Wpadam do przyjaciółki do biura. Co u ciebie? Dostałam okres – mówi. Możesz mi pogratulować, bo jestem właśnie w pełni swej kobiecości. To gratuluję – odpowiadam i śmiejemy się serdecznie. Mam ochotę ją uściskać.
Kilka miesięcy wcześniej, gdy pokazuję jej mój mooncup, poucza mnie: Nie możesz wylewać tej krwi do toalety! Ta krew jest święta. Moja babcia podlewała nią kwiaty. Fantastycznie potem rosną.
Zabobon? Dziwactwo? Ale jakie przyjemne!
Tak, wiem, co sobie myślicie. Ohyda. Ale mi się już znudziło. Ja już się nie brzydzę. Tak, wkładam sobie palce do waginy . Tak, uprawiam seks podczas okresu i potem piorę prześcieradła. Ale nigdy nic mnie nie boli. Nigdy nie czuję się słaba, spięta ani zdenerwowana. Gdy nadchodzi okres, nie oczekuję katastrofy. Okres to święto, nie awaria.
Kulturowy wstręt
W naszej kulturze nauczyłyśmy się cierpieć, wstydzić i ukrywać miesiączkę. Prawie nigdy o niej nie rozmawiamy, a jeśli już, to tylko o tym, jakim jest utrapieniem. Zanim ją jeszcze pierwszy raz dostaniemy, już wiemy, że podpaski muszą być cienkie. Dowiadujemy się, że „ten czas” jest trudny. Boli wtedy brzuch, głowa i ponoć jesteśmy dla otoczenia nieznośne. Na dodatek dla niektórych kobiet jest to czas wymuszonej abstynencji seksualnej. Krwi się brzydzimy, okresu się brzydzimy, dochodzi do tego, że zaczynamy brzydzić się samych siebie. Skąd to przekonanie o niestosowności naturalnego zjawiska? Czy naprawdę wypływa z nas samych? Ale przecież kiedy zatniesz się w palec, możesz patrzeć na krew, ba! – możesz nawet ten palec possać. Czy miesiączka nie staje się straszna dopiero wtedy, gdy inni – mama, babcia, siostra i pani z telewizora – wmówią ci, że taka musi być?
Bogini Isztar ma menstruację
Pomyśl teraz, że kiedyś cała Mezopotamia odpoczywała właśnie wtedy, kiedy bogini Isztar miała menstruację . Pomyśl o tym, że bogini z Laussel, która ma w ręku róg z trzynastoma nacięciami, trzyma być może pierwszy znany ludzkości kalendarz, a 13 nacięć to 13 księżycowych (miesiączkowych) miesięcy, trwających 28 dni – dokładnie tyle, co kobiecy cykl. W wielu kulturach kobiety na czas miesiączki zbierały się w czerwonym namiocie (równie dobrze mógł być to szałas albo jakaś chatka). A tam, przez kilka dni, nic nie robiły! Odpoczywały sobie, rozmawiały o ważnych sprawach, tańczyły, ucztowały, medytowały, słowem – świętowały. Nie pracowały, nie przemęczały się. Po prostu były. Czas okresu był wspólnym, kobiecym i radosnym doświadczeniem. Czy nie byłoby miło, gdybyśmy i w naszych czasach mogły na te kilka dni zamieszkać razem z przyjaciółkami i celebrować kobiecość? Wyprawić miesiączkowe party? Wiem, że niektóre kobiety organizują „czerwone przyjęcia”, na których obowiązkowo trzeba mieć chociaż jedną czerwoną rzecz – bluzkę, sukienkę, choćby korale.
Miesiączka to też seksualność
Pewnie kiedy myślisz „seksualność”, nie myślisz o miesiączce. Seksualność to przecież coś fajnego. Miesiączka to coś, co przeszkadza w seksie . A jednak to ona jest nam wierniejsza niż niejeden kochanek i zaświadcza o naszej kobiecości i zdrowiu. Dla niektórych z nas krwawienie jest jedną z nielicznych okazji, kiedy mamy kontakt z naszą cielesnością: waginą, macicą – tym wszystkim, co kryje się między naszymi udami, a czym się nie zajmujemy, bo zawsze znajdzie się coś „poważniejszego”. A przecież tam – w seksualnym sercu kobiety – kryje się tajemnica rozkoszy i życia. Wiele z nas być może też z powodu miesiączki zaczęło postrzegać własne genitalia jako obszar brudu i nieczystości. Ale przecież krew nie jest brudna! Przecież krąży w naszych żyłach i dzięki temu żyjemy. Dawcy krwi wiedzą, jak jest cenna. Być może jeśli kiedyś się jej przyjrzysz bez uprzedzeń – też to zauważysz.
Uszminkuj usta i zakrwaw prześcieradło
Zapomnij o dyskrecji, o „niestosowności tematu”. Pozwól być sobie kobietą. Postaw pudełko tamponów na telewizorze. Kup sobie podpaskę ze smokiem albo wściekle różowy kubeczek menstruacyjny. Podlej kwiaty księżycową krwią. Jeśli masz ochotę być nieznośna – bądź nieznośna! Pokłóć się mężem. Zjedz całą tabliczkę czekolady. Zrób sobie babski wieczór z koleżankami. Idź na imprezę. Ubierz czerwoną suknię, uszminkuj usta, zakrwaw sterylnie białe prześcieradło. Zawyj do księżyca. Bądź czerwoną królową! I pamiętaj – za miesiąc znów będziesz mieć okazję, żeby świętować.
Tekst pisany był na serwis kobieta.gazeta.pl i tam się ukazał.