Jen
Czuję złość.
Leżysz, bezwstydnie naga, ciemne włosy odcinają się od zmęczonej bieli poduszki. Masz przymknięte oczy, lubieżny, wyczekujący uśmieszek.
Klęczę między twoimi udami. Patrzę. Mały wzgórek z estetyczną fryzurką; płaski brzuch, wiecznie sterczące sutki. Dlaczego chcę je gryźć? Bo ciągle sterczą? Nieustannie dręczą zmysły?
Czuję ciężar kołyszącego się dilda… chwytam je i końcówką rozchylam ci wargi. Jesteś mokra, nabrzmiała, gotowa. Drażnię łechtaczkę, uderzam w nią kilka razy. Jęczysz głośno i unosisz biodra.
Czuję złość.
Gwałtownym ruchem odwracam cię na brzuch. Rozchylam pośladki, spluwam i rozsmarowuję ślinę. Na penisie też. Wbijam się. Krzyczysz. Nawet nie wiem, czy tego chcesz, ale w gruncie rzeczy… jest mi wszystko jedno. Patrzę. Z ramionami bezradnie młócącymi pościel wyglądasz jak przyszpilony motyl. Wciąż żywy, więc dociskam biodra. Delektuję się chwilę przewagą, a potem… zaczynam pieprzyć. Krótkie, ale stanowcze ruchy.
Protestujesz w poduszkę, ale jakże posłusznie wypinasz pośladki. Teraz obie klęczymy, więc mam więcej możliwości. Chcesz 'na pieska’? Proszę bardzo…
Wchodzę i wychodzę. Napawam się widokiem poniewieranego anusa. Sięgam dłonią do twojej
łechtaczki, pieszczę ją. Podoba ci się. Wcale nie chcę, żeby ci było dobrze. Cofam więc dłoń i mocno uderzam w pośladek. Raz, drugi…. rzucasz biodrami w szalonym rytmie. Łapię mocniej, nie uciekniesz. Czuję ból w udach, gorący ciężar w podbrzuszu i strzępami świadomości zaklinam sztuczny penis, aby w magiczny sposób stał się prawdziwy. Tak
bardzo chcę w tobie wybuchnąć…
Wybuchasz pierwsza. Krzyczysz przeraźliwie w poduszkę, szarpiesz prześcieradło.
Puszczam twoje biodra, pozwalam ci uciec. Zwijasz się w kłębek, oddychając ciężko, jak po maratonie.
Kładę się obok. Złość minęła, pozostało dzikie niezaspokojenie. Chcę cię przytulić, ale nie mam odwagi, więc skupiam się na demontażu nagle niewygodnych pasków. Dildo opada, ja też. Patrzę w sufit. Czekam.
Czuję, jak poruszasz się w pościeli. Powoli siadasz na mnie – okrakiem. Jak Amazonka. Masz ten nieodgadniony wzrok. Chcę odgarnąć kosmyk włosów, który przylepił ci się do spoconego czoła. Sięgam dłonią, ale ty… uderzasz mnie w twarz.
Boli. Patrzysz obojętnie. Ześlizgujesz się, czuję, jak gryziesz mój sutek. Boli bardziej. A jednocześnie ogień między udami rozpala się wściekłym płomieniem. Sięgasz tam. Jeden palec, dwa, trzy. Jedno pchnięcie, dwa, trzy…
Patrzysz mi uważnie w oczy. Widzę pionową zmarszczkę skupienia między brwiami… Co widzisz? Co…
Foto: Lelo