Bartek
Czekał na nią już dobrą chwilę. Nie widzieli się dłuższy czas. Mając klucze do jej mieszkania, pojawił się tego dnia sporo wcześniej, nim ona zdążyła wrócić z pracy.
Odmierzała każdą minutę do powrotu, on niecierpliwie spoglądał na zegarek w jej małym gniazdku. Czekał. Najedzony kot przysypiał, mrucząc na fotelu. Nakarmiony przez niego, głodny zwierzak nie może przecież przeszkodzić w radosnym powitaniu. Niech sobie śpi zadowolony.
Był już schyłek lata, lecz dni wciąż bywały upalne. Wiedział, jak może sprawić jej przyjemność, ulżyć, dać odpocząć po ciężkim dniu swojej Pani Kierownik. Tak ją niekiedy, uśmiechając się przekornie, nazywał. Zostało już tylko kilka minut, ale kąpiel o przyjemnej temperaturze była gotowa. Gotowa, by dać jej błogie wytchnienie, by mogła zanurzyć się w pachnącej olejkami wodzie.
Zgrzyt klucza w zamku wyrwał go z zamyślenia. Uśmiechnął się do siebie i poszedł ją przywitać. Napisał jej wcześniej, że nie musi już niczym się martwić. Dlatego, gdy weszła, cieszyła się, że dziś od razu będzie mogła przejść do przyjemnego odpoczynku. Co najlepsze – z Nim obok siebie. Gdy spotkali się w drzwiach, powitali się uśmiechem, przytuleniem jakby rozstali się ledwie przed kilkoma godzinami. Kot tylko na chwilę zaszczycił panią swoją obecnością, po czym wrócił na wygrzane miejsce w fotelu.
Wróciłaś – powiedział posyłając jej promienny uśmiech – Dziś nic już nie musisz. Zająłem się wszystkim. Pozwól mi o ciebie zadbać. – Nie zamierzam protestować. – puściła do niego oczko. Wprawnym ruchem zsunął buciki z jej zgrabnych stóp i obejmując poprowadził w głąb mieszkania. – Najpierw zapraszam tam – wskazał drzwi łazienki. Delikatnie się uśmiechając weszła przez uchylone drzwi, prowadząc go za sobą.
Stanęli przed wielkim lustrem, w którym odbiły się niemalże całe ich postacie. Objął ją w pasie i przytulił się do jej zgrabnych pleców. – Uwielbiam na Ciebie patrzeć… nigdy nie będę miał dosyć.
– Wiem – zaczęła rozpinać kolejne guziki jeansów. Położył swoją dłoń na jej dłoni. – Zaczekaj, dziś ja się wszystkim zajmuję. Pamiętasz? – pieszczotliwie przygryzł jej kark. W łazience było ciepło, przyjemnie, pachniało. Obok parowała z wanny woda, dokładnie takiej jak lubiła. – Zaraz Cię tam wpuszczę. Pozwól mi tylko zdjąć z ciebie te krepujące ruchy ubrania. Zaczął jednak od siebie. Skrywając swoje odbicie za jej sylwetką szybkimi ruchami pozbył się koszuli i spodni. Na jej twarzy widać było zadowolenie, gdy nie wszystko udało mu się ukryć, szczególnie, że jej bliskość szalenie podniecająco działała na niego. Znów przywarł do jej pleców.
Pozwoliła, by skierował jej dłonie do tyłu na swoje biodra. Objęła go tak, jak sobie tego życzył. On po chwil zaczął wodzić palcami po wciąż skrywanej pod bluzką i spodniami sylwetce. Coraz bardziej podniecała ją myśl, że wkrótce dotknie jej nagiej skóry. Nie czekała długo. Poczuła, że jego zręczne palce torują sobie drogę. Poczuła przyjemny dreszcz, kiedy jedną dłoń wsunął na jej brzuszek i zataczał nią koła, powoli kierując się ku górze. Wpatrzyła się w jego błyszczące oczy odbijające się w lustrze. Przesunęła swoje ręce bardziej do tyłu i wbiła palce w jego pośladki. Przytulił ją mocniej, a po chwili zwarli usta w wilgotnym pocałunku. Poczuła jak druga dłoń kończy rozpinanie guzików po czym wsuwa się pod cienki materiał majtek, muskając opuszkami niewielką kępkę ciemnych włosków. Westchnęła, chyba po raz pierwszy tego wieczoru.
Cofnął dłoń i obie ręce skierował ku górze, zręcznie zdejmując z niej bluzkę. Uwielbiał się jej przyglądać, czuć pod palcami aksamitną gładkość jej ciała. Ją również podniecał widok jego rąk błądzących po lekko opalonej skórze. Jedną dłonią poradził sobie z haftkami stanika, drugą podtrzymywał materiał, by za wcześnie nie opadł. Całował ją po ramionach i dopiero po chwili pozwolił opaść niepotrzebnej części bielizny. Kochał kształt jej piersi, takie najbardziej mu się podobały, cudownie wypełniały dłonie. Same też uwielbiały być w ten sposób podtrzymywane. – Jesteś piękna. Teraz przyjemnie pieścił delikatnym głaskaniem jej krągłości. Sutki stwardniały ucieszone zainteresowaniem jego palców.
Trochę ją zaskoczył, gdy po chwili kucnął za jej pupą. Zerknęła na niego a swoje dłonie położyła na piersiach, pieszcząc je. Niech troszkę popatrzy – pomyślała. Poczuła przyjemne ciepło, gdy jego dłonie wsunęły się w majteczki i zsunęły je razem ze spodniami. Teraz oboje byli nadzy, jednak on jeszcze nie wstawał. Jego palce sunęły teraz w górę od samych kostek, przez łydkę, kolano, po wewnętrznej stronie uda… Delikatnie acz stanowczo rozsunął jej nogi. Stała teraz w niewielkim rozkroku, czując pocałunki tuż nad kształtną pupą, a niżej przeszywający rozkosznym dreszczem dotyk na wewnętrznej stronie ud, w pachwinach już tak bardzo blisko miejsca, które pragnęła, żeby dotknął. Czasem opuszką palca muskał gładkość zewnętrznych płatków jej kwiatuszka.
Słodko droczył się tak przez chwilę, wzbudzając coraz większe jej podniecenie. Oparła się dłońmi o umywalkę. Kołysząc odrobinę biodrami i wspinając się na palce, próbowała pomóc jego palcom znaleźć się tam, gdzie pragnęła. A chciała tego coraz bardziej, najbardziej na świecie. Dobrze wiedział, co się z nią dzieje. Nagle również to poczuł, gdy odrobina jej soków kapnęła mu na dłoń.
Teraz poczuła, jak jego palce delikatnie wsuwają się między mokre rozkoszną wilgocią płatki jej kwiatu. Jęknęła z rozkoszy, nie krępując się, gdyż uwielbiał ją słyszeć. Pieszczoty trwały chwilę i rozpalały ją jeszcze bardziej. Poczuła, że podnosi się za jej, plecami nie przestając jej dotykać. Po skórze ud przesunęło się coś na co nie mogła się już doczekać. Oparł swoją męskość na spragnionej różyczce. Czuła jak jej płatki otulają gorący gładki kształt. – Miałeś chyba tylko zaprowadzić mnie do kąpieli… – zarzuciła mu z przekorą. – Wanna może chwileczkę zaczekać – mrugnął do jej odbicia w lustrze. Objął jej biodra i podniósł delikatnie tak, że stanęła na palcach i wszedł w nią powoli, do końca…
Poczuła, jak rozkosznie ją wypełnia, czuła go każdym nerwem, nie hamowała okrzyków i jęknięć, jakie wyrywały jej się z ust. Pochyliła się, by poczuć go bardziej. Musiała stać na palcach, gdyż był od niej wyższy. Ale ten wysiłek bardzo się opłacał. Na niego szalenie działał widok jej zgrabnej pupy, pleców, falujących włosów. Czuł, jak pachnie, czuł jej gorąco wewnątrz. One pragnęła go coraz bardziej, każde zetknięcie jego bioder z jej pupą wywoływało falę nieopisanej przyjemności. Aż ta rozlała się po niej całej, wywołując cudowne napięcie mięśni, krzyk i potem słodkie rozluźnienie. On też wypełnił ją swoją rozkoszą.
Dyszeli oboje, zatrzymali się na kilka oddechów. Objął ją czule, jedną dłonią przykrywając piersi, drugą nasuwając na wilgotne, cudnie pachnące ich wspólną rozkoszą, łono. Całował jej szyję, potem usta. Przerwał na chwilę – Teraz już mogę wpuścić Cię do wanny moją piękna. Ale to i tak dopiero początek wieczoru – uśmiechnął się do niej łobuzersko.
Stali tak jeszcze przez chwilkę, po czym zanurzyli się w przestygniętej kąpieli.