Nie lubisz plastiku ani silikonu? Nie nęci cię chodzenie po sex shopach? Nie masz pieniędzy na zabawki po 300 zł? A może po prostu chcesz spróbować czegoś innego? Masz wybór 🙂
Na piłce
Przyznam się od razu, że jest to jedna z moich ulubionych technik. Jest to równocześnie technika, którą włączyłam do mojego zestawu stosunkowo niedawno.
Pierwszy raz przeczytałam o niej gdzieś przypadkiem na sieci. Zaciekawiła mnie do tego stopnia, że stałam się właścicielką wielkiej piłki wykonanej z grubego przeźroczystego tworzywa. Jedyną rzeczą, jaką musiałam zrobić, by przystosować ją do zabawy było wypuszczenie odrobiny powietrza, by przybierała łatwiej kształt mojego ciała.
Zabawę z piłką rozpoczynam od nasmarowania wnętrza warg i łechtaczki odrobiną żelu poślizgowego. Następnie zakładam zwykłe bawełniane majtki i dosiadam piłkę okrakiem. Przeważnie umieszczam ją przed łóżkiem, w takiej odległości bym mogła oprzeć piersi lub głowę o jego brzeg. Piłkę dobrałam tak, by siedząc na niej ledwo dotykać kolanami podłogi.
Zabawa polega na rytmicznym kiwaniu się w przód i w tył, tak, by piłka „toczyła się” pomiędzy nogami. Jej mocny ucisk na łechtaczkę i wargi jest bardzo podniecającą stymulacją. W miarę podniecenia przesuwam się tak, by opierać się na piłce łechtaczką, a następnie stopniowo zwiększam stymulacją leciutko podskakując na piłce. Myślę, że w końcowej fazie każda z was znajdzie swój rytm do spełnienia.
Mam też pewną modyfikację tej pozycji. Moją ostatnią zabawę zmodyfikowałam zwijając w ciasny rulonik spora bawełnianą chusteczkę. Tak zwinięty materiał nasmarowałam obficie żelem i ułożyłam wzdłuż pomiędzy wargami. W efekcie skręcałam się z rozkoszy już po pięciu minutach tulenia się do piłki.
Słowem warte polecenia. Wada: potrzeba piłki.
Anna – Moja ocena: 4.5/5
Trzy grosze – Z mojego doświadczenia łatwiej jest utrzymać się na piłce, gdy umieścimy ją na kanapie, i siądziemy twarzą do oparcia. Miła odmiana, zwłaszcza, gdy zaczniemy same szukać jak zmodyfikować tą technikę. Osobiście wolę nie zakładać bielizny do tej zabawy ;).
Marta – Moja ocena: 4/5
Gorący Balonik
Technika prosta, miła i skutkująca wspaniałym orgazmem. Niekiedy, gdy woda jest naprawdę ciepła mam „mokry” orgazm. Preferuję to robić na podłodze sypialni, siedząc na kilku grubych ręcznikach. Nie musze się martwić wtedy o skutki ewentualnego pęknięcia balonika, czy wstrzymywać potrzebę oddania moczu podczas orgazmu. Kocham się tak zawsze, jeśli mam ochotę na mokry orgazm. Nic nie sprawia tyle przyjemności jak szczytowanie połączone z siusianiem i uczuciem przejmującego ciepła rozgrzewającego łono. Perwersyjne? I co z tego.
Marta – Moja ocena: 5/5
Trzy grosze – Nic dodać nic ująć! Czysta, mokra rozkosz. Można troszkę zmodyfikować zabawę używając dodatkowego balonika w kształcie długiego cienkiego cygara (prezerwatywy nie nadają się). Po napełnieniu go lekko cieplejszą od ciała wodą wsuwamy, obficie posmarowawszy żelem, do pochwy. Balonik powinien być tak przycięty by tylko nieznacznie wystawał z pochwy. Następnie siadamy na pierwszy balonik i voila. To dodatkowe ciepło promieniujące z Twojego wnętrza sprawi, że mokry, głęboki orgazm murowany.
Lubię eksperymentować z ciepłem wody w „wewnętrznym” baloniku, oraz tym jak bardzo jest on napompowany. Polecam poeksperymentować 😉
Anna – Moja ocena: 5/5
Gorący Ogórek
Potrzebujemy jeden duży gruby i długi ogórek. Obieramy go ze skórki nożykiem do obierania, tak, by był zachować jego obłe kształty. Gdy jest już gotowy przygotowujemy przytulne miejsce na kanapie, łóżku lub fotelu. Pozbywamy się bielizny, lub całego ubrania, odnajdujemy żel poślizgowy i podgrzewamy szybko ogórek w mikrofalówce. Gdy jest już ciepły, lub, jeśli preferujecie gorący, smarujemy jego grubszą połowę żelem i bawimy się tak jak lubimy.
Uczucie takie, jakby poruszał się we mnie trzydziestocentymetrowy gruby członek! Jeśli zdecyduję się podgrzać ogórek odrobinę wyżej niż temperatura wnętrza mego ciała i jest on grubszy niż zazwyczaj, to często popuszczam mocz podczas orgazmu.
Na koniec mała uwaga. Musimy podgrzać ogórek delikatnie! Nie chcemy przecież się poparzyć lub zrobić małe bum w mikrofalówce. Jest z podgrzewaniem trochę kłopotów. Musicie niestety same poeksperymentować jak ustawić waszą mikrofalówkę. Pamiętajcie, podgrzewamy ostrożnie!!! Alternatywą jest wrzucenie ogórka na kilka minut do gorącej wody. Ja jednak nie lubię czekać 😉
Anna – Moja ocena: 5/5
Trzy grosze – Dzięki technice „na ogórka” dowiedziałam się jak to jest mieć w sobie męski członek. Uczucie jest cudowne, wręcz boskie! Jednak raczej pozostanę wierna kobietom i ogórkowi, niż zmienię swoją orientację 😉
Jak dla mnie rewelacja. Szkoda tylko, że nie można, ze względu na delikatność warzywa, zastąpić nim podwójnego dildo we wspólnych zabawach z Anną.
Marta – Moja ocena: 5/5
Elektryczna Szczoteczka do Zębów
Używając jej pierwszy raz ze zdziwieniem odkryłam jak silnie wibruje jej końcówka. Tknięta myślą zakupiłam dodatkową „extra soft”, wraz z paczką prezerwatyw i przystąpiłam do eksperymentów.
Kilka prób przywiodło mnie do odkrycia źródła wspaniałych doznań.
Mój sposób jest mało wymyślny, ale skuteczny. Zakładam na końcówkę szczoteczki prezerwatywę. Smaruję wargi i łechtaczkę obficie żelem poślizgowym, a następnie kreślę, wibrującą końcówką szczoteczki, koliste ruch w okolicach łechtaczki. Gdy osiągnę podniecenie, zaczynam pieścić rowek pomiędzy wargami, by w końcowej fazie skupić się na samej łechtaczce. Wrażenia są po prostu oszałamiające. Pulsacyjno-wibrujące ruchy osłoniętych prezerwatywą włosków dały mi nie jeden orgazm w minionym tygodniu. Intensywny i bardzo gwałtowny.
Marta – Moja ocena: 5/5
Trzy grosze – Interesujący sposób, bardzo mocno stymulujący. Przeżyłam cudowne chwile siedząc na brzegu wanny i zaciskając uda na wibrującej końcówce szczoteczki.
Anna – Moja ocena: 5/5
Na Linie
Do zabawy potrzebujemy grubą linę, najlepiej wykonaną z gładkiego włókna. Moja jest dość gruba i posiada wyraźny spiralny splot. Mocuję ją w zależności od potrzeby, tak, by była na wysokości mojego krocza, gdy klęczę, lub gdy stoję. Przeważnie mocuję ją do klamki drzwi i klamki okna. Krzesła są za mało stabilne i zupełnie się nie nadają do zabawy.
Technika polega na ocieraniu się nagim łonem o rozpiętą linę. Przeważnie obficie smaruję ją żelem poślizgowym, i kocham się sama z sobą w pozycji klęczącej, siedząc na mocno napiętej linie. Kocham, gdy wchodzi głęboko pomiędzy moje wargi, a ja naciskiem ciała i ruchami bioder dozuję rozkosz w miarę potrzeb.
Ważne jest, by lina była odpowiednio gruba i gładka. Inaczej zamiast przyjemności może czekać nas przykre rozczarowanie. Polecam odwiedzić sklepy żeglarskie. 😉
Anna – Moja ocena: 5/5
Trzy grosze – Miłe wrażenia. Nawet więcej niż miłe… Nie dają się jednak porównać do tego, co może ona dać, gdy używamy liny, siedząc do siebie twarzami. 😉 Trzeba tyko naprawdę czegoś mocniejszego niż klamki, by utrzymały linę w jednej pozycji. 🙂
Marta – Moja ocena: 5/5
Obcisłe Dżinsy
Można nazwać tę technikę radością w plenerze. Pozwala ona cieszyć się orgazmem w dowolnym miejscu publicznym.
Potrzebujemy parę dopasowanych, obcisłych jeansów. Najlepiej dobrze wykończonych w kroku i starannie zmiękczonych podczas prania.
Zakładamy je bezpośrednio na gołe ciało, koniecznie bez bielizny. Powinny być tak obcisłe, by podczas zaciskania ud spodnie mocno opinały się na kroczu, a szew delikatnie wciskał się pomiędzy wargi.
Nie pozostaje nam wtedy nic innego, niż usiąść sobie w jakimś spokojnym miejscu i rytmicznie zaciskając i rozluźniając uda, doprowadzić się do rozkoszy. Kolejna technika polega na spacerze, podczas którego ocierający się o nasze wargi materiał doprowadzi nas do podniecenia. Odpowiednio pobudzone możemy dokończyć rozpoczęte dzieło, siadając na ławce.
Wadą tej techniki jest to, iż niekiedy zamiast podniecającej pieszczoty, uzyskamy niemiłe podrażnienie. Wszystko zależy od dobrania odpowiednich spodni.
Marta – Moja ocena: 4/5
Trzy grosze – Próbowałam tej zabawy tylko raz. Na krótkim, wieczornym, spacerze z Martą byłam tak podniecona, że nie wytrzymałam, by dojść do domu. Korzystając ze zmierzchu i zacisza parku, mój palec dokończył dzieło spełnienia, wodząc po szwie spodni, tkwiącym głęboko pomiędzy moimi wargami.
Anna – Moja ocena: 4/5
Woreczek Rozkoszy – Godmisz
Dla mnie wyjątkowa technika. Nie tylko ze względu na wrażenia, jakie zapewnia, ale i dlatego, że odszukałam ją w jakiś starych opisach życia w renesansowej zdaje się Polsce.
Wybaczcie, nie podam gdzie można o tym przeczytać, bo zwyczajnie nie pamiętam. Przedmiot nazywa się „Godmisz” i jest w sumie woreczkiem uszytym na kształt członka z aksamitu lub innego miękkiego materiału.
Woreczek wypycha się ciasno ugotowaną, gorącą jeszcze kaszą gryczaną lub siemieniem lnianym. Mój wykonałam z pluszu i preferuję nabijać go gorącą kaszą gryczaną, a następnie zawiązywać jego koniec sznureczkiem. Po napełnieniu jest gorący i ocieka niesamowicie śliską cieczą.
Głaszczę się do momentu, gdy nieco ostygnie, a następnie nabijam się na niego siedząc w kucki. Jest taki śliski, że bez trudu wchodzi we mnie, mimo że rozmiarami zdecydowanie góruje nad męskim organem. Uwielbiam, gdy rusza się we mnie!
Ciasno nabity godmisz nadaje się cudownie do seksu analnego, zwłaszcza w wykonaniu dwóch kobiet, ale to już historia na inną okazję. 😉
Kocham czuć w sobie ten ogromny niesamowicie gorący i śliski przedmiot. Często mam pierwszy orgazm już w trakcie penetracji. Nigdy nie poprzestaję na jednym.
Po zabawie wywracamy woreczek na lewą stronę, zmywamy resztki kaszy wodą i pierzemy. Siemię lniane nie daje się tak twardo ubić jak kasza, za to jest kilka razy bardziej śliskie. Polecam spróbować obu wariantów.
Anna – Moja ocena: 5+/5
Trzy grosze – Mój woreczek uszyłam następnego dnia po zabawie z Anną. Pierwszy, bo posiadam ich całą kolekcję. Lubię eksperymentować z ich kształtami, długością czy pojemnością.
Ten staropolski wynalazek świadczy o tym, że kobiety zawsze wiedziały, co dla nich jest najlepsze. To, co odpowiada mi w tej zabawie, to możliwość uszycia godmisza na miarę. Takiego, jaki najbardziej Ci odpowiada.
Do niczego nie da się porównać ciepła, jakie promieniuje z niego, gdy poruszasz nim w sobie. Kolejną zaletą jest to, że nie potrzeba żadnego środka poślizgowego. Kasza gryczana jest w moim przekonaniu niezastąpiona. Warto poświęcić nieco czasu na uszycie woreczka i ugotowanie sporej ilości kaszy. 😉
Marta – Moja ocena: 5+/5
Lodowa Rozkosz
Wracając do tematu. Do zabawy potrzebujemy spory blok lodu. Musimy go niestety przygotować dzień / dwa dni wcześniej (w zależności od wydajności naszej zamrażarki). Potrzebujemy dużą foremkę z półokrągłym dnem. Zazwyczaj przygotowuję dwie. Jedną wypełniam czystą wodą, do drugiej wsypuję dodatkowo dwie garście szklanych kulek o średnicy około 1,5-2 cm.
Na miejsce zabawy zawsze wybieram łazienkę. Wcześniej przygotowuję gorącą kąpiel, a na ziemi układam kilka złożonych ręczników tak, by tworzyły postument dla bryły lodu. Gdy kąpiel i ręczniki są gotowe, rozbieram się i wyjmuję z zamrażalnika pierwszą foremkę. Lód wydobywam z niej delikatnie, polewając ciepłą wodą i układam go wzdłuż na ręcznikach, półokrągłą stroną do góry. Lód wygładzam ręką nanosząc odrobinę ciepłej wody, pokrywam żelem i siadam na nim okrakiem.
Wrażenie od pierwszych chwil zapiera dech w piersiach. Ponieważ lód jest naprawdę zimny, ujeżdżam go z całych sił, by jak najszybciej osiągnąć orgazm. Jego lodowaty dotyk powoduje, że moja łechtaczka robi się sztywna i twarda, jak kamyczek. Orgazm następuje szybko i jest wręcz wybuchowy.
Modyfikacją tej techniki jest użycie lodu ze szklanymi kulkami posmarowanego obficie środkiem nawilżającym na bazie wody. Podczas suwania się na tej bryle lodu odsłaniają się stopniowo wmarznięte w nią kulki. Dodatkowe nierówności dają całkiem sporą rozkosz.
Po orgazmie wskakujemy do ciepłej kąpieli, a zmiana temperatury powoduje, że jesteśmy gotowe do kolejnego szczytowania zaledwie po paru muśnięciach łechtaczki palcami.
Można też blok lodu włożyć do gorącej kąpieli i dopiero tam rozpocząć zabawę. Niestety do takiej zabawy trzeba wyprodukować lód w odpowiednio większej foremce, gdyż topi się on dość szybko.
Anna – Moja ocena: 5/5
Trzy grosze – Bardzo „zimna” i podniecająca technika. Jedna z niespodzianek Anny dla mnie, która sprawiła mi wiele radości przed wspólną gorącą kąpielą, pewnego piątkowego wieczoru. Swoją drogą obie myślimy, że nie każda dziewczyna może zapalić się do tej zabawy, gdyż nie wszystkie lubią tak ekstremalnie zimne doznania.
Ja uwielbiam lód i często podczas masturbacji lubię włożyć do swojego odbytu lub pochwy jedną lub dwie kostki lodu. Dobrym pomysłem jest też napełnienie wąskiego długiego balonika wodą i zamrożenie go. Po wyjęciu z niego obłego, sporego sopla można bawić się nim na setki sposobów. ;).
Marta – Moja ocena: 5/5
Uważajcie, żeby się nie przeziębić! 🙂
Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię
Fajna strona i super artykuł. Napewno spróbuję niektórych propozycji. Ode mnie jeszcze jeden pomysł – rowerek stacjonarny z odpowiednio wyprofilowanym siodełkiem. Orgazm i aerobik w jednym.