Ten temat przeplatał się w naszym związku już od dłuższego czasu. I nawet teraz, po fakcie, kiedy skoczyłam na głęboką wodę, za koło ratunkowe mając jedynie jego zapewnienia, nie rozumiem co nim kierowało, co kieruje nim nadal. Być może zrozumienie jego pragnień przerasta moje możliwości, być może mężczyźni są bardziej skomplikowani niż nam się wydaje? Jednak wiem jedno, on o moich pragnieniach wie więcej niż ja sama…
Z propozycją trójkąta z innym mężczyzną wyszedł on. Było to jakiś czas temu, już wtedy byliśmy razem od trzech lat. Nigdy nie wysyłałam mu żadnych takich sygnałów, więc z początku myślałam że to podstęp, trick, który ma mnie wprowadzić na poczucie winy, wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia, co pociągnie za sobą potrzebę odwzajemnienia tego, co on dał mi. Przyznaję, poczułam się dziwnie, odniosłam wrażenie, jakby czegoś mu brakowało, jakby przestało mu na mnie zależeć. Sporo czasu zajęło mi oswojenie się z tą myślą. Samo oswojenie, bo o realizacji pomysłu nawet nie śmiałam myśleć.
A jednak zaintrygował mnie. Kiedy pierwsze wrażenie, to emocjonalne, opadło, pojawiły się myśli, rozważania i pytania. Ciekawiło mnie jego podejście, przecież nie co dzień spotyka się facetów chcących oddać swoją partnerkę innemu, widzieć ich razem i przyłączyć się w odpowiednim momencie. Czułam się zmieszana, z jednej strony zaskoczona i zaciekawiona, z drugiej przerażona i zdeprymowana.
Rozmawiał o tym chętnie, więc często poruszałam temat. Za każdym razem pojawiały się te same pytania, wszystkie nakierowane na próbę zrozumienia jego zachowań. Na próżno. Krążyłam tylko wokół tematu a on odpowiadał, szczerze, widziałam to. W pewnym momencie w związku szczerość po prostu się widzi. Naprawdę tego chciał, ten błysk w oku, radość, niemalże euforia kiedy pytałam, jak to ma wyglądać. Wiedział dokładnie czego chce, co więcej, choć wtedy jeszcze nie zdawałam sobie z tego sprawy, wiedział też, czego chcę ja. Opisywał całość ze szczegółami a ja się nakręcałam, z każdym tygodniem coraz bardziej.
Zdecydowałam się niecałe pół roku temu, po wielu przemyśleniach, rozważaniach za i przeciw pewnego październikowego wieczoru powiedziałam „tak”. Spodziewałam się euforii, podniecenia, nawet gniewu z jego strony. Ostatecznie do końca nie byłam pewna jego zamiarów, mimo kilku lat związku, wydawało mi się że znamy się na wskroś. Jednak on zareagował spokojnie, ucieszył się na swój elegancki sposób. Zapytał czy jestem pewna, później zapytał o to jeszcze kilka razy, dodatkowo podkreślając, żebym pozwoliła sobie na odrobinę egoizmu, żebym puściła wodze, żebym skupiła się na sobie i w niczym się nie ograniczała, żebym mu zaufała.
Wybór padł na jego przyjaciela, Piotra. Do końca nie byłam pewna, czy to ja go wybrałam, miałam wrażenie że moje poznanie z Piotrem, który rzecz jasna jeszcze o niczym nie wiedział, było jedynie formalnością, że to Tomasz doskonale wiedział o tym jak bardzo spodoba mi się Piotr. I owszem, spodobał mi się.
Piotr, choć to dość banalne, był szarookim brunetem. Podobał się wielu kobietom i przyznam szczerze, był bardziej atrakcyjny od Tomka. Co mnie jednak nie dziwiło, bowiem Tomasz często wspominał. że sensem takiej zabawy jest dobór atrakcyjniejszego pana niż on sam.
Wszystko wydarzyło się pod koniec października, jakieś dwa tygodnie po mojej decyzji. Tomek dokładnie wszystko zaplanował. Zasugerował eleganckie stroje. Poinstruował Piotra na co może sobie pozwolić, instrukcja była krótka, na wszystko w granicach normy, poza seksem analnym. Piotr przygotował kolację.
Kiedy przyjechał po mnie, serce podeszło mi do gardła. Jechaliśmy do mieszkania Piotra, rozmawiając jak gdyby nigdy nic. Piotr wydawał się jeszcze bardziej przerażony niż ja. Dla całej naszej trójki było to pierwsze takie doświadczenie, ale tylko Tomasz zachowywał stoicki niemalże spokój, sprawiał wrażenie smakosza delektującego się wykwintną potrawą, skupiającego się na wszystkich jej walorach, w każdej sekundzie jedzenia. Z tej perspektywy ja miałam być daniem głównym…
Na kolację był pstrąg zapiekany w maśle, do tego czerwone, półsłodkie wino i trochę serów. Dookoła porozstawiali świece, stłumione światło płomieni, nastrojowa muzyka, odrobina wina i podniecenie tradycyjnie złożyły się na głęboki, intymny nastrój.
Siedzieliśmy we trójkę przy okrągłym, drewnianym stole, Tomasz zajadał się pstrągiem, jadł dużo, bez nerwów, powoli. Jego opanowanie jednocześnie imponowało mi i przerażało, nie tylko mnie zresztą, Piotr również zauważył specyficzne podejście Tomasza. Jednak kilka lampek wina rozluźniło i nas. Przeszliśmy na kanapę, usiadłam obok Piotra, Tomasz siadł nieco dalej. Wywiązała się miła rozmowa, zupełnie odbiegająca od tematu spotkania. To mnie rozluźniło jeszcze bardziej. Strach i napięcie opadły. Zostało podniecenie i ciekawość. Piotr pocałował mnie, namiętnie, tylko w usta, po czym nieśmiało wsunął mi język głębiej. Miał tam kolczyk, który bardzo przypadł mi do gustu. Poczułam jego dłoń na udzie, druga dłoń delikatnie drapała mój kark. Przyciągnęłam go do siebie, jednocześnie rozpinając jego koszulę. On również zaczął mnie rozbierać, delikatnie, bez pośpiechu, cały czas całując.
Miał wspaniałe, umięśnione ciało, był bardzo zadbany, nie było się do czego przyczepić. Rozebrał mnie pewnie, ale bez pośpiechu. Tomasz cały czas na wszystko patrzył, przyglądał się jak jego kolega pieści jego kobietę. Myśl o tym podniecała mnie do granic możliwości. Chciałam tego, dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo tego chciałam.
Piotr wziął mnie na ręce, przeniósł z kanapy na łóżko, nagą, jedynie w stylowych kabaretkach. On też był nagi, czułam jego ciepłe, umięśnione ciało, czułam jak ociera się o mnie, jak pieści mnie centymetr po centymetrze. W końcu wszedł we mnie, zignorował leżące obok prezerwatywy, wszedł bez zabezpieczenia. Spodobało mi się to, przez chwilę tylko poczułam niepewność co do reakcji Tomasza. Jednak jemu również się to spodobało.
Piotr był czuły, namiętny i zdecydowany. Tomasz również przyłączył się po chwili. Zajęli się mną obaj, doskonale się zgrali. Potrafili się mną podzielić, nie było nieporozumień, nie było natarczywości ze strony Piotra, obaj podeszli do tego bardzo dojrzale.
Cała nasza trójka świetnie odnalazła się w trójkącie. To czego bałam się na początku, zepsucia relacji z Tomaszem, ewentualnych uczuć wobec Piotra i wreszcie złego podejścia obu panów, okazało się nieuzasadnione. Ta noc i kilka jej powtórek zaliczam do najintensywniejszych doznań erotycznych jak dotąd. Bazując na własnych doświadczeniach, polecam takie urozmaicenia dla zażyłych par pewnych swojego uczucia.
Trójkąty bardzo umocniły nasz związek pod katem emocjonalnym, pokazały nam, że w odpowiednim towarzystwie i nastroju możemy pozwolić sobie na więcej swobody, jednocześnie nie tracąc na uczuciowości naszego związku. Wiele zależy od podejścia wszystkich osób biorących w tym udział. Należy unikać narwanych charakterów i osób, które chcą się tylko zabawić. Zdecydowanie nadają się do tego panowie empatyczni, czujący potrzeby swoich partnerek i posiadający podobne potrzeby wobec samych siebie. Zabawa jest bez wątpienia godna spróbowania i mimo początkowego strachu i niepewności, z całą stanowczością polecam.
Tekst ukazał się w ramach konkursu z Lelo jako ostatni.