Nowootwarte w centrum Wiednia Muzeum Aborcji i Antykoncepcji mieści się zaledwie w dwóch pokojach. Ale choć wystawa jest niewielka, to jej twórczyniom i twórcom udało się pokazać historię stosowania antykoncepcji i metody przeprowadzania aborcji w Europie i na świecie oraz zmiany, jakie zachodziły w jej społecznym odbiorze w atrakcyjny sposób.
To, co zwraca szczególną uwagę, to brak ideologicznego kontekstu – wszystkie ekspozycje są przedstawione w sposób pozbawiony jakiejkolwiek etycznej oceny, czy, jak to się często zdarza w Polsce, potępienia moralnego.
Artykuł pochodzi z serwisu Feminoteka z 2007 roku. Strona internetowa muzeum pod adresem muvs.org i dostępna jest w dwóch jezykach, w tym po angielsku.
Autorzy i autorki wystawy pokazują również, jakie metody przeprowadzania aborcji stosowane były w XIX wieku, a jakie stosowane są dziś. Co ciekawe, w muzeum znajdziemy też odniesienia do metod nie tylko medycznych, jak można je dziś określić, ale również „magicznych”, które stosowane były, z różnym oczywiście skutkiem, przed wiekami. Widać też wyraźnie, że nie zawsze łączono współżycie seksualne z prokreacją.
Połówka cytryny jako środek antykoncepcyjny?
To ponoć pomysł Casanowy.
To, co zwraca szczególną uwagę w Muzeum Aborcji i Antykoncepcji, to brak ideologicznego kontekstu – wszystkie ekspozycje są przedstawione w sposób pozbawiony jakiejkolwiek etycznej oceny, czy, jak to się często zdarza w Polsce, potępienia moralnego. W dobie, gdy polskie kongresy medyczne niejednokrotnie zaczynają się od przywołania myśli społecznej kościoła katolickiego, czy po prostu słów Jana Pawła II, wydaje się to szczególnie ważne. Medycyna i jej zadania zostały w muzeum przedstawione w sposób klarowny – „po pierwsze nie szkodzić” – zwłaszcza kobietom, a nie tylko płodowi, którego nota bene nikt w muzeum nie nazywa „dzieckiem poczętym”.
Anna Lohman (1812-1877) wraz z
mężem jako Madame Restell i Dr Mauriceau sprzedawali wysyłkowo środki antykoncepcyjne i prowadzili klinikę aborcyjną w Nowym Jorku.
Spośród wielu elementów tej wystawy, duże wrażenie robią filmy dotyczące aborcji. Jeden z nich, nakręcony w 1926 roku, to rodzaj społecznego quasi-dokumentu, w którym widzimy konsekwencje braku dostępności do edukacji seksualnej, środków antykoncepcyjnych i aborcji. Oto wielodzietna rodzina, żyjąca na skraju nędzy, pijący mężczyzna i kobieta z pięciorgiem dzieci. Gdy okazuje się, że szóste jest w drodze, kobieta decyduje się na przerwanie ciąży. Kobieta nie ma pieniędzy i nie może zrobić tego w gabinecie lekarskim, a jedynie pokątnie, w miejscu, w którym warunki medyczne pozostawiają wiele do życzenia. Kobieta dostaje krwotoku i w następnym kadrze, widzimy, jak na karetka na sygnale zawozi ją do szpitala. Jeszcze tylko przebitka na pozostałe dzieci i ich pijanego ojca. Napisy końcowe informują widzów o rzeczywistej liczbie nielegalnych zabiegów, o konieczności edukowania społeczeństwa i promowania środków antykoncepcyjnych, a także zalegalizowania aborcji. Ten prosty film, mimo że nakręcony 80 lat temu, można by pokazywać dziś w Polsce jako materiał edukacyjny.
Duże wrażenie (zwłaszcza w kontekście filmu) robi także multimedialna mapa całego świata, gdzie różnymi kolorami zaznaczone są kraje, w których
aborcja dostępna jest na życzenie, przy uwzględnieniu wyjątkowych okoliczności i zupełnie zakazana. Gdy wejdziemy w mapę samej Europy naszym oczom ukaże się spory fioletowy punkt – Polska.
Poza tym, możemy przeczytać wiele historii kobiet, którym odmówiono aborcji ze względu na restrykcyjne prawo, czy dotrzeć do wypowiedzi znanych myślicieli (między innymi T.Mann, A.Schweitzer), którzy także brali udział w debacie na rzecz jej legalizacji i obowiązkowej edukacji seksualnej. Pokazane są także zdjęcia z akcji społecznych, w których kobiety przyznawały, że miały choć raz w życiu aborcję i nie doświadczyły mimo tego tak zwanego syndromu postaborcyjnego. Ciekawe może być także przyjrzenie się, w jakich krajach dozwolona jest sterylizacja kobiet i mężczyzn, na czym polega i ile osób rocznie na nią się decyduje na całym świecie. Inna sprawa, że dane te nie są do końca pewne, bo w wielu państwach sterylizacja jest nielegalna, stąd zabiegi (podobnie, ja w przypadku aborcji) wykonywane są w podziemiu.
Jak piszą założycielki/założyciele muzeum, w „naturalnych” warunkach przeciętna kobieta byłaby 15 razy w ciągu swojego życia w ciąży, spośród których 10 by donosiła. Przeżyłaby siódemka dzieci. Jednak z różnych powodów, choćby ekonomicznych, czy społecznych, ludzie nie chcą mieć aż tylu dzieci.
Adres muzeum: 37 Mariahilfer Gűrfel, Wiedeń,
wstęp 8 Euro.
Czynne od 14 do 18 (środa – niedziela) mapa dojazdu:
http://en.muvs.org/museum/map/
Ewa Rutkowska