To nie będzie artykuł na temat SM, BDSM ani żadnego innego ”M”. To będzie tekst na temat tego, co czasem – jako kobiety – myślimy o roli kobiety (także w łóżku), o roli mężczyzny i o tym, gdzie należy postawić sobie granice „przyzwoitości”.
Przemoc w realnym życiu jest zła, tego chyba nikomu nie trzeba powtarzać. Ale uwaga – w tym tekście mówimy o fantazjach i seksie, a nie o życiu. To, że fantazjujemy o byciu niby-zgwałconą czy niby-zgwałceniu faceta lub że mamy ochotę dać się związać lub przywiązać do łóżka (oczywiście nie liną okrętową, tylko satynową apaszką!), nie ma nic wspólnego z realnym życiem, płaceniem rachunków i wyrzucaniem śmieci! Fantazja to fantazja, seks to seks. Tutaj nie ma „dominacji, przemocy i uprzedmiotowienia”, a jest tylko obopólna przyjemność.
Fantazja to tylko fantazja! Nawet ta o „zgwałceniu”!
Jeśli korci cię, żeby fantazjować o homoseksualnym seksie, seksie z szefem, z księdzem, z zakonnicą czy seksie, w którym jesteś związanym obiektem seksualnym wykorzystywanym przez pięciu facetów – nie powstrzymuj się i fantazjuj! Fantazja to bajka. To, że fantazjujesz o seksie z kobietą nie robi z ciebie lesbijki. To, że fantazjujesz o byciu niby-gwałconą, nie znaczy, że chcesz, żeby ktoś cię naprawdę zgwałcił! Fantazje seksualne nie podlegają prostej interpretacji. Każda fantazja może znaczyć coś innego w zależności od okoliczności i osoby (zobacz tu).
Wiele z nas hamuje się przed fantazjowaniem o czymś naprawdę „zboczonym” lub też „nie na miejscu”. Czasem uważamy, że skoro przemoc wobec kobiet jest zła, a my jesteśmy feministkami albo „normalnymi kobietami”, to nie możemy fantazjować o niby-gwałtach, wykorzystywaniu itp. Ale skoro właśnie takie są nasze fantazje, to dlaczego się hamować? Tylko dlatego, że mamy feministyczne poglądy?
Gdy otwierasz oczy, jesteś feministką, dbającą o równość. Gdy je zamykasz, jesteś po pierwsze – istotą seksualną. Aby zobaczyć w wyobraźni taką fantazję, nie musiałaś nikogo przymusić do seksu, skorzystać z usług prostytutki czy zgwałcić prawdziwej kobiety. W rzeczywistości się to nie stało. Nikt na tym nie ucierpiał. A ty miałaś chwilę uciechy. Odetchnij, fantazjowanie to nic złego.
Własne łóżko to nie miejsce do uprawiania polityki równościowej, tylko do uprawiania satysfakcjonującego seksu!
Podobne dylematy czasami mamy, gdy idziemy do łóżka. Czy – nawet jeśli pragnę być związaną – mogę to zrobić? Czy, jeśli dam się przywiązać do łóżka, to znaczy, że pragnę przemocy? Czy jeśli mój mężczyzna chce, żebym go związała, to jest nienormalny? Czy mogę sobie na to pozwolić, czy to już jest przemoc?
W takiej sytuacji w łóżku nie ma przemocy. Wiążesz kogoś na jego wyraźne żądanie, spełniasz jego erotyczne pragnienie. Wiążesz na tyle delikatnie, by nie zrobić krzywdy i by ta osoba czuła się bezpiecznie. Tak samo w drugą stronę – ty też będziesz związana na swoje życzenie. Twój własny mężczyzna / twoja kobieta na pewno nie zrobią ci krzywdy, bo cię kochają, szanują i chcą twojego dobra.
Przestań się zastanawiać nad tym, czy możesz pozwolić komuś na to, żeby taktował cię bardziej „brutalnie” w seksie. Pisząc „brutalnie”, mam na myśli zdecydowanie. Wiele z nas podnieca kochanek silny, zdecydowany, który zerwie z nas sukienkę i pończochy jednym ruchem, który będzie tak roznamiętniony, że zdejmie z nas bluzkę bez rozpinania guzików. Czy to nie takie sceny widzimy w hollywoodzkich filmach? Namiętne zachowanie ma w sobie coś agresywnego, a jednocześnie jest pożądane i podniecające. Jeśli oboje / obie macie ochotę na takie zachowania, to dlaczego tego nie robić? Tylko dlatego, że z boku wygląda jak agresja i wstęp do gwałtu? Ale tym nie jest i to zasadnicza różnica.
Nie dam się podporządkować facetowi! A właśnie, że się dam.
Mówisz, że nie dasz się podporządkować facetowi? I bardzo dobrze, pochwalam. Podporządkowanie facetowi i robienie tego, na co tylko on ma ochotę, jest kiepskim pomysłem. Ale – jeśli chcesz, żeby to on w łóżku dominował (chociaż czasami), to dlaczego na to nie pozwolić? Taka „łóżkowa dominacja”, to żadne podporządkowanie. Jeśli taka sytuacja odpowiada wam obojgu, to gdzie jest problem?
Jeśli cię to nie przekonuje, pomyśl o tańcu. Kto prowadzi? Facet. Czy to jednak jest dominacja?
A czy fakt, że partner wkłada w ciebie penisa, też świadczy o dominacji? Uprzedmiotowieniu?
Chcę być zdominowana – czy jestem niedojrzała?
No właśnie – czy pragnienie oddania komuś kontroli, władzy w łóżku świadczy o nas źle? Kobieta, która w obecnych czasach musi się znać na wszystkim i prawie wszystko załatwiać sama, czuje się dopieszczona, kiedy ktoś od niej na chwilę przejmie kontrolę. Jeśli jedyne chwile, kiedy możesz przestać myśleć o działaniu i odpowiedzialności, bo jest ktoś, kto cię poprowadzi, to tylko taniec lub seks – korzystaj z tego.
Podobnie czują mężczyźni. Oni, dodatkowo obciążeni stereotypem aktywnego, rzutkiego faceta, wytresowani w tym, żeby zawsze działać i dogadzać, mogą nawet mieć problemy ze spokojnym przyjmowaniem pieszczot, upajaniem się tym, że mogą tylko leżeć i czuć. Ich czasami nawet trzeba związać. Żeby choć na chwilę odpuścili, zrelaksowali się i oddali komuś kontrolę. Żeby przestali czuć się źle, gdy nic nie robią.
Seks oralny – tak, ale nie na kolanach?
A dlaczego nie na kolanach? Kiedyś zetknęłam się z opinią, że uprawianie seksu oralnego w pozycji na kolanach przed mężczyzną jest upokarzające. Klęczenie przed kimś może być upokarzające, jeśli sytuacja jest upokarzająca i przemocowa. Sytuacja partnerskiego seksu i fizycznej miłości z całą pewnością nie powinna taka być. Mam nadzieję, że tylko niewielu z nas seks oralny w pozycji na kolanach wydaje się nie do przyjęcia. Czym różni się wkładanie penisa do ust w pozycji na kolanach i innej, np. 69? Czy to jest dla nas, kobiet, uwłaczające? A jeśli czujemy, że jest upokarzające – to dlaczego? Skąd się to w nas wzięło? Kto nam to wmówił?
Niektóre z nas odrzuca wizja seksu innego niż „romantyczny”. Często taki nie-romantyczny seks kojarzy nam się z filmem porno, w którym aktorka jest brutalnie rozbierana przez tłum mężczyzn, popychana na łóżko, klepana po tyłku a na koniec jej twarz i włosy są obryzgiwane spermą, którą ona z lubością oblizuje z własnej twarzy i dłoni. Tak… być może nie każda z nas ma ochotę na taki seks, ale z pewnością chociaż niektóre mają! Może wytrysk na twarz i włosy jest mało praktyczny (włosy trzeba potem umyć), ale czy seks ma być tylko praktyczny?
Nie będziemy kopiować heteroschematów
Kobiety lesbijki czasem mają też problem z tym, żeby zaakceptować swoje fantazje i pragnienia. Czy – skoro są lesbijkami – mogą fantazjować o seksie z facetem, oglądać heteryckie bądź gejowskie porno? Czasem mają takie pragnienia, aby przypiąć sobie strapon do bioder i penetrować swoją kobietę i mają dylemat: zrobić to, czy nie zrobić? Czy gdy używam sztucznego penisa, zamieniam się w mężczyznę? Czy wtedy gdy używam dildo, przestaję być lesbijką i pragnę penisa? Czy mogę mieć takie pragnienia?
Zbyt często świat seksu i seksualne pragnienie traktujemy tak, jakbyśmy się bały, że ktoś zaraz przyjdzie zrobić egzamin z poprawności politycznej. Nie ważne, co powiedzieliby inni. Jeśli ty i twój partner /twoja partnerka też mają na to ochotę, rób to i nie zastawiaj się czy wypada, czy to wystarczająco „kobiece” albo czy to nie jest przypadkiem „opresywne”. Klaps w łóżku to co innego, niż obleśne poklepywanie przez dyrektora w pracy czy też przemoc w rodzinie. Klaps w łóżku to część erotycznej gry, więc jeśli masz na to ochotę, to odważ się zagrać. A polityczną poprawność zostaw za drzwiami sypialni.