Dlaczego niektóre kobiety nie lubią seksu oralnego? Gdy dochodziło do zbliżenia i on w szale uniesień próbował pieścić językiem moją łechtaczkę, ja krzyczałam: „tak!”, a moja łechtaczka krzyczała zdecydowanie: „nie!”. Każdy dotyk po prostu bolał.
Poniższy tekst pochodzi z bloga Marceliny M. – Kobiety szczęśliwej(całość tu). Publikujemy go tu na prośbę jednej z Czytelniczek. Mamy nadzieję, że pomoże Wam jakoś dogadać się z własną nadwrażliwą łechtaczką – jeśli macie taki problem.
Nadwrażliwa łechtaczka i co z tym zrobić?
Czym jest łechtaczka zapewne wszyscy wiedzą. A jeśli nie wiedzą, to niech sobie poczytają w Wikipedii. Ja jednak chciałabym napisać o tym, czego w Wikipedii z całą pewnością nie wyczytacie.
Do napisania tego tekstu skłoniły mnie obserwacje i doświadczenia własne. Myślę, że są na tyle ciekawe i ważne, że warto się nimi podzielić z tak zwaną „resztą świata”. Przede wszystkim należy zadać w tym miejscu jedno bardzo ważne pytanie, mianowicie: Dlaczego niektóre kobiety nie lubią oralnego seksu? Czemu się przed nim bronią?
Powodów może być oczywiście kilka. Czasem to zwykła pruderia, albo przekonania religijne, które jak gdyby wykluczają możliwość uprawiania takiego seksu. Czasem to nieśmiałość i kompleksy na punkcie swojego ciała. Niektóre kobiety po prostu wstydzą się takich pieszczot. Wydaje im się, że nie potrafią się zachowywać „elegancko” w takich sytuacjach, ładnie jęczeć i stękać, itd. Ale może być też i jeszcze inny powód, na którym chciałabym się właśnie skupić. Bo on wydaje mi się najbardziej enigmatyczny z nich wszystkich. A gdy pozostaje nieuświadomiony, bardzo trudno sobie z nim poradzić. Bo i jak walczyć z wrogiem nie mając świadomości, że takowy istnieje?
Może się tak zdarzyć, że kobieta, której żaden z powyższych problemów nie dotyczy, bo ani nie jest zbyt religijna, ani pruderyjna, ma wysokie poczucie własnej wartości, ogólnie lubi seks i swoje ciało, w sytuacji, gdy partner proponuje bezpośrednie pieszczoty oralne łechtaczki, nagle się blokuje i nie pozwala się tam dotknąć. Albo wręcz mówi, że jest to dla niej nieprzyjemne.
Co wtedy?
Otóż ja właśnie znalazłam się w takiej sytuacji.
Choć bardzo chciałam, nie wstydziłam się, nie miałam kompleksów (a religijna to chyba nigdy nie byłam), gdy dochodziło do zbliżenia i Małż w szale uniesień próbował pieścić językiem moją łechtaczkę, ja krzyczałam: „tak!”, a moja łechtaczka krzyczała zdecydowanie: „nie!”. Każdy dotyk w „tamto” miejsce po prostu bolał i zaczynałam się odruchowo wycofywać. Nie mogłam rozgryźć własnego ciała. Zastanawiałam się, dlaczego tak się dzieje? Miało być przyjemnie. Wszędzie mówili przecież, że pieszczoty łechtaczki powinny sprawiać kobiecie wiele przyjemności. Dlaczego więc zamiast tego pojawiał się ból? Nie rozumiałam tego. Jednak nie poddawałam się i pomaleńku udało mi się dojść „po nitce do kłębka”. Oto wnioski:
„Nadwrażliwa” łechtaczka
Myślę, że sporo kobiet zaczynających dopiero swoje życie seksualne może mieć z tym problem. Ilość zakończeń nerwowych na tym skrawku ciała jest wprost przerażająca! Pewnie u każdej kobiety wygląda to trochę inaczej, dlatego jedne z nas mają z tym problem, a inne nie. To trochę tak, jak z ilością kubków smakowych na naszym języku. Jest ona różna, a w związku z tym jedne osoby odbierają smaki bardziej, a inne mniej intensywnie. To jest sprawa dość indywidualna po prostu.
I myślę, że jakaś tam część kobiet może mieć ilość zakończeń nerwowych na łechtaczce większą, niż przeciętnie. Nikt tego (chyba) tak dokładnie jeszcze nie zbadał (bo i niby w jaki sposób?), niemniej to wydaje się logiczne i bardzo prawdopodobne.
I bardzo być może, że właśnie to jest przyczyną owego uciekania przed bezpośrednią stymulacją łechtaczki.
Owa stymulacja w tym miejscu, nawet najdelikatniejsza, zamiast sprawiać przyjemność, po prostu sprawia ból. Bodziec dotykowy jest bowiem zbyt silny, zbyt intensywny.
Tu rodzi się kolejne pytanie – jeśli ów problem nas dotyczy, co w takiej sytuacji zrobić? I czy w ogóle da się zrobić cokolwiek, by sobie z nim jakoś poradzić?
Otóż tak. Jak najbardziej jest to do zrobienia. Trzeba się tylko zabrać do tego w odpowiedni sposób.
Dziwna właściwość skóry
Jeśli kiedykolwiek próbowaliście grać na gitarze, skrzypcach (lub innym instrumencie smyczkowym), albo karmić piersią, na pewno bardzo szybko zrozumiecie o co chodzi.
Po kilku pierwszych dniach „treningu” ból jest nie do wytrzymania. Palce bolą od przyciskania strun, opuszki są zaczerwienione i puchną, pieką, są gorące i tkliwe. Dokładnie taka sama sytuacja ma się w przypadku karmienia piersią. Każda kobieta, która przez to przechodziła, doskonale wie co to znaczy. Ból brodawek jest taki, że ma się ochotę wyć.
Niemniej, każdy, komu udało się jakoś przetrzymać ten najtrudniejszy czas i nie przerwał (czy to grać na instrumencie, czy to karmić piersią), wie doskonale, że po pewnym czasie ze skórą dzieje się coś bardzo dziwnego – ona się po prostu przyzwyczaja do nowych warunków i doznań.
To jest właśnie ta dziwna właściwość skóry – przyzwyczajanie się. Niemniej, warunek jest jeden – trzeba systematycznie ćwiczyć. Nie można przerwać.
Może to zabrzmi dziwnie, ale z kobiecą łechtaczką sprawa ma się bardzo podobnie. Jeśli kobieta zda sobie sprawę z tego faktu i pomalutku, ale systematycznie będzie stymulować, ćwiczyć swoją łechtaczkę, to i ona po pewnym czasie się „wyrobi” i nie będzie już „nadwrażliwa”. Ponoć dokładnie to samo dzieje się u mężczyzn poddanych obrzezaniu. Skóra na żołędzi, pozbawiona naturalnej ochrony ze strony napletka, zmuszona zaadoptować się do nowych warunków, po pewnym czasie staje się mniej wrażliwa na dotyk, grubsza. Dlatego często mówi się, że Żydzi są dobrymi kochankami, bo „dłużej mogą”.
W przypadku łechtaczki sprawa ma się tym lepiej, że nikt nikogo do niczego nie zmusza. Tu nie ma wrzeszczącego dziecka, które chce jeść. Nie ma też lekcji na które trzeba się systematycznie przygotowywać i egzaminów z postępów w grze na instrumencie. Nie ma żadnego przymusu. Można sobie samemu narzucić takie tempo, jakie nam odpowiada, nie trzeba zaciskać z bólu zębów (jak na przykład w przypadku karmienia piersią). Ten „trening” może się odbywać stopniowo, pomalutku, z wyczuciem. Ważne jednak, żeby w ogóle jakiś był!
Ze swojego własnego doświadczenia wiem, że gdy się przed tym nie ucieka, ale pomalutku i systematycznie ćwiczy, można dojść do takiego miejsca, gdzie łechtaczka przyzwyczai się do bezpośrednich pieszczot i zamiast bólu sprawia wiele przyjemności. Naprawdę warto przetrwać ten najtrudniejszy czas, żeby potem wspólnie z partnerem móc się cieszyć z tego rodzaju pieszczot, bo doznania mogę być tu naprawdę niesamowite.
Jeśli twoja partnerka jest właścicielką „nadwrażliwej” łechtaczki…
… nie załamuj się, nie poddawaj i uświadom jej, w czym może tkwić problem. Nalegaj, by jednak od czasu do czasu pozwalała Ci popieścić się oralnie. Ale musisz wiedzieć parę rzeczy o tym, jak to robić, by „trening” miał miejsce, a jednocześnie nie sprawiać partnerce bólu, który jest tu akurat zupełnie zbędny.
Czego absolutnie nie wolno Ci robić, a co należy?
1. Nigdy nie startuj do takich pieszczot, gdy jesteś erotycznie „rozgrzany do białości”.
Zbyt duże podniecenie nie sprzyja opanowaniu. W szale uniesień prędzej jesteś w stanie zrobić tu partnerce krzywdę niż sprawić przyjemność. Tego rodzaju pieszczoty, zwłaszcza na początku, będą wymagać od Ciebie dużego opanowania, spokoju, delikatności i wyczucia. Lepiej je więc odłożyć na ten moment, gdy czujesz się już choć trochę zaspokojony, rozluźniony, ale jednak masz jeszcze ochotę poświntuszyć. Na przykład świetną do tego sytuacją będzie, gdy kochaliście się już wcześniej danego dnia. „Powtórka z rozrywki” kilka godzin później będzie miłym incydentem, ale Ty już nie będziesz tak bardzo głodny doznań i dzięki temu będziesz mógł się skupić na oralnym pieszczeniu swojej partnerki. To się powinno robić „metodycznie”, a nie spontanicznie. Przepraszam, że w ten sposób odzieram seks oralny z romantyzmu, ale inaczej to może się na początku nie udać. Jeden niewłaściwy, zbyt mocny ruch i Twoja partnerka będzie syczeć z bólu. Może się łatwo zrazić i nie chcieć dalej próbować. A przecież tego byś nie chciał. Prawda?
2. Zawsze bądź bardzo dokładnie ogolony gdy „zabierasz się” za łechtaczkę, albo zapuść sobie kilkumilimetrowy zarost, który już nie jest kłujący.
Aby Ci dokładniej uświadomić w czym problem, wyobraź sobie, że Twoja partnerka bierze kawałek papieru ściernego, zsuwa Twój napletek z żołędzi i trze po niej owym papierem ściernym. Dojdziesz w ten sposób? Zapewne nie. Ona też nie będzie czuła żadnej przyjemności gdy przejedziesz jej „szczotką” po łechtaczce. To raczej zabawa dla sado – masochistów.
Gdy zabierasz się za seks oralny będąc nieogolonym, spodziewaj się totalnej
3. Unikaj jakiegokolwiek bezpośredniego tarcia skóry (palców, języka, itp.) o skórę łechtaczki.
Absolutnie nie wolno Ci tego robić! Łechtaczka jest zbyt wrażliwa na to. A przynajmniej unikaj tego na początku, póki się ona choć trochę nie „zahartuje”.
Pamiętaj, że jesteś mężczyzną. Twoje dłonie są szorstkie, skóra na palcach gruba i twarda (zwłaszcza, jeśli na co dzień pracujesz fizycznie). Gdy dotykasz twarzy kobiety, ona nie czuje tego. Nie ma to dla niej znaczenia. Ale gdy dotykasz tymi samymi palcami skóry łechtaczki, sytuacja zmienia się diametralnie. Nie wierzysz? To zrób eksperyment. Najpierw przesuń swoimi palcami po skórze na własnym policzku. Palce wydają Ci się gładkie? Ok. A teraz włóż palec do ust i przejedź nim po górnym podniebieniu, dotknij palca językiem. Założę się, że teraz odbiór jego „gładkości” będzie już zupełnie inny. Prawdopodobnie wyczujesz każdą nierówność skóry. Zwłaszcza twardy paznokieć czy zrogowaciałe skórki wokół niego. Te oderwane od skóry, lekko sterczące „kłaczki” wydadzą Ci się wręcz kłujące i bardzo nieprzyjemne. Mniej więcej tak odbiera to kobieta, gdy dotykasz palcem jej łechtaczki (z tym, że jeszcze bardziej intensywnie, bo łechtaczka jest o wiele bardziej unerwiona niż wewnętrzna strona policzka czy podniebienie).
Jeśli Twoje dłonie są twarde, a skóra gruba i szorstka, unikaj bezpośredniego dotykania nimi łechtaczki. A jeśli już bardzo chcesz, załóż na palec prezerwatywę. Lateks jest gładki i śliski. Na pewno złagodzi szorstkość Twojej skóry.
Dobrym pomysłem jest też pieszczenie łechtaczki przez jakiś delikatny, śliski materiał. Na przykład jedwab czy satynę. Jeśli Twoja partnerka ma jedwabną czy satynową, seksowną koszulkę, będzie do takich zabaw idealna. Połóż materiał tak, by przylegał dokładnie do łechtaczki. Niech wejdzie między wargi sromowe. Wówczas możesz bardzo delikatnym ruchem posuwistym, trącym, pieścić łechtaczkę swojej partnerki. Z pewnością nie sprawisz jej tym bólu jeśli będziesz delikatny. Ja takie pieszczoty przez materiał po prostu uwielbiam!
Jeszcze inny sposób na bezpośrednie popieszczenie łechtaczki jest taki, aby położyć dwa palce dokładnie na łechtaczce i przycisnąć je delikatnie do niej. Nie wykonuje się tu żadnych ruchów trąco – szorujących. Skóra palców dłoni pozostaje cały czas w tym samym miejscu względem łechtaczki, nie przesuwa się. Palce i łechtaczka są jakby „sklejone” ze sobą. Za to delikatnie poruszając palcami, przyciskając je do skóry, powodujesz przesuwanie się głębszych warstw pod samą łechtaczką. Nie ma wówczas tarcia naskórka o naskórek, ale jednak jest ruch gdzieś tam głębiej, w środku. I to jest bardzo przyjemne. Nie boli. Oczywiście trzeba to robić na początku z dużym wyczuciem, nie za mocno. No, chyba, że partnerce się spodoba i sama będzie nalegać na intensywniejsze pieszczoty.
4. Zawsze bądź idealnie czysty, gdy zamierzasz pieścić łechtaczkę swojej partnerki.
Brudne dłonie są niedopuszczalne. Pamiętaj też o jednym – nawet, jeśli na krótko przed zbliżeniem dokładnie się umyłeś, w czasie uprawiania seksu mogłeś po prostu się spocić, a wraz z potem Twój organizm wydala sól. Jeśli dotkniesz bezpośrednio łechtaczki spoconą skórą (twarzy czy rąk), sól znajdująca się w pocie, w zetknięciu ze skórą łechtaczki może wywołać u partnerki uczucie dyskomfortu i pieczenia. To tak, jakby posypać sól bezpośrednio na otartą skórę czy ranę. Mało przyjemne uczucie po prostu. Jeśli więc czujesz, że się spociłeś, przed dobraniem się do „jej” łechtaczki opłucz twarz i ręce czystą wodą, albo (jeśli nie masz wody nigdzie pod ręką lub nie chcesz psuć nastroju swoim nagłym zniknięciem) przynajmniej obliż dokładnie swoje palce. To powinno wystarczyć.
I kolejna rzecz – podobnie jak pot, pieczenie i podrażnienie łechtaczki może spowodować zwyczajne mydło, którego nie spłuczesz dokładnie ze skóry. Dlatego myjąc ręce mydłem pamiętaj, aby zawsze je bardzo dokładnie opłukać!
5. Pamiętaj o odpowiednim nawilżeniu!
Jeśli chcesz pieścić partnerkę językiem, nie jest ono potrzebne. Ślina w zupełności wystarcza. Ale gdy masz ochotę pieścić ją palcami, koniecznie użyj jakiegoś dobrego środka nawilżającego lub oliwy z oliwek. Pamiętaj, że łechtaczka w czasie, gdy jest pieszczona, nie może być sucha. Jeśli Twoja partnerka bardzo się podnieci, naturalny śluz z pochwy również może wystarczyć. O ile się pojawi w ogóle. Pamiętaj, że niektóre kobiety na początku takich zabaw czują się nieswojo. Mogą być zestresowane, a wówczas trudno o naturalne nawilżenie. Uczucie podniecenia może pojawić się dopiero po chwili, nie od razu. I dopiero po piętnastu czy dwudziestu minutach takich pieszczot może się też Twojej partnerce zrobić „mokro”. Dopilnuj, by zwłaszcza na początku, gdy tego naturalnego śluzu jeszcze nie ma, jej łechtaczka cały czas była dobrze nawilżona. „Szorowanie” palcem po suchej łechtaczce jest niedopuszczalne!
Z grubsza to by było na tyle.
Myślę, że te wskazówki mogą wszystkim Panom bardzo pomóc – po pierwsze zrozumieć czym w swej istocie jest łechtaczka i jak należy się z nią obchodzić, a także uświadomić sobie, co prawdopodobnie do tej pory robili źle i błędy swoje naprawić.
Po drugie – być może dzięki temu tekstowi aktywna seksualnie męska część populacji zda sobie sprawę z tego, że to nie jest takie proste – „dossać się” do cipki i oczekiwać, że kobieta już po chwili będzie wyła z rozkoszy. To zupełnie nie tak. Takie oczekiwania są nieuzasadnione i kompletnie rozmijają się z rzeczywistością. Są kobiety, które bez wcześniejszego przygotowania kochać się w ten sposób nie mogą i to nie jest ich wina. Tak po prostu zostało skonstruowane ich ciało.
Chciałabym też tym wpisem zachęcić wszystkie Panie, które do tej pory nie lubiły seksu oralnego, do tego, aby zastanowiły się, czy przypadkiem „nadwrażliwa” łechtaczka to nie jest też i ich problemem? Może właśnie stąd niechęć do tego rodzaju pieszczot?
I aby jednak chciały spróbować popracować nad tym. Zwłaszcza, gdy mężowi bardzo na takim seksie zależy, gdy jego wielkim pragnieniem jest kochać się właśnie w ten sposób.
Zachęcam do otwartej rozmowy, do wyjścia temu problemowi naprzeciw, zamiast przed nim uciekać. Bo ucieczka to nie jest dobre rozwiązanie.
Własną łechtaczkę trzeba poznać, polubić i nauczyć się nią cieszyć! Korzystać z tego, że się ją ma! I dać się nią cieszyć partnerowi. Uczenie się własnego ciała i własnej kobiecości to takie wspaniałe wyzwanie!
A czy można znaleźć coś bardziej „kobiecego” we własnym ciele, niż właśnie łechtaczkę?
„Poznaj siebie, a reszta stanie się łatwiejsza”.
I jak tu się z tym stwierdzeniem nie zgodzić?
Komentarz
do tego artykułu nadesłany przez Czytelniczkę, Izę:
Problem nadwrażliwej łechtaczki zauważyłam podczas stosunków, szybko stawały się dla mnie bolesne lub nawet nie tyle bolesne, co drażniące. Było to oczywiście do zniesienia, ale odbierało satysfakcję z seksu. Dotyk, a w zasadzie dynamiczne ruchy, podrażniały moją łechtaczkę do tego stopnia, że nie wiedziałam czy skupić się na przyjemnościach, podnieceniu czy na bólu. I to był główny problem, bo stosunek trzeba było zazwyczaj przerwać, mimo iż nie trwał nawet 15-20 minut. Ból pojawiał się na skutek ocierania zbyt szybkiego i zbyt silnego. Dobrym rozwiązaniem w takim wypadku okazywała się często zmiana pozycji (na jakąś „od tyłu”, tak by nie dotykać łechtaczki). Uczucie nadwrażliwości trwało dopóki po prostu nie przerwałam stosunku (lub nie zmieniłam pozycji), ból można było odczuwać przez najbliższą godzinę lub nawet kilka przy próbie dotyku łechtaczki, czasem nawet przy chodzeniu i ocieraniu jeszcze rozgrzanej łechtaczki o materiał. O dziwo, kiedy nie byłam podniecona, ani moja łechtaczka rozdrażniona, ocieranie materiału nie powodowało żadnego bólu, gdyż jego ocieranie nie było na tyle silne i szybkie by było w stanie wywołać ten ból. Nieprzyjemne uczucia pojawiały się tylko gdy byłam podniecona, a moja łechtaczka znacznie przemęczona. Dodatkowym problemem było odrastające owłosienie partnera (dlatego naturalność u panów wskazana w takim wypadku 😉 ), a czasem i nawet moje. Ratunkiem dla obolałej łechtaczki były ciepłe kąpiele i wtarcie jakiegoś tłustego kremu.
Z tego co wiem, u mężczyzn po dłuższym stosunku pojawia się podobny problem, ja to nazywałam „opuchniętym penisem”. Ciału trzeba dać odpocząć, lecz w moim wypadku problem pojawiał się stanowczo zbyt szybko. Ratunkiem okazać się może bardzo dobre rozgrzanie (nie polecam nawilżaczy w tym wypadku, sztuczna wilgoć to coś innego niż porządnie rozgrzane narządy), a także przerywanie stosunków, ponownie rozgrzewanie i penetracja. Jeśli w taki sposób podejdziemy do sprawy, gwarantuję, że nie tylko znikną problemy z bólem (łechtaczki lub innym), spadkiem libido, ale i sam seks stanie się o wiele przyjemniejszy. Proponuję także zmienić tempo na wolniejsze 🙂
Problem zaczął powoli znikać, kiedy zastosowałam się do rad z artykułu cytowanego powyżej. Zaczęłam częściej się masturbować, inaczej niż do tej pory, z inną siłą i częstotliwością. Przedtem masturbowałam się tylko i wyłącznie pośrednio przez poruszanie warg, które dopiero stymulowały łechtaczkę, po zastosowaniu się do rad postanowiłam się najpierw jakoś rozgrzać i nawilżyć, a dopiero po tym próbowałam osiągnąć orgazm. Po takich treningach moje wszystkie narządy stały się mniej wrażliwe, dzięki czemu seks jest dla mnie o wiele bardziej przyjemny, a na pewno już bezbolesny.
Piszcie w komentarzach, czy macie / miałyście podobny problem i jak sobie z nim radzicie.
Hej, osobiście zupełnie zgadzam się z Twoim tekstem !
Świetny i bardzo potrzebny artykuł – rzeczywiście trudno znaleźć takie informacje, a są bardzo przydatne. Gdy należysz do kobiet niezwykle wrażliwych na dotyk, to bezpośrednie dotknięcie tak wrażliwej części ciała jest wręcz bolesne i okropnie nieprzyjemne. O pocieraniu czy ssaniu (albo gryzieniu) nawet nie wspomnę – bo to już tortury, które przerywasz natychmiast, o ile nie jesteś z partnerem w układzie sadomasochistycznym.
Podpisuję się pod praktycznymi rozwiązaniami, które proponujecie. Ja znalazłam jeszcze jedno – nie dotykać nagiej skóry, tylko delikatnie muskać przez cieniutką tkaninę przylegającą bezpośrednio do łechtaczki. Np. przez miękkie i miłe w dotyku własne majtki, polecam 😊.