jak to było z pierwszym chłopakiem, ale nie pamiętam, żeby robił mi jednocześnie dobrze ustami i palcem. A to właśnie jest najlepsza metoda do osiągnięcia wytrysku. Więc, jeśli to był seks oralny bez wkładania palców do waginy, to może być tak, że wcześniej nie miałam wytrysków.
Mam poczucie, że od jakichś trzech lat bardziej świadomie eksploruje swoje ciało, poznaję swoją anatomię i seksualność. Z większą świadomością myślę o tym, co można. Bo wcześniej chyba było w tym dużo wstydu. Jakoś się to robiło, bo było przyjemne, fajne, ale mniej było w tym eksperymentowania.
-On zauważył. I co było dalej? Wszystkie koleżanki się dowiedziały? Obdzwoniłaś je, żeby powiedzieć: słuchajcie, mam wytrysk!
Już nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale chyba nie. Dopiero po tym, jak książka poruszyła temat ejakulacji i zaczęło się o tym mówić w środowisku feministycznym, to jedna z moich koleżanek zaczęła się tym zajmować. Założyła forum na ten temat. Też z okazji Dni Cipki było spotkanie o książce. Wtedy nie byłam na tym spotkaniu, ale temat się pojawił w UFIE i w grupie znajomych. Stało się to tematem i rozmawiałam o tym. I tak, teraz do siebie dzwonimy i mówimy sobie, jak mamy jakiś super wytrysk. Mam jedną taką koleżankę „od wytrysku”. Tak po prostu mówimy sobie: miałam niesamowitą ejakulację.
Kwestia nazewnictwa
-Właśnie, to w końcu ejakulacja czy wytrysk? Jak mówisz? Bo ostatnio obstawałaś za ejakulacją.
’Wytrysk’ jest fajny, bo jest polskim słowem. A 'ejakulacja’ brzmi jakoś tak medycznie i naukowo, mniej intymnie. Ale z drugiej strony 'ejakulacja’ jest o tyle dobra, że to słowo jest jakieś takie obłe… ejakulacja. Tak wypływa… i jest trochę gęste. A słowo 'wytrysk’ tyczy bardziej męskiego wytrysku. Bo to nie zawsze jest tak, że przy kobiecym coś tryska. Czasem po prostu wypływa. Słowo 'wytrysk’ naprawdę obrazuje tryskanie, tak szybko: trysk, trysk i już. A z ejakulacją kobiecą nie musi być tak, że zawsze ona jest wytryskiem.
Ten wytrysk, który zauważył mój chłopak był taki, jakby ktoś ze strzykawki strzykał. Pewnie dlatego go w ogóle zauważył. Więc to nie zawsze musi być tryskanie, tylko wypływanie. To też zależy od tego, jak się napręży mięśnie dna miednicy, jak bardzo one są silne. Słowo 'ejakulacja’ odnosi się też do procesu, dlatego że wytrysk jest jednorazowy, natomiast kobieca ejakulacja może być kilkukrotna podczas jednego stosunku: raz coś sobie wypłynie, po chwili wypłynie i potem znów coś wypłynie. To nie jest taki jeden „strzał”. Może 'ejakulacja’ brzmi bardziej medycznie, ale chyba lepiej opisuje ten proces, jakim jest.
Orgazm sobie, ejakulacja sobie
-Proszę, rozwiej skojarzenia ejakulacji z orgazmem, bo rozumiem, że to nie jest tak, że zdarza się ona tylko łącznie.
Ani orgazm nie jest równoznaczny z ejakulacją, ani ejakulacja nie jest równoznaczna z orgazmem. Ejakulacja może się pojawić bez orgazmu, no i orgazm bez ejakulacji, nawet jeśli mówimy o kobiecie, która kontroluje swoje wytryski. Ejakulacja jest bardzo mocno związana z cyklem owulacyjnym. Jest dużo łatwiej osiągnąć ejakulację na dziesięć dni przed okresem i w trakcie okresu. W inne dni jest trudniej albo czasami jest to nawet niemożliwe.
Oczywiście fajnie jest, jeśli to jest połączone z okresem, przepraszam – z orgazmem (śmiech) [To było przejęzyczenie rozmówczyni, ale postanowiłam je zostawić – przyp. V.] Okres, orgazm, ejakulat – te wszystkie wydzieliny razem (śmiech). Kiedy to jest połączone z orgazmem, to na pewno jest przyjemnie, ale kiedy zaczyna się ćwiczenia ze świadomym ejakulowanie, to lepiej zaczynać, nie doprowadzając się do orgazmu. Oczywiście, fantazjując, sprawiając sobie przyjemność – bo o to chodzi, żeby było przyjemnie. Trochę trzeba pofantazjować, postymulować łechtaczkę, tak żeby wszystko było nawilżone i rozluźnione, ale jak się jest już na jakimś poziomie podniecenia, to łatwiej jest przestać doprowadzać się do orgazmu, tylko stymulować punkt G i doprowadzić do tego, żeby on nabrzmiał [stymulacja punktu G prowadzi do zbierania się ejakulatu – przyp. V.]. Do tego momentu to doprowadzać, aż czujemy, że już bardzo chcemy „siku”, bo to jest takie uczucie, jakby się chciało siku – parcie na pęcherz. Ale po wielu ćwiczeniach tracimy te nieprzyjemne skojarzenia i zaczynamy to kojarzyć przyjemnie – z wytryskiem. Idąc dalej – wtedy po prostu rozluźnić się i trysnąć, zamiast doprowadzać się do orgazmu.
-A ejakulacja sama w sobie jest przyjemna?
Gromadzenie się ejakulatu, który jest produkowany przez prostatę, niezależnie od tego, czy ktoś ma wytryski, czy nie. U kobiet, które zawsze wytrysk cofają (czyli powstrzymują – wtedy mowa o wytrysku wstecznym, do pęcherza – przyp. V.), tego ejakulatu może być coraz mniej, aż w końcu może całkiem zaniknąć. To związane z napięciem tamtej części organizmu, a wytrysk to jest moment uwolnienia napięcia, to jest bardzo przyjemne rozluźnienie całego ciała i uwolnienie energii. Mimo że nie znam się na tantrycznych czy taoistycznych technikach kierowania energii, to wiem, co czuję, kiedy mam wytrysk. To jest moment rozluźnienia, odprężenia i odsunięcia od siebie stresu, złapania dystansu do tego, co robię.
A jeśli wytrysk wydarzy się razem z orgazmem, to jest bardzo głębokim doświadczeniem. Jakby… mocniej oddziałuje na głowę, a mniej na mięśnie. Jeśli mamy rozróżniać orgazmy na łechtaczkowe, z punktu G i maciczne, to ten łechtaczkowy jest bardzo fajny, ale jest jakby odczuciem czysto cielesnym, jest związany ze skurczami mięśni wokół pochwy, a orgazm z punktu G połączony z ejakulacją jakby bardziej oddziałuje na głowę. Mam często takie uczucie po takim orgazmie, że na chwilę straciłam przytomność. Że jakoś tak mi się zakręciło w głowie. Ale nie zawsze tak jest. Czasem jest sobie orgazm i wytrysk i jest inaczej, bo różnie bywa.
Co jeszcze chcesz usłyszeć?
Przepis na wytrysk?
O Jezu, przepis na wytrysk. Ale to najlepiej zawsze przeczytać w tej książce. [Kobieca ejakulacja i punkt G, przyp. V.]
Ejakulacja – porady bardzo praktyczne
-Wiem, wiem. Ale gdyby na przystanku autobusowym zaczepiła cię dziewczyna i powiedziała: ja wiem, że ty wiesz, jak osiągnąć ejakulację, to co byś jej na szybko powiedziała?
(śmiech) No, dobrze. Więc pierwsza rzecz, którą robisz: wypędzasz wszystkich z mieszkania, wyłączasz telefon i domofon i wszystko, co może ci przeszkadzać. Szukasz takiego miejsca w mieszkaniu, w którym jest przyjemnie i które lubisz, i w którym też będzie ci łatwo postawić lustro. Ja zazwyczaj idę do łazienki i tam sobie rozścielam kocyk, żeby było mi ciepło na podłodze, opieram się plecami o ścianę, mniej więcej w odległości metra naprzeciwko siebie mam duże lustro. Mam rozchylone nogi, w lustrze wszystko widzę, całą siebie wraz z otwartą waginą. Mam małe lusterko, po to, żeby niektóre rzeczy dokładniej z bliska sobie poobserwować.
Jestem rozluźniona, zamykam oczy, zaczynam masować łechtaczkę, podniecać się. Potem wkładam palec do waginy, zaczynam go masować, on zaczyna rosnąć. Potem robię to na przemian: łechtaczka, punkt G, łechtaczka itd. Czuję, jak punkt G nabrzmiewa krwią, to bardzo wyraźnie czuć. Można też poobserwować swoją waginę w lusterku, jak nabrzmiewa. Jak się rozchyli, to też czasem widać ten punkt w lusterku. Fajnie to obejrzeć na początku, zanim się cokolwiek zacznie dziać, i później. Co robić? Po prostu stymulować jednocześnie łechtaczkę i punkt G. Też można wziąć sobie dildo, zamiast używać palców. Są teraz bardzo fajne wygięte dilda, które idealnie sięgają do punktu G, więc podejrzewam, że z czymś takim to musi być super fajne.
Dobrze wyłapać ten moment, kiedy jesteśmy bardzo podniecone, żeby nie kusiło nas doprowadzić się do orgazmu. Wtedy zaprzestać stymulacji łechtaczki, a skupić się tylko na punkcie G. Dobrze jest wtedy też sobie wyobrażać, że punkt G jest bardzo nabrzmiały, to też super działa. A kiedy czujemy już parcie na pęcherz, i ono się robi coraz mocniejsze, to dobrze jest sobie wyobrazić siebie tryskającą, tak jakby wytrysk już nastąpił. A kiedy czujemy, że to parcie jest naprawdę mocne, to trzeba się po prostu rozluźnić i tak przeć, jakby się sikało. I uważać, żeby nie przegapić tego momentu, bo też naturalny jest odruch cofnięcia tego. Gdy czujemy parcie na pęcherz, to często to robimy. A wtedy dochodzi do cofnięcia ejakulatu i wytrysk się odbywa wewnątrz – do pęcherza, co może prowadzić do infekcji. Ja też zdałam sobie sprawę, że bardzo często miałam wsteczne wytryski, bo czułam, że mnie piecze pochwa po orgazmie. To były te momenty, w których miałam orgazm, ale nie miałam wytrysku, bo albo dawałam sobie na wstrzymanie, albo dlatego że wtedy wytrysk z „przyczyn technicznych” był niemożliwy, bo dziurka jest zatkana przy seksie klasycznym, gdy nie jest to jakiś inna pozycja.
Jeśli chcemy wytrysku – wyobrażamy sobie, że tryskamy, rozluźniamy się, przemy i po prostu jest.
A kiedy to jest nasz pierwszy raz, to dobrze jest sobie zrobić test, o którym mówiłam, czyli się wysikać. I kiedy się okazuje, że możemy jeszcze sikać, a moczu jest dużo, to znaczy, że to był wytrysk.
Co jeszcze? Trzeba dać sobie czas. Dużo, dużo czasu. Bo jeśli to ma być pierwszy raz, to można się zblokować i potem trzeba zaczynać od początku. Ja to opisuję, jak ja to robię, ale to krok po kruku jest opisane w książce i fajnie jest z niej skorzystać.
-A jakie pozycje są dobre do ejakulacji?
Po pierwsze bardzo łatwa jest w trakcie seksu oralnego połączonego z wkładaniem palca do waginy i stymulowaniem punktu G. Nie miałam nigdy partnera, którego nie kręciłoby to, że mu tryskam w twarz. To też smakuje dobrze, bo ejakulat to głównie woda z glukozą.
A pozycje do stosunku waginalnego? To trzeba wyczuć z partnerem, w jaki sposób ma ukształtowanego penisa, bo one są powyginane w różne strony. Trzeba zobaczyć, w którą stronę się wygina, jak jest długi i w jakiej pozycji on stymuluje punkt G. Dostępne będą wszystkie pozycje kochania się od tyłu, bo wtedy ujście cewki moczowej nie jest zakryte. To też może być pozycja na jeźdźca, ale taka, w której kobieta siedzi wyprostowana, też na jeźdźca od tyłu. Po prostu trzeba poeksperymentować.
Egalitaryzm wytryskiwania
-To powiedz na koniec, czy wytrysk jest dla każdej kobiety, czy tylko dla wybranych?
Każda kobieta ma prostatę, więc każda może produkować ejakulat. Jest jakiś niewielki procent, czy może promil kobiet, które z jakichś względów fizycznych nie mają wytrysku, ale dokładnie nie wnikałam w to. W każdym razie jest ich niewiele, ale sama nie spotkałam takiej, która by próbowała i której się to nie udało, takiej, która by praktykowała i której by nie wyszło za którymś tam razem. To może być trudne i trzeba poćwiczyć.
Czy to jest dla każdej kobiety? Tak, ale podstawowa sprawa to to, żeby nie myśleć o ejakulacji w kategoriach jakiegoś wymogu, że skoro mam prostatę i mogę mieć wytrysk, to teraz muszę go mieć. Seks jest taka piękną dziedziną, w której nic nie trzeba.
Chociaż nie wiem, jak to jest z kobietami po menopauzie, bo Deborah Sundahl pisze o tym tylko w jednym zdaniu, że to nie wpływa. Bo tę książkę podarowałam swojej mamie. Potem mówiła, że próbowała, ale że jej się nie udało i być może menopauza to zmienia. Ale nie jest to jakoś świetnie przebadane i może faktycznie jest tak, że wtedy jest trudniej.
Niesamowite jest to, że temat kobiecej ejakulacji i prostaty był badany w starożytności i był znany w różnych kulturach, a teraz kompletnie jest nierozpoznany i że jest tak mało badań na ten temat. Nawet nie jestem ci w stanie powiedzieć, czy menopauza wpływa na wytrysk.
Jestem już kilka lat po menopauzie i dopiero teraz mam wytryski. Obfite czasem bardzo – fontanna, potop, a czasem wielokrotne wylewanie większej lub mniejszej ilości ejakulatu.
Mój kochanek to uwielbia.
Z Nim mam wytryski wielokrotnie podczas jednego aktu klasycznego seksu.
Nie przeszkadza nam mokre łóżko 😉