Miała być seksualna rewolucja. I była! I Międzynarodowe Spotkania Seksualność i Świadomość odbyły się, łącząc seks i serce, umysł i duszę, dzikość ciała i rozum.
Seksualna rewolucja w Polsce?
Miała być seksualna rewolucja. I była! Było też współczujące serce. I Międzynarodowe Spotkania Seksualność i Świadomość odbyły się, łącząc seks i serce, umysł i duszę, dzikość ciała i rozum. Byli nauczyciele i nauczycielki z czterech stron świata i z Polski, były warsztaty, wykłady, panele dyskusyjne i dzikie tańce, była także Kaplica Waginy, która ożyła zapełniając się wiernymi…
Czy świadomość i seksualność mogą się spotkać i przeniknąć? Ponoć seks jest instynktowny i dziki i nie należy o nim za dużo myśleć, a świadomość to jakość nijak nieprzystająca do seksualności… Ale w Jeleniej Strudze było inaczej. W konferencyjnym hotelu gdzieś na końcu Polski, w środku lasu i w ciszy seksualność i świadomość się połączyły. Być może tylko na chwilę. Ale jestem przekonana, że życie seksualne ludzi z okolicznych wiosek rozkwitło. Jak na początku spotkań zauważył Zenon Dorje – tam gdzie ludzie medytują, przestępczość spada o około 30 procent. Sądzę więc, że tam gdzie ludzie medytują oraz kochają, zadowolenie z życia wzrasta o co najmniej 30 procent. A atmosfera Spotkań była tak przyjazna i pełna miłości, że musiano jakoś ją odczuć nawet i we Wrocławiu…
Atmosferę można było poczuć już w czwartek wieczorem. Gdy ja przekroczyłam próg hotelu w Jeleniej, od razu poczułam się jak w domu. Dlaczego? Bo od drzwi witała nas piękna złoto-czerwona rzeźba Yoni, która została zainstalowana w holu głównym naprzeciw wejściowych drzwi. To fragment doktoratu Iwony Demko „Kaplicy Waginy”, która wcześniej jedyny raz została wystawiona na krakowskim ASP. Goście konferencji byli zachwyceni, wszyscy z radością robili sobie zdjęcia ze złotą waginą, a Iwona Demko na otwarciu spotkań wspomniała, że to chyba pierwszy raz, kiedy nie musi się ani bronić, ani niczego tłumaczyć. Nie było zarzutów o szokowanie publiczności. I to również była nowa jakość.
Jak to wyglądało? Czyli wykłady, warsztaty…
W piątek rano punktualnie o 9.00 hotelowe lobby zapełniło się i Spotkania wystartowały. Najpierw mieliśmy uroczyste otwarcie, prezentację nauczycielek i nauczycieli uświetnione pokazem tańca orientalnego. Miałam wrażenie, że to sama wężowa bogini pojawiła się w naszym kręgu, żeby zaczarować przestrzeń na czas konferencji. Nie mogłam oderwać oczu od stóp, dłoni, brzucha tancerki, która każdym swoim gestem ujawniała świętość kobiecości i zmysłowości. Ciarki przeszły mnie od stóp do głów i tak wyglądał dla mnie początek Spotkań.
Sama wybierałam bardzo uważnie. Trafiłam na warsztat pracy z dźwiękiem do Dagi Gmitrzak, na sesję oddechową do Debory Anapol (tak! Tej od książki „Poliamoria w XXI wieku”), na której nauczyłam się oddychać na kobiecy i męski sposób (macie w ogóle pojęcie, że coś takiego istnieje?!) i poczułam się tak zrelaksowana i doenergetyzowana, że w ogóle nie chciałam wyjść z sali. Zresztą, cała nasza grupa chciała zostać dłużej i nadal ćwiczyć. Byłam również na tantrycznej pudży rozkoszy prowadzonej przez organizatorów spotkań – Esterę i Zenona oraz na warsztacie, który od razu przykuł moją uwagę ze względu na tytuł – Seks i śmierć u Bruce’a Lyona. I na wielu innych, bo naprawdę było na co chodzić. Były też takie zajęcia, na które zaspałam. Jak na przykład Seksualna gimnastyka dla kobiet u Anki Rykały w niedzielę rano. Regularnych zajęć w ciągu dnia a potem różnych atrakcji, rytuałów i celebracji wieczornych było tak dużo, że trzeba było się przestawić na tryb spania napoleoński – po 2-3 godziny na dobę.
Prawda serc i zero dowodów
Rytuałem, który najbardziej rozgrzał moje serce, było sobotnia unia seksualności i świadomości. W wielkiej pięknej sali pod ołtarzem waginy zasiadła czerwona kapłanka – Estera, ucieleśniająca seksualność. Naprzeciwko niej siedział jej tantryczny mąż – Zenon, reprezentujący świadomość a za plecami miał przepiękny srebrny symbol penisa. Tę parę otaczały dwa kręgi – kobiet i mężczyzn. Stojąc na górze, na galerii, patrzyłam jak „Kaplica Waginy” ożywa, zapełnia się „wiernymi” – kobietami i mężczyznami z różnych krajów, dla których seksualność jest zarówno święta, jak i dostępna, tymi, którzy słuchają głównie siebie, nie naruszając przy tym wolności innych… którzy nie czekają na społeczne pozwolenie, tylko podążają za swoim pragnieniem i za swoją intuicją, wiedząc, że boskość nie jest zewnętrzna, tylko każdy ma ją w sobie.
Innym, bardzo ważnym dla mnie momentem Spotkań, był panel dyskusyjny Świadoma seksualność a dzieci, mimo że sama dzieci jeszcze nie mam. Usłyszałam tam kilka stwierdzeń, które bardzo mocno we mnie zapadły. M.in. słowa Baby Deza Nicholsa i Bruce’a Lyona, którzy mówili o tym, że sami jako chłopcy i nastolatkowie potrzebowali usłyszeć, że fakt, że mają penisy i jądra, nie oznacza, że są źli i że odpowiadają za całe zło świata; oraz że penis to piękne narzędzie służące do miłości.
Zarezonowały ze mną także słowa Karo Akabal, która opowiadając o swoim życiu powiedziała, że gdzieś głęboko w sobie czuje, że tak ma robić, ale nie ma na to żadnego dowodu. Myślę, że jest to zdanie w jakiś sposób podsumowujące całą konferencję. Seksualność w świecie zachodnim jest bardzo podejrzaną sferą i wiele z nas boi się zrobić coś, co nie zostało opisane i odnotowane jako normalne i naturalne. Mamy tysiąc zakazów i nakazów dotyczących seksualności, reguły, których nie wolno łamać, restrykcje, ostrzeżenia i tysiące wątpliwości. Nie ufamy sobie. W świecie zewnętrznym szukamy potwierdzenia „normalności” naszej seksualności i naszych pragnień. A cała konferencja dotyczyła integracji osobowości, tak, aby iść własną ścieżką z pewnością, że idę nią dla siebie, że przeżywam swoje życie dla siebie, że mogę zaufać sobie i mojemu sercu, mojej intuicji. Było o seksualności w jak najszerszym zakresie. Myślę, że wiele osób, które przypadkowo trafiłoby na tę konferencję, łapałoby się za głowy z pytaniem: ale miało być o seksie, więc o czym wy rozmawiacie?
A odpowiedź jest prosta: to też seks. Seks jest wszędzie. I przenika każdą płaszczyznę naszego życia.