No, dobrze, Lily nie jest najmniejszy, ale naprawdę jest malutki i słodziutki. Na dodatek Lelo wymyśliło, żeby przydać mu trochę zapachu, i tak nową ulepszoną wersję Lily, czyli Lily 2, możemy kupić w kilku zapachach (do wyboru lawenda i miód; Bordeaux i czekolada;).
To chyba pierwszy na świecie wibrator zapachowy (w każdym razie ja nie słyszałam o żadnym innym:).
Do czego służy Lily 2?
Oczywiście, do polepszania naszej jakości życia. 🙂
Do masowania łechtaczki i zewnętrznych części płciowych – prymarnie kobiecych, ale całkiem nieźle sprawdza się także na męskich! Jest to elegancki, ekskluzywny masażer łechtaczki, który zadowoli niejedną wybredną osobę.
Klasyczny czy łechtaczkowy?
Wiele z nas zastanawia się, po jaki wibrator sięgnąć. Masażery łechtaczki nie są tak popularne, jak klasyczne wibratory i też mniej ich na rynku. Po pierwsze są mniejsze. Lily to w ogóle maluch – niewiele jest większy od pudełka zapałek. Dla osób o dużych dłoniach będzie niczym większy otoczak. Po drugie nie nadają się do stymulacji wewnętrznych narządów, no bo są zaprojektowane do masowania łechtaczki i wulwy. I całkiem nieźle się w tym sprawdzają. Lily, ze względu na swój kształt, sprawdza się w tym świetnie. Fantastycznie się nadaje także do masażu całego ciała a również i męskich genitaliów. Tego nie zrobi klasyczny wibrator. Po trzecie wszystkim wścibskim łatwiej wytłumaczyć, że to dizajnerski masażer do ciała, niż seks zabawka. No i zajmuje o wiele mniej miejsca. Ale jeśli nagle najdzie nas ochota na „masaże wewnętrzne”, Lily nam tej ochoty nie zaspokoi. Za to jeśli weźmiemy do ręki jakiekolwiek dildo – zapewniam, że jej mocne wibracje rozejdą się po całej okolicy łona.
Zalety Lily 2
Jedną z największych jest jej cichość. Lily 2 naprawdę jest dyskretna. Cichutka, nawet na ostatnim, najmocniejszym trybie. W porównaniu np. z Delightem Fun Factory – prawie w ogóle jej nie słychać.
Kolejną zaletą jest moc. Może się wydawać, że jeśli wibratorek jest malusi, jest też słaby. Nic bardziej mylnego! Lily ma moc i to czuć. Producent pisze, że wibracje są dwa razy mocniejsze niż miała Lily 1. Zgadza się. Daje naprawdę bardzo mocne wibracje. Oczywiście, można ją włączyć na wibracje słabe i bardzo słabe – wielu z nas takie na pewno wystarczą. Ale jeśli ktoś się chce popieścić przez ubranie, np. grube dżinsy, to bez trudu poczuje tę pieszczotę. Nie wiem, jak się Lily sprawdzi zimą przez materiał płaszcza, ale podejrzewam, że też coś poczujecie. 🙂
Wadą zaś jest to, że Lily 2 ma tylko 2 przyciski do zmiany trybów wibracji. Dla tych, które przyzwyczaiły się do 3 lub 4 guzików, może być to denerwujące, bo nie da się zmienić trybu np. z ciągłego na pulsacyjny – jeśli wcześniej nie ustawimy mocy wibracji na maksimum. Potem też nie da się przejść od tego maksimum do trybu słabszego, więc uwaga, wrażliwym osobom po takiej dawce „intensywnego masażu” może „odlecieć łechtaczka”. 🙂
I jeszcze jedną zaletą jest jej śliczny wygląd. No, Lily jest po prostu urocza. 🙂
Wykonanie
Lily wykonana jest bardzo starannie z bezpiecznego plastiku, nie ma żadnych wyczuwalnych spojeń, które mogłyby zadrapać, jest gładka, raczej matowa, ale jednocześnie dość śliska. W dotyku bardziej przypomina zabawkę silikonową niż plastikową, co też jest jej zaletą. Żadne pościelowo-ręcznikowe paprochy się do niej nie czepiają, więc jest wygodna i wdzięczna w użyciu.
Zapach. Wibrator zapachowy?
Lily 2 jest reklamowana jako wibrator zapachowy. I tutaj miałam trochę problemu, bo żadnego szczególnego zapachu nie mogłam wyczuć, a mój wibrator miał pachnieć lawendą i miodem. Faktycznie, bardzo delikatnie pachnie lawendą, ale… spodziewałam się czegoś więcej. Miodu nie mogę wyczuć w ogóle. Pewnie Was wiele zainteresuje wibrator o zapachu czekoladowym, mnie również ciekawi… ale jeśli ten zapach jest tak słaby jak mój – lawendowy, to hym… A może ktoś już kupił ten czekoladowy wibrator i może donieść, czy naprawdę pachnie czekoladą? 🙂
Lily 2 ładuje się. Aby ładować go z gniazdka elektrycznego, potrzebujecie własną przejściówkę.
Opakowanie
No i pojawiło się też nowe opakowanie. Do tej pory Lelo wkładało swoje gadżety w podwójne mocne opakowania. Ale ten masażer zapakowany już jest w pojedyncze pudełko z okienkiem – przez które widać zawartość. Mnie to trochę rozczarowało. Szczególnie, że to pudełko lekko mi się zniszczyło, gdy je odpakowywałam. Mocna naklejka naruszyła czarne opakowanie przy odklejaniu i pudełeczko nie jest już takie ładniutkie. A ładowarka dodana do zestawu nie jest już pełną ładowarką, a jedynie kabelkiem USB, który można podłączyć do gniazdka, o ile mamy odpowiednią przejściówkę. Poza tym pudełko nie zmieniło swojej zawartości. Wciąż mamy w nim: satynowy woreczek do przechowywania wibratora, saszetkę z żelem intymnym, kartę gwarancyjną, instrukcję obsługi.