Kultura…
Stereotypy i przekonania.
Patriarchat…
Rozumiesz w ogóle te słowa?
Wierzysz w to, że to kultura i patriarchat nas kształtują? Że to przez głupie stereotypy mamy kiepskie życie i kiepski seks?
Trudne do uwierzenia, a jednak tak jest…
Weźmy choćby taką presję… jaka jest nakładana przez kulturę na mężczyzn, aby mieli erekcję.
Tak, jakby seks bez erekcji nie mógł istnieć. Cóż, istnieje i jest z*jeb!sty, ale… stereotyp mówi, że kuta$ ma stać i być wielki jak drąg, aby seks w ogóle mógł się odbyć…
Mnóstwo mężczyzn przejmuje się wielkością genitaliów. Robiłam niedawno małą ankietę na IG, z której wyszło, że prawie 50% osób woli całkiem zrezygnować z seksu i bliskości, niż bać się, że im nie stanie.
Kultura patriarchalna niszczy nasz seks. Sprawia, że bliskość zamienia nam się w przymus osiągania: erekcji, wytrysków, orgazmów. Wyścigi sprawnościowe zamiast dzielenia się sobą.
Dawid Rzepecki mówi o tym, że mężczyźni nauczeni są tego, aby utożsamiać się z erekcją. A także w szerszym kontekście z działaniem, aktywnością, robieniem. Ale nie odpoczynkiem, brakiem erekcji i byciem.
W szerszym kontekście psuje to nie tylko seks, który ze WSPÓLNEGO BYCIA RAZEM przeradza się we wspomniany wyścig, ale także psuje to życie mężczyzn, którzy boją się nie działać, nie robić – nawet przez chwilę. Oraz życie kobiet, które przecież zostały wtłoczone w ten sam schemat: biegnij, biegnij, biegnij, nie zastanawiaj się, czego chcesz, ani kim jesteś, tylko wykonuj kolejny punkt z listy „do zrobienia”.
Czy Ty masz prawo do bycia w tym świecie, jeśli aktualnie nie pracujesz i nie zdobywasz?
Masz prawo do braku erekcji?
Jak się czujesz, gdy penis jest miękki?
Gdy pierwszy raz dotknęłam penisa…
Gdy pierwszy raz dotknęłam penisa, byłam zaskoczona, jak miły i przytulny jest to organ. Miałam z 16 lat i namiętnie całowałam się z moim chłopakiem, który pozwolił mi siebie dotknąć. Miałam wrażenie, że dotykam aksamitu. Ciepłego aksamitu, którego serce pulsuje.
Wcześniej za bardzo nie myślałam o penisach, ani ich nie widziałam, ale to, co o nich słyszałam, było raczej dość odpychające. Te wszystkie nazwy… ch*je, kuśki, węże, prącia… one nie miały nic wspólnego z tym doświadczeniem dobra i życia, którego wtedy dotknęłam.
Dlaczego tak wulgarnie mówimy o męskiej seksualności (tak, kobiecej też)? Dlaczego penis „czczony” jest w porno jako organ w wiecznej erekcji, którym aktorzy duszą i straszą aktorki? Czemu nie uznajemy jako kultura tej wrażliwej odsłony męskich genitaliów – które, tak, mogą być twarde – ale jednocześnie nadal mogą być wrażliwe. Co wie pewnie każdy, kto próbował seksu oralnego i bał się zębów.
Sztywny penis jest wrażliwy i czujący.
Służy nie tylko do „wsadzania”, ale przede wszystkim do czucia i dawania miłości. Boska energia drzemie w nim także, gdy jest w stanie spoczynku. Seks bez erekcji też jest ekstra, ale o tym na osobnym webinarze, na który Cię już niedługo zaproszę.
Patriarchalna kultura rozdziela kobiety i mężczyzn i karmi nas kłamstwami i stereotypami o naszej seksualności. Kobiety czasem boją się mężczyzn a mężczyźni kobiet. Boimy się, że nie sprostamy swoim wymaganiom, że nie zrozumiemy się w łóżku, bo faceci rzekomo są z Marsa a kobiety z Wenus. Bzdura. Aby unaocznić Ci, jak faktycznie wygląda życie seksualne kobiet, napisałam książkę „Uniesienie spódnicy” – zajrzyj do niej, jeśli interesuje Cię seks, to od razu do części drugiej, w której bez owijania w bawełnę i cipkach, orgazmach i masturbacji. Aby odczarować męską seksualność jest m.in. ta rozmowa z Dawidem. Polecam. Już niedługo odcinek trzeci.
W tym fragmencie rozmowy mówimy o tym:
Czy postrzegamy penisy jako coś dobrego?
Jak widzi męskie genitalia kultura patriarchalna?
Co nam daje – w życiu i seksie – brak erekcji?
Czy możesz sobie pozwolić na to, aby Twój penis nie stał?
Jak się czujesz bez erekcji?
Rozmowa do przeczytania:
Voca Ilnicka: Kiedy ja wracam do tych moich nastoletnich czasów, wydaje mi się, że mimo tego, że się naczytałam tantrycznych książek w wieku lat 15 i w zasadzie mam wrażenie, że to mi naprawdę bardzo dużo dało i też takiej radości z seksualności i takiego pozytywnego podejścia i do swojego ciała i do ciała mojego chłopaka, przypominam sobie taką sytuację, która mnie zupełnie zaskoczyła. Kiedy całowaliśmy się gdzieś tam i on dał mi dotknąć swojego penisa. Ja byłam zszokowana tym, jakie to jest dobre. Jakby to, co mam w ręce, jaki ten lingam był ciepły, żywy i taki zupełnie aksamitny w dotyku. Ten obraz męskich genitaliów, który miałam w głowie był w zasadzie żaden. No i nigdzie nie było ich widać. A to, co gdzieś tam przypadkiem jakimś rzutem oka zauważyłam do tego momentu, to było zupełnie coś innego.
Mam wrażenie, że w tamtym momencie zostałam zalana całą taką pozytywną stroną męskiej seksualności, tą właśnie bardziej taką świadomą, tantryczną i dobrą i stojącą zupełnie w kontrze do tego, co znałam z życia. Wiesz, tych takich penisków narysowanych gdzieś w rogach zeszytów czy gdzieś na ścianach nabazgranych. Coś, co kojarzy się z czymś właśnie takim uprzedmiotowionym bardzo i wulgarnym i tym, że nie ma w tym w ogóle tej wrażliwości. I tak jak wracamy do tego cytatu, no to mam wrażenie, że to, co znamy z naszej kultury zachodniej, czyli czasami jeszcze te wielkie jakieś pomniki, które mogą się kojarzyć z penisami, czy jakieś takie artefakty, że to się z tego podśmiewamy, choćby tutaj, gdzie mieszkam we Wrocławiu mamy taki budynek, Sky Tower, który uważany jest za jakby komplementarny do pomnika z Rzeszowa. I nie ma tutaj w ogóle całej tej czułości i wrażliwości, a w tamtym cytacie, oprócz tego, że ten penis był mocny jak Himalaje i piękny, to był też właśnie czuły.
Dawid Rzepecki: Myślę, że warto po prostu popatrzeć na to z takiej perspektywy ogólnie kulturowej.
My żyjemy w kulturze, która jest nastawiona na rozwój, ale w sensie ekspansji. Zdobywamy nowe tereny, zdobywamy nowe technologie, nowe planety. To jest bardzo męskie podejście. To jest podejście męskie w tym takim sensie właśnie tej aktywnej strony męskości. I ten cytat, który przeczytałaś, on pokazuje, że męskość ma swoje też dwa bieguny. Z jednej strony są Himalaje, a z drugiej strony jest ten listek w zalążku, tak, kiełkujący w jakiś sposób. Czyli on pokazuje, że ta męska seksualność jest dalej męska w każdej formie i ona może być dobra w każdej formie.
A my mamy jakby takie podejście troszkę kulturowe, w którym wybieramy ekspansję, siłę i to nie tylko dotyczy mężczyzn, to dotyczy absolutnie również kobiet. Cała kampania reklamująca podpaski, która pokazuje, że ta podpaska sprawi, że możesz być aktywna w te dni. Czyli jakby pokazuje, że wtedy, kiedy kobieta spotykając się ze swoją krwią miesięczną, mając ten czas w zasadzie po to, aby wejść w głąb siebie, aby zanurkować w doświadczeniach, aby umrzeć w jakimś sensie swojego cyklu, aby móc się potem odrodzić w naszej kulturze nie ma tej przestrzeni na to, żeby się zapaść w siebie. I tym bardziej dotyczy to oczywiście mężczyzn. Męskość kojarzona jest właśnie z tym, jak to mówiłaś, nie Sky Tower, ale właśnie z takim wielkim wieżowcem, drapaczem chmur. Czyli my jesteśmy okej, kiedy jesteśmy w swojej męskiej sile, wtedy, kiedy właśnie jesteśmy bardzo aktywni, zdobywamy, przebijamy się, osiągamy i tak dalej.
Ten cytat pokazuje, no dobrze, to jest jedna strona medalu, jest ta druga strona medalu, ta strona wrażliwa, ta strona sensytywna, ta strona kojarząca się, i tu możemy przejść znowu do lingama, z lingamem z brakiem wzwodu, czyli w takim stanie, że tak powiem, spoczynku. I co jest niesamowite, jak mówiłaś na początku, prowadzimy z Zosią warsztaty tantryczne i to są zaawansowane warsztaty. Rzeczywiście przychodzimy z parami przez bardzo wiele progów, przychodzimy przez wiele takich przestrzeni, w których wracamy do siebie i uzdrawiamy swoje ciało, swój stosunek do swojej seksualności. I robimy to również samemu ze sobą, aby móc w zdrowej relacji z samym sobą dopiero uzdrowić naszą relację z partnerem. I częścią tej pracy jest również uzdrawianie własnej relacji z własną seksualnością.
I wydaje się, że mężczyźni, znaczy wydaje się, no tak właśnie jest, ten obraz, który się przedstawia na warsztatach, nikogo nie zaskoczy, ale jakby jest taki, że właśnie mężczyźni utożsamiają się ze swoją erekcją. A nie bardzo chcą się utożsamiać ze swoim stanem spoczynku. Jakby to był etap przejściowy. Jakby… lingam bez wzwodu służy ewentualnie jako narzędzie do siusiania, a nic więcej. Natomiast kiedy pokazujemy i dajemy przestrzeń takiej akceptacji, pokazujemy mężczyznom, słuchaj, to czy ty masz wzwód, czy nie, to jest tylko kwestia funkcjonalności, to jakby to w ogóle nie stanowi o twojej tożsamości, twoja tożsamość jest po pierwsze gdzieś indziej, a po drugie, jeżeli już wchodzimy w to spotkanie z własną seksualnością, czy z lingamem tak naprawdę, to w takim uzdrowionym podejściu, to w zasadzie nie ma żadnego znaczenia, czy ten lingam stoi, czy leży, czy jest prosty, czy jest krzywy, czy jest duży, czy jest mniejszy. Czy jest gruby, czy jest chudy i tak dalej. Jak on wygląda – to w ogóle nie ma znaczenia. To absolutnie zewnętrzna otoczka, która przysparza czasami wielu mężczyznom wiele takiego, no zatroskania bym powiedział. Jakby mężczyźni się martwią o swoją sprawność fizyczną, którą utożsamiają z erekcją, sprawność seksualną. I czasami cytuję, czy pokazuję taką scenę z filmu, gdzie mężczyzna z kobietą uprawiają seks i w pewnym momencie on jakiś taki zniechęcony, zawiedziony siada na rogu łóżka, załamuje się. No i ona go pociesza i mówi, no, wszystko spoko, i tak cię kocham, następnym razem i tak dalej. I być może mieli wspaniały seks, być może byli bardzo blisko siebie, być może tam się dużo dobrego między nimi działo, ale moment, w którym on albo nie doszedł, nie miał tego na końcu orgazmu z wytryskiem, albo spadła mu erekcja, jakby przekreślał całe to spotkanie. Co pokazuje, że jakby u mężczyzn istnieje głęboka taka obawa o brak sprawności seksualnej. Dlaczego wiagra stała się tak popularna i tak dobrym biznesem dla firm farmaceutycznych jest? Bo mężczyźni jakby wyobrażają sobie, że jakby ich siła, ich potencjał, ich męskość jest oparta na wzwodzie, co jest absolutnie iluzoryczne i nie do utrzymania na dłuższą metę. Szczególnie, jeżeli podchodzi się do tego siłowo.
I jeśli przechodzimy tak z tego miejsca do myślenia o mężczyznach, to właśnie powiedziałbym, że mężczyzna poznaje swoją męskość nie wtedy, kiedy poznaje się swojej sprawczości i sprawności, tylko wtedy, kiedy potrafi w pełni przytulić, zaakceptować i jakby wejść w swoją wrażliwość. Wejść w swoją empatię. Wejść w swoje aspekty, które w naszej kulturze nie są przypisywane mężczyznom.
Ale opieranie swojej tożsamości na osiągnięciach, na tym, co się robi, wielu mężczyzn prowadzi do depresji. Prowadzi do fałszywego wyobrażenia na swój temat. Mężczyźni często mają poczucie, że muszą coś zrobić, żeby się w ogóle dobrze czuć. Muszą coś zrobić, coś sprawić, o coś zadbać, o coś zorganizować, być cały czas w jakimś działaniu, żeby czuć, że w ogóle mają prawo istnieć. A jak się ich tak na chwilę zatrzyma i powie: “Dobra, a co by było, gdybyś na chwilę się właśnie wyłączył z tego całego osiągania, udowadniania tej presji, bycia zaradnym na przykład, to co ci zostaje?” I nagle się okazuje, że zostaje rozpacz, zostaje pustka, zostaje lęk. Zostaje mnóstwo, mnóstwo lęku.
I co ciekawe, Sziwa, o którym wspominałaś, jest nie tylko bogiem w mitologii hinduistycznej, tantrycznej, hinduskiej. Jest też aspektem kosmicznej świadomości. I teraz kosmiczna świadomość jest oparta nie na działaniu, tylko na byciu. Kosmiczna świadomość jest. Sziwa jest. W tej mitologii Sziwa i Szakti, te dwa aspekty, to jest aspekt stabilnego istnienia i Szakti jest od działania. Mówi się o tym, że jakby Sziwa by nie wyszedł z medytacji na szczycie góry Kaliasz, gdyby nie Szakti, która go w pewnym sensie uwiodła, która go zaprosiła do ruchu. I dopiero wtedy powstał wszechświat, bo ona ze swoją energią ruchu i działania zaprosiła jego świadomość do wspólnego tańca.
Czyli w zasadzie można powiedzieć, że ten boski męski aspekt jest oparty na istnieniu, na byciu, a nie na sprawczym działaniu, osiąganiu, zdobywaniu itd. Ale tak jak mówię, oczywiście te wszystkie aspekty są ważne. Tylko chodzi mi o ten klucz, żebyśmy my, mężczyźni, zobaczyli, że tym kluczem do tej boskiej męskiej świadomości jest w zasadzie odpuszczenie sobie. I takie oparcie swojej tożsamości o to, jak bardzo jestem sprawczy, ile potrafię zrobić i co już zrobiłem, bo to, ile zrobiłem, to, co zrobiłem, to co chcę zrobić, to co robię, ono buduje moje wyobrażenie o sobie, ale to jest konstrukt bardzo, bardzo kruchy.
Tak jak powiedziałem, gdyby to odsunąć, pytanie zostaje, co zostaje. I to jest klucz do takiego też obudzenia się w męskości, w człowieczeństwie, w duchowości. Co zostaje, jak przestajesz działać? Co zostaje, jak przestajesz nawet myśleć o sobie w taki sposób?
Voca: Myślę, że to, co powiedziałeś, można podsumować takim pytaniem, które można sobie zadać albo pytaniami: Czy mój penis może być miękki? I jak ja się wtedy czuję? Czy pozwalam sobie na to, żeby taki właśnie był? I jak się wtedy czuję, nie? Jakby całe to działanie, myślę, całe to zdobywanie można przyrównać do erekcji. I do działania. A całe to właśnie miękkie bycie można przyrównać do miękkiego penisa, albo po prostu do tego bycia.
Dawid: Do receptywności.
Voca: Wydaje mi się, że ta nasza kultura nie pozwala, a przynajmniej mocno nas ukierunkowuje do tego, żeby działać. W przypadku mężczyzn jest to absolutnie powiększone.
Dawid: Tu jeszcze jedna rzecz mi przychodzi, jeśli mogę powiedzieć. Jak pracujemy z parami, to bardzo często jest takie oczekiwanie właśnie od mężczyzn, że będą cały czas sprawczy. I mężczyzna jest w stanie jakby wyobrazić sobie swój brak erekcji. Większość czasu nie mamy erekcji. Ale brak erekcji w sytuacji już intymnej staje się problemem. No i stąd ten pomysł na wiagrę. I jakieś różne próby stymulacji, które mają przynieść efekt. I rzeczywiście wielu mężczyzn boryka się z tematem erekcji. Szczególnie w jakimś tam wieku to się pojawia coraz częściej. Ale co właśnie bardzo ciekawe. Przyjęcie siebie i swojego braku erekcji, swojego takiego miękkiego stanu. I zaakceptowanie go. Pokochanie. Danie sobie takiej uwagi, czułości, miłości sprawia, że mężczyzna wychodzi z tego napięcia i erekcja wraca.
Bardzo często taki problem z erekcją jest związany z takim pchaniem siebie, takim zmuszaniem siebie do tej erekcji. Bo jakby pojawia się tutaj stres. No ja wypadnę, ja jestem mężczyzną, to, co mówiliśmy, w stosunku do kobiety, z kobietą, jeżeli ja nie mam erekcji? Więc pojawia się właśnie stres. A stres jak wiemy zupełnie biologicznie, no nie pomaga żeby mężczyzna doświadczył wzwodu. Więc sytuacja, kiedy ja jestem w stanie przyjąć swój brak wzwodu i jakby jestem w stanie zaakceptować ten stan, jest, co ciekawe, też otwierająca na napływ krwi. No bo się rozluźniamy. Dajemy sobie miłość, dajemy sobie czułość. Może to chwilę potrwa dłużej. Ale jeżeli mamy mężczyznę z kobietą, czy z drugim mężczyzną, oczywiście pewnie to tak samo działa, więc dając sobie przestrzeń na to, że możemy się po prostu przytulić, dać sobie tak chwilę uwagi, nie dążyć do niczego właśnie, nie zdobywać tych Himalajów, tylko po prostu dać sobie chwilę uwagi, no to nagle po prostu ta erekcja wraca. I to jest taki przykład bardzo praktyczny na to, że krokiem milowym w uzdrowieniu naszej seksualności, bo myślę, że trochę o tym jest ta rozmowa nasza, krokiem milowym w uzdrowieniu naszej seksualności, jest przyjęcie i zaakceptowanie całego aspektu i jakby tego spektrum naszej aktywności, naszego braku aktywności, naszej aktywności i receptywności. To może brzmi jak banał, ale to jest banał, przed którym mężczyźni się bronią. No jakby bardzo wielu mężczyzn jest zaskoczonych tym, że nie przyjmuje siebie w miejscu wrażliwym, takim właśnie subtelnym.