Zadałam pytanie i zamiast odpowiedzi – od różnych osób dostałam: pouczenia, pretensje, oskarżenia, agresję, wyzwiska, oceny. Zestaw ”pierwszej reakcji na temat: seks”
Wczoraj pisałam o tym, że często posyłamy w świat różne komentarze, zdania, wątpliwej jakości komplementy itp. – często po to, aby zagadać swoje związane z seksualnością emocje.
W związku z tym, że chciałam pogłębić temat tego, jak reagujemy na różne związane z seksualnością komentarze a także „propozycje”, wrzuciłam na fb wpis z pytaniem do kobiet:
<<Jeśli podszedłby do Ciebie nieznajomy facet i powiedział: „Chcę Ci się spuścić na twarz” – to jakbyś zareagowała? Oraz dlaczego tak?>>
Oprócz odpowiedzi różnych kobiet, dostałam też „niechcący” odpowiedź na pytanie: dlaczego mamy tak beznadziejny klimat związany z seksualnością i zupełnie niesprzyjający porozumieniu i rozmowie w tym zakresie, nie wspominając już o seksualnej ekspresji.
Prześledźmy tę rozmowę, bo w niej zawarta jest odpowiedź, jak traktujemy seksualność, a także innych ludzi – ich emocje, postawy, problemy. I jaki się w tym wszystkim robi galimatias.
1. Wiedziona ciekawością i tym, co powiedzą kobiety, zadaję pytanie.
„Jeśli podszedłby do Ciebie nieznajomy facet i powiedział: „Chcę Ci się spuścić na twarz” – to jakbyś zareagowała? Oraz dlaczego tak?”
Dlaczego akurat takie pytanie? Dlatego, że sama je kiedyś znienacka usłyszałam, od pewnego młodziana. W niedzielę rano, w tramwaju, gdy pewnie połowa osób jechała lub wracała z kościoła, a druga z imprez. Z tym spotkaniem i w pytaniem wiąże się cała anegdotka i historia, którą kiedyś może dla zabawy i nauki Wam opowiem. 🙂
Pytanie skierowane jest do kobiet – to, niestety, my bywamy najczęściej odbiorczyniami takich „radosnych komunikatów”, które często są agresją słowną, często mają nas poniżyć, a tylko czasem są rozpaczliwą prośbą o miłość i uwagę (ale to już trzeba być psychologiem i/albo mieć dużo dobrej woli, żeby często w wulgarnych i obelżywych słowach, często odurzonego alkoholem mężczyzny, to w ogóle dostrzec).
2. Pierwsze reakcje – niezrozumienie.
Co widzę po chwili na tablicy? Kilka odpowiedzi od kobiet i dziwne komentarze mężczyzn. Jeden pisze: „najpierw sama sobie odpowiedz na to pytanie”. Jestem w szoku – o co mu chodzi? Rozmawialiśmy ze sobą zaledwie wczoraj i rozstawaliśmy się w harmonii. Inny zarzuca mi, że zadaję takie pytanie kobietom, nic im wcześniej nie dając od siebie. Co im mam dać?
Robi się nieprzyjemnie, ale jeszcze nie jest strasznie. Po prostu nieprzyjemnie. Kasuję te męskie komentarze, żeby nie odstraszały moich koleżanek, które być może mi będą chciały odpowiedzieć i żeby nie rozpraszać tej dyskusji, żeby jej nie zamieniać w przepychankę wśród osób, które nie widzą, o co chodzi, ale bardzo chcą mnie pouczyć, wyrazić swoje święte oburzenie albo napisać, że to one mają rację.
3. Kolejne reakcje – zaczyna się jatka
Po dłuższym czasie widzę, że trzeba kasować dużą część komentarzy, bo osoby mające odmienne zdanie, zaczynają sobie grozić, obrzucają się wyzwiskami, gardząc innym punktem widzenia i nie rozumiejąc drugiej osoby – w pogardliwy sposób wyrażają „współczucie”.
Kiedy czytam pełen wyzwisk, wykrzykników, niecenzuralnych wyrazów i ocen komentarz pewnej kobiety, czuję, że zaczyna się jatka. Szybko kasuję to, co napisała, bo ani nie ma to za bardzo sensu, ani nie odnosi się do tematu, ogólny wydźwięk jest taki, że „wytrysk na twarz zły i każdy, kto mówi o tym, że takie zjawisko istnieje, jest nienormalny”. To tak, jakby osoby mówiące o zanieczyszczeniu środowiska naturalnego, oskarżyć o to, że są największymi trucicielami i należy ich zlinczować.
4. Kasuję wszystko, co jest agresywne, napastliwe, pogardliwe, co jest groźbą, obrażaniem się itp. Robi się trochę spokojniej.
W tle widzę komentarze typu: „kto wykasował moje posty”. Ludzie, którzy przed chwilą kogoś lub MNIE mieszali z błotem, są wielce urażeni, że te bluzgi poznikały.
Dzięki temu, że wykasowałam większość jatki, niektóre kobiety odważyły się coś od siebie napisać. Inne zaś – powiedziały mi na privie, że widziały pytanie, może by coś napisały, ale atmosfera była tak ciężka i pełna agresji, że nie chciały w niej uczestniczyć.
Agresja ucina każdą dyskusję.
5. Następnego dnia wciąż czuję, że ta jatka, która rozegrała się na mojej tablicy, na którą w ogóle byłam nieprzygotowana, wciąż we mnie jest.
Ja tylko grzecznie zadałam pytanie i zamiast odpowiedzi – od różnych osób dostałam:
-pouczenia,
-pretensje,
-oskarżenia,
-agresję,
-wyzwiska,
-oceny.
To taki podstawowy zestaw „pierwszej reakcji seksualnej”.
I to dlatego mamy tak beznadziejny klimat wokół tematu seksualności. O tym nie można rozmawiać z życzliwością i szacunkiem, nie można na spokojnie. Nie! Trzeba na siebie napadać i udowadniać swoją jedyną rację. Bronić jej do upadłego, nawet używając argumentów siłowych. Oczywiście – nie mogą, nie potrafią tylko niektóre osoby. Inne nie mają z tym problemu. Dziękuję wszystkim kobietom, które wzięły udział w dyskusji – mimo wszystkich niesprzyjających okoliczności. Rozumiem, że to wina kultury, wychowania, pomieszania jakie przeżywamy w związku z tematem tabu itp. Ale uwaga – jesteśmy dorośli i odpowiadamy za swoje zachowanie. Mogę to rozumieć, ale w żaden sposób tego nie usprawiedliwiam!
Zakładam, że osoby, które mnie oraz inne Uczestniczki tej dyskusji: oceniały, pouczały, wyzywały, oskarżały itp. – robią to nie tylko na fb, ale także w życiu codziennym, gdy gdzieś pojawia się temat seksu i seksualności. A szkoda, bo to jak traktujemy ten temat, to do nas wraca. Jeśli ocenisz, pouczysz lub naskoczysz swojego partnera/partnerkę w seksie, to pewnie nie będzie ta osoba miała ochoty się już więcej otworzyć i na ten temat z Tobą rozmawiać lub też się z Tobą kochać. To jest intymność, każdy w intymności potrzebuje być uszanowany. Nawet jeśli ma „niecodzienne pytanie”, czy też np. „niecodzienną fantazję seksualną”.
Wyobraź sobie np. że Twoja dziewczyna mówi: mam taką fantazję, żeby się kochać w konfesjonale w kościele. A Ty możesz być np. bardzo pobożnym katolikiem i zamiast ją wysłuchać i w najgorszym wypadku ugryźć się w język i nic nie odpowiedzieć, powiesz jej: „Ty wariatko, Ty głupia pizdo, Ty grzesznico, co by na to ksiądz powiedział!” … – czyli ją ocenisz, pouczysz, zwyzywasz. Czy ona będzie chciała jeszcze kiedyś Ci się z czegoś zwierzyć? Wątpię.
6. Proszę znajomych o rozmowę z życzliwością i szacunkiem
Bo boli mnie ta agresja, bo ich agresja, ich wyzwiska, ich pouczenia i oceny – trafiają do mnie, we mnie. To proste: agresja boli i zostawia ślady. Nawet jeśli jesteś tylko świadkiem przemocy – obrywasz. To dlatego zamykamy oczy, oglądając jakiś straszy film – żeby się chronić.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1159697367374272&set=a.668233979853949.1073741828.100000020592462&type=3&theater
Piszę o swoich emocjach: kiedy czytam, jak moi znajomi na skaczą sobie do gardeł i mieszają siebie z błotem, wciągając w te przepychanki mnie, to jestem zaskoczona, smutna, rozczarowana, zszokowana. Proszę o uszanowanie tego, że ja mam emocje, że ja czuję, co oni robią, że ich agresja i złość nie trafiają w próżnię, tylko do mnie. I że apeluję o dobre traktowanie MNIE w mojej przestrzeni na moim fb.
Tym bardziej mnie to boli, że używają do podsycania swoich kłótni tematu seksualnego – a dla mnie seksualność jest sferą miłości i świętości. I wiem, że jak traktujemy ją – seksualność – tak traktujemy swoją seksualność, seksualność innych osób oraz serce i emocje innych osób. W seksie się głównie czuje. Jak się dużo czuje, to można czuć dużo przyjemności. Orgazm to wielka przyjemność.
Jeśli więc jestem istotą seksualną, czyli czującą – to w związku z tym, że czuję, czuję także tę niechęć, a wręcz nienawiść, jaka rozpętała się na mojej tablicy.
Jedna koleżanka dziękuje mi za ten apel o spokój i harmonię i pisze, że chciała się wypowiedzieć, ale nie mogła sobie poradzić z agresją, jaka zapanowała.
A ta sama kobieta, która dzień wcześniej w bluzgach zjechała nas wszystkich – włącznie ze mną, że poruszam taki „chory temat” – dziś pisze z kpiną i wyśmiewaniem się, że ja piszę o tym, że ta agresja i jatka mnie boli.
7. Słyszysz słowo „seks” i widzisz, co chcesz widzieć, a nie to, co jest naprawdę.
Wypowiedź tej kobiety o treści: „heh, najpierw sperma na twarzy, teraz takie cuda” świetnie pokazuje, jak reagujemy na słowa powiązane z seksem i seksualnością.
Rozumiem, że jeśli w odpowiedzi na moje pytanie w jej głowie pojawia się słowo „sperma”, to wszelkie ataki na wszystkich są usprawiedliwione. Nawet, jeśli ja nie użyłam słowa sperma, ani też nikogo nie namawiałam do żadnego kontaktu z czyjąkolwiek spermą, to ona coś poczuła. Może jej się coś niemiłego przypomniało?
I od razu zareagowała atakiem. Wczoraj atak na oślep: „jesteście tacy siacy i owacy”, a dziś wyśmianie tego, że jej atak może kogoś, może mnie zaboleć.
Bo jeśli coś w jakimkolwiek stopniu dotyczy seksu – to można reagować w każdy sposób i nie liczyć się z konsekwencjami. (Poseł w telewizji mówi o tym, że homoseksualiści to zboczeńcy i nic. Teraz nic, w roku 2016 – bo w latach 90. premier Bielecki odwołał jednego z ministrów, który sobie pozwalał na takie słowne krzywdzenie ludzi.)
Jeśli kogoś uraziłam, skrzywdziłam, zasmuciłam, przekroczyłam granice, wyzywając go i mieszając z błotem – to nie ważne, bo mu się należało. Co prawda ta osoba nic mi nie zrobiła, ale poruszyła niechcący i przypadkowo ten temat, który we mnie rezonuje, więc hajda na nią i wszystkie chwyty dozwolone.
Tak to mniej więcej działa.
I dopóki „dla żartów” i „dla zabawy” różne osoby będą mówić rzeczy typu: „jesteś tak brzydka, że gwałt byłby dla ciebie komplementem”, to będzie trwało.
Bo używamy tematu seksualności i słownictwa z nią powiązanego do wzajemnego wyzywania się, poniżania, wyrażania pogardy, oceniania itp.
8. A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem – czyli dlaczego świrujemy na dźwięk słowa „seks”
Słowa ranią. Konkretne sytuacje i słowa kodują pewne skojarzenia.
Jeśli dana osoba słyszy słowa typu: cipka, cipa, pizda, jebanie, chuj, kutas, spuszczanie się (czyli dotyczące seksu i seksualności) i jej się te słowa kojarzą z agresją słowną, poniżaniem i cierpieniem, a nie z seksem i radością, to każde zdanie zawierające chociaż jedno takie słowo, będzie łączyć z czymś złym. I ja to doskonale rozumiem. Bo dzieci na podwórku wyzywają się zwrotami: ty głupi chuju, ty kutasie, ty pedale, ty geju, ty lesbo, ty głupia pizdo itp.
Bo gdzieś tam czujemy, że to, co związane z seksem i seksualnością jest świetnym narzędziem dyscyplinującym. Jeśli nie masz argumentów, powiedz kobiecie, że jest głupią pizdą.
Ale potem się nie dziw, że jeśli z serca i z miłości zaproponujesz jej wytrysk na twarz, to zostaniesz zmieszany z błotem.
Bo tak długo, jak ona takie „propozycje” będzie dostawać od pijaczków spod sklepu, zdesperowanych nietrzeźwych w tramwajach lub od szefa grożącego w ten sposób gwałtem – tak długo seks będzie się kojarzył tylko i wyłącznie z przemocą. Poniżeniem. Atakiem. Chęcią obrażenia.
Dlatego mamy taki słaby klimat.
Bo zamiast szacunku dostajemy oceny.
Bo zamiast spokojnej odpowiedzi na pytanie – kubeł zimnej wody.
Bo zamiast chęci wysłuchania, jest wielka chęć ocenienia i wypowiedzenia swojej racji.
Co z tego, że Twoja racja pełna ocen i agresji może drugą stronę zaboleć? A niech boli, dobrze jej/mu tak!
A potem pytanie: dlaczego nie czujemy przyjemności w seksie? Dlaczego dotyk nie jest podniecający? Dlaczego nie ma ta i tamta osoba orgazmu?
Bo on/a musiał/a się znieczulić, żeby przetrwać w tym świecie arogancji i agresji. Bo inaczej codziennie musiał(a)by płakać lub krzyczeć ze złości. A tak się znieczulił/a i nie czuje. Przyjemności i orgazmu także. To taki efekt uboczny życia w świecie, w którym nie można zadać pytania o seks – bez groźby dostania po głowie, że się w ogóle poruszyło temat. To stąd się bierze ten emocjonalny pancerz, który potem „rozbrajamy” na różnych warsztatach tantry, kursach o seksualności itp. To dlatego tyle ludzi w życiu nie wie, czego chce, co jest dla nich dobre itp. – bo dawno temu przestali czuć, czego chcą, co jest dla nich dobre, a co ich boli.
Pomyśl sobie – co by było, gdybyś dostawał/a w życiu dokładnie takie same związki i seks, jak słowa, którymi o nich opowiadasz? Wylądował(a)byś w piekle czy w raju?