Weronika
Z Arturem znałam się już od dłuższego czasu. Poznaliśmy się na studiach, na czwartym roku. Z początku bawidamek, błazen, jednak zyskał przy bliższym poznaniu. Zawsze mogłam na niego liczyć i przyznam szczerze, że był okres, kiedy iskrzyło.
Z Arturem znałam się już od dłuższego czasu. Poznaliśmy się na studiach, na czwartym roku. Z początku bawidamek, błazen, jednak zyskał przy bliższym poznaniu. Zawsze mogłam na niego liczyć i przyznam szczerze że był okres, kiedy iskrzyło. W tym czasie, w moim życiu był jednak inny mężczyzna. Ponadto oboje baliśmy się zepsuć to co nas łączy. Prawdziwość i szczerość naszej relacji. Rozumieliśmy się bez słów, szkoda było to psuć, zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, aż do zeszłego tygodnia…
Od jakiegoś czasu zauważałam że Artur chce czegoś więcej. Mimo to, pozostawałam obojętna, spokojnie czekałam na rozwój wypadków. Byłam gotowa na jego ruch, jednocześnie, akceptowałam obecna sytuację.
Był piątek, wybieraliśmy się na imprezę na dwudziestą pierwszą, jeszcze jako przyjaciele. Artur przyjechał po mnie przed dziewiętnastą. Nie byłam jeszcze gotowa. Mimo to nie marudził, okazało się bowiem że za moment zaczyna się mecz (stąd jego wczesny przyjazd), a on chętnie „poczeka”, tyle ile będzie musiał. Faceci… Idę o zakład że gdyby nie mecz, popędzał by mnie i marudził, jedyny plus takiego rozwoju sytuacji jest taki, że jego marudzenie bardziej bawi niż irytuje.
Meczyk trwał już dobre piętnaście minut. Piłka nożna nigdy mnie nie pociągała, w przeciwieństwie do zawodników. Nie rozumiem co faceci widzą w bieganiu za piłką, zupełnie jak bawiące się psy, nie uwłaczając panom, po prostu to porównanie samo pojawia mi się w głowie kiedy myślę o wszechobecnym, świętym futbolu.
Usiadłam obok niego, miałam na sobie tylko szlafrok, zaczęłam robić paznokcie. Artek nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Był jakby w transie, jego oczy lśniły, odbijając akcje na ekranie, usta lekko rozwarte, totalne oderwanie od rzeczywistości. Bawił mnie ten widok, nie mogłam się powstrzymać żeby nie wyrwać go z błogiego stanu nieświadomości, musiałam go nastraszyć. Nachyliłam się cicho nad jego uchem, krzyknęłam „goooolll!!!”. Biedaczek, cały aż podskoczył. Nie wiem czy ze strachu czy z euforii, who cares? Widok był przedni.
Kolejne dwadzieścia minut. No i nie wytrzymałam, musiałam zapytać co on w tym widzi. Odwieczne, zakazane pytanie, dyskwalifikujące każdą kobietę jako partnera w rozmowie, deprecjonujące nas w oczach mężczyzn, padło! Jednak odpowiedź była inna niż się spodziewałam…
Spojrzał na mnie, przenikliwie, niedowierzająco, jakby nie rozumiał pytania. Po kilku sekundach odpowiedział: „Chcesz to Ci pokażę.” W tej odpowiedzi było coś dziwnego, a ja bez namysłu odpowiedziałam że chcę, chwilę później, nie żałowałam…
Akurat zaczynała się druga połowa, pierwszy gwizdek a on stanowczo i zdecydowanie złapał moje nogi, rozchylił, niemalże brutalnie, zarostem zaczął delikatnie drapać wnętrze moich ud. Byłam w szoku, mimo to bardzo, naprawdę bardzo chciałam zrozumieć co czują faceci oglądając mecz.
Całował wnętrze moich ud, delikatnie podrażniał zarostem. Zdecydowanie, pewnie szedł wyżej, wprost do mojej cipki, która, nie dało się ukryć, była równie chętna jego tłumaczeniom futbolu, co ja. Minetkę zaczął powoli, mi samej kazał skupić się na meczu. Po kilku chwilach powolnego delikatnego lizania zrozumiałam o co mu chodzi. To jak mnie pieści jest ściśle powiązane z przebiegiem meczu. Nasi wyprowadzają kontrę, jego język przyspiesza, czuje jak wierci się w mojej piczce, jednocześnie jego dłonie zaciskają się na moich pośladkach. Zaciskam mu uda na karku. Dłonie wplatam we włosy, jest mi naprawdę przyjemnie. Spalony!
Znowu zaczął powoli. Musiał być naprawdę wygłodniały, przyssał się do mnie jak mały szczeniaczek (nie wiem skąd te porównania do psów). Jedną ręką rozwiązał szlafrok, rozchylił. Leżałam przed nim naga. Przestał mnie lizać, przeszedł wyżej, cały czas pieszcząc mnie językiem, zaczął przygryzać mi sutki. Poczułam lekki dreszcz, łaskotanie na podniebieniu. Jedną ręką rozpięłam mu spodnie, wyciągnęłam jego kutasa, był już twardy i gotowy. Wiem że rozmiar „nie ma znaczenia”, i może zostanę za to potępiona, ale lubię czuć w sobie dużego kutasa, a jego był doskonale proporcjonalny. Może banalne, ale jakie przyjemne.
Nie odrywając ust od moich piersi, sam zdjął spodnie, ja rozpięłam mu koszulę. Przyznam że nie spodziewałam się po nim takiego ciała. Nie było fenomenalnie umięśnione, nie było napakowane, było tak przyjemnie symetryczne, smukłe i męskie. Rozkosznie się go dotykało, dbał o siebie, było czuć, gładka skóra, napięta na, hmmm, „eleganckich” mięśniach.
Delikatnie bawiłam się jego penisem. On całował mój kark. Znowu dreszcz, przyjemne łaskotanie. Facet zna się na rzeczy.
Położył się między moimi nogami, założył je sobie na barki. Wszedł we mnie, najpierw powoli, „jak żółw ociężale, ruszyła maszyna po torach ospale”. Zacisnęłam swoje dłonie na jego pośladkach, przyciągnęłam do siebie, jak wygłodniała… (znowu te psy ;). Po paru ruchach przyśpieszył. Spojrzałam mu w oczy, pocałował mnie, głęboko, mocno, namiętnie, po czym skierował moją głowę w stronę telewizora. Gra nabierała tempa.
Posuwał mnie na kanapie mój najlepszy kumpel a ja byłam zmuszona oglądać mecz, który nawiasem mówiąc coraz bardziej mnie wciągał. Chyba lekkie przeniesienie, coraz bardziej rozumiałam tą metaforę. Nawet zaczęłam kibicować, tylko jeszcze nie wiedziałam komu. Obrócił mnie, sam, bez słowa. Poczułam się jak jego zabawka, zajebiście. Futbol to przecież brutalny sport a mój prywatny Ronaldo bombardował właśnie bramkę serią jakże mocnych i precyzyjnych strzałów. Gwałtowny dreszcz, ciepło i wspaniały orgazm, krzyknęłam, poczułam jak jego dłoń sięga do moich włosów, jak wplata palce i delikatnie ciągnie odchylając mi głowę do tyłu. Kiedy pieprzył mnie od tyłu, czułam go w sobie mocno i głęboko, czułam jak jego kutas wypełnia moją cipkę, jak dobija do końca, wreszcie czułam jak spryskuje mój tyłeczek ciepła, przyjemna bądź co bądź spermą. Gol!
Mamy 1-1. Gramy dalej. Muszę przyznać że mimo brutalnej natury tego sportu, dobry zawodnik wie kiedy nie przesadzić.
Leżałam lekko otumaniona na brzuchu. Z ordynarnie wypiętym tyłeczkiem, po udach spływały mi kropelki jego spermy. Zdziwiłam się kiedy poczułam tam jego język. Nie brzydził się. W sumie, po sekundzie zastanowienia stwierdziłam że to uczciwe, skoro kobieta może mieć ją w ustach, czemu facet miałby się wzbraniać. Zwłaszcza że to jego własna robota. Wróćmy jednak do mojej cipki i jego ust.
Poczułam jak znowu penetruje mnie językiem. Byłam już nieźle rozgrzana toteż nie musiał zbytnio się starać, prawię każdy ruch sprawiał mi wyraźną przyjemność. Wsadził mi tam trzy paluszki, kciukiem pieścił górę, mały paluszek, delikatnie, bardzo delikatnie, pieścił drugą dziurkę.
Znalazł to miejsce od razu. Mocno przycisnął do niego palce i zaczął wykonywać ruch, coś jakby delikatne skrobanie. Odleciałam prawie od razu. Poczułam to w całym ciele, orgazm miałam niemalże natychmiast. Kiedy przyspieszył poczułam się jakby dolewał oliwy do ognia. Doznania wzrosły. Zacisnęłam mu uda na głowie. Sama dotykałam swojego ciała, bawiłam się sutkami, gładziłam brzuch. Dreszcz przeszył mnie na wskroś. Czułam rozkosz każdą komórką swojego ciała. Jęknęłam przeciągle, masakra, ulga i totalne wyluzowanie. Leżałam bezwładnie na łóżku, Arturek nadal lizał moją piczkę. Młody, ambitny zawodnik. Takich trzeba naszej drużynie.
Po kilku minutach wstał. Dosłownie i w przenośni. Chciałam mu się odwdzięczyć za wspaniałą minetkę. Usiadłam przed nim. Spojrzałam głęboko w oczy i zaczęłam lizać jego kutasa. Jedną rękę zacisnęłam na jego tyłku, druga masowałam jądra. Słyszałam jak wzdycha. Włożyłam go głęboko do ust i, bez zbędnych ceregieli obciągałam mu najlepiej jak potrafiłam. Chciałam żeby zerżnął moje usta, żeby nie stał biernie jak manekin. Jednak nie bardzo wiedziałam jak mu to powiedzieć z jego wackiem w buzi komunikacja była dość utrudniona. Ufałam mu, wiedziałam że nie przegnie więc dość spontanicznie chwyciłam jego dłoń i położyłam sobie na głowie. Wspominałam już że rozumieliśmy się bez słów? Artur załapał natychmiast.
Momentalnie złapał mnie za głowę obiema rękami. Zaczął posuwać moje usta. Wchodził w nie szybko, pewnie ale nie za głęboko. Czułam jak jego penis ślizga się po moich wargach. Czułam niemalże każdą żyłkę. Położył mnie na kanapie kontynuując ten niecny proceder. Dłonie zacisnęłam mu na tyłu, znowu. Lubię jego tyłek. Przyciągałam do siebie. Usłyszałam jęk. Sekundę później poczułam jak wytryskuje w moich ustach. Wyciągnął go niemal w tym samym czasie. Spryskał mi usta i piersi. Miło było widzieć jak kończ na mnie. Nie wiem czy faceci zdają sobie z tego sprawę ale podczas orgazmu wyglądają tak uroczo bezradnie, zupełnie jak podczas meczu. Uwielbiam tą bezradność, i chyba od teraz uwielbiam futbol.
Mecz skończył się 2-2. Konieczna będzie dogrywka.
Impreza, cóż, nieco się na nią spóźniliśmy. Co z naszą przyjaźnią? Trwa nadal, tyle że bogatsza o miłość do futbolu. Co z tego będzie? Nie wiem, nie myślę o tym. Nie warto się tym przejmować. Na razie jest świetnie, warto żyć chwilą, czasami… 🙂