Mając 28 lat, przed sobą rozwód, za sobą nieudane małżeństwo doprawione silną ręką męża, jego alkoholizmem i uzależnieniem od narkotyków, czułam, że w życiu nie czeka mnie już nic. Moje życie seksualne już od wielu miesięcy po prostu nie istniało a wcześniej miało smak zupki błyskawicznej, bo tylko ona jest w stanie dać przyjemność kobiecie w trzy minuty…
Od niechcenia, delektując się spokojem i samotnością zaglądałam na portal społecznościowo-randkowy i zostałam zaczepiona przed pewnego mężczyznę. Niebanalny ideał – dwa metry wzrostu, cudowny brunet, szczupły a oczy ciemne jak dwa węgle. Osobowość powalająca, dominująca, inteligentny dżentelmen.
Realny? Jak się okazało realny. I tak to się zaczęło…Dzięki niemu rozwód przeżyłam lekko, rozpoczynając z nim nowe życie. Także seksualne…
Od czasu kiedy błam nastolatką miałam totalny problem z suchością pochwy. Rozwiązywały go jedynie lubrykanty. Przy nim doznałam wielkiego zaskoczenia własnym ciałem…Kiedy doszło do zbliżenia, poczułam na bieliźnie ogrom wilgoci. Czułam, jak moja pochwa boleśnie zaciska się, zupełnie jakby błagała, by już we mnie wszedł. Kiedy dotknął mojej cipki, sam był zaskoczony tak ogromną ilością wilgoci. A co dopiero ja?! Na udach miałam lepką ciecz, a kiedy we mnie wchodził, słychać było chlupot mojej cipki.
Kolejnym zaskoczeniem był orgazm…Zupełnie mi nieznany orgazm bez stymulacji łechtaczki dłonią. Odpłynęłam…i moja cipka też. Wytrysnęła z niej jeszcze większa ilość lepkiej wilgoci, nieco wypychając go ze mnie… On sam przeżył szok a ja jeszcze większy. Pierwszy raz w życiu moja cipka zareagowała tak na mężczyznę i to jeszcze zanim zdążył ściągnąć mi majtki…
Uradowana długością stosunku poczułam, że to jest to! Za każdym razem, gdy się kochaliśmy, po wszystkim padałam na łóżko wykończona i w siódmym niebie…
Dziewictwo straciłam, mając 16 lat. Tak więc 12 lat żyłam w wielkiej nieświadomości, czym jest dzikie pożądanie. Pożądanie, którego jestem świadoma oraz to którego nie jestem, ale o którym krzyczy moje ciało. Będąc kobietą po przejściach, ciężko było mi się emocjonalnie otworzyć na ten związek.
Jednak fenomen osobowości Ł., jego opiekuńczość, czułość, silne poczucie odpowiedzialności, no i oczywiście seks tysiąclecia sprawiły, że dziś, mając już pół roku razem za sobą, planujemy wspólne mieszkanie. On wciąż patrzy na mnie tak samo, kiedy się kochamy a ja pod jego wzrokiem rozpływam się w rozkoszy. Moje ciało reaguje wciąż tak samo. Jego dotyk wywołuje we mnie takie same dreszcze.
Jak to się stało, że dobiegając trzydziestki, odkryłam w sobie tak wielką magię seksualną? I to przypadkowo? Może to kwestia partnera? Może po prostu jest kochankiem doskonałym? Nie wiem.
Jestem jednak pewna jednaj rzeczy – moja seksualność dojrzała. Otworzyła się, nauczyła się wołać, pragnąć, domagać się mężczyzny, rozkoszy jaką daje. Seks z Ł. jest niczym wisienka na torcie, nieporównywalny z niczym. Reakcje mojego ciała są dla mnie wciąż pierwsze, wciąż nieodkryte. Kiedy czuję ten bolesny, cudowny ścisk mojej pochwy, wiem, że długo już nie wytrzymam, że muszę go mieć w sobie. Wylewająca się ze mnie wilgoć zaprasza go do mojego ciała, jak nigdy nikogo. Pierwsze doznania z nim były niemal jak pierwszy w życiu seks – totalne zaskoczenie, totalna nieznajomość własnych reakcji które były nowe i nieprzeżyte.
W wieku 28 lat stałam się kobietą, poczułam swoją kobiecość, swoją seksualność, swoją wilgoć, która tryska jak fontanna…
Artykuł ukazał się w ramach Erotycznego zimowego konkursu.
Cieszę się z twojego szczęścia. To brzmi jak bajka. Taka piękna bajka i mam nadzieję, że potrwa jak najdłużej. 🙂