Oglądanie tego filmu, wbrew tytułowi, nie sprawiło mi przyjemności. Młoda Szwedka przyjeżdża do Kalifornii, bo chce – cytuję – „zostać wielką gwiazdą porno”, gdyż „kocha kutasy”. Niestety, ta miłość nie zaoszczędza jej bólu i poniżenia. Mam wrażenie, że przez połowę filmu obserwujemy wyraz bólu i znużenia na jej twarzy, bo praca w branży boli – i nie jest to tylko metafora. Kto widział filmy takie, jak dokumentalne „Hot girls wanted”, wie, o czym mówię. Oglądanie „Hot girls” nie należało do najprzyjemniejszych i miałam nadzieję, że w filmie fabularnym zobaczę coś innego. Niestety, „Pleasure” w zasadzie mnie nie zaskoczył i był bardzo bliski dokumentu. W kadrach tylko brudne ulice, śmietniki albo sceny z ubogich planów filmów dla dorosłych, często ograniczające się tylko do kanapy czy ściany. Tandetne kostiumy, tandetne makijaże, brzydcy aktorzy i podwójna analna penetracja jako szczyt branżowej finezji. Jednym słowem – smutny świat. Jedyny kard z piękną naturą widzimy wtedy, gdy załamana przemocą dziewczyna, gotowa już wracać prosto do domu, idzie uspokoić się nad ocean i widzi wschód słońca. Nasza bohaterka, Bella Cherry, też jest smutna i samotna, a gdy wydaje się, że coś w jej losie się odwróciło – gdy zagryzła zęby i poszła na sto kompromisów – traci najlepszą koleżankę, bo musi wybierać między własną „karierą” a powiedzeniem prawdy o przemocy, którą widziała. W ogóle to raczej przemoc niż przyjemność jest tematem tego filmu. Przemoc eskaluje a punkt krytyczny osiąga nie wtedy, gdy Bella wymiotuje w aucie, wracając z tragicznego nagrania, tylko pod sam koniec filmu, kiedy bohaterka ma na sobie słodki koronowy negliż a jej niewinną twarz okalają loczki aniołka. Wygląda na to, że dla kobiet, które weszły do branży porno, drogi są tylko dwie – albo uciekać tak szybko, jak się da, albo zagryzając zęby, przyjmować kolejne dawki przemocy, stając się coraz bardziej znieczuloną i bezwzględną.
Ta konkluzja wydaje mi się dość przykra, bo przecież seks może być przyjemnością. Ale nie jest. Codziennością Belli i ludzi z jej branży są zastrzyki w penisy i roztaczanie iluzji, że ból i uprzedmiotowienie sprawiają przyjemność. Więc jeśli ktoś kocha kutasy, to może lepiej, żeby zainteresował się tantrą niż pornosami? Prawdopodobnie będzie mieć z tego więcej przyjemności.
Nie wiem po co tam się pojawiło te brzydkie słowo?Tym bardziej że to film amerykański.