Umorusana Ewa
Wysiadła jako ostatnia z pociągu. Chciała, żeby te wszystkie krzątające się mróweczki po prostu znikły i by byli na dworcu sami. Tak też się stało, cisza i lekki wiatr opanowały peron.
Zobaczyła go z daleka, siedział na ławce tyłem do niej. Uśmiechnęła się szeroko i powoli do niego podeszła, mając w głowie szelmowski plan.
Zakryła mu delikatnie oczy dłońmi i szepnęła do ucha: nie patrz.
Ten śmiech…
– Obiecaj, że nie będziesz patrzył, nie otwieraj oczu. Obiecaj, szybko!
– Hah, obiecuję…
Grzeczny.
Od razu usiadła na nim okrakiem, ot po prostu chciała być jak najbliżej. Była w krótkiej sukience, więc ich uda bezczelnie się o siebie ocierały, on się uśmiechał a ona opuszkami palców dotykała jego twarzy.
Wiedząc, że nie patrzy, sięgnęła dłonią do swoich majtek i odchyliła je na bok, drażniąc się sama ze sobą i chichocząc cicho. Zmroziło ją, gdy usłyszała: myślisz, że nie czuję tego zapachu? Pięknie pachniesz. A ona pachnie przepięknie.
I otworzył oczy, nie spojrzał jednak na różowość a poszukał jej oczu.
Bez pytania palce wplótł między skrzydełka i szelmowsko zapytał: i co teraz, spryciarzu? No co?
Złapał ją obiema dłońmi za pupę i zsunął odrobinę. Wiedziała, że jest twardy i że mu tam niewygodnie. Pytając wzrokiem, dorwała się do rozporka, westchnął więc tym jednym dźwiękiem pozwolił jej na wszystko.
Nawet nie rozglądali się wokoło, by sprawdzić czy są sami, to nieważne, nieważne, na szczęście byli, ale generalnie mieli to w nosie.
Pragnęła go tutaj, na świeżym powietrzu, siedząc na nim a po chwili kucając i powoli, tak bardzo powoli, nadziewając się na niego. Patrzyli sobie w oczy, szybki oddech i jej otwarte usta. Ciasne i pulchne wnętrze pochłaniało go łapczywie, istniał tylko ich wspólny zapach i mokre mlaśnięcia.
Wtuliła się w niego i odjechali razem, gwałtownie i szybko. Chyba usłyszała swoje imię, jakiś jęk i poczuła jego zaciskające się na pośladkach palce. Brał ją a ona brała jego.
Trysnął w niej gwałtownie, aż szarpnęło całym światem. Wtulił się w jej włosy a ona zgarnęła go ramionami do siebie.
– Cześć.
– Cześć, witaj w stolicy.