Hipolit był młodym mężczyzną, niezbyt zainteresowanym sprawami seksu, „bał się małżeńskiego łoża i nie chciał mieć z małżeństwem nic do czynienia”. Przyjemność sprawiało mu jedynie uganianie się po lasach w okolicach greckiego miasta Trojzen i polowanie na dzikie zwierzęta.
Tekst pochodzi ze wstępu do książki Seks a religia
Hipolita nienawidziła bogini miłości Afrodyta. Ten młody człowiek, przedkładając życie myśliwego ponad seks, demonstrował tym samym obojętność względem bogini i dawał jej do zrozumienia, że jest „najgorszą pośród wszystkich bogów”. Afrodyta nie pozwoliła, by zignorowanie jej domeny, jaką jest życie seksualne, uszło Hipolitowi bezkarnie. Piękny młodzieniec został wyrzucony ze swego powozu, a następnie stratowany kopytami własnych koni, spłoszonych przez bestie, które właśnie w tym celu nasłali bogowie.
Opowieść ta jest czymś więcej aniżeli tylko porywającą historią pochodzącą z greckiego uniwersum przekazanych nam mitów. Los Hipolita w rzeczywistości odzwierciedla religijne przekonanie, że bogowie nie tyle sobie życzą, ile wręcz wymagają naszej aktywności seksualnej. Wstrzemięźliwość w tej kwestii jest dla nich po prostu nie do przyjęcia.
Religia za seksem i przeciw seksowi
Mit o Afrodycie i Hipolicie nie zgadza się z najbardziej rozpowszechnionym wyobrażeniem o zależnościach między seksem a religią. Dzisiejsze nagłówki wiadomości mogą sprawiać wrażenie, że religie są zajęte sprawami seksu bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, z tym że sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku Hipolita. To, co obserwujemy – to religijny sprzeciw wobec seksu. Poszczególne wyznania potępiają seks z niewłaściwymi osobami, uprawiany w niewłaściwy sposób, w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu; oburzają się na to, że za wiele mówi się i pisze o seksie oraz że robi się to, ich zdaniem, w niestosowny sposób. Napiętnowanie bywa często tak masowe, tak jednostronne, że wielu może odnieść wrażenie, iż seks sam w sobie jest przez religie odrzucany w wymiarze absolutnym.
Jak to możliwe, że jedno wyznanie potępia tych, którzy powstrzymują się od seksu, podczas gdy jakieś inne zwalcza większość osób mających z nim do czynienia? Jest to pytanie pozostające bez jednoznacznej odpowiedzi. Również i religia grecka, do której przynależeli Afrodyta i Hipolit, nie głosiła ogólnej akceptacji wszelkich form seksualności. Jeśli ktoś nie przestrzegał całego zestawu skomplikowanych reguł określających religijnie akceptowalny seks, mogło to nieść ze sobą poważne konsekwencje. Mimo że tragiczny los Hipolita ukazuje ważne i centralne wyobrażenia religijne panujące w starożytnej Grecji, prezentuje zaledwie pojedynczy element skomplikowanej układanki tworzącej całościowy obraz zależności między seksem a właśnie tą konkretną religią.
Ale i dziś obraz ten jest o wiele bardziej zawiły aniżeli ten, który możemy sobie wykreować, sugerując się tytułami nagłówków medialnych. W owym dość jednostronnym skoncentrowaniu się na religijnym sprzeciwie wobec różnorodnych form seksu niełatwo jest dostrzec niuanse. Często nie zauważamy więc, że obok napiętnowania znajdujemy również pewne akceptowalne (ale tylko na określonych warunkach) formy seksu. Zarówno potępianie, jak i błogosławienie seksu idą zazwyczaj ramię w ramię. Przyglądając się relacji zachodzącej między seksem a poszczególnymi religiami, uwagę należy zwrócić na to, gdzie przebiegają granice między tym, co zostaje odrzucone, a tym, co jest akceptowane; między tym, co święte, a tym, co przeklęte.
Podstawowe reguły gry seksualnej
Żadne ze znanych nam społeczeństw nie pozostawało bez reguł dotyczących sfery seksualnej. Być może niektórym marynarzom, artystom i antropologom społecznym wydawało się czasami, że mieli szczęście, gdyż udało im się odnaleźć gdzieś na jakiejś rajskiej wyspie mórz południowych społeczność całkowicie wyzwoloną i pozbawioną jakichkolwiek zahamowań seksualnych. Ale było to zawsze tylko złudzeniem. Owi podróżnicy docierali do kultur, w których znajdowali niewiele (a może nawet żadnych) restrykcji seksualnych znanych im z własnej ojczyzny. Równocześnie nie byli w stanie zidentyfikować wszystkich lokalnych ograniczeń, które pozostawały dla nich zupełnie obce.
Niezwykle trudno rozstrzygnąć – o ile w ogóle jest to możliwe – co właściwie było pierwsze: kulturowe wzorce zachowań seksualnych czy religijne zasady dotyczące seksu. Czy różnorodne zakazy i nakazy seksualne powstały najpierw, niezależnie od wyznania, i jedynie później zostało im przypisane religijne znaczenie? Czy było też tak, że religijne przepisy powstały niezależnie od tego, co ludzie czynili w sferze seksualnej, aby później nadać tym zachowaniom zupełnie nowy, wyznaczony przez religię kierunek? Czy religie nałożyły sankcje na już istniejące wzorce seksualne, czy też owe sankcje istniały od samego początku?
Wydaje się oczywiste, że przodkowie ludzi uprawiali seks na długo przed powstaniem religii. Współżycie seksualne praktykujemy od milionów lat, od czasów gdy nasi praprzodkowie byli zaledwie małymi skupiskami pojedynczych komórek. Ale to, czy przed powstaniem religii posiadaliśmy jasne reguły dotyczące zachowań seksualnych, jest już zagadnieniem bardziej problematycznym. Zoolodzy dowodzą, że nawet zwierzęta mają wrodzone określone wzorce zachowań seksualnych, choć czy można je uważać za zasady, jest już czymś mniej pewnym. W przeciwieństwie do zwierząt wszelkie znane nam społeczności ludzkie mają wyraźne reguły odnoszące się do życia seksualnego, ale problem w tym, że nie wiemy, kiedy one powstały.
Przedmiot naszego badania stanowią fenomeny, które pojawiły się tak dawno, że wyciąganie jakichkolwiek jednoznacznych konkluzji na ich temat jest niemożliwością.
Zwierzęta nie wyznają religii. Starodawne malowidła ścienne oraz pieczołowite ceremonie pogrzebowe pokazują, że religia towarzyszy człowiekowi od zarania jego dziejów. Dlatego też właściwą kwestią jest pytanie, czy rzeczywiście religia od zawsze próbowała kontrolować seksualność człowieka. Wiemy na pewno, iż odkąd dysponujemy pisanymi źródłami religijnymi, znajdujemy w nich religijne sankcje i obostrzenia ograniczające różnorodne formy seksualności. To samo dotyczy znanych nam kultur nieposiadających pisma. Zarówno w tych pradawnych, pierwotnych społecznościach, jak i w źródłach pisanych zauważamy istnienie pewnej korelacji między wyznaniowymi a bardziej społeczno-kulturowymi regułami seksualnymi.
Niezależnie od tego, w jaki sposób powstały owe sprzężenia między religią a seksualnością, wydaje się jasne, że ta niesamowita różnorodność skomplikowanych struktur religijnych, obejmujących ludzką seksualność we wszystkich społeczeństwach, została uformowana w trakcie złożonych procesów religijno-kulturowych. Nie istnieje zatem żaden ogólny wzór opisujący relację między religią a ludzką seksualnością; tym samym jeden rodzaj życia seksualnego, wywyższany i przedstawiany jako wzór przez jedno wyznanie, przez inne jest uznawany za obrzydliwy. Istnieje jednak wspólna cecha przynależna wszystkim tym wzorcom: żaden z modeli seksualności eksponowanych przez różne religie nie reprezentuje naturalnego pojmowania kwestii seksualnych, gdyż zawsze mamy do czynienia z konstruktami kulturowymi.