Oswajanie stabuizowanego miejsca
Kiedy zadzwoniłam do Marianny Szczygielskiej, reżyserki Monologów waginy i organizatorki V-Day z Poznania, okazało się, że biletów w ogóle już nie ma, chociaż do premiery został prawie tydzień. Co więcej – nawet na ostatnie przedstawienie, które miało się odbyć 8 kwietnia, prawie nie było biletów. Aktorki, z którymi rozmawiałam przed spektaklem, cieszyły się, że zainteresowanie jest tak duże. Tym bardziej zdziwiło mnie później zachowanie pewnej części widzów, którzy – chyba nie unieśli ciężaru Monologów – i uciekli przed końcem. Może wystraszyli się kobiet i dziewczyn wprost mówiących o swoich waginach, cipach i cipkach? Udających orgazmy? Opowiadających o gwałtach i przemocy?
Jak się czuje twoja wagina?
Jak wyglądał casting? Skąd się na nim wzięły? Przeczytały informacje z plakatów na uczelni, dowiedziały się od koleżanek, że coś się dzieje. Niektóre czytały wcześniej sztukę Ensler, inne poznały ją dopiero przygotowując się do spektaklu. Casting był dość niezwykły – opowiada Zuzanna Kołupajło, która mówi monolog o Fusi Pusi, która mogła. – Mówiłyśmy nie tylko fragmenty tekstu, ale opowiadałyśmy o swoich waginach. Trzeba było odpowiedzieć na pytanie: jak się czuje twoja wagina albo w co by się ubrała. Udawałyśmy też jęki: katolicki, rockowy, jęk karabinu maszynowego – relacjonują już wszystkie dziewczyny, śmiejąc się serdecznie.
A jak same mówią na swoje waginy? Wagina, cipuszka, pani prezes.
Podobnie zróżnicowany jest przedział wiekowy odtwarzających role aktorek – to nie tylko studentki, ale i dojrzałe kobiety, mające własne dzieci. Była wśród nas nawet pani około sześćdziesięcioletnia, ale z jakiegoś powodu musiała się wycofać.
Czym dla nich jest zagranie w Monologach? Wyzwaniem i przyjemnością. Czują, że robią nie tylko coś dla innych, ale i coś dla siebie. Przełamują własne bariery, nabierają pewności siebie. Na widowni będą siedzieć ich matki, ojcowie, dziadkowie, a one będą mówiły o cipach i będą udawały orgazmy. To nie lada zadanie. Trema jest, ale już przewidują niedosyt: Czuję, że po ostatnim przedstawieniu będę żałowała, że już się skończyło, że zagrałyśmy to tylko trzy razy.
Mariannę pytam o to, co ją zainspirowało do wystawienia Monologów i zorganizowania V-Day w Poznaniu. – W Monologach waginy brałam udział jako aktorka w zeszłym roku w Budapeszcie, gdzie studiowałam. Pomyślałam, że dobrze by było, gdyby wystawić je w Poznaniu. Więc po prostu przyszłam do Konsoli i zaproponowałam, żeby to zrobić. Dziewczyny od razu podchwyciły pomysł i zorganizowałyśmy casting.
Ustaliłyśmy daty, a potem się okazało, że Tydzień Waginy przypada w czasie wielkiego tygodnia. To budzi kontrowersje wszystkich mediów, z jakimi się kontaktowałam. Mam jednak nadzieję, że znajdzie się wiele osób, które będą celebrować z nami święto waginy i że nie jest tak, że w tym czasie nie wolno wypowiadać słowa „wagina”.
W czym warto wziąć udział podczas tego tygodnia? Mamy w programie wystawę prac Anity Lipiec z Poznania. Jej spojrzenie na kobiecość jest nietuzinkowe i zaskakujące, dlatego warto przyjść na tę wystawę i zobaczyć. Anita też robi performance Stawanie się waginą. Będzie zapraszała osoby chętne do tego, żeby przybrały maskę waginalną i zrobiły sobie waginalny portret. Te portrety do wszystkich zostaną wysłane drogą mejlową na pamiątkę. Będzie też wystawa Iwony Demko: Waginatyzm, 28 dni, Czerwona Pani, Ana-suromai, Moje narodziny.
Będą dyskusje, warsztaty, wykłady, projekcje filmów, bardzo dużo wydarzeń. Na początku program planowałyśmy tylko na jeden dzień. Kiedy wszyscy zgłosili swoje pomysły, okazało się, że rozrosło nam się to do tygodnia.
Mężczyźni, którzy chcą porozmawiać
Nie rozumiem kobiecości w sposób czysto biologiczny. Być może na warsztaty przyjdzie też jakiś mężczyzna, który nie czuje się do końca mężczyzną, chociaż ma brodę.
Mężczyźni zmobilizujcie się, być może to jedna z niewielkich okazji, żeby pobyć między kobietami i porozmawiać z nimi o seksualności szczerze i bez odgrywania ról.
Wrażenia po spektaklu? Wydaje mi się, że było rewelacyjne. Widziałam, że na niektórych monologach ludzie naprawdę się popłakali, na innych się śmiali. Więc to chyba sukces. Najciekawsze było obserwowanie tego, jak dziewczyny się zmieniały – od castingu, od pierwszej próby. Idealnie wcieliły się w role. Nawet nie ma porównania między tym, jakie były na próbach a dziś.
Ja Monologi dwukrotnie widziałam we Wrocławiu w wykonaniu zawodowych aktorek. A jednak te poznańskie i tak mnie zaskoczyły. Urzekła mnie Powódź w wykonaniu Sylwi Prachl. Wściekła wagina (Emilia Kucz) swoją furią mogłaby obdzielić połowę mieszkanek województwa Wielkopolskiego. Dziewczyny zagrały naprawdę fantastycznie, wzruszały, rozśmieszały, skłaniały do refleksji. Po raz pierwszy też usłyszałam prawie wszystkie monologi i to bez skrótów. Kto nie miał okazji być na spektaklu, niech żałuje. Albo cierpliwie poczeka, aż V-Day znów będzie gdzieś organizowany.
Monologi waginy, reż. Marianna Szczygielska, V-Day Poznań, 2 kwietnia 2011