Co łączy zachowanie młodzieńca, który uważa, że zdrada po pijaku to żadna zdrada oraz prokuratora, który ”brakiem logicznego myślenia po spożyciu alkoholu” tłumaczy gwałcicieli? Widzicie jakieś punkty wspólne? Witajcie w Polsce!
Klimat świąteczny skłania do refleksji: wódeczka w Wigilię, ciężkie picie w Sylwestra, no i kieliszeczek na Trzech Króli, a jakże. Fascynacja alkoholem podobna jest do fascynacji seksem. Chociaż nie do końca. Bo wokół picia nie ma tego tabu. Po prostu kupujesz flaszkę, zalewasz się w trupa, spędzasz Sylwestra leżąc na ulicy i potem jeszcze robią Ci uwznioślające fotomontaże:
Jeśli w ogóle stajesz się obiektem kpin, to tylko na chwilę. I niezbyt ciężkich. Potem Twoją „przygodę” przez lata opowiada się jako anegdotkę przy niedzielnym stole. Także w towarzystwie dzieci. Jeśli zaś ktoś strzeliłby Ci fotę, jak się bzykasz w naturze, to dopiero by było oburzenie! Szczególnie, gdybyś był, Drogi Czytelniku, kobietą. A może właśnie nią jesteś?
Alkohol jest świetnym rozgrzeszeniem. Gdzieś czytałam nawet, że bywał (a może nadal bywa) okolicznością łagodzącą w sprawach o gwałt. „Oskarżony jest niewinny, gwałcił ją po pijaku i w ogóle tego nie pamięta”. Albo też obciążającą, ale na niekorzyść zgwałconej osoby: „pijana była, wysoki sądzie, więc to nie był gwałt”. To nie żart, to się naprawdę zdarza*. (Elbląg) Na dodatek czasem sobie z tego żartujemy. Na przykład jeden z moich przyjaciół zawsze mówił, że dziewczyny stają się łatwe po winie. I chociaż wiem, że on tylko żartował, to klimat, jaki wytwarzamy w ten sposób wokół seksu i alkoholu, sprzyja nadużyciom. Do tego stopnia, że potem trzeba takich kampanii społecznych, aby całą sprawę odkręcić:
Hasło kampanii: Picie nie jest przestępstwem. Gwatł jest. […] Jeśli była zbyt pijana, żeby dać ci zgodę na seks, nie dała ci zgody.
Niedawno widziałam na necie wpis mężczyzny, który – chyba całkiem serio pytał forumowiczów Onetu – czy mówić dziewczynie (którą kocha ponad życie) o szybkim pijanym seksie w klubie z „odpicowaną panną, która się do niego przykleiła”. Dla niego to było „bez znaczenia”. „Nie jest to żadna zdrada, ale kumple mówią, żeby nie mówić Karolinie o tym incydencie” – wyjaśnia. A odpowiedzi? „Zdrada po pijaku nie powinna się liczyć. Bo wtedy człowiek nie myśli logicznie. Ale lepiej byłoby, gdyby dziewczyna się nie dowiedziała, bo może nie wybaczyć…”
Otóż. Jak się człowiek napije, to i wytłumaczenie się znajdzie. Cieszę się, że wypadek spowodowany przez pijanego kierowcę, rozpatrywany jest jednak według innych reguł.
Trochę z żalem myślę o tym, że seks i seksualność, jeśli chodzi o „respekt i cześć im należną” – całkowicie przegrywają z alkoholem. Który to w naszych kraju naprawdę się czci.
Picie, nawet czystej, związane jest z ceremoniałem, rytualizacją, specjalnymi „rytualnymi przedmiotami”. Dziesiątki rytualnych naczyń: szampanówki, koniakówki, literatki, karafki… Zakładam, że każda z Was ma w szafce co najmniej dwa rodzaje kieliszków. Jeśli zaś gromadzimy te „specjalne naczynia”, tzn. że alkohol ma dla nas znaczenie, w końcu robimy mu specjalne miejsce w życiu.
A która gromadzi „przedmioty związane z seksem”? To od razu jest podejrzane! Nie wstydzisz się kupić w sklepie ćwiartki Żytniej, ale wstydzisz się kupować paczkę prezerwatyw. Pewnie wielu matkom łatwiej wysłać do sklepu swoją pociechę po piwo (chociaż młodzieży do lat 18 alkoholu nie sprzedaje się), niż po podpaski. Wizyta w monopolowym jest czymś zupełnie innym niż wizyta u ginekologa. I nawet pewnie marskość wątroby jest mniej zawstydzająca niż rak szyjki macicy…
A dzieci na to patrzą… i uczą się, że seks jest zły, a alkohol ważny. I że to, co robisz po alkoholu, to samowolka. Że jak się napijesz, to zawsze będzie to okoliczność łagodząca. Bo „zdrada po pijaku, to żadna zdrada”.