Na podwórzu domu gospodarza zobaczyłam, jak ojciec bije swą dorosłą córkę mocnym rzemieniem. Wbiegłam między ojca i córkę prosząc go, aby się opamiętał. Okazało się, że dziewczyna zakochała się z wzajemnością w swoim rówieśniku, ale ojciec postanowił ją wydać za bogatego gospodarza.
Oczywiście wola ojca zwyciężyła.
Fragment pochodzi z książki Kobieta i małżeństwo
Seksualność robotnic w przekazach obserwatorów
Jednym z problemów, na które natrafia badacz historii seksualności robotnic, jest fakt, że obserwacje na temat ich życia seksualnego były często prowadzone przez ludzi z zewnątrz. W dziewiętnastym wieku i w okresie międzywojennym o seksualności robotnic pisali przedstawiciele klasy średniej lub intelektualiści. W okresie komunizmu większość obserwacji pochodziła od działaczy organizacji partyjnych i publicystów.
Nie ulega wątpliwości, że młode kobiety, porzucające rodzinną wieś i znajdujące się poza kontrolą lokalnej społeczności, eksperymentowały ze swoją nowo zdobytą wolnością i niezależnością w mieście. Problem radykalności tych eksperymentów pozostaje jednak kwestią sporną. Czy fakt, że młodzi chłopcy i dziewczęta chcieli przebywać w mieszanym płciowo towarzystwie, świadczył o tym, że łączą ich stosunki seksualne? Co dokładnie sprawozdawcy rozumieli pod pojęciem „demoralizacji”? Jaki procent dziewcząt w hotelach robotniczych skupiał się na „sprawach seksualnych”? Na podstawie raportów trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Natomiast w sprawozdaniach i artykułach prasowych na temat hoteli robotniczych wyraźnie widać zainteresowanie życiem seksualnym kobiet ze strony państwa i społeczeństwa oraz chęć ingerencji w sprawy intymne kobiet.
Postrzeganie robotnic w kategoriach moralnego upadku nie było wynalazkiem socjalizmu, ale raczej kontynuacją tradycji związanej z rewolucją przemysłową i pojawieniem się na Zachodzie ideologii „podziału sfer”, według której mężczyźni zajmowali się działalnością publiczną, łącznie z pracą zawodową, a kobiety skupiały się na życiu rodzinnym i gospodarstwie domowym.
W badaniach statystycznych na temat robotników
Pomimo słabo rozwiniętej ideologii „podziału sfer” na gruncie polskim, podobne poglądy na temat zależności pomiędzy produkcją, reprodukcją i seksualnością nie były obce Polakom w okresach intensywnego rozwoju przemysłowego i proletaryzacji dużej części społeczeństwa. Do takich okresów należały również lata 50. XX w. Zainteresowanie i chęć kontroli seksualności kobiet związanebyły przede wszystkim z przemianami społecznymi. Dyskusje na temat promiskuityzmu seksualnego robotnic wyrażały obawy zarówno władz, jak i dużej części społeczeństwa wobec masowego napływu młodych kobiet do samodzielnej pracy w przemyśle i potencjalnego załamania się tradycyjnych, znanych norm kulturowych.
„Przecież walczyliśmy o równouprawnienie”
W jaki sposób same robotnice postrzegały kwestię seksualności? Czy percepcje owych dziewcząt pokrywała się z relacjami obserwatorów i komentatorów?
Wspomnienia robotnic ukazują złożony obraz życia intymnego kobiet w latach 50., który nie da się przedstawić w dwubiegunowych kategoriach przyzwoitości i promiskuityzmu, stosowanych często przez obserwatorów. Robotnice pochodzenia wiejskiego często wskazywały na dotkliwe restrykcje nakładane na zachowania seksualne kobiet w społeczności wiejskiej.
Kobiety na wsi
Ze wspomnień kobiet pochodzenia wiejskiego wynika, że życie seksualne ich matek często ograniczone było do ulegania mężowskiej woli i rodzenia dzieci w krótkich odstępach czasu: „Jedno jeszcze się dobrze nie odchowało, to już drugie dziecko było. I takie to też życie naszej mamy było. Trochę męki i tyle”. Inna kobieta pisała: „Przerażająca wydaje mi się bezsilność kobiety wiejskiej, z jednej strony zdumiewająco mocnej, wytrwałej, z drugiej zaś bezradnej wobec wciąż trwającej w stosunku do niej niesprawiedliwości, wynikającej bądź to z przyczyn obiektywnych, bądź też ze strony męża, częstokroć lubującego się w kieliszku i niepohamowanego w pomnażaniu rodziny”. Ponadto żona i dzieci często stawały się ofiarami przemocy domowej ze strony ojca. „Nie przeszliśmy obozu oświęcimskiego, ale w domu to już bicia nie brakowało” — pisała prządka z województwa katowickiego.
Restrykcje dotyczące seksualnej ekspresji kobiet obowiązywały, rzecz jasna, również w okresie panieńskim. Kontakty młodych kobiet i mężczyzn w środowisku wiejskim były ograniczone. Pewna Ślązaczka tak pisała o swojej wsi: „Świetlicy u nas nie było, kina też nie, tylko dla mężczyzn knajpa, dla kobiet kościół. Czasem jednak zabawa czy wesele, a i to się zawsze kończyło jakąś bijatyką”. Nie było zatem wielu okazji do wspólnej socjalizacji kobiet i mężczyzn.
Społeczność wiejska opierała się nowym, powojennym trendom obyczajowym wśród dziewcząt. „Jakby się nie poszło do kościoła a poszło na wycieczkę — wspominała cytowana już prządka z województwa katowickiego — i to w spodniach, czy nawet jakby się ubrało spodnie w zimie, żeby było cieplej, to baby tak wyzywały: «Bezbożniki bez wstydu!» Już nie mówię jakby zobaczyły, że się ktoś opala”.
Kobieca inicjatywa w kontaktach z mężczyznami również zasługiwała w opinii wiejskiej na potępienie. Jedna z dziewcząt pochodząca z Lubelszczyzny opisywała ostrą naganę, jaką otrzymała od matki za umówienie się z chłopcem na randkę. Mama na wieść o spotkaniu „zrobiła krzyk, że co to za moda, żeby dziewczyny do chłopców wychodziły, jak chce, to może przyjść do domu”. Ponadto świetlice, tak bardzo promowane przez państwo socjalistyczne jako właściwy sposób na spędzanie wolnego czasu przez młodzież, nie były mile widziane na wsi. Społeczność wiejska i księża lokalni sprzeciwiali się spotkaniom towarzyskim obydwu płci w świetlicach, szczególnie piętnując dziewczęta tam uczęszczające.
Na wsi powszechne było uprzedzenie do miasta jako siedliska niemoralności, miejsca szczególnie niebezpiecznego dla dziewcząt. W środowisku wiejskim panowało przekonanie, że życie młodej dziewczyny w mieście bez nadzoru rodziny stwarzało okazje do kontaktów seksualnych. Dlatego też dziewczętaudające się do szkół w mieście często składały obietnice rodzicom, że w mieście „pozostaną uczciwe”. Inne dziewczęta nie były w ogóle w stanie uzyskać pozwolenia rodziców na wyjazd do miasta. „Do Opola jechać nie mogłam, bo to miasto i mogę się zepsuć” — wspominała jedna z nich.
Młode dziewczęta wiejskie nie otrzymywały także prawie żadnej informacji na temat seksualności i funkcji rozrodczych. „Nigdy nie rozmawiałam z matką o rodzinie lub małżeństwie” — wspomina po latach jedna z kobiet ze śląskiego Radzionkowa. — „Wiedziałam jednak, że jest w domu taka książka o porodzie ze zdjęciami, której mi nigdy nie dano obejrzeć do czasu kiedy już spotykałam się z Leonem [narzeczonym — M. F.]. Zawsze była schowana i nie można było jej znaleźć. Raz mama z tatą poszli na cmentarz, a mnie zostawili tę książkę otwartą na temacie, o którym nie wiedziałam nic — bo i skąd. Przeczytałam sobie wszystko, bo nie było ich długo. Jak wrócili, tata powiedział: «No, Truda, teraz już wiesz. Pamiętaj, jak Ci się coś zdarzy to masz dwa wyjścia — utopić się w Matyjasie, albo rzucić się pod pociąg». Nic więcej nie powiedzieli, a ja wiedziałam, że z nimi żartów nie ma”. Większość dziewcząt na wsi prawdopodobnie nie otrzymywało nawet takiej namiastki informacji o życiu płciowym. Często zapoznawały się ze stosunkiem seksualnym i funkcjami swego organizmu dopiero po zawarciu małżeństwa.
Dobór małżonka w środowisku wiejskim również był ograniczony, przy czym dużą rolę odgrywały tu kwestie ekonomiczne i woła rodziców. Jedna z mieszkanek wsi Mogiła, na której terenie wybudowana została Nowa Huta, tak wspominała sytuację, która nie była obca wielu młodym kobietom: „Idąc raz przez wieś zobaczyłam scenę, która mnie wzburzyła. Na podwórzu domu średnio-zamożnego gospodarzazobaczyłam, jak ojciec bije swą dorosłą córkę mocnym rzemieniem (…). Wbiegłam między ojca i córkę prosząc go, aby się opamiętał i pytając o przyczynę jego surowości (…). Okazało się, że dziewczyna zakochała się z wzajemnością w swoim rówieśniku, ale ojciec postanowił ją wydać za bogatego gospodarza, który po powrocie z amerykańskich «saksów» zakupił spore gospodarstwo, wystawił dom i założył duży sad. Oczywiście wola ojca zwyciężyła”. Życie kobiety na wsi oznaczało przede wszystkim dużą zależność najpierw od rodziców, a szczególnie od ojca, a potem od męża.
Kobiety w mieście
W mieście młode kobiety odkrywały często swoją seksualność i poznawały nowe formy bycia kobietą. Kobiecość w mieście nie musiała kojarzyć się z nieograniczoną czasowo, ciężką pracą w gospodarstwie, rodzeniem dzieci i znoszeniem przemocy fizycznej ze strony ojca lub męża. Kobiety odkrywały przyjemności bycia kobietą. „Zaczęłam coraz bardziej dbać o swój wygląd zewnętrzny” — pisała młoda suwnicowa z Nowej Huty o swoim życiu w mieście. „Przede wszystkim zmieniłam uczesanie, interesowałam się modą, kupowałam żurnale i prawie wszystkie tygodniki z «Nową Wsią» na czele (wiadomo, wilka ciągnie do lasu). Pilnie śledziłam zalecenia mody. Po przeczytaniu tygodników wycinałam z nich mody. To było i jest do tej pory moim hobby. Mam samego papieru z modą 9 kg. Można wierzyć, ważyłam. Dbałam więcej niż zwykłe o cerę, dobierałam odpowiednie kremy”.
Dziewczęta odkrywały nie tylko kosmetyki i czasopisma, ale również randki i swobodniejszy niż na wsi wybór partnera. Miejsce pracy, kawiarnia, park czy kino oferowały wiele okazji do spotkań z płcią przeciwną. Suwnicowa z Nowej Huty kontynuuje: „Pewnej niedzieli na wycieczce poznałam chłopca, który się mną zainteresował. Podobał mi się bardzo. (…) Wspólnie chodziliśmy na dansingi i do kina. Był dla mnie zawsze uprzejmy i grzeczny, a przy tym przystojny chłopak, w moim typie”.
Zmianie uległ nie tylko styl życia, ale również wymagania kobiet wobec małżeństwa. Wiele dziewcząt, próbując uniknąć losu swoich matek i babek, teraz traktowało małżeństwo nie tylko jako związek uczuciowy czy ekonomiczny, ale również jako związek partnerski. „Kiedy zaproponował mi małżeństwo, nie zgodziłam się zaraz” — oświadcza suwnicowa z Nowej Huty. „Chciałam wyjść za mąż, gdyż go kochałam, a równocześnie bałam się zmiany jego charakteru. Dość napatrzyłam się i nasłuchałam kłótni małżeńskich i dlatego byłam ostrożna. Kiedy zapewniał, że podoła wszystkim obowiązkom i nie zmieni się po ślubie, zgodziłam się na małżeństwo”.
Inne dziewczęta, odkrywając nowe przeżycia w mieście, zupełnie przestawały interesować się małżeństwem jako życiowym celem. Na przykład prządka z woj. katowickiego wyznała, że woli podróże od założenia rodziny: „Niektórzy mają mi to za złe, chcą tylko, aby siedzieć w domu. Uważają, że kobieta to tylko gospodyni domowa, że powinna ona tylko zajmować się garami, gotowaniem, praniem, lataniem i innymi pracami. A ja jestem innego zdania — przecież walczyliśmy o równouprawnienie”.
Młode kobiety tworzyły własne normy kontaktów z płcią przeciwną. Pomimo tradycyjnych wzorców społecznych i pochwały rodziny w oficjalnej propagandzie, robotnice nie zawsze szukały stałego partnera. Prządka zwój. katowickiego tak pisała o swoim chłopcu: „Tak to mi się wydaje, że go kocham, ale jak się pogniewamy to szybko zapominam o nim i innego zapoznaję”. Inna robotnica, matka nieślubnego dziecka, swobodnie przyznawała się do pożądania seksualnego: „Ja jego nie kochałam, niby ojca mojego dziecka. Hydraulik był. Ale przychodzi coś takiego na człowieka… Bo przed tym inni kręcili się koło mnie i ja nic. A potem jeden spojrzy i zdaje ci się, że jesteś w raju”.
Miasto dawało większą szansę kobietom dla spełnienia seksualnego poza reprodukcją i rodziną. Dużą rolę odgrywał tutaj dostęp do informacji na temat seksu i rozrodczości. W latach „odwilży” toczyły się dyskusje w prasie i literaturze na temat seksualnego uświadamiania młodzieży. Dużo uwagi poświęcano kwestii liberalizacji ustawy antyaborcyjnej.
Kobiecość tradycyjna i podwójna moralność
Pomimo zmian obyczajowych w mieście, większej kontroli kobiet nad ich własną seksualnością, większych możliwości odseparowania seksualności od reprodukcji, wiele spośród tradycyjnych poglądów na seksualność kobiet nie uległo zmianie. Większość kobiet postrzegała swoją tożsamość w kontekście heteroseksualnego związku małżeńskiego. Pewna prządka z Łodzi wypowiadała się o spotkaniach ze swoim przyszłym mężem jako o „najpiękniejszych dniach w moim życiu”. Pisała: „Byłam zakochana po uszy, wierna jak Burek. Myślałam — skoro odejdzie, zginę. Miłość ta została uwieńczona małżeństwem i zdrowym synem. Mieszkamy w bloku, wygodnie w dwu pokojach z kuchnią”.
Podtrzymywane były też zasady podwójnych standardów dla kobiet i mężczyzn. W pamiętnikach młodych mężczyzn-robotników z Nowej Huty „chodzenie na dziewczyny” było jednym z podstawowych zajęć po pracy. Warto zauważyć, że we wspomnieniach mężczyzn funkcjonuje inny tradycyjny stereotyp dotyczący kobiet: podział na „dziewczyny”, na które się chodzi (tak jak na karty lub na piwo) i „porządne dziewczyny”, z którymi zawiera się małżeństwo.
Płeć w dalszym ciągu odgrywała olbrzymią rolę w doświadczeniach seksualnych. Do kobiet należało ustalanie granic kontaktów płciowych, gdy tymczasem mężczyźni usiłowali te granice przekroczyć. Robotnice wspominają próby wymuszenia na nich stosunku seksualnego przez mężczyzn. Prządka z woj. katowickiego omal nie została zgwałcona przez odprowadzającego ją po zabawie chłopaka: „On zdejmuje kurtkę skórzaną, rozkłada na trawie w takich krzakach i mówi: «Siądź sobie to cię przytulę…» A ja nie chcę. On więc bierze mnie na przymus. Gdy pod wpływem jego przemocy usiadłam, wtedy on bierze się do mnie, przewraca mnie na ziemię i na mnie na chama”. Podobny incydent przydarzył się dziewczynie z Lubelszczyzny z chłopakiem, w którym była zakochana: „Byliśmy na łące, wkoło duże już zboże, pachniało kwiatami, stanęliśmy patrząc sobie w oczy. Nagle powiedział: «Haneczko, ja cię nie puszczę, dopóki mi się nie poddasz». (…) Zdjął marynarkę i rozłożył na trawie, prosił, abym usiadła. Ja nie patrząc już na nic wyrwałam się z jego objęć, ale on silniejszy był ode mnie. Przewrócił mnie, uderzyłam go dwa razy po twarzy”.
Aby uniknąć niechcianego zbliżenia, kobiety wykorzystywały stereotyp „porządnej” i „nieporządnej” dziewczyny przeciwko natrętowi. Robotnica z katowickiego oskarżyła swego napastnika o podłość. „Jeszcze nigdy mi się nic podobnego nie przydarzyło. Tak mnie okłamałeś i od jednej do drugiej pójdziesz, aby mi to zrobić i każdej innej. (…) nie takiemu szmaciarzowi się oddać. Oddać się to człowiekowi zasłużonemu na to w miłości i gdyby to był mój przyszły mąż”.
Wiele młodych kobiet ustalało swój własny kod honorowy, często niezależny od tradycji czy wzorców propagowanych przez państwo i nie pozwalało na łamanie tego kodu ze strony mężczyzn. Mężczyzna, który według kobiet przedwcześnie lub natarczywie domagał się kontaktów seksualnych, był odrzucany jako potencjalny partner. W przypadku dziewczyny z Lubelszczyzny pomimo uczucia do chłopca jego próba wymuszenia stosunku seksualnego przekreśliła szansę na dalsze spotkania. „Przepraszał mnie, żebym się nie gniewała, przecież nie dałam się, ale poczułam wstręt do niego na zawsze”.
Wspomnienia robotnic pokazują, że przypisywany im przez sprawozdawców i dużą cześć społeczeństwa promiskuityzm był prawdopodobnie wyolbrzymiony. Peter Gurney zauważa w swoim artykule na temat seksualności angielskich robotnic w latach 30. XX w., że przypisywane klasie robotniczej swobody obyczajowe były często przesadzone i wynikały ze standardów moralnych, w jakich wychowani byli obserwatorzy: „Młode kobiety mogły pić, flirtować i opowiadać brzydkie dowcipy, ale na ogół nie były chętne do uczestniczenia w pełnym stosunku seksualnym poza bezpiecznym związkiem — tak z ekonomicznych, jak i z innych powodów”.
W latach 50., dzięki równouprawnieniu i dostępowi kobiet do wielu dziedzin życia publicznego, zwiększyły się możliwości ekspresji seksualnej kobiet. Jak ukazują wspomnienia, kobiety migrujące ze środowiska wiejskiego często w mieście odkrywały nowe możliwości bycia kobietą. Dużą rolę odgrywał tu konsumeryzm — kosmetyki, modne ubrania, czasopisma, a z czasem też środki antykoncepcyjne. Kobiety mogły również z większą swobodą wybrać partnera.
Mimo tych możliwości poglądy większości społeczeństwa i państwa na seksualność kobiet nie zmieniły się zasadniczo. Jak pokazują sprawozdania z żeńskich hoteli robotniczych, seksualność kobiet odłączoną od reprodukcji i małżeństwa była postrzegana jako zagrożenie dla porządku społecznego. Tradycyjne poglądy na seksualność kobiet mogły kwitnąć w ustroju socjalistycznym z powodu swoistej interpretacji pojęcia równouprawnienia, które wciąż zakładało istnienie „naturalnych” różnic, niezależnych od kontekstu społecznego czy ustroju politycznego. Cytowany już wielokrotnie Salomon Łastik pisał: „Ci, którzy traktują miłość wyłącznie jako rozrywkę, zdają się zapominać, że zrównanie kobiety w prawach przy piastowaniu urzędów, w pracy i w wynagrodzeniu, absolutnie nie neguje odmienności konstytucji psychofizycznej kobiet, a w szczególności bardzo bogatego życia emocjonalnego”.
Był to powszechnie uznawany pogląd, zarówno przez tradycjonalistów, jak i przez kręgi postępowe. Wierzono, że zachowania niezgodne z „naturą” kobiet nic mogły pozostać bez konsekwencji dla całokształtu życia społecznego. Z tych powodów historia Sasi D. nie była historią jednej zagubionej dziewczyny, ale odzwierciedleniem zbiorowych niepokojów wobec zmieniających się form życia społecznego I obyczajowego.