Prawdopodobnie powinnam to opisywać psychologowi albo seksuologowi a nie Wam, innym kobietom. Przerobiłam to w sobie, trafiłam na cudownych mężczyzn, którzy pomogli mi uwierzyć w siebie i każdego dnia pracuję nad budowaniem poczucia własnej wartości.
Otwarte mówienie o tym, co mi się przytrafiło jest pewną formą terapii, to co wypowiedziane staje się mniej straszne. Mam nadzieję, że moja historia uchroni inną dziewczynę przed takimi doświadczeniami.
Uprawiać seks zaczęłam wcześnie. Teraz wiem, że zdecydowanie za wcześnie albo po prostu z nieodpowiednim facetem. Byłam zahukaną szarą myszką, myślałam że nikt mnie nigdy nie zechce, bo jestem za wysoka, za gruba, mam zbyt kręcone włosy i milion innych rzeczy, które mam ‘za’. I wtedy pojawił się ON, który docenił, romantycznie pocałował i w ogóle chciał! Co prawda pocałował wstawioną na imprezie, a później od razu najchętniej by przeleciał, ale to przecież świadczyło o tym, że zakochał się od pierwszego wejrzenia, prawda?
Gówno prawda! Minęło prawie pięć lat i otwarcie mogę mówić: trafiłam na zarozumiałego, napalonego młodego faceta, dla którego liczyła się tylko jego przyjemność, który z łatwością mną manipulował, zmuszając do różnych rzeczy. Szybko skończyły się komplementy, za to zaczęłam słyszeć, że mam grubą dupę, mimo że wiedział, że dwa lata wcześniej udało mi się wyjść z zaburzeń odżywiania. Zaczynałam się odchudzać? Na siłę wciskał mi ciastko do ust, bo i tak nie uda mi się schudnąć. Nie byłam wystarczająco ładna, często pokazywał na inne kobiety – tamta miała ładniejsze nogi, a ta większe piersi. I kiedy już zabrał mi resztki własnej wartości nauczył, że muszę coś zrobić, żeby zasłużyć na miłe słowo.
Uprawialiśmy seks wtedy, kiedy on chciał, gdzie on chciał, w sposób jaki on chciał. A ja ciągle się zastanawiałam, co jest ze MNĄ nie tak, bo nie odczuwam przyjemności, co ludzie widzą w seksie – przecież to nic przyjemnego. Przez myśl mi nawet nie przeszło, że to jest jego, nie moja wina. I tak to się ciągnęło przez rok. Rok poniżania, łez, braku czułości. A skończyło się na, teraz mówię o tym otwarcie, gwałcie. Nie zostałam przytrzymana. Co więcej – byłam na górze. Ale tak, uważam, że to był gwałt. To, że nie użył siły, nie oznacza, że mnie do tego nie zmusił. Mało osób wie, jaką potęgą jest manipulacja, do czego można zmusić człowieka złym słowem. Do dziś, gdy go widzę, a zdarza się bo studiujemy na jednym wydziale, mam ochotę dać mu w twarz. Za każdym razem mam kamień w żołądku i lodowate ręce.