Ewa
Jako nastolatka bardzo podobałam się chłopakom. Oni mi też. Miałam chłopaków, pieściłam się z nimi na różne sposoby, dotykałam się sama. Wszystkiemu towarzyszyła przyjemność, ale też poczucie winy i emocjonalne dołki.
Nie decydowałam się na seks z penetracją, bo bardzo nie chciałam zajść w ciążę albo być nazwana dziwką.
Uważałam też, że masturbacja i seks przedmałżeński to grzech (żeby było ciekawiej – religijna byłam sama z siebie, nie że rodzice mi kazali).
Wczoraj w nocy pomyślałam, że w sumie to szkoda, że bardziej wtedy nie szalałam. Nie eksperymentowałam, nie cieszyłam się swoją seksualnością tak, jak mogłam. I zdałam sobie sprawę, że potrzeby to ja miałam, zdecydowanie, i zdecydowanie lubiłam wszelkie pieszczoty.
I wymyśliłam sobie alternatywną historię mojej młodzieńczej seksualności. Naprawdę świetną wersję czasów gimnazjalnych – bo to był najbardziej intensywny okres.
W mojej „nowej przeszłości” jestem dziewczyną seksualnie wyzwoloną. Lubię seks i się tego nie wstydzę. Nie mam stałego chłopaka, eksperymentuję z wieloma, w moim wieku i starszymi. Kocham się na motorze, w lesie, nad rzeką, w ruinach starego domu, pod namiotem, w czyimś domu pod nieobecność rodziców, na imprezie, po imprezie… Po szkole, na wagarach, wieczorem, w nocy, rano… W tym świecie nie ma zazdrosnych koleżanek, aktywność seksualna jest normalna, nikt nie plotkuje, nie ma zawiści ani głupich gierek. Chłopcy się o mnie nie kłócą, bo wiedzą, że ja mam prawo do swoich decyzji, jestem wolna, kocham się, z kim chcę i kiedy chcę. Nauczyciele w szkole ani rodzice też nie robią żadnych głupich komentarzy, bo seks to najnormalniejsza rzecz pod słońcem i wiadomo, że każdy ma prawo cieszyć się swoim ciałem tak, jak jej/mu się podoba.
W pewnym momencie obmyślania wizji pojawił mi się lęk przed przemocą, ale przecież w tym świecie to ja ustalam, co i jak – w takim razie jestem mistrzynią karate, i nikt mi nie podskoczy. Może nawet mam swojego prywatnego ochroniarza.
Ta wizja dała mi poczucie uwolnienia, swobody, wewnętrznej siły. Przecież mogło być i tak i tak. Kto wie, może właśnie tak wyglądała moja młodość w jakimś alternatywnym wszechświecie?
Artykuł ukazał się w ramach konkursu Książki i seks.
Gdyby taki świat byłby rzeczywistością to bylibyśmy w Raju.Aa tak po za tym świetna historia (a raczej herstoria 🙂 )