Ania
Mieli już nigdy się nie spotkać. Byli sobie tak obcy, pochodzili z dwóch innych światów, nie łączyło ich praktycznie nic…. Oboje nie chcieli tej znajomości, jednocześnie jej pragnęli.
Ona myślała, że ta przelotna znajomość dobiegła końca już jakiś czas temu. Po dość długim czasie od ostatniego spotkania dostała esemes: „Ostatni raz bądź moją suką, później zniknę, jeszcze nie skończyliśmy, jeszcze Cię nie związałem”.
Ciarki pojawiły się na całym jej ciele, zaszumiało w uszach a w głowie zawirowały wszystkie świństwa, które wcześniej tak bezczelnie powtarzał jej do ucha przy każdej nadarzającej się okazji. On nigdy się z nią nie kochał, nie uprawiał z nią seksu, nawet jej nie bzykał, on pieprzył ją z nieukrywaną satysfakcją. Ona – silna kobieta, która do tej pory wszystko miała pod kontrolą, traciła oddech, gdy spojrzał na nią tym wzrokiem, wzrokiem niecierpiącym odmowy, wzrokiem wymagającym i kpiącym z jej słabości. Ostatni raz kompulsywnie chciała poczuć to upokorzenie, mimo że obiecała sama sobie, że nigdy więcej się z nim nie spotka. Długo patrzyła w ekran telefonu: …moją suką…, te dwa słowa sprawiały, że poddała się, zanim zaczęła się bronić. Samej przed sobą było jej wstyd, że nie jest w stanie mu odmówić, postanowiła więc postawić własne warunki na jakich ma odbyć się ich ostatnie spotkanie, aby we własnych oczach zachować resztki godności: „Spotkamy się, jednak nigdy potem nie dzwoń, nie pisz, przyjdź w poniedziałek o 20:00”.
Zadowolona, że pierwszy raz to ona wydała konkretne polecenia, zdawało jej się, że tym razem będzie kontrolować całą sytuację. Odczytała kolejnego esemesa: „Suczko… to ja zadecyduję”.
Wiedziała, że powinna dać wyraz swojemu oburzeniu, jednak na przekór czuła jak jej podniecenie rośnie, nie była w stanie już nic więcej odpisać. „Wyznaczę dzień i godzinę, dam ci znać, cierpliwie czekaj… masz być gotowa, Twoja
cipka ma być gotowa… będę chciał, abyś przywitała mnie w sukience, pończochach i szpilkach. Bez majtek”. Wiedział, że brak potwierdzenia oznaczał zgodę. Ona siedziała z telefonem w ręce, z podniecającym uczuciem totalnej bezradności, chciała mu się oddać tu i teraz, a on kazał czekać! To była pierwsza tortura, jaką jej zapewnił.
Czekała aż trzy dni. To były jedne z najdłuższych dni. W końcu usłyszała dźwięk esemesa, głośno wciągnęła powietrze i odblokowała telefon: „Dzisiaj o 19 będę u Ciebie”. Ciepło na zmianę z zimnem przeszyło jej ciało, znów poczuła złość na siebie za to, że nie kontroluje swoich reakcji, że jest na każde jego żądanie.
Czekały w pełnej gotowości, ona i jej cipka, aby móc spełnić jego życzenia.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, otworzyła mu bez słowa, nie była w stanie nic powiedzieć. Wszedł, nie okazując jej cienia uwagi. Ściągnął kurtkę i buty. Dopiero po chwili spojrzał na nią, nadal jednak nie okazując żadnej emocji. Nogi ugięły jej się z niepewności. Myślała, że zrobiła coś nie tak. Chciała zapaść się pod ziemię, nie wiedząc, dlaczego czuła wszechogarniający ją wstyd.
Zrobiła się jeszcze bardziej mokra. Kolejny raz musiała czekać, tym razem na werdykt, na ocenę. W końcu szepnął jej do ucha „Właśnie tak miałaś wyglądać”. Była pewna, że już może poczuć ulgę, jednak zobaczyła w jego oczach, że wymaga czegoś więcej. Znów odniosła wrażenie, że jednak nie spełniła jego oczekiwań. Już miała rozpłakać się z napięcia, jakie ją ogarnęło, w tym samym momencie bezceremonialnie włożył jej rękę między uda. „Tak tak kazałem…”- mruknął z zadowoleniem. Była tak mokra, tak gotowa, że nie była w stanie opanować już swojego podniecenia.
Zachłannie wtopiła się w jego usta. „Jeszcze Ci nie pozwoliłem”- mocno złapał ją za włosy i odsunął od siebie. Kazał jej oprzeć się o stół w kuchni. Tym razem posłusznie zrobiła, co jej kazał. Długo się jej przyglądał, jak opiera się na łokciach i wypina tyłek w jego stronę. Chciała poczuć go już w sobie, ale znów torturował ją czekaniem. Był tak daleko. Kazał jej zamknąć oczy i nie otwierać dopóki nie wyda jasnego polecenia. Po chwili usłyszała, jak wyciąga pasek ze spodni. Po odgłosach mogła się tylko domyślić, co robi. Wiedziała, że zaraz znajdzie się w niej. „Aaaaauuu!”- wydała z siebie krzyk zaskoczenia, gdy pierwszy raz dostała mocnego klapsa pasem. Bardzo piekło, bardzo chciała jeszcze. Nadal z zamkniętymi oczami czekała na kolejną chłostę. Jeszcze kilka czerwonych śladów pojawiło się na jej pośladkach. Bardzo szybko pas posłużył do skrępowania jej rąk, sprawnie stworzył skórzany węzeł między jej dłońmi. Tym razem już nie mogła opierać się na łokciach, ręce związane z tyłu pleców, tyłek nadal wypięty w jego stronę, a twarz miała przytwierdzoną do blatu stołu.
Teraz miał już nad nią również fizyczną kontrolę. Oparł się o nią całym ciężarem ciała, poczuła jego oddech na szyi i usłyszała zdecydowany szept: „I co teraz, suko? Już nie masz wyjścia, będę pieprzył cię od tyłu, później grzecznie będziesz ssać mojego fiuta, dzisiaj już nie odmówisz mi niczego”. Wiedziała, że miał rację.
Jak obiecał, tak zrobił. Stół w kuchni stał się świadkiem ostrego rżnięcia. Dopiero teraz poczuła ulgę, dopiero gdy tak mocno i długo ją pieprzył. Węzeł na nadgarstkach coraz bardziej ją uwierał, pozycji, w której była, daleko było do komfortowej, za włosy ciągnął ją tak mocno, że zdrętwiała jej szyja. Ta niewygoda sprawiła, że była blisko… czuła, że za sekundę fala gorąca opanuje jej ciało, na chwilę przed orgazmem wyszedł z niej: „Dojdziesz wtedy, gdy ja na to pozwolę”. Łzy napłynęły jej do oczu. Nie zdążyła jednak nawet jęknąć. Za drugi koniec paska, którym związane były jej nadgarstki, zaprowadził ją do pokoju, każąc jej uklęknąć. Nie było to łatwe ze związanymi rękami za plecami, jednak posłusznie wykonała polecenie.
„Otwórz usta” – powiedział tonem nie przyjmującym sprzeciwu. Poczuła jego penisa, dopiero teraz pozwolił jej otworzyć oczy: „Ssij go i patrz na mnie, nie waż się odwrócić wzroku”. Zrobił z jej ustami to, co chciał, trzymając ręce wplątane w jej włosy. Tak samo, jak przed chwilą zrobił to, co chciał z jej cipką na kuchennym stole. Tak samo wszedł w nią do końca. Teraz łzy rzeczywiście pociekły z jej oczu.
Doszedł w jej ustach, ona nadal patrzyła mu prosto w oczy i pierwszy raz dzisiaj zobaczyła w nich uznanie: „Pięknie się spisałaś mała. Teraz pozwolę ci dojść”. Rzucił ją na łóżko i chwilę później jego język był już między jej nogami. Wiedział, że to uwielbia. Tym razem się nie śpieszył, zadbał o każdy zakątek jej kobiecości. Jego język wił się w niej, przygryzał lekko jej wargi i wsysał się soczyście w jej
łechtaczkę. Tym razem doszła szybciej niż myślała. To był jeden z tych orgazmów gdy czuła, że czubek jej głowy jest wybuchającym wulkanem a jej ciało przeszywają dreszcze, których nie jest w stanie opanować. Całkowicie bez sił osunęła głowę na poduszkę. „Wiem, że teraz chciałabyś więcej, jeszcze będziesz mnie prosić, żebym cię zerżnął, ale to był nasz ostatni raz, suczko, tak jak obiecałem”. Nadal była w takim stanie, że nie mogła jeszcze nic odpowiedzieć, usłyszała tylko trzask zamykających się za nim drzwi.
Artykuł ukazał się w ramach oralnego konkursu.