Dildo Bouncer to ciekawa propozycja.. jakby połączenia trzech gadżetów seksualnych: dilda, wibratora i kulek gejszy. Dziwne zestawienie? Być może, ale firmie Fun Factory chyba udało się dokonać skrzyżowania niemożliwego… prawdziwa mutacja na rynku gadżetów erotycznych.
Chociaż ostatecznie dildo to dildo. Bo wibruje na tyle, na ile wibrować mogą kulki gejszy, czyli naprawdę bardzo delikatnie. I tylko w określonych okolicznościach.
Bouncer to prawie klasyczne dildo z silikonu medycznego na przyssawkę. Jest dość giętkie, elastyczne i twarde (twarde w porównaniu np. z innym dildem Fun Factory- Mr. Pink). Jak tylko je dostałam, od razu poszło do kąpania i przyklejania pod prysznicem. Świetnie trzymało się i na kaflach, i na szybie, i na brodziku. To pierwsze dildo na przyssawkę, jakie trafiło do mnie do testów i od razu ta przyssawka przypadła mi do gustu. Bardzo łatwo chwyta, mocno się trzyma, dildo można wykręcać we wszystkie strony i nadal nie puszcza. Jednocześnie łatwo od odczepić przez zwykłe podważenie paznokciem (zupełnie inaczej niż w przyssawkach łazienkowych).
To co wyróżnia Bouncera spośród wszystkich innych dild tego świata, to „system wibracyjny”. Otóż w korpusie dilda, tam, gdzie te trzy wypukłości, zatopione są kulki. I tak, jak w niektórych kulkach gejszy – w większych plastikowych kulkach gruchocą mniejsze metalowe, tak samo dzieje się w Bouncerze. Duży plus dla pomysłodawcy (bądź pomysłodawczyni, bo nie wiem, kto to wymyślił). Dlatego też w czasie użytkowania można odczuć subtelne wibracje i można powiedzieć, że Bouncer jest pewnego rodzaju wibratorem bez baterii. Kto jednak używał kulek gejszy wie, że te drgania, chociaż są odczuwalne, nie zwalają z nóg. Jeśli więc się spodziewacie wibracji takich jak w przypadku Hitachi Wand, zapomnijcie. Mimo wszystko jest to dildo, a nie wibrator.
Żeby poczuć wibracje w przypadku kulek, trzeba się ruszać. Chodzenie, a nawet skakanie czy taniec (a więc energiczne ruchy), sprawiają, że kulki poruszają się i możemy wyczuć drgania. Podobnie w przypadku kulek z dilda – tak samo potrzeba energicznych ruchów, żeby zaczęły „wibrować”. Gdy zdecydowanie poruszamy dildem, kulki zaczynają drgać i można to zdecydowanie wyczuć. Sama idea drgań jest fajna, ale wydaje mi się, że ostatecznie Bouncer jest dość gadżeciarski. Przy statycznej penetracji to po prostu dildo, jak każde inne. Przy bardziej dynamicznej – jest różnica, ale średnio wrażliwej osoby te drgania raczej nie powalą na łopatki. Owszem, będą one dodatkowym smaczkiem – i tyle.
Bouncer końcówkę ma „wykulkowaną”, a więc nie jest dildem całkiem gładkim (jak np. Ella Lelo czy D1 Laid), więc kulki mogą spełniać funkcję dodatkowego pobudzacza (szczególnie przy analnych rozrywkach). Ponadto końcówka dilda jest nieco zakrzywiona, co może pomóc w stymulacji strefy G (chociaż nie powiedziałabym, że Bouncer to klasyczne dildo do tego celu).
To, co średnio podoba mi się w Bouncerze, to jego rozmiar. I bynajmniej nie mam na myśli tego, że dildo jest za małe. Wręcz przeciwnie. Średnica, jak podaje producent, to 38-40 mm – mniej więcej taka, jak jedne z największych na rynku kulek gejszy (Feelz Toys). Nie jest to oczywiście rozmiar największy, ale dość spory, osobiście jestem przyzwyczajona do seksualiów o zdecydowanie mniejszych średnicach i czuję różnicę. Połączenie matowego silikonu, kulkowości (jak np. w innym wibratorze Fun Factory, „ludziku Michelin”, Bubbles) i wielkości dla mnie wypada zdecydowanie na niekorzyść. Dla kobiet, które lubią większe rozmiary, może to być strzał w dziesiątkę (np. dla tych, które lubią wibrator Calla). Dla tych zaś, dla których przeciętne kulki gejszy (te o średnicy 36 mm) są już za duże i szukają czegoś mniejszego, jak np. Luna Mini czy Emigi Sinfive, Bouncer może być średnio przydatny, szczególnie do tzw. szybkiego numerka. Jednak w połączeniu z większym wymiarem lepiej sprawdzają się gadżety z bardziej śliskich materiałów, takich jak kamień, szkło, lakierowane drewno itp. Matowość silikonu mnie irytuje i rozczarowuje – i to bez względu na ilość użytego środka nawilżającego. Mimo że silikon w dotyku jest miły i jakby „ludzki” – bo ciepły (w porównaniu z zimnym kamieniem), to chyba wolę sięgnąć po dildo cięższe i gładsze (moim ulubionym jest dildo z kamienia księżycowego).
Podsumowując – Bouncer to dildo gadżeciarskie, które dużo radości może dostarczyć koneserkom, wiebicielkom dild, ciekawskim i tym, którzy gustują w zacnych rozmiarach. Przyssawka jest świetnym rozwiązaniem przy wersji zarówno w wersji „wolne ręce”, jak i końcówki do strapona. Na pewno jest to zabawka, która może podniecić wyobraźnię. Moją podnieciła. Jednak w praktyce piękne kamienne D1 wciąż jest niepokonane. Cena na stronie http://funfactory.pl/ to obecnie 379 zł – czyli cena porządnego wibratora, ale, jak podają na stronie, jest to jakość „made in Germany”, a to obecnie wyjątkowa sprawa, bo Fun Factory to jedyna firma od seks zabawek, o której wiem, że nie produkuje w Chinach. I chwała jej za to.