Pierwszy kupiłam osiem lat temu (kiedy firma Fun Factory produkowała dilda i wibratory i nie myślała jeszcze, jak uszczęśliwić kobiety w okresie) i od tego czasu zużyłam może 2 tampony. Dlatego namawiam: jeśli lubisz wygodę, sięgnij po kubeczek.
Jak to działa?
Silikonowy kubeczek wkładamy do waginy, gdzie przylegając szczelnie do jej ścianek, zbiera krew. Krew wylewasz co kilka godzin (nawet co 12 godzin – zależy od krwawienia i tego, co aktualnie robisz), a kubeczek wkładasz ponownie. Nie jest to produkt jednorazowy, jeden kubeczek może Ci służyć przez 5-10 lat. Co ważne – po krwawieniu kubeczek myjesz (można wygotować) i chowasz do szuflady. Gdy znów dostaniesz okres, masz go pod ręką. Zobacz na poniższym wideo:
Dla mnie kubeczki mają wiele zalet:
– Kupuję je raz na 5 lat.
– Są pod ręką i nie trzeba biegać na stację benzynową w ciągu nocy. To, że nie wysuszają pochwy.
– Nie zaśmiecają Ziemi, jak jednorazowe plastikowe podpaski, czy tampony (chociaż można kupić też tampony i podpaski bawełniane, wielokrotnego użytku). — Są równie wygodne w użytkowaniu jak tampony (swobodnie można pływać i wykonywać wszelkie inne czynności), a raczej wygodniejsze! Tzn. dla mnie są wygodniejsze, bo np. ponowne włożenie kubeczka to pikuś przy włożeniu nowego tamponu do całkowicie wysuszonej joni (czym wysuszonej? oczywiście poprzednim tamponem).
– Kubeczek jest wykonany z silikonu medycznego. A jednorazowy tampon czy jednorazowa podpaska – czasem z nie wiadomo czego. Często artykuły higieniczne, włącznie z chusteczkami do nosa, bielone są chlorem, który jest szkodliwy dla zdrowia. Te kubeczki nie są niczym bielone i są bezpieczne w użyciu.
– Ważną dla mnie sprawą jest to, że moja krew (substancja życia!) może trafić tam, gdzie ja wybiorę – czyli np. mogę nią podlać kwiaty, może trafić znów do ziemi, a nie do śmieci.
Wideo poniżej to porównanie kubeczków i tamponów – trochę przerysowane, ale zabawne.
Gdy przyszedł, spodobała mi się już sama nazwa. Fun cup, kubek, z którym będzie zabawa. A w zasadzie przyszły dwa kubeczki w zestawie. Dostałam więc mniejszy różowy i większy niebieski. Nie powiem – śliczniuchy! W kształcie nieco inne niż klasyczne kubeczki, przypominają diabelskie różki. Ewentualnie łezki. Okiem kobiety, która przez dobre parę lat używa tego sprzętu, od razu zauważyłam górny rant, który jak mniemam, przy różnych akrobacjach ma utrzymać krew w środku. Nie wiem, na ile się sprawdza, bo mi się krew nie wylewa z mojej meluny, nawet gdy robię szalone nawrotki przy pływaniu i inne fikołki w wodzie. W każdym razie z fun cupa też nic się nie wylało, więc działa. Przylega gdzie ma przylegać i zatrzymuje krew w środku, tak, jak to zaplanowano.
Dobrym rozwiązaniem w kubeczku Fun Factory jest także końcówka z wbudowanym koralikiem, za którą kubek wyciągamy. Naprawdę, jest to świetne (jak już ktoś się zorientuje, do czego to służy i jak złapać – a więc łapiemy powyżej końca, ponad tym twardym – wtedy to działa, jak klasyczna kuleczka, za którą się ciągnie kubek). Nie wiem, jak Wasze kubeczki, ale obie moje meluny po 2 latach straciły swoje ogony – jedna miała właśnie kuleczkę, druga patyczek. Teraz obie wyciągam za rowki na końcówce. Natomiast mooncup denerwował mnie swoją długaśną końcówką i jak pisałam mu recenzję, to ją dużo przycięłam (końcówkę, nie recenzję), ale i tak denerwował mnie dalej tym, że coś się majta. W kubeczku Fun Factory nic się nie majta i nic się nie urwie – nie ma takiej opcji. Natomiast zanim się zorientowałam, czemu końcówka jest taka twarda i śliska… pomyślałam, że Niemcy naprawdę schrzanili taki fajny kubek. I że to dość istotne, żeby wyjąć go na raz, a nie certolić się z tym przez dwa kwadranse. Na szczęście palce mam dość zgrabne, więc jakoś go wyjęłam (8 lat praktyki naprawdę się przydało). Gdy się później zorientowałam, jak to się robi (koralik!), okazało się to super wygodne i że jednak niemiecka technologia, to niemiecka technologia.
Kubki: niebieski i różowy – fun cup, biały – mooncup rozmiar A z długą nóżką i po prawej moja meluna – rozmiar S – z urwaną kulką – ale wciąż można ją bez trudu wyjąć, łapiąc za rowkowaną końcówkę. 🙂
Rozmiar i rodzaj
Z kubeczkami, podobnie jak z kulkami gejszy, jest tak, że naprawdę trzeba sobie dobrać odpowiedni rozmiar. Fun Factory sprzedaje więc jedno opakowanie z dwoma kubkami – jest szansa, że jeden z nich będzie leżał jak ulał. A drugi można podarować siostrze lub koleżance.
Podobnie jak firma Mooncup – i Fun Factory ma tylko dwa rozmiary kubka. Niektóre firmy mają nie tylko zatrzęsienie końcówek (pętelka, patyczek, kulka) i rozmaitość kolorów, ale także i wiele rozmiarów i dwa rodzaje silikonu – miękki i twardy.
Fun cup zrobiony jest właśnie z klasycznego twardego silikonu (tylko nie myślcie, że można nim wbijać gwoździe – bo tak naprawdę jest na tyle miękki, na ile miękki może być taki silikon), przez co świetnie otwiera się w joni i nic nie trzeba z nimi kombinować (a czasem się nagimnastykuję, skłaniając mój kubeczek meluna z miękkiego sylikonu, żeby się otworzył). No i właśnie to, że fun cup jest z twardego silikonu jest dla mnie trochę problematyczne, bo wyjmowanie go jest dla mnie dość niekomfortowe. Po prostu jest dla mnie za duży i za twardy. Tak naprawdę jest prawie taki sam, jak moja malutka i mięciutka meluna (najmniejszy i najmiększy na rynku kubeczek, jaki widziałam), ale gruby rant z twardego silikonu sprawia, że wyciągając ten kubeczek, czuję, że jego średnica ma 40 mm. A dla mnie nawet kulki gejszy w klasycznym rozmiarze 36 mm średnicy są za duże, więc jeśli już, to używam malutkich kulek Lelo luna o średnicy 29 mm. I wiem, że dla niektórych z Was kubeczek w rozmiarze „uniwersalnym” jest za duży.
Firmy kubeczkowe czasem mają dwa rodzaje kubków – mniejszy i większy kubeczek i opisują je w taki sposób, że większy jest dla kobiet, które rodziły i dla tych po ukończeniu 30 roku życia. Te informacje mogą pomóc, ale niekoniecznie. Gdybym miała się nimi kierować, kupiłabym kubeczek, który i trudno byłoby włożyć, i trudno wyjąć. A już porady typu „dla większej swobody przy wkładaniu posmaruj lubryknatem” można między bajki włożyć. Tak, zrobiłam to raz, z pierwszym moim kubeczkiem, który po całym tym smarowaniu pięknie wystrzelił z moich palców i wylądował był na drugim końcu pokoju, a nie w mojej pochwie.
Zestaw
Zestaw kubeczkowy zawiera nie tylko dwa kubeczki, ale także i torebkę do przechowywania kubkazapinaną na magnes, i ulotkę. Ulotka od kubeczka Fun Factory, a raczej cała książeczka, to jedna z najbardziej informacyjnych i wyczerpujących ulotek, jakie widziałam. Znajdziesz tutaj odpowiedź na każde pytanie, nawet takie, które nie przyjdzie Ci do głowy. Szkoda tylko, że nie jest po polsku (jest wersja angielska i niemiecka).
Podsumowanie
Kubek Fun Factory to faktycznie fun cup. Jakoś się uśmiecham, gdy go widzę – choćby z powodu kształtu. Oraz nazwy, która kojarzy mi się z pucharem mistrzów, cennymi nagrodami oraz Harrym Potterem i czarą ognia. Ma w sobie coś miłego, oryginalnego. Wyróżnia się spośród typowych kubeczków – chyba głównie tym, że przypomina rożek. Czekam na wersję z miękkiego sylikonu i bez tego twardego rantu od góry – wtedy chętnie sięgnę po ten kubeczek (i założę go nie tylko na głowę), bo dziś nie do końca jest to mój rozmiar, ale innym pewnie będzie służył doskonale. I za nic nie urwie mu się końcówka. Tego jestem pewna. 🙂