Nie zamierzam odgrywać roli kobiety stereotypowo dla mnie przewidzianej, bo wtedy wiadomo, jak ze mną postępować. Nie zadowolę się kwiatkiem, jak mężczyzna mnie olewa i woli co tydzień pić z kolegami.
Zainspirował mnie artykuł Czy jesteś „łatwa”? Której z nas nie nękał kiedyś ten problem, choć przez chwilkę? Bo choć świadome kobiety zdają sobie sprawę z opresyjnej kultury patriarchalnej, to jednak czasem ten ideał „czystości” kołacze się nam w głowie. Szczególnie, przy okazji związku-niewypału– czy nie poszłam za szybko z nim do łóżka? Ale doszłam do wniosku, że choć do łóżka chadzam czasem przygodnie, czasem zdecydowanie „za” szybko, a czasem (o zgrozo!) uprawiam seks z innymi niż mój partner, to i tak nie jestem łatwa. Wręcz przeciwnie, jestem trudna.
Po pierwsze pojęcie „łatwej” w znaczeniu zakorzenionym w kulturze heteronormatywnej, w której nadrzędną wartością kobiety jest wstrzemięźliwość, dziewictwo i czystość jest pojęciem nieprzystającym do ówczesnej praktyki. Jak pisała Gayle Rubin w Thinking Sex , kulturę zachodnią cechuję negatywne podejście do seksualności. Seks, w odróżnieniu od innych przyjemności, należy jakoś usprawiedliwić – np. prokreacją, małżeństwem lub obecnie miłością. Seks jako czysta przyjemność, szczególnie jako atrybut kobiety, wciąż oburza, nawet w środowiskach „postępowych” i deklaratywnie pro-kobiecych.
Dlatego, jak się nam przydarzy zakochać w wyniku jakiegoś romansu, a związek nie wypala, to mamy do siebie pretensje, że za szybko poszłyśmy na „całość”. Ale takie rozważania są całkowicie bezzasadne. Bo tak naprawdę, to intymność jest jednym ze sposobów komunikacji. Annie Sprinkle, amerykańska performerka utrzymuje, że „przespać” można się z każdym, nie trzeba go nawet lubić, nie musi się jej podobać, ale w ten sposób uczymy się najwięcej o drugim człowieku i najlepiej możemy go poznać. Przy zbliżeniu dowiadujemy się, czy ktoś nas słucha, czy dba o nas, czy może egoistycznie i narcystycznie skupia się na sobie, a jego/jej psychika spętana jest przez rozmaite przesądy. Poznajemy czyjś stosunek do ciała, nagości. Taka sesja mówi nam o wiele więcej o człowieku niż rozmowy, w których deklaratywnie oznajmia się wiele, ale niekoniecznie przekładają się te wszelkie zapewnienia na praktykę. Słowem, jeśli związek nie wypala, to, może to zabrzmi deterministycznie, tak miało być, i czas „skonsumowania” związku – czy to pierwsza noc po poznaniu, czy to rok później niczego nie zmieni. Bo choć seks to bardzo ważny element, nie jest jedynym komponentem. Z drugiej strony fizyczność, po czasie pierwszego zauroczenia, nie jest w stanie przetrwać próby czasu, jeśli dysharmonia panuje w innych sferach.
Z drugiej strony, podejście do seksualności zazwyczaj łączy się z innymi czynnikami – wynika z przekonań, religii itd. Więc jeśli te są niekompatybilne może lepiej przekonać się szybciej, że ten partner jest nie dla nas, niż żyć iluzjami?
Po drugie przestańmy wreszcie stosować optykę męską, gdy oceniamy siebie. W.E.B Dubois, Afroamerykański intelektualista ukuł pojęcie „podwójnej świadomości” w odniesieniu do czarnych, którzy to filtrują siebie nie tylko przez pryzmat własnych doświadczeń i wyobrażeń na swój temat, ale także i tego, jak postrzega ich mainstreamowa kultura WASP (czyli zdominowana przez białych). Tego samego pojęcia można użyć w stosunku do nas, kobiet, jako że nieustannie oceniamy się z perspektywy męskiej. Nie możemy zdobyć się na wyjście z roli obiektu, na który się wciąż patrzy.
Stąd refleksje, co by powiedział kolega z liceum czy sąsiad. A co nas to interesuje? Potrzeby seksualne, jako że fizjologiczne, należą do podstawowych wg hierarchii potrzeb Maslowa, więc należy je zaspokajać. Jak ma się ochotę, tak jak pisze Voca, trzeba komunikować, oferować, przyjmować oferty. A czasem i narazić się na odrzucenie oferty – żadna ujma. Nigdy nie jest odrzucona tylko ta, która nie przejmuje inicjatywy, która biernie czeka.
Ponadto, Wojciech Eichelberger w książce Kobieta bez winy i wstydu definiuje dziewicę cokolwiek różnie od patriarchalnej kultury. Mianowicie, jak utrzymuje, dziewicą niegdyś nazywano silną kobietę, niezależną od mężczyzny. Przykładem dziewicy mogła być Artemida/Diana, bogini polowań. Seksualność i jej realizowanie nie było kryterium oceny dziewictwa.
Wracając do definicji, uważam, że „łatwa” kobieta, to nie ta, co wpycha się do łóżka nieznajomym – to raczej przejaw przejęcia inicjatywy i dążenia do spełnienia swojego pragnienia, ale taka, która bardzo efektywnie odgrywa wszelkie role narzucone przez opresyjną kulturę. Łatwa to kobieta, która aspiruje, by zawsze pięknie wyglądać, która śpi w makijażu, by mężczyzna widział ją jedynie jako atrakcyjną. To taka, która po lekturze wszelkich poradników, Jak zatrzymać go przy sobie, nie zrzędzi, nie wnosi skarg ani zażaleń, bo mężczyzna powinien mieć dozę wolności.To taka, która zbiera skarpety po swoim misiu, żeby nie wszczynać kolejnej afery, dla świętego spokoju i taka, która dopasowuje własne poglądy do tych partnera, żeby się niepotrzebnie nie kłócić. To też taka, która traci kontakt ze swoimi przyjaciółkami, siostrą, matką, bo przecież teściowa zawsze zrzędzi i się wtrąca, a przyjaciółki są fałszywe. To taka, która boi się być częścią tego, co Adrienne Rich nazywa lesbijskim kontinuum, czyli wielopłaszczyznowych więzów z innymi kobietami, nie jedynie relacji seksualnej, bo, tak jak Rich, wie podświadomie, że takie kontakty stanowią praktykę rewolucyjną – zwarcia szeregów przeciw męskiej dominacji.
Reasumując, nie jestem łatwa. Nie zamierzam odgrywać roli kobiety stereotypowo dla mnie przewidzianej, bo wtedy wiadomo, jak ze mną postępować. Nie zadowolę się kwiatkiem, jak mężczyzna mnie olewa i woli co tydzień pić z kolegami. Nie zamierzam sprzątać cudzych brudnych skarpet, ani gotować obiadków według przepisów mamusi misia. Ale za to, zamierzam czerpać przyjemność i satysfakcję z różnego rodzaju relacji seksualnych, też tych przygodnych. Ale też, wtedy, kiedy mam ochotę, bo nie zamierzam ulegać, żadnemu schematowi „kobiety” wyzwolonej, której wręcz obowiązkiem jest angażowanie się w częste przygody seksualne. Jak to napisał Żiżek w Przewodniku Krytyki Politycznej po Lacanie – obecnie większym wykroczeniem niż złamanie zakazu etycznego jest brak rozkoszy. Zatem, nie zamierzam również dążyć do rozkoszy na siłę. Choć w związku z odpowiednią osobą wszystko przychodzi mi łatwo, pomimo że jestem trudna.