Miesiączka była dla mnie zawsze wymagającym czasem; nie tyle z powodu bólu, ale z powodu obfitego krwawienia. Będąc bardzo młodą kobietą, zupełnie nie potrafiłam sobie z tym poradzić i w szkole podstawowej – a w mojej nie było zamykanych toalet – jedynym wyjściem, żeby uchronić się przed zalaniem krwią, był szybki powrót do domu.
Przez siedemnaście lat miesiączkowania stosowałam wiele zabezpieczeń: watę, podpaski always, podpaski bella, tampony – aż natrafiłam na optymalny środek – kubeczek menstruacyjny (dzięki portalowiwww.seksualność-kobiet.pl).
Zaczęłam od niemieckiej MeLuny – od rozmiaru medium. Nie był to dobry początek, ponieważ szybko się zorientowałam, że jest za mały dla mojej pochwy, która przekręca go na wszystkie strony, sabotując zbieranie krwi. MeLuna L okazała się bardzo dobra – gruba, twarda, dobrze trzymała swoje miejsce w waginie. Łatwo było mi ją wysunąć na zewnątrz. Kubeczkiem jednak, który okazał się mercedesem, nie tylko wśród środków higieny jako takiej, ale również wśród samych kubków, był amerykański Femmy Cycle. Został wymyślony w San Diego w Stanach Zjednoczonych i stamtąd jest dystrybuowany – zazwyczaj w dwupaku – na cały świat. Nie jest bardzo tani, ale cena kilkunastu dolarów szybko się zwraca.
Femmy Cycle w przeciwieństwie do innych kubeczków obecnych na rynku produkowany jest w jednym rozmiarze i nie jest to rozmiar mały. Kubeczek jest wykonany z przezroczystego silikonu medycznego i zakończony jest uchwytem do wyciągania go z pochwy. Rączka ta jest tak duża, że wysunięcie go nie przedstawia żadnego problemu. Szczególnie interesujący jest jednak szczyt tego gadżetu menstruacyjnego, tworzy go bowiem składany do wewnątrz kołnierz, który udaremnia wyciekanie płynów miesięcznych już zebranych w kubeczku.
Duży rozmiar, kołnierz zabezpieczający, dość szeroki obwód sprawia, że używanie Femmy Cycle podczas obfitych miesiączek jest szczególnie wygodne, ponieważ znacznie ogranicza wszelkie wycieki. Kobiety, które mają naprawdę obfite miesiączki, doskonale wiedzą, że znalezienie środka, który wyzwoli je od ciągłego kontrolowania bielizny i odzieży, jest jak wybawienie. Femmy Cycle ogranicza wyciekanie krwi, chociaż nie mogę powiedzieć, że je całkowicie eliminuje.
Z mojego doświadczenia wynika, że Femmy Cycle sprawuje się najlepiej bezpośrednio po wyparzeniu. Jeszcze ciepły, całkowicie sterylny doskonale zasysa się w pochwie. Sukces w użyciu zależy również od umieszczenia kubeczka – nie może znajdować się za wysoko. Należy umieścić go tak nisko w pochwie, żeby bez problemu dostać się do rączki, ale oczywiście nie za nisko. Wszelkie przekręcenia czy niedostateczne zassanie ograniczają jego działanie. Pochwa pracuje, żyje, a wraz z nią kubeczek – moim zdaniem więc dobrze jest się zabezpieczyć, stosując wkładkę. Ja uwielbiam podpaski materiałowe – wykonane z ekologicznej bawełny firmy Naya. Używam je wraz z Femmy Cycle w najbardziej intensywnym okresie.
Kobiety, które wiedzą, co to znaczy zmieniać tampon co dwie godziny i planują swój dzień biorąc pod uwagę łatwy dostęp do toalet bez kolejek, odczują ulgę stosując Femmy Cycle. Podczas obfitego okresu opróżniam go co sześć - siedem godzin, mając pewność, że nie będę miała poplamionePrzez siedemnaście lat miesiączkowania stosowałam wiele zabezpieczeń: watę, podpaski always, podpaski bella, tampony – aż natrafiłam na optymalny środek – kubeczek menstruacyjny.
Zaczęłam od niemieckiej MeLuny – od rozmiaru medium. Nie był to dobry początek, ponieważ szybko się zorientowałam, że jest za mały dla mojej pochwy, która przekręca go na wszystkie strony, sabotując zbieranie krwi. MeLuna L okazała się bardzo dobra – gruba, twarda, dobrze trzymała swoje miejsce w waginie. Łatwo było mi ją wysunąć na zewnątrz. Kubeczkiem jednak, który okazał się mercedesem, nie tylko wśród środków higieny jako takiej, ale również wśród samych kubków, był amerykański Femmy Cycle. Został wymyślony w San Diego w Stanach Zjednoczonych i stamtąd jest dystrybuowany – zazwyczaj w dwupaku – na cały świat. Nie jest bardzo tani, ale cena kilkunastu dolarów szybko się zwraca.
Femmy Cycle w przeciwieństwie do innych kubeczków obecnych na rynku produkowany jest w jednym rozmiarze i nie jest to rozmiar mały. Kubeczek jest wykonany z przezroczystego silikonu medycznego i zakończony jest uchwytem do wyciągania go z pochwy. Rączka ta jest tak duża, że wysunięcie go nie przedstawia żadnego problemu. Szczególnie interesujący jest jednak szczyt tego gadżetu menstruacyjnego, tworzy go bowiem składany do wewnątrz kołnierz, który udaremnia wyciekanie płynów miesięcznych już zebranych w kubeczku.
Duży rozmiar, kołnierz zabezpieczający, dość szeroki obwód sprawia, że używanie Femmy Cycle podczas obfitych miesiączek jest szczególnie wygodne, ponieważ znacznie ogranicza wszelkie wycieki. Kobiety, które mają naprawdę obfite miesiączki, doskonale wiedzą, że znalezienie środka, który wyzwoli je od ciągłego kontrolowania bielizny i odzieży, jest jak wybawienie. Femmy Cycle ogranicza wyciekanie krwi, chociaż nie mogę powiedzieć, że je całkowicie eliminuje.
Z mojego doświadczenia wynika, że Femmy Cycle sprawuje się najlepiej bezpośrednio po wyparzeniu. Jeszcze ciepły, całkowicie sterylny doskonale zasysa się w pochwie. Sukces w użyciu zależy również od umieszczenia kubeczka – nie może znajdować się za wysoko. Należy umieścić go tak nisko w pochwie, żeby bez problemu dostać się do rączki, ale oczywiście nie za nisko. Wszelkie przekręcenia czy niedostateczne zassanie ograniczają jego działanie. Pochwa pracuje, żyje, a wraz z nią kubeczek – moim zdaniem więc dobrze jest się zabezpieczyć, stosując wkładkę. Ja uwielbiam podpaski materiałowe – wykonane z ekologicznej bawełny firmy Naya. Używam je wraz z Femmy Cycle w najbardziej intensywnym okresie.
Kobiety, które wiedzą, co to znaczy zmieniać tampon co dwie godziny i planują swój dzień biorąc pod uwagę łatwy dostęp do toalet bez kolejek, odczują ulgę stosując Femmy Cycle. Podczas obfitego okresu opróżniam go co sześć - siedem godzin, mając pewność, że nie będę miała poplamionej odzieży. Dla bezpieczeństwa używam naturalnej podpaski. Bardziej tutaj chodzi jednak o komfort psychiczny, ponieważ nawet, jeśli zdarza się, że krew znajdzie się na bieliźnie, to nie ma porównania z awariami przy przesączonym tamponie czy podpasce. (Kwestia niechęci naszej kultury do płynów ciała i tzw. brudzenia to inna historia).
Femmy Cycle daje mi poczucie niesamowitego komfortu i świeżości podczas okresu. Podoba mi się też to, że mogę dokładnie zobaczyć z czego składa się moja miesiączka, poczuć temperaturę krwi i doświadczyć swojego okresu naprawdę głęboko. Mając coś tak skutecznego i wygodnego w swojej pochwie, czuję się wyjątkowo. Ważne jest też dla mnie, że nie wpisuję się w główny nurt marketingowy, ponieważ nie stosuję wybielanych tamponów, które nie są dobre dla pochwy; że razem ze swoją wyjątkową miesiączką noszę w sobie coś wyjątkowego, że dbam o siebie.j odzieży. Dla bezpieczeństwa używam naturalnej podpaski. Bardziej tutaj chodzi jednak o komfort psychiczny, ponieważ nawet, jeśli zdarza się, że krew znajdzie się na bieliźnie, to nie ma porównania z awariami przy przesączonym tamponie czy podpasce. (Kwestia niechęci naszej kultury do płynów ciała i tzw. brudzenia to inna historia).
Femmy Cycle daje mi poczucie niesamowitego komfortu i świeżości podczas okresu. Podoba mi się też to, że mogę dokładnie zobaczyć z czego składa się moja miesiączka, poczuć temperaturę krwi i doświadczyć swojego okresu naprawdę głęboko. Mając coś tak skutecznego i wygodnego w swojej pochwie, czuję się wyjątkowo. Ważne jest też dla mnie, że nie wpisuję się w główny nurt marketingowy, ponieważ nie stosuję wybielanych tamponów, które nie są dobre dla pochwy; że razem ze swoją wyjątkową miesiączką noszę w sobie coś wyjątkowego, że dbam o siebie.