Zniszczył mnie własny ojciec, ktoś, kto był moim katem.
Zniszczył mnie dotykiem, ruchem, gestem, spojrzeniem. Zabił we mnie dziecko, obudził ofiarę… Ofiarę, która mimo że kocha życie, to nie potrafi w pełni normalnie funkcjonować. Nienawidzę swojego ciała, nienawidzę siebie samej.
Wykorzystywał mnie seksualnie, gdy byłam małym dzieckiem, tylko dzieckiem. Najpierw mnie głodził, chowając jedzenie, a później, jak się mną zabawił seksualnie, to nagradzał mnie kawałkiem czekolady, czasem cukierkiem, pluszakiem. Dawał mi zapłatę, a ja ją brałam. Gdymiałam 13-14 lat powiedział mi, że płacił mi jak dziwkom, na które jeździł do burdelu.
Od dziecka nienawidziłam siebie i swojego ciała, ale to wszystko się jeszcze bardziej nasiliło, gdy próbował mnie zgwałcić. Byłam wtedy w pierwszej klasie gimnazjum. Sama po niego zadzwoniłam. Sama prosiłam, żeby po mnie przyjechał i wziął mnie do siebie na weekend. Prosiłam go bo chciałam zniknąć z domu, uniknąć spotkania z siostrą, która wyładowywała na mnie swoją agresję i frustrację. Poza tym potrzebowałyśmy wtedy kasy. Hah… , aż korci mnie, by napisać o sobie określenie, które on wypowiadał do mnie: „mała dziwka”… Ale nie… nie napiszę tak. Nie byłam dziwką, byłam ofiarą. Ofiarą swojego ojca, ojca którego kochałam?
Wiem, że to nie jest moja wina.
Wiem, że nie jestem dziwką.
Ale czuję, jakby było inaczej.
Dlaczego wciąż obwiniam siebie za ten telefon? Za to, że przez ten cały czas milczałam? Dlaczego wciąż widzę siebie jako dziwkę? Dlaczego wciąż w swoich oczach jestem śmieciem? Dlaczego nie potrafię sobie wybaczyć, że za nielata weszłam w konflikt z prawem? Dlaczego byłam tak głupia, że zamknęłam sobie drogę do spełnienia marzeń…? Dlaczego w tak idiotyczny sposób wołałam o pomoc dla siebie?
Nigdy nie miałam normalnej rodziny, i prawda jest taka, że nigdy jej nie będę miała. No bo jak? Ja nawet nie wyobrażam sobie mieszkać z facetem, a co dopiero z nim współżyć… Jak mam pozwolić siebie dotknąć, gdy każdy dotyk przywołuje wspomnienia, ból, obrzydzenie. Obrzydzenie do siebie samej, do swojego ciała. Ciała skażonego ruchem nieludzkich rąk, czynów, gestów, słów, spojrzeń, ciała skażonego dotykiem. Nienawidzę swojego ciała, nienawidzę siebie samej. Tak bardzo siebie nienawidzę, i wstyd mi za siebie. Wstyd mi, bo czuję, że ,,sprzedałam swoje ja”. Nie potrafię się myć bez wstydu, bez wspomnień. Nie potrafię patrzeć w lustro, brzydzę się sobą…
Kim jestem? Dla Was jestem ofiarą. Ale dla siebie samej jestem nikim, śmieciem, najgorszym nic nie wartym zerem. Tak się czuję. I chyba to już się nie zmieni. Nigdy sobie nie wybaczę, że w zły sposób wołałam o pomoc… Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie wybaczę sobie, że weszłam w konflikt z prawem. Nie wybaczę sobie, że Ją skrzywdziłam, nie wybaczę. Nie wybaczę sobie tych durnych skarg, nie wybaczę sobie mojego zachowania za nielata, szczególnie tego jak się zachowywałam przy Niej. Nie wybaczę sobie tego, że wyciągałam telefon i dzwoniłam do telewizji ze skargą. Nie wybaczę sobie tego, że Ją okłamywałam. Okłamywałam Ją patrząc Jej w oczy. Ona zawsze była dla mnie taka ciepła, miła. Nigdy nie podniosła na mnie głosu, nie krzyczała. Dała mi wsparcie, dala mi siebie. A ja Ją skrzywdziłam tak bardzo. Tak bardzo chciałabym Ją przeprosić…
Nie wybaczę sobie tego jak się zachowywałam podczas zatrzymań, i w ogóle tego jaka byłam. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że nie będę pracować w Policji… Nigdy, nigdy, nigdy.
Seksualność… Jaka seksualność?
Ja nie potrafię stać koło ludzi, rozmawiać. Wystarczy, że ktoś w sklepie się o mnie otrze, a już to wszystko pamiętam. Już wszystko do mnie wraca. Nienawidzę dotyku… Nienawidzę siebie. Czuję się brudna, skrzywdzona. Chciałabym mieć dom, rodzinę, dzieci. Dzieci, którym dałabym miłość, i w ogóle to wszystko, czego ja nie miałam. Ale to nie możliwe. No bo jak?
Ktoś napisał, że został zgwałcony i potrafi żyć. Ja nie zostałam zgwałcona, ale nie potrafię żyć. Doszłam jednak do tego momentu, że chcę żyć. Pragnę żyć i kocham świat. Wiem, że kiedyś będzie lepiej. Ale nie jestem sobie wyobrazić siebie podczas stosunku seksualnego. To mnie przeraża, dla mnie jest obrzydliwe. Staram się żyć normalnie, uśmiechać się, słucham muzyki, jeżdżę na koncerty. Żyję i ciesze się życiem, i tego, że jestem.
Jeżeli jesteś ofiarą, nie uciekaj w świat bezprawia, nie wagaruj, nie uciekaj w leki, narkotyki, alkohol, nie okaleczaj się, ta chwilowa ulga jest złudna. Nie pomoże Ci. Tylko zaszkodzi. Idź z tym na Policję, nie ważne czy masz lat 10 czy 14 , nie ważne czy z kimś czy sama. Ja swoją sprawę zgłosiłam 14 lipca 2011 r. Chcę dalej walczyć, ale nie wiem czy znajdę w sobie siłę, żeby doprowadzić do wznowienia postępowania przeciwko mojemu ojcu. Nie wiem, mam nadzieję, że tak.
Proszę nie milcz, milczenie nie pomoże. Nie myśl, że kiedyś zapomnisz. Bo jeżeli tego nie zgłosisz, nie powiesz o tym głośno, to nie nauczysz się nawet z tym normalnie żyć. Ja się uczę, i wierzę , że kiedyś mi się to uda.
Może i kiedyś pokocham siebie? 🙂