Jechali późnym wieczorem po górskiej drodze a za oknem szalała śnieżyca.
Byli w podróży od samego rana, a przed nimi była jeszcze ponad godzina podróży. Nucili oboje piosenki z radia, które na tej wysokości i przy tej pogodzie zaczynało już lekko przerywać i trzeszczeć.
Uwielbiał jej śmiech i gesty wykonywane przy naśladowaniu Tiny Turner. Spojrzał na nią ukradkiem na ułamek sekundy, ale wystarczyło to, by przez myśl przebiegły mu setki pomysłów, jak chciałby ją teraz pocałować. Oblizał dolną wargę i przygryzł ją nieznacznie.
Doskonale zdawała sobie sprawę ze znaczenia tego gestu. Oparła się dłonią między jego udami, pochyliła nad jego uchem i musnęła językiem tuż pod nim, co wywołało dreszcze w jego ciele, jednak nie odwrócił oczu od drogi. Jej ręka ścisnęła lekko jego udo, tuż przy biodrze i prześlizgnęła się płynnie po rozporku do drugiego uda. Westchnął nieznacznie, przechylił głowę i pocałował ją namiętnie; a podniecenie, które poczuł, gdy poczuł jej smak, niemalże zmusiło go do przygryzienia jej ust. W tym samym momencie złapała go zdecydowanie całą dłonią między udami i lekko zacisnęła palce.
Kolana miała oparte o siedzenie pasażera, więc puścił kierownicę i złapał ją zdecydowanie za jej cudownie krągłe pośladki, wpijając w nie palce. Zaczęła odpinać jego koszulę i całować po torsie, przesuwając jednocześnie dłoń w kierunku jego paska. Odpięła go i wsunęła rękę w bokserki, czując jego podbrzusze wewnętrzną stroną dłoni… na zewnętrznej stronie – delikatną skórę jego męskości.
W tym momencie minęło ich na drodze kilka samochodów, oślepiając ich nieznacznie na parę chwil. Spojrzał w bok… widział jak spod dżinsów wystają jej czarne, koronkowe damskie figi. Jego ulubione.
Polizała go przez same bokserki. Doskonale wiedziała, że to uwielbia. Zsunęła je lekko i najpierw oblizała nieznacznie a potem objęła ustami, wspaniale ciepłymi i delikatnymi. Próbował wstrzymać oddech, lecz mimo to syknął przeciągle i głęboko. Jej usta zsunęły się po nim niżej, język zawirował. Spojrzał w lusterko wsteczne, zbliżał się samochód. Wrzucił kierunkowskaz i zjechał na pobocze. Włączył światła awaryjne. Wstał i przeszedł na tylne siedzenia, sugerując lekkim pociągnięciem za warkocz, by zrobiła to samo.
Szybko zsunął spodnie, by mogła nieskrępowanie pieścić go dalej. Złapała go w dłoń u nasady, naciągnęła mocno skórkę i objęła ustami. Jej ruchy były płytkie i powolne… doprowadzały go do szału. Nie wytrzymał. Złapał ją za podbródek, uniósł głowę, pocałował z językiem. Dopadł do jej spodni, szybko je ściągnął i zachłannie dopadł ustami do jej mokrych majtek. Polizał mocno całym językiem i wsunął jeden palec pod majtki, wyczuwając jej wilgoć.
Ubóstwiał ten zapach.
Wsunął obie dłonie pod figi, od strony pośladków, chwycił zdecydowanie i zsunął. Widok jej rozpalonych i mokrych warg doprowadzał go do szału. Niecierpliwie ujął jej guziczek w usta i muskał go nieznacznie językiem, ssąc jednocześnie. Złapał zdecydowanie za uda, rozchylił je nieco szerzej i wprowadził język do środka, by poczuć mocniej jej smak. Westchnął równie mocno i głęboko jak ona, ścisnął jeszcze mocniej jej uda. Rozpięła pośpiesznie swoją bluzkę i złapała się za piersi, które ukrywały się pod czarnymi koronkami. Spojrzał do góry… jej blond warkocz leżał swobodnie na jej smukłej szyi, pomiędzy piersiami. Włożył palec między jej wargi a następnie podał do ust. Oblizała łapczywie. Podniósł się, ujął twardego penisa w dłoń i lekko uderzył o jej guziczek a następnie powolnym ruchem zaczął w nią wchodzić. Spojrzała się na niego w bezdechu. Dopiero gdy poczuła jego podbrzusze opierające się o jej mokre pachwiny, westchnęła cicho.
Jego następny ruch był już znacznie bardziej zdecydowany… cofnął się lekko i uderzył mocno. Dopadł jej ust, całując namiętnie, jedną dłoń oparł tuż obok jej głowy, drugą złapał za biodro, unosząc je lekko. Jej
cipka obejmowała go dokładnie, wydając przy tym głośnie odgłosy podniecenia. Złapała go za pośladki, wpięła w nie swoje palce i wygięła plecy, pojękując w rytm jego ruchów. Niespodziewanie przerwał, ujął ją za kark i nakazał klęknąć na fotelach.
Wypięła pośladki w jego stronę. Wszedł mocno i zdecydowanie. Uderzał rytmicznie, trzymając ją mocno za talię. Wpięła jedną dłoń w oparcie, drugą chwyciła swój warkocz, ciągnąc go pod wpływem podniecenia i nadchodzącej fali gorących skurczy. Gdy szczytowała – on właśnie całował jej plecy. Lekko zdyszana i parująca gorącem, położyła się na nich ponownie, opierając swoje stopy o jego barki. Jego ruchy były pełne i szybkie, a za oknami śnieżyca rozszalała jeszcze bardziej niż poprzednio. Pot z jego czoła kapnął na jej piersi. Gdy poczuł już początkowe mrowienie, pochylił się, by ją pocałować. Opadł bezsilnie na nią, objął mocno i pocałował w ramię.
Pogładził po włosach, szepnął do ucha jej imię z uwielbieniem.
Gdy dotarli do domku na zboczu góry, rozpalili ogień w kominku, usiedli razem na drewnianej ławce wyłożonej ciepłym i miękkim kocem. Objęli się i obserwowali śnieżycę, która zdawała się uspokajać… nawet nie zauważyli, kiedy zasnęli w swych objęciach.