Goniutek
Nie widziałam Roberta przez dwa tygodnie. Był w Berlinie, w delegacji – pozyskiwał klientów dla swojej firmy. Napisał wczoraj wieczorem, że spisał się dobrze i wraca już do domu. Umówiliśmy się, że następnego wieczora zjemy powitalną kolację.
Jesteśmy w związku dwa lata, a to była pierwsza tak długa rozłąka. Nasz związek jest dobry, dogadujemy się bez większych spięć, ale w łóżku jest trochę nudno, myślimy o wprowadzeniu zabawek albo o zabawach sado-maso.
Nie widziałam Roberta przez dwa tygodnie. Był w Berlinie, w delegacji – pozyskiwał klientów dla swojej firmy. Napisał wczoraj wieczorem, że spisał się dobrze i wraca już do domu. Umówiliśmy się, że następnego wieczora zjemy powitalną kolację. Jesteśmy w związku dwa lata, a to była pierwsza tak długa rozłąka. Nasz związek jest dobry, dogadujemy się bez większych spięć, ale w łóżku jest trochę nudno, myślimy o wprowadzeniu zabawek albo o zabawach sado- maso.
Przygotowania do wyczekanej kolacji były bardzo ekscytujące. Upichciłam lasagne (moje popisowe danie – Robert ją uwielbia), do tego oczywiście wino i świece. Chcąc zrobić wrażenie na mym Lubym, założyłam nowo zakupione komplet czarnej bielizny – stringi i koronkowy stanik, do tego mała czarna, pończochy i niebotyczne szpilki. Dla podkreślenia oka makijaż smoke i rozpuszczone naturalnie kręcone włosy.
Godzina 19.00, dzwonek do drzwi. Zdenerwowana jak podczas podczas pierwszej randki, otwieram drzwi i widzę jego, mojego księcia z bajki…
Robert również ubrał się na czarno (uwielbiam go w tym kolorze). Lekko opięta koszula podkreślała jego szerokie barki – wyglądał obłędnie!
Gdy spojrzał na mnie zauważyłam błysk w jego oczach, a uśmiech zagościł na jego twarzy, mój wygląd zrobił wrażenie.
Robert wszedł do mieszkania, objął mnie a nogą popchnął drzwi, które zamknęły się z trzaskiem. Obrócił mnie opierając o drzwi wejściowe i zaczął całować tak żarliwie, tak namiętnie…
Jego ręce wędrowały po całym moim ciele, jakby próbowały przypomnieć sobie moje kształty.
Trzymał mnie w żelaznym uścisku swoich silnych ramion, przez chwilę z nimi walczyłam, przypominając sobie o przygotowanej kolacji. Odpuściłam jednak, bo przecież kolacja nie ucieknie, a Robert dał jasno do zrozumienia, że czeka mnie coś znacznie ciekawszego.
Nie przestając mnie całować, sięgnął do tyłu i rozsunął zamek sukienki, zsunął ją z moich ramion i sukienka opadła wokół stóp. Robert wziął mnie na ręce tak, że nogami oplatałam go w pasie. Niosąc mnie do sypialni, całował mnie po szyi i szeptał do ucha, jak bardzo tęsknił i jak seksownie wyglądam w tym całym anturażu. Postawił mnie tuż przed łóżkiem. Zdjął mi stanik i zsunął stringi, władczym głosem kazał mi usiąść na skraju łóżka. Zdjął moje stringi po czym związał nimi moje ręce za plecami, tak bym nie mogła go dotknąć. Muszę przyznać, że byłam tym zaskoczona, a zarazem niezwykle podniecona. Siedziałam więc związana w samych pończochach i szpilkach, czekając z niecierpliwością na kolejny jego ruch.
Robert włączył płytę z muzyką do łóżka, którą wspólnie skomponowaliśmy na tegoroczne Walentynki. Następnie stanął naprzeciwko mnie i zaczął powoli, ale z dużą sprawnością rozpinać kolejne guziki przy swojej koszuli, która po niedługim czasie wylądowała na podłodze.
Gdy już myślałam, że będzie kontynuował striptiz On klęknął, chwycił moją twarz w swoje dłonie powiedział, że chce ze mną robić złe rzeczy i pocałował namiętnie a na moim ciele pojawiły się ciarki. Złapał za moje włosy i pociągnął, a ja zamiast bólu poczułam wibracje w dole brzucha.
Zawsze chciałam być zdominowana w łóżku. Robert rozsunął moje uda i zaczął masować dłonią ich wnętrze. Jego usta oderwały się od moich i zaczęły kierować się w dół. Najpierw delikatne muśnięcia szyi, potem ssanie i podgryzanie sutków – moje podniecenie rosło z każdym jego ruchem. Była to słodka tortura, której ofiarą chciałam być. Robert zniżał się coraz bardziej, aż dotarł do zbiegu moich ud, któremu poświęcił dużo czasu. Gdy czuł, że szczyt jest blisko, mój kat wracał do całowania ust lub wnętrza ud, prawie błagałam, by pozwolił mi dojść…
Wtedy Robert sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął z nich mały wibrator!! Jakim cudem nie zauważyłam, że przyniósł go ze sobą? No tak, skuteczne odwrócił moją uwagę.
Uaktywnił małe urządzenie, a ono wydało z siebie dźwięk, którego nigdy wcześniej nie słyszałam, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że te sprzęty mogą mieć taką siłę. Robert posługiwał się wibratorem bardzo sprawnie, zaczynając od drażnienia nim moich sutków, które natychmiast zareagowały. Potem brzuch, wewnętrzna część ud i w końcu łechtaczka. Robert patrzył na mnie z podnieceniem, wyczekiwał mojego szczytu, jak dziecko świątecznych prezentów. Doszłam szybko, tortury się opłaciły, było cudownie, nieziemsko a ja znalazłam się w niebie.
Szczęśliwa i spełniona opadłam bezsilnie na łóżko. Robert uwolnił moje ręce i nakazał, abym położyła się na brzuchu. Teraz zamierzał odebrać swoją część zapłaty za przyjemność, którą dał mi przed chwilą. Położyłam się, tak jak kazał, nadal próbując ogarnąć swoje myśli i urywany oddech.
Usłyszałam jak rozpina pasek spodni i rozsuwa rozporek. Spodnie opadły głośno na podłogę. Po chwili Robert był nagi, najwspanialszy widok na świecie. Siedział obok mnie, drażniąc moje pośladki wibratorem, uwielbia na nie patrzeć, często to powtarza, nagle klaps, potem drugi, nie są mocne, lecz mimo to skóra lekko piecze. Robert pochyla się i całuje moje pośladki na przemian z ich podgryzaniem, to miłe uczucie. Nagle nie wiem skąd Robert wyjmuje prezerwatywę i już jest nade mną, szepcze, że mnie ubóstwia i gwałtownie wychodzi we mnie od tyłu wgniatając mnie w łóżko. Jęknęłam tylko z zaskoczenia. Robert był bardzo podniecony, mnie też podobała się ta pozycja, pełna dominacja, to on dyktuje tempo, a zarazem pełne bezpieczeństwo. Uwielbiam czuć go na sobie i w sobie. To były mocne zdecydowane pchnięcia, a ja znów poczułam podniecenie.
Mocniej! Szybciej! Dopingowałam jego działanie. Szczytowaliśmy oboje, jednocześnie. Robert opadł obok mnie na łóżku, wciąż powtarzając, jak fantastycznie było i jak bardzo mnie kocha.
Udało nam się zjeść jeszcze ciepłą lasagne i przegadać pół nocy. Teraz stwierdzam, że musi częściej wyjeżdżać w delegacje.
Tekst ukazał się w ramach konkursu z Lelo.