Nie tak łatwo zdefiniować dziewictwo, bo istnieje szara strefa zachowań seksualnych, które nie uszkadzają dziewiczej błony. Wiedza o nim, a także o bezpiecznym wkraczaniu do świata dorosłych, pozostaje przerażająco niska.
Zarazem lekcje przysposobienia do życia w rodzinie nie wzbudzają entuzjazmu u nauczycieli i dyrektorów szkół. Coraz częściej być dziewicą to większy wstyd niż nie być. Co o dziewictwie powinna wiedzieć dorastająca młodzież, a może przede wszystkim jej rodzice?
Język polski rozróżnia dziewictwo męskie i żeńskie. O mężczyźnie przed inicjacją seksualną mówimy głównie „prawiczek”, pozostawiając termin „dziewica” dla kobiet. Może to rozgraniczenie ma sens, gdyż społecznie i kulturowo brak doświadczeń seksualnych pań i panów postrzegany był zawsze odmiennie. Od mężczyzny wręcz oczekiwano wiedzy praktycznej w seksie, a niejeden ojciec, który dowiedział się, że syn ma za sobą „pierwszy raz” pęczniał z dumy i przybijał piątkę (z matką o „takich rzeczach” się nie mówiło). Utrata „wianka” przez córkę raczej nie była źródłem radości, zwłaszcza, że zazwyczaj ujawniano ten fakt w połączeniu z informacją dodatkową: „jestem w ciąży”. Czasy jednak się zmieniają.
Rodzice coraz częściej akceptują, a nawet oczekują, by młodzi ludzie przed ślubem zamieszkali razem, niekoniecznie po to, by grać w scrabble. Oficjalnie przyjmuje się już myślenie, że narzeczeni muszą się przecież, nomen omen, dotrzeć, żeby uniknąć dramatycznej pomyłki. I nikogo nie dziwi, że są razem, a „nie przytrafia się dziecko”. Antykoncepcja nie jest już zarezerwowana dla niewierzących, bądź rozwiązłych. Oczywiście czym innym jest akceptacja „małżeństwa” na próbę, czym innym inicjacji seksualnej własnego, często nieletniego, dziecka. Według badań i statystyk: dochodzi do niej coraz wcześniejszej.
Może kłamią?
„Mam 14 lat i jeszcze tego nie robiłam. Pomóżcie!”, ale zarazem „Postanowiliśmy z moim chłopakiem pójść na całość i całować się z języczkiem, ale coś poszło nie tak. Po prostu nie umiem tego robić” czy: „Mam 13 lat i wciąż nie miesiączkuję. Czy to już menopauza?”. Takie listy to, niestety, nie chora wyobraźnia autorska, a cytaty z listów przychodzących do redakcji, wypowiedzi na forum, wielokrotnie powtarzające się pytania do specjalistów.
Dzieciaki są zagubione. Presja w grupie rówieśniczej coraz większa, wiedza mizerna. „Jeszcze tego nie robiłeś?” – pyta z pogardą w głosie pryszczatego nastolatka równie pryszczaty kolega, który z pewnością nie trzymał dziewczyny nawet za rękę. Ale „ma gadane”, a jego dziewictwo jest oczywiste jedynie dla dorosłych. Nieletnich wpędza w kompleksy.
Z wielu badań nad zachowaniami seksualnymi Polaków wynika, że przeciętna Polka rozpoczyna życie seksualne w wieku 19 lat z małym kawałkiem, Polak rok wcześniej. Zarazem tendencja jest wyraźna: wiek inicjacji seksualnej stale się obniża. Dzieci, pod wpływem mediów lub rówieśników, chcą coraz wcześniej mieć „pierwszy raz” za sobą. I często mają, o czym świadczą przypadki gimnazjalistek w ciąży. Otwarte jednak pozostaje pytanie, czy zmiany są tak szybkie i niepokojące, jak informują statystyki?
Badacze zastrzegali kiedyś, że każde badania, zwłaszcza te dotyczące sfery intymnej, mogą być nieco zafałszowane, gdyż ankietowani kłamią. Nauczeni złym doświadczeniem, nie wierząc do końca w anonimowość badania, chcąc pokazać się jako lepsi niż w rzeczywistości jesteśmy, nie mówimy prawdy. Jeszcze kilkanaście lat temu dziewczyna, która wcześnie rozpoczęła współżycie, wiedząc, że jest to społecznie nieakceptowane, dodawała sobie lat na moment inicjacji.
Niewykluczone, że dziś jest podobnie, ale w drugą stronę. „Skoro Baśka, Kaśka i Maryśka już to robiły, nie chcę być gorsza”… Teoretycznie socjologowie mają możliwość wyłapania kłamstwa w dobrze skonstruowanej, profesjonalnej ankiecie. Rodzicom pozostaje wierzyć, że te, na które odpowiadają nasze dzieci, niekoniecznie są pozbawione błędów. Zwłaszcza, że profesjonalizm kosztuje, a gdzie nie szuka się oszczędności… Zresztą trudno poprawnie odpowiedzieć na pytania ankiety, kiedy wiedza na dany temat jest mocno ograniczona. Tylko pozornie dzieci mają pewność, czym jest dziewictwo.
Być albo nie być dziewicą
Wokół dziewictwa narosło sporo mitów. Termin dziewictwo odnosi się do osoby, która nigdy nie odbyła stosunku płciowego. W powszechnym rozumieniu kobieta-dziewica to ta, której błona dziewicza jest nietknięta, nie została rozerwana przez wprowadzenie członka do pochwy. Zatem utrata dziewictwa powinna polegać na odbyciu stosunku płciowego, tymczasem to nie takie proste. Trudno pozostać „niewinną” w pojęciu moralnym, ale i seksuologicznym, zachowując błonę dziewiczą, a zarazem mając za sobą kontakty analne, oralne czy petting (wszelkie formy seksu bez wprowadzenia członka do ust, pochwy czy odbytu). Hipokryzja nakazująca „zachowanie dziewictwa dla męża”, a zarazem zbieranie doświadczeń seksualnych, jeśli wierzyć doniesieniom prasowym i wpisom internetowym, wcale nie jest zjawiskiem marginalnym. Dziewictwo nie jest już bezcenne. Ma nawet wymierną wartość, gdyż dziewice ogłaszają się w internecie, że są gotowe za pieniądze przejść „pierwszy raz”.
Jeden klasyczny stosunek płciowy, zwłaszcza wymuszony, daje zdecydowanie mniejsze doświadczenie seksualne, niż seksualne zabawy omijające błonę dziewiczą. Taka „niewinność” to oszustwo, ale w pewnych środowiskach uważane za opłacalne, bo „on będzie mnie szanował”. Zatem ze skrajności w skrajność wpadają zagubione dzieci. Najpierw z głupoty, ciekawości czy pod presją zaczynają życie seksualne, potem boją się, że wczesna inicjacja utrudni relacje w związku. Hymenoplastyka, czyli operacyjne odtworzenie błony dziewiczej, przestało być zjawiskiem, które kojarzymy wyłącznie z krajami muzułmańskimi. Stała się modna nawet w Ameryce (podobnie, jak pierścienie czystości), a i w Polsce taką usługę można już znaleźć w internecie. Wprawdzie lekarze mówiący po polsku zapraszają do … Brazylii, ale jeśli ktoś bardzo musi…
Zazwyczaj nastolatki przejmujące się dziewictwem, choćby ze względu na uwarunkowania kulturowe, szukają równie w sumie nieuczciwych rozwiązań pośrednich, czyli podejmują takie zachowania seksualne, które nie prowadzą do defloracji. Trudno ocenić skalę tego zjawiska, bo przecież to nie jest temat, o którym chętnie mówi się głośno, ale zważywszy ilość wpisów internetowych na ten temat (w sieci odwaga kosztuje mniej) nie jest to zjawisko marginalne. Młode dziewczęta liczą, że „obfite krwawienie” zapewni w przyszłości szacunek i trwałość już poważnego związku. Tymczasem to kolejny mit. Związki dziewic, nawet najprawdziwszych, też mogą się rozpaść. Zresztą, jeśli mężczyzna, na podstawie objawów przebicia błony dziewiczej, będzie oceniał „czystość” wybranki, może dojść do katastrofy. Objawów bowiem może wcale nie być.
Błona błonie nierówna
„Ogromny ból, mnóstwo krwi, koszmar”, ale i „Nawet nie zauważyłam, kiedy to się stało”. Obie relacje z „pierwszego razu” są dość prawdopodobne, chociaż jak zwykle, prawda zazwyczaj leży po środku, czyli przez moment kobieta może odczuwać znaczny dyskomfort i po przerwaniu błony dochodzi di niewielkiego krwawienia, plamienia itp. Dobór odpowiedniej pozycji seksualnej, podniecenie seksualne, a przede wszystkim emocjonalna akceptacja rozpoczęcia życia seksualnego, ma niebagatelny wpływ na przebieg „pierwszego razu”. Ból można wówczas znacznie ograniczyć. Do tak ważnego kroku warto się solidnie przygotować. „Spontaniczność” ma swoje uroki, jednak przemyślenie sprawy także. Jesteście dorośli i chcecie „to” robić? Zadbajcie o nastrój, intymność, dajcie sobie prawo do wycofania w każdej chwili i nie zapomnijcie o dobrym poradniku seksuologicznym (najlepiej z rysunkami).
Przygotujcie się jednak, że zawsze coś może pójść nie tak. Błony dziewicze różnią się budową i to naprawdę ma znaczenie (patrz: zdjęcia typów błon dziewiczych).
Błony szeroko zarośnięte, sitkowate, mogą zamykać prawie całkowicie wejście do pochwy. Czasem mają wyłącznie kilka drobnych otworków, przez które wydostaje się na zewnątrz krew miesiączkowa. Błony perforowane, maja dwa lub trzy niewielkie otwory, oddzielone od siebie wąskimi paskami śluzówki lub tylko jeden większy, w środku. Te dwa typy błon stanowią czasem trudną do pokonania przeszkodę. Bywa nawet tak, na szczęście naprawdę bardzo rzadko, że konieczna jest ingerencja lekarza. Bardzo zarośnięta błona utrudnia odpływ krwi podczas miesiączki i ginekolog ją nacina ze względów zdrowotnych (można dostać zaświadczenie o okolicznościach takiej częściowej defloracji).
Komplikacją przy szeroko zarośniętych błonach podczas pierwszego razu może być pęknięcie letniczki (drobnego naczynia krwionośnego), co powoduje obfite krwawienie. Jeżeli krwawienie nie ustaje w ciągu jednej, dwu godzin, sprawy nie wolno lekceważyć i trzeba jechać na ostry dyżur. Konieczny jest drobny zabieg zatrzymujący krwawienie. Dla młodej kobiety sam pomysł udania się do lekarza bywa krępujący. Nie ma się jednak czym przejmować. Dorosłe życie, zwłaszcza jeśli planujesz dziecko, odziera nieco z intymności, ale to przede wszystkim odczucie pacjentki. lekarze są przyzwyczajeni.
Szczęśliwie, najczęściej spotykanym rodzajem błony dziewiczej są błony półksiężycowate o rozmaitej szerokości. Błony półksiężycowate w trakcie prawidłowo odbytego pierwszego stosunku pękają zwykle w kierunku krocza, gdzie jest mało naczyń krwionośnych i krwawienie przy pęknięciu jest zwykle niewielkie. Warto dodać, że krwawienia z błon perforowanych są bardziej obfite, ponieważ pękają one również w kierunku łechtaczki i cewki moczowej, gdzie unaczynienie jest znacznie bogatsze. Prawidłowe ułożenie przy pierwszym stosunku zmniejsza do minimum możliwość uszkodzenia okolicy łechtaczki. Błony półksiężycowate pękają bez większych trudności i bólu, w związku z tym pełne grozy opowiadania na temat „nocy poślubnej” są najczęściej przesadzone.
Całość artykułu: http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,105912,10278635,Dziewictwo__powod_do_wstydu.html
Źródło: Gazeta.pl