E. Tomson
Czekałam na niego, z trudem opanowując drżenie palców. W każdej innej sytuacji przejmowałabym się bardzo stanem swojego zdrowia, lecz niepokój, który obecnie odczuwałam, był w jakiś niezwykły sposób kojący. Czułam się panią sytuacji.
Czekałam na niego, z trudem opanowując drżenie palców. W każdej innej sytuacji przejmowałabym się bardzo stanem swojego zdrowia, lecz niepokój, który obecnie odczuwałam, był w jakiś niezwykły sposób kojący. Czułam się panią sytuacji.
– Ba, jestem panią sytuacji! – Powiedziałam głośno sama do siebie i usiadłam prosto na łóżku.
Gdy wszedł do pokoju przechyliłam nonszalancko głowę i uśmiechnęłam się szeroko.
Poranna kłótnia z mężem była inna niż wszystkie dotychczasowe sprzeczki. Tym razem przesadził, zrzucając na mnie całą winę za swoje niepowodzenia. Jak mogłam nie zauważać tego wcześniej? Odkąd stracił posadę dyrektora i został kierownikiem mniejszego zespołu, podcinał skrzydła każdemu z moich sukcesów.
-Dość! – Do teraz pamiętałam, jak dobitnie zabrzmiało to słowo. Gdy opuszczało moje usta stało się wręcz ideą. Decyzją, która miała mnie uwolnić. To był ostatni raz, kiedy słyszałam od niego jakiekolwiek niemiły wyraz.
Pomyśleć tylko, że to jemu chciałam urodzić dziecko! – Byłam wściekła i bezmyślnie ubierałam bieliznę. Zamknęłam się przed nim w łazience i włączyłam suszarkę, by nie słyszeć jego obelg. Przesunęłam dłonią po gładkiej skórze uda, następnie powoli wciągnęłam czarne pończochy, przetkane delikatną siateczką. Z dumą wcisnęłam swoje ciężkie piersi w stanik i założyłam sukienkę. Była czarna jak noc, sięgała tuż za kolano i była mocno wydekoltowana z każdej strony. Nie była numerem jeden w mojej szafie, ale na dzisiaj nadawała się idealnie. Zakryłam górę delikatnym sweterkiem, którego guziki zapięłam niemalże pod szyję. Obejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że dzisiaj nie zobaczę piękniejszego tyłka niż ten, który uśmiecha się do mnie ze zwierciadła. Podrzuciłam włosy, które gęsto opadły na ramiona i niesfornie wpełzły pod sweterek, po czym wyszłam z łazienki. Bartek oniemiał na mój widok i wyraźnie poczerwieniał na twarzy.
-Nie czekaj na mnie z kolacją. – Powiedziałam szorstko. Narzuciłam na ramię żakiet i w locie złapałam torebkę. Zamknęłam drzwi szybciej, niż Bartek zdołał zamknąć usta z wrażenia i po chwili ruszyłam z parkingu. W firmie znalazłam się dość szybko. Rozdysponowałam plan zajęć i widząc, że wszyscy zajęli się pracą, przygotowałam się do spotkania.
-Ciekawe, kogo przyślą? – Pomyślałam sobie i postanowiłam, że ktokolwiek to nie będzie, wyjedzie oczarowany. Oczywiście z podpisaną umową na nową kampanię.
Z TT Media pracowaliśmy wcześniej dwa razy. Nie byli łatwym klientem, ale płacili w terminie. Poza tym dotychczas udawało nam się odpowiednio zarobić na wspólnych projektach. Prawdopodobnie pojawi się osobiście pan prezes. Lubił mieć wszystko pod kontrolą i kosztem swojego cennego czasu opiekował się niemal każdą dotyczącą firmy sprawą. Nie myliłam się. Pojawił się o czternastej a towarzyszył mu młody mężczyzna.
– Dzień dobry, pani Kamilo! – Przywitał się nonszalancko i pocałował mnie w dłoń. Pachniał przyjemnie czymś męskim i łagodnym. Ten zapach do niego pasował. Jego towarzysz przywitał się ze mną równie miło, po czym zajęliśmy miejsca przy szerokim stole konferencyjnym. Po chwili sekretarka przyniosła tacę z kawą i kilkoma słodkimi czekoladkami. Zwróciłam uwagę na to, w jaki sposób młody obejrzał się za Martą. Uśmiechnął się do niej, po czym zawiesił wzrok tak mocno, że jej twarz w mgnieniu oka nabrała rumieńców. Odprowadził ją spojrzeniem do drzwi, a gdy za nimi zniknęła, wrócił wzrokiem na mnie. Zdawało mi się, że speszył się lekko, gdy dotarł do niego fakt poczynienia przeze mnie dokładnej obserwacji.
– Pani Kamilo, ja niestety nie mogę uczestniczyć w dzisiejszym spotkaniu w pełnym czasie jego trwania, czego niezmiernie żałuję. Dlatego właśnie, chciałbym przedstawić pani swojego syna, Marcina. – Wskazał młodego człowieka otwartą dłonią. Podaliśmy sobie dłonie, szepcząc nawzajem imiona i wtedy poczułam to po raz pierwszy. Jego dłoń była ciepła i miła w dotyku, choć jednocześnie poraziła mnie jej męskość i twardość.
Mam nadzieję, że tego nie zauważył. – Pomyślałam zaraz po tym, jak poczułam delikatny skurcz gdzieś w środku. Spojrzałam na niego z uśmiechem. – Cholera, zauważył!… – Uśmiechał się inaczej, niż do tej pory. Jak marny pokerzysta, który odkrył dobre karty. Wiedział, że rozdanie jest po jego stronie.
Dlatego właśnie postanowiłam wszystko zmienić. Właściciel firmy opuścił nas zaraz po wypiciu kawy i zostałam z Marcinem sam na sam. Byłam świetnie przygotowana do prezentacji i widziałam po jego reakcji, że czuje się przytłoczony. Nie ukrywałam, że dawało mi to ogromną satysfakcję i czując twardniejący pod moimi stopami grunt, coraz bardziej wzbogacałam prezentację swoimi wdziękami. Po godzinie byłam już rozgrzana i postanowiłam pozbyć się cienkiego sweterka. Gdy powiesiłam go na krawędzi krzesła i odwróciłam się, Marcin oniemiał. Zrezygnował z zadawania pytań, które do tej pory sypały się jak z rękawa i przyglądał mi się z rosnącym niepokojem.
– Masz jeszcze jakieś pytania? – Zakończyłam prezentację i chciałam, by ocenił moją pracę.
-Nie. W tej chwili nie…
Jego oczy błyszczały dziko i biegały po moim ciele, jak sarny na wiosennej łące. Już dawno poluzował krawat i rozpiął najwyższy guzik koszuli.
Wiedziałam, że jest mój.
Kilka godzin później opróżniliśmy dwie butelki czerwonego wina, które idealnie komponowało się z kolacją w jego hotelu. Byłam zaskoczona, że zdobył się na odwagę i mnie zaprosił. Jego ojciec wyjechał tego samego dnia. Był zajęty od rana w biurze. Z kolei Marcin miał za zadanie odebrać transport, który właśnie wpływał do portu. Znacznie bardziej opłacało mu się zostać w Sopocie, niż wracać na noc do Olsztyna. W trakcie kolacji zadzwonił Bartek. Potwierdziłam, że ma na mnie nie czekać, bo spotkanie znacznie się przeciągnie. Bał się. Słusznie.
Chwilę wcześniej zaproponowałam Marcinowi, żeby pokazał mi swój pokój. Nie mógł się nie zgodzić. Przyglądał mi się głodnym spojrzeniem już od południa i coraz bardziej czułam żar, który promieniował od mojego krocza. Podobał mi się. Cholernie mi się podobał. Ba, w pewnym momencie stwierdziłam, że jest najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego poznałam na żywo. W dodatku ten właśnie mężczyzna wpatrywał się obecnie w moje oczy co najmniej jak w obraz Van Gogha. Widziałam, jak pulsują mu tętnice, gdy niemalże bezwiednie przerzucałam swoje długie włosy przez ramię. Kilka razy złapałam się na tym, że patrzę w jego oczy i gryzę paznokieć wskazującego palca. Poruszał się wtedy nerwowo, szukając właściwej pozycji.
Ruszyłam do windy, równo stawiając kroki i kołysząc biodrami specjalnie dla niego. Czułam wzrok na swoich pośladkach tak mocno, jak wsiąkającą w czarne stringi wilgoć. Gdy drzwi zasunęły się za nami, odwróciłam się w stronę Marcina. Stał pod ścianą i przyglądał mi się lubieżnie. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Mocno, przeciągle, wpijając się w jego usta. Objął mnie mocno i złapał dłonią za szyję. Odpłynęłam i pozwoliłam, by wino zadziałało wespół z podnieceniem. Po chwili drzwi otworzyły się na piątym piętrze. Nie przestaliśmy jednak, więc po chwili ruszyła z powrotem w dół. Marcin oparł dłonie o moje biodra, po czym zsunął je niżej i chwycił za pośladki. Jęknęłam, gdy zacisnął na nich ręce.
Po dwóch kursach udało nam się wysiąść i dotrzeć do właściwego pokoju. Usiadłam na dużym, dwuosobowym łóżku i spojrzałam na niego badawczo.
– Planowałeś je zapełnić? – Zapytałam i zrobiłam groźną minę.
– Co? Nie. Nie myślałem…
Speszył się na tyle mocno, że parsknęłam śmiechem.
– Wierzę ci. Pocałuj mnie. – Powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Podszedł bliżej, nachylił się i przycisnął do moich ust swoje, zamykając oczy. Po chwili przechylił się mocno w przód i poczułam, jak kładzie mnie na łóżku. Przesunął mnie w jego głąb, delikatnie unosząc. Pomyślałam wtedy, że jest znacznie silniejszy od Bartka, po czym błyskawicznie zdmuchnęłam myśl o swoim mężu.
– Jesteś piękna… – Wyszeptał i przyglądał się mojej twarzy. Nie mógł zatrzymać wzroku w jednym punkcie, tylko wodził nim po moim dekolcie, ramionach i ustach, by finalnie oprzeć na błyszczących z podniecenia oczach.
Uniosłam się lekko i usiadłam na brzegu łóżka.
– Weź prysznic. Potem ja się odświeżę. – Powiedziałam tak rozkazującym tonem, że aż samą mnie to zaskoczyło.
– Nie lepiej razem? – Zapytał, całując mnie w szyję. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, rozkoszując się dreszczem rozkoszy. Nagle zacisnął zęby. Zrobił to tak nagle i szybko, że zacisnęłam dłonie na pościeli.
– Idź. Wróć szybko.
– Mam się ubrać?
– Tak. Załóż koszulę. Krawat zostaw.
Chciałam zobaczyć go ubranego tak, jak teraz, po czym rozpakować jak ulubionego cukierka.
– Teraz moja kolej. – Wyszeptałam wprost do jego ucha i zniknęłam za drzwiami łazienki. Gdy zdjęłam majteczki, stwierdziłam, że są już całkiem mokre. Wzięłam szybki prysznic i wcisnęłam się w sukienkę. Bieliznę zwinęłam w kłębek i położyłam na blacie przy umywalce. Spojrzałam w lustro i wzięłam głęboki wdech.
– Co ja robię? – Wyszeptałam patrząc w lustro i pokiwałam głową. Zaraz po tym uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę na wspomnienie pieszczot, którymi obdarowywał mnie Marcin. Wsunęłam nogi w pończochy i wróciłam do niego.
Siedział na krawędzi łóżka. Na mój widok oparł się na wyciągniętych do tyłu ramionach i patrzył. Podeszłam bliżej i stanęłam nad nim okrakiem. Uniósł dłonie i przesunął nimi w górę, zaczynając od łydek, by po chwili zważyć w dłoniach moje pośladki. Zacisnął na nich ręce tak mocno, że poczułam skurcz biegnący z głębi
cipki. Po chwili dotarł do
łechtaczki i zatrząsł nią kilkakrotnie.
Usłyszał moje westchnienie i przyciągnął mocno w przód. Dotknął ustami materiału, który był jedyną barierą między nim a stęsknionymi pieszczot wargami i zaczął dmuchać. Strumień gorącego powietrza między moimi nogami błyskawicznie ogrzał łechtaczkę. Pieszczota zatrzęsła całym moim ciałem, a głowa opadła ku tyłowi. Jęknęłam głośno i objęłam mocno jego głowę, przyciskając ją do siebie z całej siły.
– Rozluźnij się… – Wyszeptałam, gdy tylko doszłam do siebie. Zsunęłam się powoli w dół, nie przestając patrzeć w jego oczy. Klęczałam teraz tuż przed nim i sięgnęłam dłonią w kierunku jego krocza. Westchnął, gdy przesunęłam nią po udzie i namierzyłam twardą wypukłość w spodniach. Pod wpływem dotyku wypukłość nagle podskoczyła i stwardniała jeszcze bardziej. Rozpięłam spodnie i już po chwili jego członek sterczał majestatycznie tuż przed moją twarzą. Zadrżałam z rozkoszy. Był piękny. Duży, gładki, z grubą żołędzią na końcu. Pomyślałam, że chciałabym już mieć go w sobie. Zaraz potem pomyślałam, że chcę go poczuć. Posmakować. Oswoić. Złapałam go mocno i zacisnęłam palce. Marcin zamknął oczy i zadrżał. Spojrzałam na jego dłoń. Była pokryta gęsią skórką. Zbliżyłam wargi do pulsującego w mojej dłoni penisa i pocałowałam jego główkę. Był naprawdę cudowny. Pachniał prawdziwą męskością i nie mogłam się dłużej opierać.
– Ahh… – Marcin zajęczał przeciągle, gdy wpuściłam w usta jego męskość. Ssałam delikatnie, poruszając przy tym głową, po czym złapałam oburącz za jego biodra i wcisnęłam go sobie do gardła. Poczułam, że krztuszę się jego ciałem, którego gorąco było we mnie. Wiedziałam, że on czuje najmniejszy z moich ruchów i mogę kontrolować jego rozkosz.
Lub też ból. Zacisnęłam lekko zęby i cofnęłam głowę powolnym ruchem. Usłyszałam jego mruknięcie. Spojrzałam na niego i dostrzegłam, że siedzi z otwartymi ustami i z zafascynowaniem przygląda się mojej pracy.
– Podoba ci się dalsza część prezentacji? – Zapytałam tuż po przełknięciu gęstej śliny.
– Bardzo… – Wyszeptał i pokiwał głową. Objął moją głowę i pocałował, pociągając w swoim kierunku. Usiadłam na nim okrakiem i uniosłam sukienkę. Opuścił wzrok i ciężko oddychał, przyglądając się mojej cipce. Ogoliłam ją wieczorem, więc wilgoć lśniła na całej powierzchni gładkich warg. – Śliczna. – Powiedział cicho i przesunął się nieco, by jego członek znalazł się tuż pod jej wejściem. Nie spuszczając wzroku z jego twarzy, zsunęłam dłoń między nogi. Złapałam w dłoń jego członek i po chwili zaczęłam wsuwać go w siebie. Marcin drżał, a ja czułam jak jego członek wypełnia szczelnie moje wnętrze. Po chwili opadłam na niego całkowicie i dałam sobie czas. Musiałam przywyknąć i dyszałam ciężko. Opierałam głowę na ramieniu Marcina i delikatnie poruszałam biodrami, zataczając nimi okręgi. Po chwili przejął inicjatywę i przerzucił mnie na łóżko, nie wychodząc przy tym z ciasnego uścisku. Położył się na mnie, pocałował w szyję, by złączyć się ustami i zaczął mocno pracować biodrami.
Gwiazdy spadły z nieba znacznie szybciej, niż kiedykolwiek dotąd. Pierwszy orgazm wstrząsnął moim ciałem i poczułam jak mój mały guziczek eksploduje serią podrygiwań. Zacisnęłam mocno oczy i rozkoszowałam się jego pchnięciami. Nie wiedział. Nie poczuł tego, ogarnięty rządzą i podnieceniem, skupiony na własnych doznaniach. Pieprzył mnie mocno, coraz mocniej i całował jak oszalały.
Oboje dyszeliśmy z podniecenia.
– Poczekaj… – Powiedziałam czując, że zbliża się kolejny orgazm. Wypuścił mnie zaskoczony. Pocałowałam go i oparłam o ścianę, podciągając sukienkę. Odwróciłam się i zobaczyłam, jak przygląda się moim pośladkom. Podszedł bliżej i odczytując moje zamiary, wbił się we mnie jednym, mocnym ruchem.
– Aaa… – Jęknęłam i zagryzłam wargi. Przez chwilę miałam wrażenie, że mnie rozerwie. W drugim momencie pomyślałam, że zaraz dojdę i nie mogę tego opanować. W trzecim momencie oparłam policzek o miękką tapetę pokoju i odjechałam.
Orgazm wstrząsnął mną tak mocno, że gdybym poczuła go tak intensywnie w domu, zadzwoniłabym z pewnością po karetkę.
Doszłam do siebie w chwili, gdy Marcin przyciskał moje bezwładne ciało do ściany swoim ciężarem. Nie pozwolił mi upaść, ale przestał się też ruszać. Spojrzałam mu prosto w oczy i pozwoliłam mu na długi pocałunek. W głowie czułam pulsowanie. Chciałam się mu odwdzięczyć i podarować orgazm, który na zawsze zapamięta. Zsunęłam się w dół i złapałam ustami jego członek. Zassałam go mocno i oplotłam językiem, po czym zaczęłam nim szaleńczo ruszać. Drżał i z trudem łapał równowagę, gdy mój języczek wyczyniał cuda z jego penisem. Krążyłam nim dookoła, powoli, mocno uciskając, by zaraz potem wbić jego koniec w małą dziurkę. Lizałam go delikatnie, krótkimi ruchami, po czym wciskałam go sobie aż do gardła, prawie się krztusząc. Marcin trzymał moją głowę i jęczał głośno, gdy przełykałam ślinę. Czuł każdy mój ruch delikatną męskością. Chwilami zdawało mi się, że powiększa się jeszcze bardziej. Rośnie, pęcznieje i rozsadza mi gardło. Ani przez chwilę nie bałam się jednak uduszenia. Co więcej, każda łza wyciśnięta z moich oczu, podniecała mnie jeszcze bardziej. Rzucałam się na niego głodna, łapczywa i postanowiłam spróbować jego nektaru. Chciałam się do tego przekonać i wiedziałam, że to jest jedyna właściwa ku temu okazja. Ruszałam głową regularnie, coraz szybciej, a dłonią złapałam jego jądra. Woreczek skurczył się, gdy pieściłam go paznokciami i dłonią. Czułam, że to uwielbia. Poczułam również, że dochodzi. Przyspieszyłam szaleńcze tempo moich ust, a gdy poczułam nadchodzącą falę skurczy, wsadziłam go głębiej. Po chwili poczułam, jak przez uścisk moich warg przedostaje się gorący płyn, który wystrzelił wprost do środka moich ust. Połknęłam pierwszą porcję i z zaskoczeniem stwierdziłam, że smakuje niezwykle podniecająco. Drugi wystrzał był już głębiej i poczułam go na końcu ust. Trzeci zgarnęłam językiem. Przełknęłam ciężko i rozcierałam na języku lekko gryzący, słodki smak, wciąż pieszcząc członek Marcina. Ten osunął się ciężko na łóżko, po czym padł na wznak. Jego ciałem rzucały skurcze. Czułam ich początek w ustach, gdy tylko mocniej zaciskałam je na twardym jeszcze członku.
W końcu złapał mnie za głowę i przyciągnął do siebie. Przytulił i pocałował w szyję. Leżeliśmy tak chwilę bez słowa i czułam, jak pieści moje plecy. Postanowiłam zdjąć w końcu sukienkę. W naszym tańcu nie była przydatna.
– To będzie długa, cudowna noc… – Pomyślałam wyłączając telefon.